Czy z pozoru sielankowa kraina może być siedliskiem zła? Na to pytanie musi odpowiedzieć sobie Hanna Cudny, bohaterka "Kobiety bez twarzy" Anny Fryczkowskiej.
Około czterdziestoletnia dziennikarka Hanna Cudny po samobójstwie męża porzuca dobrze płatną pracę w piśmie kobiecym, by przenieść się na wieś z dwójką swoich dzieci - ośmioletnią Michaliną i trzynastoletnim Maksem. Chce w ten sposób zerwać z dotychczasowym życiem i uciec od zgiełku Warszawy. Wybiera do tego celu Świątkowice, w których w dzieciństwie spędzała z tatą każde wakacje. W miejscowej szkole dostaje posadę nauczycielki języka angielskiego i zaczyna wszystko od nowa.
Wydaje się jej, że ta sielankowa kraina przyniesie ukojenie w trudnych chwilach oraz pozwoli zapomnieć o bólu, spowodowanym niedawno przeżytą tragedią. Hanna przekonuje się jednak, że to z pozoru idealne miejsce kryje wiele mrocznych tajemnic…
Pewnego dnia jej córka znajduje w okolicznym lesie zwłoki kobiety. Michalina przedstawia to zdarzenie w następujący sposób: Spojrzałam na nią i zrozumiałam od razu, że ta pani już powietrza nie nabierze. Nie za bardzo miała czym, bo na jej twarzy wszystko się pomyliło i pozmieniało, a pani była kompletnie i zupełnie martwa. Nadal nie miałam pewności, czy ją znam, bo... Bo trudno było powiedzieć, jak wyglądała, gdy jeszcze mogła oddychać. Jakby tego było mało, syn Hanny zaczyna dziwnie się zachowywać, a rodzice jednego z uczniów przepadają bez śladu. Hanna próbuje na własną rękę dowiedzieć się, co o w tym wszystkim chodzi. Z biegiem czasu odkrywa ile zła kryje się w ludziach, którym ufała.
Na domiar złego adoruje ją trzech niechcianych przez nią mężczyzn, a lokalna garbarnia zanieczyszcza wiejskie powietrze - jednym słowem z sielanki nie zostaje nawet wspomnienie... Więcej nie zdradzę, by nie psuć czytelnikowi radości z lektury. Dodam jedynie, że o co chodzi w tej zawiłej historii, dowiadujemy się dopiero na ostatniej karcie powieści. Jest to ogromnym atutem tej książki.
Choć w "Kobiecie bez twarzy" pojawiają się wątki kryminalne, jest to bardziej powieść obyczajowa. Pierwszoosobową narrację prowadzą dwie osoby: Hanka oraz jej córka Michalina. Dzięki temu możemy obserwować wydarzenia z rożnych perspektyw. Mimo iż przeżywają te same zdarzenia, to widzą je zupełnie inaczej. Michalina opisuje świat, patrząc na niego oczami dziecka. Czasem odnosimy wrażenie, że nie wszystko zdarzyło się naprawdę i to jedynie wytwór jej wyobraźni.
Powieść napisana jest lekkim językiem, przez co czyta się ją jednym tchem. Przechodząc przez kolejne rozdziały, trudno było mi oderwać się od tej książki i tak było do samego końca. Do tego dochodzi zaskakujące zakończenie i dogłębny rys psychologiczny bohaterów. Polecam ją miłośnikom kryminałów nie w czystej postaci, czyli z domieszką innych gatunków. Choć jestem zwolennikiem tradycyjnych powieści kryminalnych, muszę przyznać, że książka ta mnie zaciekawiła.
Około czterdziestoletnia dziennikarka Hanna Cudny po samobójstwie męża porzuca dobrze płatną pracę w piśmie kobiecym, by przenieść się na wieś z dwójką swoich dzieci - ośmioletnią Michaliną i trzynastoletnim Maksem. Chce w ten sposób zerwać z dotychczasowym życiem i uciec od zgiełku Warszawy. Wybiera do tego celu Świątkowice, w których w dzieciństwie spędzała z tatą każde wakacje. W miejscowej szkole dostaje posadę nauczycielki języka angielskiego i zaczyna wszystko od nowa.
Wydaje się jej, że ta sielankowa kraina przyniesie ukojenie w trudnych chwilach oraz pozwoli zapomnieć o bólu, spowodowanym niedawno przeżytą tragedią. Hanna przekonuje się jednak, że to z pozoru idealne miejsce kryje wiele mrocznych tajemnic…
Pewnego dnia jej córka znajduje w okolicznym lesie zwłoki kobiety. Michalina przedstawia to zdarzenie w następujący sposób: Spojrzałam na nią i zrozumiałam od razu, że ta pani już powietrza nie nabierze. Nie za bardzo miała czym, bo na jej twarzy wszystko się pomyliło i pozmieniało, a pani była kompletnie i zupełnie martwa. Nadal nie miałam pewności, czy ją znam, bo... Bo trudno było powiedzieć, jak wyglądała, gdy jeszcze mogła oddychać. Jakby tego było mało, syn Hanny zaczyna dziwnie się zachowywać, a rodzice jednego z uczniów przepadają bez śladu. Hanna próbuje na własną rękę dowiedzieć się, co o w tym wszystkim chodzi. Z biegiem czasu odkrywa ile zła kryje się w ludziach, którym ufała.
Na domiar złego adoruje ją trzech niechcianych przez nią mężczyzn, a lokalna garbarnia zanieczyszcza wiejskie powietrze - jednym słowem z sielanki nie zostaje nawet wspomnienie... Więcej nie zdradzę, by nie psuć czytelnikowi radości z lektury. Dodam jedynie, że o co chodzi w tej zawiłej historii, dowiadujemy się dopiero na ostatniej karcie powieści. Jest to ogromnym atutem tej książki.
Choć w "Kobiecie bez twarzy" pojawiają się wątki kryminalne, jest to bardziej powieść obyczajowa. Pierwszoosobową narrację prowadzą dwie osoby: Hanka oraz jej córka Michalina. Dzięki temu możemy obserwować wydarzenia z rożnych perspektyw. Mimo iż przeżywają te same zdarzenia, to widzą je zupełnie inaczej. Michalina opisuje świat, patrząc na niego oczami dziecka. Czasem odnosimy wrażenie, że nie wszystko zdarzyło się naprawdę i to jedynie wytwór jej wyobraźni.
Powieść napisana jest lekkim językiem, przez co czyta się ją jednym tchem. Przechodząc przez kolejne rozdziały, trudno było mi oderwać się od tej książki i tak było do samego końca. Do tego dochodzi zaskakujące zakończenie i dogłębny rys psychologiczny bohaterów. Polecam ją miłośnikom kryminałów nie w czystej postaci, czyli z domieszką innych gatunków. Choć jestem zwolennikiem tradycyjnych powieści kryminalnych, muszę przyznać, że książka ta mnie zaciekawiła.
Anna Fryczkowska jest italianistką, scenarzystką i dziennikarką. Na swoim koncie ma już dwie powieści: "Straszne historie o otyłości i pożądaniu" oraz "Trafioną-zatopioną". Obecnie mieszka w Warszawie, w której studiuje gendery. Najbardziej lubi pisać książki w kawiarniach.
Autor: Anna Fryczkowska
Tytuł: "Kobieta bez twarzy"
Ilość stron: 416
Oprawa: miękka
Czytałam kilka lat temu i byłam bardzo zadowolona z lektury - taka powieść psychologiczna z wątkiem kryminalnym, bardzo dobrze napisana, warto przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, bardzo dobrze napisana :)
UsuńNo właśnie, nigdy nie mogę całkowicie przekonać się do kryminałów, ale taki z domieszką czystej obyczajówki może mi się bardzo spodobać. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka to dobry pomysł na polubienie kryminałów ;)
UsuńJa bardzo lubię też połączenie kryminału i obyczajówki, książkę mam na oku- przypomniałaś mi o niej :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci przypomniałem. I mam nadzieję, że wkrótce przeczytasz :)
UsuńLubię pierwszoosobową narrację. Jeśli będę miała okazję to z chęcią się skuszę.
OdpowiedzUsuńTo w takim razie książka powinna Ci się spodobać :)
UsuńSwego czasu bardzo chciałam tę powieść poznać i jeśli dobrze pamiętam mam ją u siebie, więc cieszę się, że mi o tej historii przypomniałaś :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałeś*, przepraszam za błąd :)
UsuńCieszę się, że Ci przypomniałem i mam nadzieję, że wkrótce się zabierzesz za lekturę :)
Usuń