sobota, 28 sierpnia 2010

Na domiar złego... Recenzja powieści Sarah-Kate Lynch

Powiadają, że nieszczęścia chodzą parami, ale czy na pewno? Bohaterka książki "Na domiar złego" ma na to inną teorię...

Sarah-Kate Lynch przedstawia w swojej książce losy Florence, której jednego dnia wali się cały świat. Traci pracę w sklepie z antykami, którego jest współwłaścicielką, a mąż, który powinien ją wspierać, po 20 latach małżeństwa, porzuca ją dla... mężczyzny. Na domiar złego, po rocznym pobycie w Australii wraca jej jedyny i ukochany syn Monty... z dużo starszą kobietą, która okazuje się jego żoną. Florence ma teorię na temat nieszczęść. Według niej nie chodzą one parami, ale... trójkami. A te trójki mogą się jeszcze dublować. Uważa, że nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej.

Czy los da jej szansę na nowe życie? Jak poradzi sobie w nowej sytuacji? Czy spontaniczny pomysł na otworzenie własnej herbaciarni się powiedzie? I weźmie los w swoje ręce? Bohaterka wkrótce przekonuje się o tym, że zdarzają się w życiu takie chwile, które odsuwają w cień wszystkie zmartwienia i troski. Dzięki nim łatwiej przejść przez te gorsze momenty w życiu. Od tej pory stara się przeżyć każdy dzień, jakby był tym ostatnim. I czerpać z życia garściami.