wtorek, 17 grudnia 2013

Kto zbierze "Krwawe żniwo"?

Krwawe porachunki gangsterskie, korupcja i wszechobecna przestępczość - tego można spodziewać się po "Krwawym żniwie" Dashiella Hammetta.

Do małego przemysłowego miasteczka Personville przybywa, prywatny detektyw z Kontynentalnej Agencji Detektywistycznej. Został on wezwany przez Donalda Willssona, właściciela lokalnej gazety. Niestety tuż po przybyciu detektywa, Willsson zostaje zamordowany. W tej sytuacji Elihu, jego ojciec wynajmuje go, by odnalazł sprawcę i oczyścił Personville z łapowników i oszustów. Bezimienny detektyw nawet nie spodziewa się nawet, do czego doprowadzi go to śledztwo i co się rozpęta, za jego sprawą... Jedno jest pewne, krew będzie się lata strumieniami.

Miasteczko Personville, nazywane Poisonville, jest zatrute przez demoralizację i upadek społeczny. Jest ono opanowane przez bandytów, skorumpowaną policję i bezwzględnego przemysłowca Elihu Willsson. Dawniej to on sprawował władzę nad światem przestępczym miasta, jednak teraz jego wpływy stały się słabsze. Jego pozycję przejęło kilku lokalnych gangsterów, w tym... szeryf. Jak widać, praworządność w tym mieście nie istnieje. Jak mówi jeden z bohaterów: To wina tego cholernego miasta. Nie można tutaj być uczciwym.

Co ciekawe, podczas pisania tej powieści Hammett opierał się na własnych doświadczeniach zdobytych w Narodowej Agencji Detektywistycznej Pinkertona. Autor pracował w niej od 1915 do 1921 roku (z przerwą na służbę wojskową). Co więcej, Hammett w swoich książkach krytykował korupcję i przestępczość. I tak dzieje się także w "Krwawym żniwie". Nie jest to jedynie tło powieści, lecz jawna niechęć do sytuacji kraju (powieść powstała w 1929 roku).

Muszę przyznać, że książka nie przypadła mi do gustu. Gęsta, miejscami przytłaczająca, atmosfera, liczne strzelaniny, ucieczki i bijatyki, a także korupcja i gangsterskie porachunki - to wszystko skutecznie mnie do niej zniechęciło. Podobała mi się za to zastosowanie pierwszoosobowej narracji. Wydarzenia relacjonuje nam bezimienny detektyw, dzięki czemu go lepiej poznać i śledzić jego poczynania w dojściu do ponurej prawdy. Szkoda tylko, że autor nie podał jego imienia. Plusem książki są także nagłe zwroty akcji, które zmieniają perspektywę o 180 stopni i zaskakujące zakończenie.

Jak na debiutancką powieść Dashiell Hammett spisał się całkiem dobrze. Jednak czarny kryminał to nie moje klimaty (wyjątek: "Diabeł w błękitnej sukience" Waltera Mosleya). Zawsze stroniłam od filmów gangsterskich i sensacyjnych (widziałam jedynie: "Ojca Chrzestnego", "Człowieka z blizną" oraz "Nietykalnych"). "Krwawe żniwo" polecam miłośnikom czarnego kryminału oraz Dashiella Hammetta.

Warto wspomnieć, że powieść zainspirowała dwa filmy: "Straż przyboczną" (1961) w reżyserii Arika Kurosawy oraz "Za kilka dolarów więcej" (1965) w reżyserii Sergia Leone.

Dashiell Hammett [Samuel Dashiell Hammett] (1894-1961) był amerykańskim pisarzem i scenarzystą filmowym. Pracował także m.in. w Narodowej Agencji Detektywistycznej Pinkertona w San Francisco. Uznawany jest za twórcę czarnego kryminału. Zasłynął powieścią "Sokół maltański", która doczekała się 3 ekranizacji. Najsłynniejsza pochodzi z 1941 roku w reżyserii Johna Hustona, z Humphreyem Bogartem w roli głównej. Na swoim koncie ma też m.in. "Papierowego człowieka" oraz "Klątwę Dainów".








Autor: Dashiell Hammett
Tytuł: "Krwawe żniwo"
Ilość stron: 224
Oprawa: miękka




Książka przeczytana w ramach wyzwań:

Czytamy kryminały (akcja rozgrywa się w małym miasteczku)
Czytamy książki historyczne
Kryminalne wyzwanie
Trójka e-pik (klasyczny kryminał ze "starej szkoły")




32 komentarze:

  1. Nie wiem czy ten bezimienny detektyw to dobry pomysł. Irytowałby mnie taki zabieg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie był zbyt dobry pomysł. Lubię znać bohaterów z imienia ;)

      Usuń
  2. Tak to opisałaś, że mi się totalnie odechciało... :P:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było to moim zamierzeniem. To że mi się nie podoba czarny kryminał, nie znaczy, że inni nie mogą go polubić :)

      Usuń
  3. Ja też wolę znać imię bohatera, ale jak książka wpadnie mi w ręce to nie odmówię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie, może Tobie się bardziej spodoba :)

      Usuń
  4. A ja jestem zaciekawiona tą książką, choć rzeczywiście nieznajomość imienia trochę dziwna. Ale jeżeli wpadnie mi w łapki, dam jej szansę:)
    Pozdrawiam,
    Myśli skrzętnie ukryte...

    OdpowiedzUsuń
  5. ja na pewno przeczytam Sokoła maltańskiego bo mam w domu;) co do tej jeszcze pomyślę...ciekawe czy mnie by ten brak imienia irytował?hmmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pewnie też przeczytam... kiedyś ;) Też jestem ciekawa, jak zareagujesz na ten brak imienia. W końcu to główny bohater... :)

      Usuń
  6. uwielbiam nagłe zwroty akcji i zaskakujące zakończenia, poza tym to, co Ciebie zniechęciło do książki (przytłaczająca, atmosfera, liczne strzelaniny, ucieczki, etc.) mnie akurat do niej zachęca, także chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego napisałam, że spodoba się miłośnikom takich klimatów :)

      Usuń
  7. "Gęsta, miejscami przytłaczająca, atmosfera, liczne strzelaniny, ucieczki i bijatyki, a także korupcja i gangsterskie porachunki" - literatura hardboiled w najczystszym wydaniu :) Ja lubię takie historie, więc na pewno skuszę się na tę powieść. Hametta czytałam jedynie "Sokoła Maltańskiego", więc najwyższy czas poznać całą twórczość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Literatura hardboiled to nie moja bajka, jak napisałam. Chociaż "Diabeł w błękitnej sukience" Waltera Mosleya mi się podobał. Hammetta czytałam też "Papierowego człowieka". I trochę bardziej mi się podobał, bo nie było ponuro. Za to miejscami nudno ;) A "Sokoła maltańskiego" pewnie też przeczytam - w końcu to podobno najlepsza książka Hammetta.

      Usuń
    2. Polecam, chociaż "Sokół maltański" ma poważną konkurencję w postaci ekranizacji :)

      Usuń
    3. Nie oglądałam, ale myślę, że to nadrobię ;)

      Usuń
  8. Ja rozumiem, że książka może nie przypaść każdemu do gustu, ale jak można było nie wspomnieć w recenzji o epickim wąsie tego autora? :D Przecież już proces hodowania takiego zarostu zasługuje na oddzielną powieść :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, następnym razem nie omieszkam o tym napisać :P Choć dla mnie to nic szczególnego, na co dzień patrzę na taki wąs, bo podobny mam mój tata, tylko w innym kolorze ;)

      Ale zdradzę Ci w sekrecie, że Hammett był strasznym lowelasem. W 1921 ożenił się z Josephine Dolan, pielęgniarką, którą poznał podczas pobytu w szpitalu i miał z nią dwójkę dzieci. W 1930 roku miał romans z Nell Martin, autorką opowiadań i powieści. Co ciekawe, zadedykował jej "Szklany klucz", a ona jemu - powieść "Kochankowie powinni się pobierać". Niespełna rok później poznał dramatopisarkę Lillian Hellman i miał z nią romans trwający 30 lat. Szkoda, że nie był tak wierny żonie... To dopiero temat na osobną powieść ;)

      Usuń
  9. To dla mnie! Jestem fanką czarnych kryminałów (to określenie trochę na wyrost, bo przeczytałam dopiero jeden, ale co tam ;) ). Co jak co, ale kupić to Ty mnie umiesz ;) Rozumiem, że książka nie spodobała Ci się po prostu dlatego, że nie lubisz takich klimatów, więc mam nadzieję, że mi będzie odpowiadać ;) Dodatkowo zachęca fakt, że autor znał się na tym, co opisał.

    Jeśli zaś chodzi o bezimiennych bohaterów, to nie mam nic przeciwko, dodaje to pewnego uroku - w takim np. "Drive" w ogóle mi to nie przeszkadzało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie podobał się jedynie "Diabeł w błękitnej sukience" Waltera Mosleya. Nie był aż taki ponury. Książką Hammeta jest dobra, ale to nie moje klimaty. Skoro lubisz czarny kryminał, to podejrzewam, że Tobie bardziej się spodoba.

      Widać kwestia przyzwyczajenia ;)

      Usuń
    2. Ja czytałam na razie tylko Chandlera i też nie był specjalnie ponury, dużo było w nim cynizmu i poczucia humoru. Cieszy mnie stwierdzenie, że książka jest dobra ;)

      Wydaje mi się, że czasami ten zabieg jest uzasadniony i naprawdę ciekawy. Przynajmniej taki był w tym filmie ;)

      Usuń
    3. Twórczość Chandlera dopiero przede mną, ale na pewno coś przeczytam :)

      Nie widziałam filmu, ale to chyba sensacja, więc raczej nie obejrzę ;)

      Usuń
    4. Koniecznie :)

      Sensacja i to miejscami mocno brutalna (5, 6 scen), ale ja już wiem kiedy zamykać oczy, a poza tym lubię klimat tego filmu ;)

      Usuń
    5. Brutalność mi nie przeszkadza, tylko sam gatunek. Oczy zamykać nie muszę. Tylko nie lubię strzelanin i mordobicia ;)

      Usuń
    6. A to u mnie jest dokładnie odwrotnie! :D

      Usuń
    7. Mogą być też hektolitry krwi, pełno trupów, rozczłonkowane ciała itd., ale nie zabili go i uciekł jak nazywam sensację :P

      Usuń
    8. Skąd taka silna awersja do sensacji? :P Zwłaszcza, że jak widzę brutalność sama w sobie w ogóle Cię nie rusza :P

      Usuń
    9. Nie wiem, po prostu mnie to nie pociąga. Wolę zbrodnie niż takie pościgi bez celu ;)

      Usuń
    10. Konkretna z Ciebie dziewczyna :P ale te pościgi zazwyczaj jednak mają jakiś cel ;) ale wiadomo, o gustach się nie dyskutuje ;)

      Usuń
  10. Zapowiada się niezwykle ciekawie!
    P.S. Recenzja dodana do Kryminalnego Wyzwania, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń

Po przeczytaniu wpisu zostaw swój ślad (bez adresu swojego bloga oraz kryptoreklam - będą usuwane!). Dziękujemy za każdy komentarz :)