"Lekarz mimo woli" to komedia Moliera, która kpi z medycyny wszystkowiedzącej i ludzkiej głupoty.
Jakiś czas temu byłam w Teatrze XL na Stadionie Narodowym na "Lekarzu mimo woli" w reżyserii Sergeia Timofeeva (recenzja). I bardzo mi się podobało to przedstawienie. Postanowiłam więc zapoznać się z literackim pierwowzorem - ponieważ sztuka nie doczekała się osobnego wydania, wyszukałam w Internecie e-book.
Głównym bohaterem jest drwal Sganarell, hulaka i utracjusz, który całe dnie przesiaduje w lesie i nie pomaga swojej żonie Marcynie w codziennych obowiązkach. Ma przy tym wielkie aspiracje: Znajdźże mi, proszę, drugiego z mojej profesji, coby umiał tak jak ja rozprawiać o świecie. Toć nie darmo człek obsługiwał sześć lat sławnego lekarza i za młodu gryzł łacinę jak rzepę. Nie przyjmuje słów krytyki i kłóci się z żoną, którą zdarza mu się uderzyć.
Marcyna ma dość jego zachowania i postanawia się zemścić. Pod wpływem jej podstępu, Sganarell zostaje wzięty za genialnego lekarza i siłą doprowadzony na dwór Geronta, by uzdrowić jego córkę Lucyndę. Dziewczynę ogarnęła nagła niemoc i straciła mowę. Czy brak znajomości medycyny okaże się dużą przeszkodą? A może wprost przeciwnie?
"Lekarz mimo woli" to komedia Moliera, napisana w 1666 roku. W dodatku naprędce, w celu podreperowania budżetu teatru, w chwili gdy zainteresowanie "Mizantropa" zaczęło słabnąć. Autor nie postawił na oryginalność, gdyż niektóre pomysły zaczerpnął z poprzednich swoich utworów. Mimo to sztuka cieszyła się uznaniem mu współczesnych. Po "Świętoszku" miała najwięcej wystawień w Komedii Francuskiej.
Autor kpi z medycyny wszystkowiedzącej i ludzkiej głupoty. Okazuje się, że wystarczą mądre, pseudołacińskie słowa, by zwieść ludzi. Oto przykład: Otóż, gdy te wapory, o których mówię, przechodzą od lewej strony, po której leży wątroba, ku prawej stronie, w której znajduje się serce, może się zdarzyć, że płuco, które nazywamy po łacinie armyan, mając komunikację z mózgiem, który nazywamy po grecku nasmus, za pośrednictwem żyły wrotnej, którą nazywamy po hebrajsku kubil, spotyka na swej drodze pomienione wapory, wypełniające komory łopatki.
Sztuka została napisana prozą, jednak kwestie nie są zbyt długie, dzięki czemu szybko się czyta. Nie brakuje w niej zabawnych scenek, które śmieszą czytelnika i jednocześnie skłaniają do refleksji. Czy nie zdarzają się w prawdziwym życiu podobne przypadki? Rodzice są w stanie poruszyć niebo i ziemię, zwołać najlepszych lekarzy i znachorów, by ratować własne dziecko. I czasem nie chcą widzieć rzeczy oczywistych, że dana osoba z medycyną ma niewiele wspólnego. Wystarczy im, że wysławia się mądrze. Przyjmują wtedy na wiarę nawet najbardziej niedorzeczne terapie. Zakończenie jest zabawne i pokazuje całą obłudę świata. Polecam tę sztukę każdemu bez wyjątku. Jest to klasyka, którą warto poznać lub przeczytać ją ponownie.
Jakiś czas temu byłam w Teatrze XL na Stadionie Narodowym na "Lekarzu mimo woli" w reżyserii Sergeia Timofeeva (recenzja). I bardzo mi się podobało to przedstawienie. Postanowiłam więc zapoznać się z literackim pierwowzorem - ponieważ sztuka nie doczekała się osobnego wydania, wyszukałam w Internecie e-book.
Głównym bohaterem jest drwal Sganarell, hulaka i utracjusz, który całe dnie przesiaduje w lesie i nie pomaga swojej żonie Marcynie w codziennych obowiązkach. Ma przy tym wielkie aspiracje: Znajdźże mi, proszę, drugiego z mojej profesji, coby umiał tak jak ja rozprawiać o świecie. Toć nie darmo człek obsługiwał sześć lat sławnego lekarza i za młodu gryzł łacinę jak rzepę. Nie przyjmuje słów krytyki i kłóci się z żoną, którą zdarza mu się uderzyć.
Marcyna ma dość jego zachowania i postanawia się zemścić. Pod wpływem jej podstępu, Sganarell zostaje wzięty za genialnego lekarza i siłą doprowadzony na dwór Geronta, by uzdrowić jego córkę Lucyndę. Dziewczynę ogarnęła nagła niemoc i straciła mowę. Czy brak znajomości medycyny okaże się dużą przeszkodą? A może wprost przeciwnie?
"Lekarz mimo woli" to komedia Moliera, napisana w 1666 roku. W dodatku naprędce, w celu podreperowania budżetu teatru, w chwili gdy zainteresowanie "Mizantropa" zaczęło słabnąć. Autor nie postawił na oryginalność, gdyż niektóre pomysły zaczerpnął z poprzednich swoich utworów. Mimo to sztuka cieszyła się uznaniem mu współczesnych. Po "Świętoszku" miała najwięcej wystawień w Komedii Francuskiej.
Autor kpi z medycyny wszystkowiedzącej i ludzkiej głupoty. Okazuje się, że wystarczą mądre, pseudołacińskie słowa, by zwieść ludzi. Oto przykład: Otóż, gdy te wapory, o których mówię, przechodzą od lewej strony, po której leży wątroba, ku prawej stronie, w której znajduje się serce, może się zdarzyć, że płuco, które nazywamy po łacinie armyan, mając komunikację z mózgiem, który nazywamy po grecku nasmus, za pośrednictwem żyły wrotnej, którą nazywamy po hebrajsku kubil, spotyka na swej drodze pomienione wapory, wypełniające komory łopatki.
Sztuka została napisana prozą, jednak kwestie nie są zbyt długie, dzięki czemu szybko się czyta. Nie brakuje w niej zabawnych scenek, które śmieszą czytelnika i jednocześnie skłaniają do refleksji. Czy nie zdarzają się w prawdziwym życiu podobne przypadki? Rodzice są w stanie poruszyć niebo i ziemię, zwołać najlepszych lekarzy i znachorów, by ratować własne dziecko. I czasem nie chcą widzieć rzeczy oczywistych, że dana osoba z medycyną ma niewiele wspólnego. Wystarczy im, że wysławia się mądrze. Przyjmują wtedy na wiarę nawet najbardziej niedorzeczne terapie. Zakończenie jest zabawne i pokazuje całą obłudę świata. Polecam tę sztukę każdemu bez wyjątku. Jest to klasyka, którą warto poznać lub przeczytać ją ponownie.
Molier [właściwie Jean Baptiste Poqelin] (1622-1673) był jednym z najsłynniejszych francuskich komediopisarzy. Był niezrównanym pogromcą hipokrytów, dewotów i megalomanów. Był świetnym obserwatorem, co widać w jego sztukach. Na swoim koncie miał m.in. "Skąpca", "Szkołę żon", "Mieszczanina szlachcicem" i "Chorego z urojenia".
Autor: Molier
Tytuł: "Lekarz mimo woli"
Ilość stron: 34
Formaty: epub, mobi, pdf
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu ( cm)
W 200 książek dookoła świata (Francja)
Akurat Moliera czytałam "Skąpca" i "Świętoszka", ale "Lekarz mimo woli" nie wpadł mi w ręce. A chyba po niego sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Koniecznie, jest naprawdę zabawny :)
UsuńNie czytałam. Ale może się skuszę, czemu nie.
OdpowiedzUsuńSkuś się, może Ci się spodobać :)
UsuńKurcze, nie znam! Chyba czas nadrobić zaległości w klasyce :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt! :)
Czas najwyższy, klasyka nie jest taka straszna, jak ją malują ;)
UsuńWesołych, zdrowych i magicznych Świąt:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
Usuń