Handel żywym towarem, pornografia dziecięca i bezwzględni mordercy, którzy terroryzują swoje ofiary - tego można spodziewać się po "Pustym gnieździe" Alicii Giménez-Bartlett.
Na początku muszę przyznać, że to mój pierwszy hiszpański kryminał. Do tej pory czytałam jedynie brytyjskie i amerykańskie powieści kryminalne. Ostatnio zaczełam także przekonywać się do polskich. Jednak byłam ciekawa, jak sobie radzą na tym polu Hiszpanie. Naród ten skory do zabawy i popołudniowej sjesty, jakoś nie bardzo kojarzył mi się ze zbrodnią. Dlatego postanowiłam skonfrontować swoją wizję z rzeczywistością i sięgnęłam po powieść "Puste gniazdo".
Inspektor Petra Delicado nie ma ostatnio szczęścia. W centrum handlowym ukradziono jej służbowy pistolet. Na domiar złego, tego zuchwałego czynu dokonała... mała dziewczynka, która w mgnieniu oka wmieszała się w tłum. Petra już widzi oczami wyobraźni jak koledzy z wydziału żartują na jej temat. Ale to najmniejszy z jej problemów. Bowiem wkrótce z jej skradzionego pistoletu ginie mężczyzna. I to dopiero początek niemiłych niespodzianek. Nie spodziewa się nawet, że pozna świat handlu żywym towarem, świat, w którym matki wypożyczają swoje dzieci do zdjęć pornograficznych a bezwzględni mordercy terroryzują swoje ofiary. W tym przerażającym śledztwie pomaga jej niezastąpiony podinspektor Fermin Garzón.
Petra Delicado i Fermin Garzón to niezwykła para detektywów. Kłócą się niemal bez przerwy, ale nie mogą bez siebie żyć. Petra nie wyobraża sobie innego partnera. Dobrze się rozumieją w sprawach zawodowych, mają podobne poczucie humoru. Traktują się jak przyjaciele, choć mówią do siebie pan/pani, z uwagi na służbowy charakter ich znajomości. I nie boją się wyrazić szczerych opinii na temat drugiej osoby. Dlatego polubiłam tę dwójkę bohaterów. Trochę żałuję, że nie poznałam ich wcześniej, w poprzednich częściach.
Bowiem "Puste gniazdo" jest siódmą częścią cyklu o inspektor Petrze Delicado oraz podinspektorze Ferminie Garzónie. Poprzednie tomy to: "Śmiertelne rytuały", "Pieskie dzień", "Wysłańcy ciemności", "Śmiertelny talk-show", "Węże w raju", "Statek pełen ryżu". Na podstawie tego cyklu powstał w Hiszpanii 3-odcinkowy serial. Można jednak czytać tę książkę bez znajomości poprzednich części. Autorka wprowadza czytelnika w wątki osobiste bohaterów, nie wspomina jednak o poprzednich śledztwach. Dlatego spokojnie można czytać nie po kolei.
Książka jest napisana lekkim, miejscami humorystycznym, miejscami ironicznym językiem. Autorka wprowadziła do powieści pierwszoosobową narrację, dzięki temu możemy zobaczyć wydarzenia oczami Petry Delicado, poznać jej myśli i poglądy na wiele spraw. A trzeba przyznać, że bohaterka ma oryginalne podejście do życia.
Wątek kryminalny przeplata się z wątkami osobistymi bohaterów, które w zamierzeniu mają dać trochę wytchnienia czytelnikowi. Być może są one zbyt frywolne jak na tak poważny temat, ale myślę, że to celowy zabieg autorki. Petra Delicado to niezależna kobieta po 40, która ma za sobą już dwa nieudane małżeństwa. Cieszy się wolnością - świętym spokojem, dobrymi książkami, kieliszeczkiem czegoś mocniejszego, przyjaciółmi i brakiem zobowiązań rodzinnych. Choć samotność czasem daje jej się we znaki. Fermin Garzón to rozwodnik w podobnym wieku, który ma obecnie nową dziewczynę - Beatriz. I ani myśli o ponownym małżeństwie, w przeciwieństwie do swojej wybranki. Jest jeszcze rozchwiana emocjonalnie Yolanda, która sama nie wie, czego chce. Spotyka się z byłym chłopakiem Petry - Richardem. I zaczyna mieć wątpliwości, czy dobrze zrobiła wiążąc się z o wiele starszym od siebie mężczyzną. Richard także widzi, że ich związek przeżywa kryzys i szuka pomocy u dawnej miłości. Wszyscy obarczają Petrę swoimi sercowymi problemami, co ją niezmiernie irytuje.
Jak na dobry kryminał przystało, nie brakuje w niej nagłych zwrotów akcji, które zmieniają sytuację o 180 stopni i mocnych opisów z miejsc zbrodni. Autorka umiejętnie buduje napięcie poprzez dozowanie informacji. Co więcej, poruszany w powieści temat zmusza czytelnika do refleksji. Na pewno nie można przejść obojętnie wobec największego zła, jakim jest pornografia dziecięca. To tu znajdował się pierwiastek największego zła, okrucieństwa i nędzy moralnej sięgającej bardzo głęboko. (...) Dzieci, które ledwo pojawiły się na tym świecie, a już dosięga je bezlitosna ręka zła w czystej postaci - coś takiego zostaje w człowieku i paraliżuje go. W dodatku, zakończenie jest nieprzewidywalne - zarówno w wątku kryminalnym jak i osobistych.
Myślę, że moją przygodę z hiszpańskim kryminałem i twórczością Alicii Giménez-Bartlett mogę zaliczyć do udanych. "Puste gniazdo" polecam miłośnikom kryminałów, którzy oprócz makabrycznych zbrodni cenią sobie także poczucie humoru i rozwinięty wątek psychologiczny. Na pewno nie będzie to moje ostatnie spotkanie z tą pisarką.
Alicia Giménez-Bartlett jest hiszpańską pisarką. Przez 13 lat wykładała literaturę hiszpańską na Uniwersytecie w Barcelonie. Zadebiutowała w 1984 roku powieścią "Exit". Oprócz kryminalnego cyklu, napisała także m.in. powieść "Tam gdzie nikt cię nie znajdzie", która zdobyła nagrodę Premio Nadal.
Na początku muszę przyznać, że to mój pierwszy hiszpański kryminał. Do tej pory czytałam jedynie brytyjskie i amerykańskie powieści kryminalne. Ostatnio zaczełam także przekonywać się do polskich. Jednak byłam ciekawa, jak sobie radzą na tym polu Hiszpanie. Naród ten skory do zabawy i popołudniowej sjesty, jakoś nie bardzo kojarzył mi się ze zbrodnią. Dlatego postanowiłam skonfrontować swoją wizję z rzeczywistością i sięgnęłam po powieść "Puste gniazdo".
Inspektor Petra Delicado nie ma ostatnio szczęścia. W centrum handlowym ukradziono jej służbowy pistolet. Na domiar złego, tego zuchwałego czynu dokonała... mała dziewczynka, która w mgnieniu oka wmieszała się w tłum. Petra już widzi oczami wyobraźni jak koledzy z wydziału żartują na jej temat. Ale to najmniejszy z jej problemów. Bowiem wkrótce z jej skradzionego pistoletu ginie mężczyzna. I to dopiero początek niemiłych niespodzianek. Nie spodziewa się nawet, że pozna świat handlu żywym towarem, świat, w którym matki wypożyczają swoje dzieci do zdjęć pornograficznych a bezwzględni mordercy terroryzują swoje ofiary. W tym przerażającym śledztwie pomaga jej niezastąpiony podinspektor Fermin Garzón.
Petra Delicado i Fermin Garzón to niezwykła para detektywów. Kłócą się niemal bez przerwy, ale nie mogą bez siebie żyć. Petra nie wyobraża sobie innego partnera. Dobrze się rozumieją w sprawach zawodowych, mają podobne poczucie humoru. Traktują się jak przyjaciele, choć mówią do siebie pan/pani, z uwagi na służbowy charakter ich znajomości. I nie boją się wyrazić szczerych opinii na temat drugiej osoby. Dlatego polubiłam tę dwójkę bohaterów. Trochę żałuję, że nie poznałam ich wcześniej, w poprzednich częściach.
Bowiem "Puste gniazdo" jest siódmą częścią cyklu o inspektor Petrze Delicado oraz podinspektorze Ferminie Garzónie. Poprzednie tomy to: "Śmiertelne rytuały", "Pieskie dzień", "Wysłańcy ciemności", "Śmiertelny talk-show", "Węże w raju", "Statek pełen ryżu". Na podstawie tego cyklu powstał w Hiszpanii 3-odcinkowy serial. Można jednak czytać tę książkę bez znajomości poprzednich części. Autorka wprowadza czytelnika w wątki osobiste bohaterów, nie wspomina jednak o poprzednich śledztwach. Dlatego spokojnie można czytać nie po kolei.
Książka jest napisana lekkim, miejscami humorystycznym, miejscami ironicznym językiem. Autorka wprowadziła do powieści pierwszoosobową narrację, dzięki temu możemy zobaczyć wydarzenia oczami Petry Delicado, poznać jej myśli i poglądy na wiele spraw. A trzeba przyznać, że bohaterka ma oryginalne podejście do życia.
Wątek kryminalny przeplata się z wątkami osobistymi bohaterów, które w zamierzeniu mają dać trochę wytchnienia czytelnikowi. Być może są one zbyt frywolne jak na tak poważny temat, ale myślę, że to celowy zabieg autorki. Petra Delicado to niezależna kobieta po 40, która ma za sobą już dwa nieudane małżeństwa. Cieszy się wolnością - świętym spokojem, dobrymi książkami, kieliszeczkiem czegoś mocniejszego, przyjaciółmi i brakiem zobowiązań rodzinnych. Choć samotność czasem daje jej się we znaki. Fermin Garzón to rozwodnik w podobnym wieku, który ma obecnie nową dziewczynę - Beatriz. I ani myśli o ponownym małżeństwie, w przeciwieństwie do swojej wybranki. Jest jeszcze rozchwiana emocjonalnie Yolanda, która sama nie wie, czego chce. Spotyka się z byłym chłopakiem Petry - Richardem. I zaczyna mieć wątpliwości, czy dobrze zrobiła wiążąc się z o wiele starszym od siebie mężczyzną. Richard także widzi, że ich związek przeżywa kryzys i szuka pomocy u dawnej miłości. Wszyscy obarczają Petrę swoimi sercowymi problemami, co ją niezmiernie irytuje.
Jak na dobry kryminał przystało, nie brakuje w niej nagłych zwrotów akcji, które zmieniają sytuację o 180 stopni i mocnych opisów z miejsc zbrodni. Autorka umiejętnie buduje napięcie poprzez dozowanie informacji. Co więcej, poruszany w powieści temat zmusza czytelnika do refleksji. Na pewno nie można przejść obojętnie wobec największego zła, jakim jest pornografia dziecięca. To tu znajdował się pierwiastek największego zła, okrucieństwa i nędzy moralnej sięgającej bardzo głęboko. (...) Dzieci, które ledwo pojawiły się na tym świecie, a już dosięga je bezlitosna ręka zła w czystej postaci - coś takiego zostaje w człowieku i paraliżuje go. W dodatku, zakończenie jest nieprzewidywalne - zarówno w wątku kryminalnym jak i osobistych.
Myślę, że moją przygodę z hiszpańskim kryminałem i twórczością Alicii Giménez-Bartlett mogę zaliczyć do udanych. "Puste gniazdo" polecam miłośnikom kryminałów, którzy oprócz makabrycznych zbrodni cenią sobie także poczucie humoru i rozwinięty wątek psychologiczny. Na pewno nie będzie to moje ostatnie spotkanie z tą pisarką.
Alicia Giménez-Bartlett jest hiszpańską pisarką. Przez 13 lat wykładała literaturę hiszpańską na Uniwersytecie w Barcelonie. Zadebiutowała w 1984 roku powieścią "Exit". Oprócz kryminalnego cyklu, napisała także m.in. powieść "Tam gdzie nikt cię nie znajdzie", która zdobyła nagrodę Premio Nadal.
Autor: Alicia Giménez-Bartlett
Tytuł: "Puste gniazdo"
Ilość stron: 448
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Pasionkowe Wyzwanie Czytelnicze (kryminał)
W prezencie (literka P)
Z literą w tle (autor na A/B)
Recenzja zgłoszona do wakacyjnego konkursu dla syndykalistów na najlepszą zbrodniczą recenzję lata 2013.
Nie znałem dotąd hiszpańskiego kryminału, nie mówiąc już o tej autorce. Pomijając jednak to: nie wydaje Ci się, że akcja kryminałów/thrillerów/horrorów osadzona w gorącej Hiszpanii, poprzez kontrast wydawałaby się jeszcze mroczniejsza i przerażająca? Przecież każdy spodziewa się morderstwa w kryminałach skandynawskich, np. w lesie, czy w pobliżu zamarźniętego jeziora, ale zupełnie inaczej wyglądałoby podrzucenie zwłok na jakiejś plaży etc.
OdpowiedzUsuńNie byłam zapytana, ale odpowiem też :D W hiszpańskiej twórczości atmosferę morderstwa podkręca duszność, upały, takie sprawy. Jednak nie jest to dla mnie ani mroczniejsze ani przerażające, mimo że podnosi trochę napięcie. Stanowczo wolę skandynawskie klimaty.
UsuńTrudny temat. Dziś zaczęłam czytać "Farmę lalek" polskiego pisarza i miałam ochotę zostawić tę książkę od razu, bo nie mogłam zdzierżyć bezpośredniego opisywania sytuacji z punktu widzenia pedofila, kiedy nagabywał dziewczynkę...Aczkolwiek książka zapowiada się świetnie, autor ma dobre zaplecze, z tego co przeczytałam na okładce.
Łukasz, ja też pierwszy raz usłyszałam o tej autorce. Za to oglądałam hiszpański horror - "Sierociniec", i zrobił na mnie duże wrażenie. I wcale nie było tam ukazanej gorącej Hiszpanii, wprost przeciwnie - było mrocznie niczym w skandynawskich kryminałach. W "Pustym gnieździe" niestety nie ma morderstw na plaży ;)
UsuńKasia, to prawda temat jest trudny, ale umiejętnie przedstawiony. Nie ma niesmacznych opisów. Natomiast nie wiem, czy przeczytałabym "Farmę lalek", skoro jest napisana z perspektywy pedofila.
Nie, nie jest napisana z perspektywy pedofila - to tylko kilkustronicowy początek, a później sprawy rozwijają się zupełnie inaczej i nawet można się nie spodziewać na początku, do czego autor dojdzie przechodzeniem od jednej sytuacji do drugiej, także nawet się z tego powodu ucieszyłam. Możesz spokojnie czytać:)
UsuńHm, mi właśnie hiszpańskie kryminały kojarzą się z upałami, a filmy z takim chłodem, uczuciem niepewności, niestałości. Uwielbiam hiszpańskie thrillery i horrory, potrafią być genialnie zakręcone pod względem psychologicznym i fabuły.
To jeszcze da się przeżyć. Może przeczytam przy okazji :) A jakie hiszpańskie thrillery i horrory polecasz?
UsuńSzczerze powiem, że jest we mnie takie stereotypowe myślenie, że literatura hiszpańska=romansidło...
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale takie jest moje pierwsze skojarzenie... Ale jak widać znaleźć tam można kawał całkiem dobrego kryminału :)
A ja nie miałam żadnych skojarzeń z literaturą hiszpańską. Może dlatego, że nie czytam romansideł. Można, tylko trzeba się dobrze rozejrzeć :)
UsuńNie czytałam nigdy hiszpańskiego kryminału, może być ciekawie.
OdpowiedzUsuńPolecam. Ale może zacznij od pierwszej części :)
UsuńRecenzja bardzo zachęcająca, ale tematu dziecięcej pornografii chyba nie jestem w stanie zdzierżyć :(
OdpowiedzUsuńNo i jak już czytać serię, to koniecznie od początku ^^
Dziękuję. Wszystko jest tu wyważone, więc myślę, że dałabyś radę ją przeczytać.
UsuńJak brałam do recenzji tę książkę, nie wiedziałam, że to cykl. Zazwyczaj czytam od pierwszej książki. Możesz zacząć od początku :)
Bardxo ciężki temat. Wolałabym jednak zacząć cały cykl od początku.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ale da się przeżyć ;)
UsuńDziwią mnie te cykle kryminalne... praktycznie w każdych części nie są ze sobą jakoś specjalnie połączone, więc dlaczego one nazywają się cyklami??? Przecież cykl zawiera utwory ściśle połączone :D! Wiem, że marudzę, ale mi to spokoju nie daje :p.
OdpowiedzUsuńA co do książki to mimo, że porusza ciężki temat to z chęcią bym przeczytał :).
Pozdrawiam!
Melon :)
Te książki łączy wątek osobisty. Na szczęście autorka nie zdradza nic z poprzednich śledztw ;)
UsuńO tyle dobrze ;P.
UsuńAle i tak lepiej zacząć ten cykl od początku ;)
Usuń