"Międzyrzecz" Piotra Ibrahima Kalwasa stanowi niezwykłą podróż w czasie i przestrzeni, przez różne stany ducha oraz krainy.
Powieść zaczyna się całkiem zwyczajnie, w kawiarni Bliklego na Nowym Świecie. Główny bohater, Piotrek, przypadkowo spotyka tam profesora Roberta de Razina, który prosi go, by dostarczył stary grecki manuskrypt pewnemu człowiekowi mieszkającemu na Wyspach Owczych.
Na miejscu poznaje Johana, starca, który mieszka w wiekowym domu-labiryncie oraz tajemniczego i budzącego niepokój doktora Zabela z klepsydrą w głowie. Widzi także rzeczy, które nie mieszczą się w ludzkim pojmowaniu - m.in. zegar, który działa w obie strony, numerowane pokoje, które trzeba otwierać i zamykać w określonej kolejności czy średniowieczny zamek, na którym panuje rządny złota król (czyżby Midas?). I wyrusza w niejedną podróż do nieznanych zakątków i czasów...
"Międzyrzecz" stanowi niezwykłą podróż w czasie i przestrzeni, przez różne stany ducha oraz krainy - od mrocznych i zamglonych Wysp Owczych do gorącego południa Europy. Wszystko jest tu takie nierealne, niczym w marze sennej. Bohater nieraz zacznie zastanawiać się, kto pisze tę historię. A może pisze się sama albo ożywa dopiero podczas czytania? Za tą drugą interpretacją przemawiają liczne plamy z atramentu. Czytelnik odnosi wrażenie, że jakby historia tworzyła się na naszych oczach, w pośpiechu.
Niektóre wydarzenia się powtarzają, jakby każdy dzień wyglądał tak samo. Niepokoi to bohatera. I dopiero w tej chwili się zorientowałem, co mówię, co się dzieje, że znowu to samo, to samo co kilka stron przedtem... (...) Nie to nie jest czas przeszły - powiedział cicho Johan, jakby czytał w moich myślach. - To czas ciągły zawsze niedokonany i jednocześnie już dokonany. Czytelnik zaczyna się zastanawiać, czy to możliwe, że już czytał dany fragment i nie przełożył zakładki. Owa powtarzalność zdarzeń wciąga go w wir, z którego trudno się wydostać. Zanim zdąży się zorientować, książka pochłania go bez reszty. Jest urzeczony tą niecodzienną historią z pogranicza jawy i snu.
To właśnie sen, podobnie jak podróż, stanowi ważny motyw tej powieści. Jeden sen powraca do bohatera co kilka tygodni i budzi niepokój. Jest w nim wędrówka po nieznanej przestrzeni. Sen ten przypomina obrazy Giorgia de Chirica. Skoro jesteśmy przy temacie obrazów, to książka zawiera mnóstwo ponurych ilustracji, potęgujących mroczny klimat Skandynawii, w której wciąż wieje wiatr i pada deszcz.
Muszę przyznać, że pierwszy raz miałam okazję czytać tak niecodzienną książkę. Kalwas stworzył świat, w którym koraniczne prawdy mieszają się z chrześcijańskimi dogmatami. W swojej opowieści nawiązuje do arabskich bajek, malarstwa niderlandzkiego, mitów, przypowieści i legend. Widać tu także silny wpływ twórczości Franza Kafki oraz Jorge Luisa Borgesa, a także elementy realizmu magicznego. Zamieścił także fragmenty wierszy i piosenek oraz innych tekstów, co świadczy o jego erudycji. Nie jest to jednak nudny traktat, lecz przepełniona emocjami powieść.
Bardzo lubię realizm magiczny, szczególnie w wykonaniu Marqueza. Jednak książka Kalwasa to zupełnie inny wymiar prozy. Autor prowadzi pewnego rodzaju grę z czytelnikiem. Chce go zaskakiwać niemal bez przerwy, dlatego nie poddaje się żadnym ograniczeniom podczas pisania. Umożliwia to wiele interpretacji, gdyż autor nie posuwa gotowych odpowiedzi. Dużym plusem powieści jest pierwszoosobowa narracja, która pozwala wniknąć w umysł głównego bohatera i poznać jego myśli, niepokoje i sny. Zakończenie, podobnie jak cała książka, jest zaskakujące. Trzeba przyznać, że Kalwas jest wizjonerem. Polecam tę powieść każdemu, w szczególności osobom, które nie lubią utartych schematów i szukają powiewu świeżości w prozie polskiej. Myślę, że warto zapoznać się z tą książką.
Piotr Ibrahim Kalwas jest polskim pisarzem, który poszukiwał swojej życiowej drogi na różne sposoby. Śpiewał w zespole punkowym, pracował jako robotnik w Skandynawii, prowadził sklep z winami, a nawet pisał scenariusze filmowe. W 2000 roku przeszedł na islam. Doświadczenie to zaowocowało 4 książkami: "Salam", "Czas", "Drzwi" oraz "Rasa mystika". W 2009 roku zamieszkał w Aleksandrii, w której napisał "Dom", "Tarikę" oraz "Międzyrzecz".
Powieść zaczyna się całkiem zwyczajnie, w kawiarni Bliklego na Nowym Świecie. Główny bohater, Piotrek, przypadkowo spotyka tam profesora Roberta de Razina, który prosi go, by dostarczył stary grecki manuskrypt pewnemu człowiekowi mieszkającemu na Wyspach Owczych.
Na miejscu poznaje Johana, starca, który mieszka w wiekowym domu-labiryncie oraz tajemniczego i budzącego niepokój doktora Zabela z klepsydrą w głowie. Widzi także rzeczy, które nie mieszczą się w ludzkim pojmowaniu - m.in. zegar, który działa w obie strony, numerowane pokoje, które trzeba otwierać i zamykać w określonej kolejności czy średniowieczny zamek, na którym panuje rządny złota król (czyżby Midas?). I wyrusza w niejedną podróż do nieznanych zakątków i czasów...
"Międzyrzecz" stanowi niezwykłą podróż w czasie i przestrzeni, przez różne stany ducha oraz krainy - od mrocznych i zamglonych Wysp Owczych do gorącego południa Europy. Wszystko jest tu takie nierealne, niczym w marze sennej. Bohater nieraz zacznie zastanawiać się, kto pisze tę historię. A może pisze się sama albo ożywa dopiero podczas czytania? Za tą drugą interpretacją przemawiają liczne plamy z atramentu. Czytelnik odnosi wrażenie, że jakby historia tworzyła się na naszych oczach, w pośpiechu.
Fot. Weronika Trzeciak |
To właśnie sen, podobnie jak podróż, stanowi ważny motyw tej powieści. Jeden sen powraca do bohatera co kilka tygodni i budzi niepokój. Jest w nim wędrówka po nieznanej przestrzeni. Sen ten przypomina obrazy Giorgia de Chirica. Skoro jesteśmy przy temacie obrazów, to książka zawiera mnóstwo ponurych ilustracji, potęgujących mroczny klimat Skandynawii, w której wciąż wieje wiatr i pada deszcz.
Fot. Weronika Trzeciak |
Bardzo lubię realizm magiczny, szczególnie w wykonaniu Marqueza. Jednak książka Kalwasa to zupełnie inny wymiar prozy. Autor prowadzi pewnego rodzaju grę z czytelnikiem. Chce go zaskakiwać niemal bez przerwy, dlatego nie poddaje się żadnym ograniczeniom podczas pisania. Umożliwia to wiele interpretacji, gdyż autor nie posuwa gotowych odpowiedzi. Dużym plusem powieści jest pierwszoosobowa narracja, która pozwala wniknąć w umysł głównego bohatera i poznać jego myśli, niepokoje i sny. Zakończenie, podobnie jak cała książka, jest zaskakujące. Trzeba przyznać, że Kalwas jest wizjonerem. Polecam tę powieść każdemu, w szczególności osobom, które nie lubią utartych schematów i szukają powiewu świeżości w prozie polskiej. Myślę, że warto zapoznać się z tą książką.
Piotr Ibrahim Kalwas jest polskim pisarzem, który poszukiwał swojej życiowej drogi na różne sposoby. Śpiewał w zespole punkowym, pracował jako robotnik w Skandynawii, prowadził sklep z winami, a nawet pisał scenariusze filmowe. W 2000 roku przeszedł na islam. Doświadczenie to zaowocowało 4 książkami: "Salam", "Czas", "Drzwi" oraz "Rasa mystika". W 2009 roku zamieszkał w Aleksandrii, w której napisał "Dom", "Tarikę" oraz "Międzyrzecz".
Autor: Piotr Ibrahim Kalwas
Tytuł: "Międzyrzecz"
Ilość stron: 224
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Pasionkowe Wyzwanie Czytelnicze (książka polskiego autora)
Pierwsze słyszę!
Polacy nie gęsi
Trójka e-pik (książka z rozbudowanym wątkiem żywiołu)
Wyzwanie miejskie (Warszawa)
Zapowiada się intrygująco, nie słyszałam o tym autorze dotąd, ale ten tytuł zanotowałam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zachęciłam. Ciekawe, jak Tobie się spodoba :)
UsuńDziwaczna książka.
OdpowiedzUsuńJa wolę realizm magiczny w wykonaniu Allende, ale książki typu Międzyrzecz uwodzą mnie czymś nieokreślonym :)
To prawda, jest oryginalna. Allende jeszcze nie czytałam. Za to próbowałam przejść "Grę w klasy" Cortazara i poległam. I słusznie Cię tym uwodzi :)
UsuńTo rzeczywiście dość specyficzna książka. Nagromadzenie realizmu magicznego trochę mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńNiech Cię nie przeraża. To naprawdę fajna książka ;)
UsuńTen zegar i krople na stronie wyglądają bardzo klimatycznie, ale przez to literki ledwie da się odczytać...
OdpowiedzUsuńMożna odczytać - to moje zdjęcie jest trochę niewyraźne. Poza tym tylko w dwóch miejscach są obrazki na tekście ;)
UsuńNie słyszałam o książce, ale czuje że może mi się spodobac :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do jej przeczytania :)
UsuńO, brzmi bardzo intrygująco. To coś dla mnie, zdecydowanie. Hasła typu "Borges" albo "realizm magiczny" działają na mnie jak magnes.
OdpowiedzUsuńA Allende to zupełnie inna bajka niż Cortazar, więc możesz ją spokojnie czytać. ;)
Aha, skończyłam czytać Cetnarowskiego. Jak się dogadasz z Pauliną, to mogę Ci odesłać razem z "Zimowym mordercą", którego od niej pożyczyłam. :)
Im dalej tym bardziej intrygująco, zapewniam :) Na mnie też realizm magiczny działa jak magnes.
UsuńA jaką książkę polecasz Allende? Bo, szczerze, do tej pory nie słyszałam o tej pisarce.
I jak się podobała? To pewnie niedługo będzie recenzja :) Może uda mi się zdobyć własny egzemplarz. A jak nie, to chętnie pożyczę od Pauliny ;)
A polecasz coś z realizmem magicznym?
UsuńJak Allende, to przede wszystkim "Dom duchów". Na pewno oglądałaś, albo przynajmniej słyszałaś o filmie "Dom dusz", który powstał na podstawie tej powieści.
Jak się podobała, to już wiesz. ;)
To daj znać co z książką, bo Twoją mogę Ci odesłać w każdej chwili, więc i "Zimowego..." mogę dołączyć.
Najbardziej polecam "Sto lat samotności" oraz "O miłości i innych demonach" Marqueza. Ale pewnie Jego czytałaś. Jeszcze "Pachnidło" Süskinda mogłoby być, gdyby nie zakończenie ;)
UsuńChyba nie słyszałam, ale obejrzę w wolnej chwili. A potem przeczytam książkę, jak mi się spodoba film. Albo na odwrót ;)
Dobrze, dam Ci znać :)
Hmm... Tego drugiego tytułu chyba nie czytałam. Na pewno zamierzałam, ale chyba wtedy wzięłam "Rzecz o mych smutnych dziwkach". ;)
UsuńCo chcesz od zakończenia? Rozrywanie na strzępy Ci się nie podobało czy kopulacja? :P
Nie, nie, nie! Najpierw książka!
Nie dziwię się, że wybrałaś bardziej chwytliwy tytuł. A jak już jesteśmy przy tym temacie, to powinien on brzmieć bardziej dosadnie wg oryginału, tylko w Polsce by nie przeszedł ;)
UsuńAni ani jedno ani drugie nie przypadło mi do gustu. Moim zdaniem zakończenie było niesmaczne, szczególnie raziło mnie to w filmie. Nie takiego finału spodziewałam się po, jakby nie było, kryminale. Nawet z kręgu realizmu magicznego ;)
Dobrze, najpierw książka, ulegnę Twojej delikatnej perswazji. Choć nie ukrywam, że film zająłby mniej czasu ;)
Pogranicze jawy i snu - to coś dla mnie! W dodatku czytałam już jedną książkę tego autora i bardzo mi się podobała, więc po tę też z chęcią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńByć może ja też zapoznam się wkrótce z innymi książkami tego autora. A co czytałaś? :)
Usuń"Czas". To o podróżach: zarówno rzeczywistych, jak i duchowych. :)
UsuńChyba Kalwas lubi motyw podróży ;)
UsuńChciałabym wejść w ten magiczny świat:)
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie :)
UsuńJuż kocham tę książkę ;P! Tematyka jest niezła, ale szalę przeważyło to świetne wydanie z obrazkami i plamami ;D.
OdpowiedzUsuńSpokojnej nocy :*!
Melon
Już wiem, jak można Cię przekonać do przeczytania książki - pismem obrazkowym ;)
UsuńHahaha, dokładnie :P. Jestem prymitywnym człowiekiem, który zatrzymał się dopiero na piśmie obrazkowym :D.
UsuńWiesz, że nie to miałam na myśli ;) Ale sama zauważyłam, że jak są obrazki, to przyjemniej się czyta :)
Usuń