"Historia kotem się toczy" to niebanalna powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym i miłosnym, rozgrywająca się w małej miejscowości, w której "diabeł" nie mówi dobranoc. Wprost przeciwnie - grasuje nocą.
Kasztelowo jest niewielkim miasteczkiem, położonym w okolicach Gliwic. To piękny zakątek z urokliwym jeziorem i gęstymi lasami. Główną atrakcją jest XV-wieczny zamek, usytuowany na wzgórzu. W centrum znajduje się niewielki rynek z miejscową świątynią. Można by rzec, że to raj na ziemi. Niestety pozory mylą. W okolicy grasuje złoczyńca, który sieje postrach wśród mieszkańców. Zabija lub kaleczy zwierzęta oraz dewastuje pomniki, rzeźby, nagrobki. Ludzie boją się wychodzić wieczorami z domu. Jedyną osobą, która nie chciała się poddać temu terrorowi była Janina Gawron, staruszka z charakterem. Jednak i z nią sobie poradził. Kobieta miała wypadek, który mógł się zakończyć tragicznie, skończyło się jednak na złamaniu szyjki kości udowej. Niestety Janina potrzebuje całodobowej opieki, a jedyną osobą, która mogłaby się nią zająć jest jej była synowa Ada.
Problem w tym, ze Ada nigdy nie miała dobrych stosunków z teściową, która zalazła je za skórę. Od kilku lat nie utrzymywały kontaktu, mimo że jej córki regularnie jeździły do babci. Pewnego dnia przywożą smutne wieści na temat stanu zdrowia ich babci, ulega ich naciskom. Zgadza się przenieść do Kasztelowa i tam pielęgnować chorą. Ale tylko przez rok, nie dłużej.
Postawa Ady spowodowana jest tym, że nie jest nic winna Janinie. Jej jedyny i ukochany syn Henryk zostawił Adę dla młodszej kochanki i wkrótce potem umarł. Ada została na lodzie, z niespłaconym kredytem hipotecznym, przez co w każdej chwili może stracić mieszkanie w Krakowie. Jedyną pociechą są jej córki-bliźniczki Wiktoria i Marianna, zwaną Mają. Niestety one obecnie pracują w Warszawie, więc tak naprawdę jest sama ze swoimi problemami (bo ile można powiedzieć przez telefon lub podczas krótkich wizyt). Aby zarobić na utrzymanie Ada zajmuje się rękodziełem, które potem sprzedaje. W zaistniałej sytuacji musi opuścić Kraków i zamieszkać z nielubianą teściową...
Początkowo Ada traktuje Kasztelowo jak zsyłkę. Nie zna tam prawie nikogo, tęskni za tętniącym życiem Krakowem. Jednak z czasem odnajduje swoje miejsce, poznaje nowych ludzi. W tym wikarego Bogdana Bytkowskiego, doktora Wojciecha Dudzicza i tajemniczego mężczyznę mieszkającego na skraju lasu, który ją coraz bardziej fascynuje.
Na początku warto wspomnieć także o bardzo pomysłowym tytule, nawiązującym do określenia "fortuna kołem się toczy". Okazuje się, że historia rządzi się innymi prawami i toczy się kotem. Dlaczego akurat kotem? Bo to właśnie koty odgrywają w tej powieści istotną rolę. Przedstawione są jako inteligentne stworzenia, które bacznie obserwują ludzkie losy i w razie czego w nie ingerują. Jeden z kocich bohaterów zauważa nawet, że z reguły koty nie mieszają się do spraw ludzi, ale bacznie śledzą ich losy. I dziwią się człowiekowi. Zdaje mu się, że rządzi światem i panuje nad całym stworzeniem. Puszcza w ruch machinę zdarzeń, nie bacząc na tego następstwa. Mieni się mądrym. Chce więcej i więcej. Nie dostrzega jedynie, że zatraca się w tym wszystkim. Dobrowolnie więzi. Dopóki jednakże ma przykład kociej wolności, to jeszcze nie wszystko stracone. Kto ma oczy, ten dojrzy ją u nich i może również jej zapragnie. Niekiedy nawet na krótko zmieni porządek rzeczy. Potem znowu zapomni, że jest wolną istotą. I tak bez ustanku, w koło i w koło. Jak się powiada, historia kotem się toczy. Cóż ludzie zrobiliby bez nas?!
Dużym walorem powieści jest bardzo dokładne przedstawienie relacji obu kobiet. Janina Gawron nie należy do łatwych w obejściu osób. Ma silny charakter, nie znosi sprzeciwu i wszystko musi iść po jej myśli. Wypadek nie osłabił jej władczego zachowania i ciętego języka. Nadal jest bardzo żywotna i uszczypliwa. Ada wielokrotnie musi się powstrzymywać, by nie powiedzieć o słowa za dużo. Panie nie pałają do siebie sympatią, są ze sobą z przymusu. Ada ma żal do byłej teściowej za sposób, w jaki ją traktowała, za wyrzucenie jej z domu, w duchu nazywa ją Wiedźminą. Z kolei Janina od początku miała obiekcje do synowej, zbojkotowała nawet ślub Ady i Henryka. Jak wspomina Ada: W gniewie mówi się rzeczy, które niekoniecznie się myśli. Mają w danej chwili ugodzić boleśnie, powalić przeciwnika. Tyle że w bitwach na emocje nigdy nie ma wygranych. Przegrałyśmy obie, zarazem żadna nie była gotowa tego przyznać. Ja dumna, ona nieugięta, naszej urazy nie skruszyły nawet zabiegi Henryka ani też jego śmierć. Oskarżałybyśmy się pewnie jeszcze i przez dalsze lata, gdyby nie wypadek Janiny. Czy w takim przypadku możliwe jest porozumienie? Jak wiadomo, zdarzają się cuda, ale tego musiałyby chcieć obie strony.
Moim zdaniem bardzo dobrym pomysłem jest wprowadzenie do dialogów gwary śląskiej, którą posługuje się Janina. Dzięki temu powieść staje się bardziej wiarygodna (skoro akcja dzieje się na Śląsku). Niektórych słów można się domyśleć, inne zostają wyjaśnione. Zdarzają się także zabawne sytuacje wynikające m.in. z niezrozumienia niektórych słów przez Adę. Nie było dnia, by nie dochodziło między nami do podobnych nieporozumień. Jak wtedy gdy Janina po raz pierwszy zapowiedziała, że będzie "rzykać", a ja podbiegłam do jej łóżka z wiadrem. Popatrzyła na mnie jak na wiariatkę i skarciła mnie zaraz, że "nie rzyko się do kibla, a do Panbocka".
Spodobało mi się także przeplatanie narracji pierwszoosobowej (Ada) z trzecioosobową (tajemniczy mężczyzna i koty). Dzięki temu możemy poznać rozterki Ady, jej problemy, przemyślenia, a także wniknąć w chory umysł złoczyńcy oraz przeniknąć do kociego świata, który jest równie fascynujący.
"Historia kotem się toczy" to zgrabna powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym i miłosnym. Czyta się ją szybko dzięki lekkiemu językowi i intrygującej fabule. Jest w niej kilka zwrotów akcji, które diametralnie zmieniają sytuację. Pojawia się także dreszczyk emocji, związany z tajemniczą postacią, która burzy spokój mieszkańców Kasztelowa. Bez tego wątku byłaby to kolejna przewidywalna obyczajówka. A tak czytelnik zostaje wywiedziony w pole. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego rozwiązania zagadki.
Powieść skłania także do refleksji na temat podejmowania trudnych decyzji, życiowych kompromisów oraz sztuki pojednania. To powieść o odbudowywaniu relacji rodzinnych, co nie jest proste, ale warto próbować. Polecam tę książkę miłośnikom niebanalnych powieści obyczajowych, w które kryją w sobie tajemnicę.
Kasztelowo jest niewielkim miasteczkiem, położonym w okolicach Gliwic. To piękny zakątek z urokliwym jeziorem i gęstymi lasami. Główną atrakcją jest XV-wieczny zamek, usytuowany na wzgórzu. W centrum znajduje się niewielki rynek z miejscową świątynią. Można by rzec, że to raj na ziemi. Niestety pozory mylą. W okolicy grasuje złoczyńca, który sieje postrach wśród mieszkańców. Zabija lub kaleczy zwierzęta oraz dewastuje pomniki, rzeźby, nagrobki. Ludzie boją się wychodzić wieczorami z domu. Jedyną osobą, która nie chciała się poddać temu terrorowi była Janina Gawron, staruszka z charakterem. Jednak i z nią sobie poradził. Kobieta miała wypadek, który mógł się zakończyć tragicznie, skończyło się jednak na złamaniu szyjki kości udowej. Niestety Janina potrzebuje całodobowej opieki, a jedyną osobą, która mogłaby się nią zająć jest jej była synowa Ada.
Problem w tym, ze Ada nigdy nie miała dobrych stosunków z teściową, która zalazła je za skórę. Od kilku lat nie utrzymywały kontaktu, mimo że jej córki regularnie jeździły do babci. Pewnego dnia przywożą smutne wieści na temat stanu zdrowia ich babci, ulega ich naciskom. Zgadza się przenieść do Kasztelowa i tam pielęgnować chorą. Ale tylko przez rok, nie dłużej.
Postawa Ady spowodowana jest tym, że nie jest nic winna Janinie. Jej jedyny i ukochany syn Henryk zostawił Adę dla młodszej kochanki i wkrótce potem umarł. Ada została na lodzie, z niespłaconym kredytem hipotecznym, przez co w każdej chwili może stracić mieszkanie w Krakowie. Jedyną pociechą są jej córki-bliźniczki Wiktoria i Marianna, zwaną Mają. Niestety one obecnie pracują w Warszawie, więc tak naprawdę jest sama ze swoimi problemami (bo ile można powiedzieć przez telefon lub podczas krótkich wizyt). Aby zarobić na utrzymanie Ada zajmuje się rękodziełem, które potem sprzedaje. W zaistniałej sytuacji musi opuścić Kraków i zamieszkać z nielubianą teściową...
Początkowo Ada traktuje Kasztelowo jak zsyłkę. Nie zna tam prawie nikogo, tęskni za tętniącym życiem Krakowem. Jednak z czasem odnajduje swoje miejsce, poznaje nowych ludzi. W tym wikarego Bogdana Bytkowskiego, doktora Wojciecha Dudzicza i tajemniczego mężczyznę mieszkającego na skraju lasu, który ją coraz bardziej fascynuje.
Na początku warto wspomnieć także o bardzo pomysłowym tytule, nawiązującym do określenia "fortuna kołem się toczy". Okazuje się, że historia rządzi się innymi prawami i toczy się kotem. Dlaczego akurat kotem? Bo to właśnie koty odgrywają w tej powieści istotną rolę. Przedstawione są jako inteligentne stworzenia, które bacznie obserwują ludzkie losy i w razie czego w nie ingerują. Jeden z kocich bohaterów zauważa nawet, że z reguły koty nie mieszają się do spraw ludzi, ale bacznie śledzą ich losy. I dziwią się człowiekowi. Zdaje mu się, że rządzi światem i panuje nad całym stworzeniem. Puszcza w ruch machinę zdarzeń, nie bacząc na tego następstwa. Mieni się mądrym. Chce więcej i więcej. Nie dostrzega jedynie, że zatraca się w tym wszystkim. Dobrowolnie więzi. Dopóki jednakże ma przykład kociej wolności, to jeszcze nie wszystko stracone. Kto ma oczy, ten dojrzy ją u nich i może również jej zapragnie. Niekiedy nawet na krótko zmieni porządek rzeczy. Potem znowu zapomni, że jest wolną istotą. I tak bez ustanku, w koło i w koło. Jak się powiada, historia kotem się toczy. Cóż ludzie zrobiliby bez nas?!
Dużym walorem powieści jest bardzo dokładne przedstawienie relacji obu kobiet. Janina Gawron nie należy do łatwych w obejściu osób. Ma silny charakter, nie znosi sprzeciwu i wszystko musi iść po jej myśli. Wypadek nie osłabił jej władczego zachowania i ciętego języka. Nadal jest bardzo żywotna i uszczypliwa. Ada wielokrotnie musi się powstrzymywać, by nie powiedzieć o słowa za dużo. Panie nie pałają do siebie sympatią, są ze sobą z przymusu. Ada ma żal do byłej teściowej za sposób, w jaki ją traktowała, za wyrzucenie jej z domu, w duchu nazywa ją Wiedźminą. Z kolei Janina od początku miała obiekcje do synowej, zbojkotowała nawet ślub Ady i Henryka. Jak wspomina Ada: W gniewie mówi się rzeczy, które niekoniecznie się myśli. Mają w danej chwili ugodzić boleśnie, powalić przeciwnika. Tyle że w bitwach na emocje nigdy nie ma wygranych. Przegrałyśmy obie, zarazem żadna nie była gotowa tego przyznać. Ja dumna, ona nieugięta, naszej urazy nie skruszyły nawet zabiegi Henryka ani też jego śmierć. Oskarżałybyśmy się pewnie jeszcze i przez dalsze lata, gdyby nie wypadek Janiny. Czy w takim przypadku możliwe jest porozumienie? Jak wiadomo, zdarzają się cuda, ale tego musiałyby chcieć obie strony.
Moim zdaniem bardzo dobrym pomysłem jest wprowadzenie do dialogów gwary śląskiej, którą posługuje się Janina. Dzięki temu powieść staje się bardziej wiarygodna (skoro akcja dzieje się na Śląsku). Niektórych słów można się domyśleć, inne zostają wyjaśnione. Zdarzają się także zabawne sytuacje wynikające m.in. z niezrozumienia niektórych słów przez Adę. Nie było dnia, by nie dochodziło między nami do podobnych nieporozumień. Jak wtedy gdy Janina po raz pierwszy zapowiedziała, że będzie "rzykać", a ja podbiegłam do jej łóżka z wiadrem. Popatrzyła na mnie jak na wiariatkę i skarciła mnie zaraz, że "nie rzyko się do kibla, a do Panbocka".
Spodobało mi się także przeplatanie narracji pierwszoosobowej (Ada) z trzecioosobową (tajemniczy mężczyzna i koty). Dzięki temu możemy poznać rozterki Ady, jej problemy, przemyślenia, a także wniknąć w chory umysł złoczyńcy oraz przeniknąć do kociego świata, który jest równie fascynujący.
"Historia kotem się toczy" to zgrabna powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym i miłosnym. Czyta się ją szybko dzięki lekkiemu językowi i intrygującej fabule. Jest w niej kilka zwrotów akcji, które diametralnie zmieniają sytuację. Pojawia się także dreszczyk emocji, związany z tajemniczą postacią, która burzy spokój mieszkańców Kasztelowa. Bez tego wątku byłaby to kolejna przewidywalna obyczajówka. A tak czytelnik zostaje wywiedziony w pole. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego rozwiązania zagadki.
Powieść skłania także do refleksji na temat podejmowania trudnych decyzji, życiowych kompromisów oraz sztuki pojednania. To powieść o odbudowywaniu relacji rodzinnych, co nie jest proste, ale warto próbować. Polecam tę książkę miłośnikom niebanalnych powieści obyczajowych, w które kryją w sobie tajemnicę.
Renata L. Górska (ur. II poł. XX wieku) to polska pisarka, specjalizująca się w powieściach obyczajowych. Zadebiutowała w 2007 roku powieścią "Cztery pory lata". Na swoim koncie ma także "Za plecami anioła", "Przyciąganie niebieskie", "Błędne siostry".
Autor: Renata L. Górska
Tytuł: "Historia kotem się toczy"
Ilość stron: 380
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytamy powieści obyczajowe
Europa da się lubić (I poziom - Polska)
Grunt to okładka (kobieta)
Historia z trupem
Jasna Strona Mocy (380 stron)
Klucznik (śmierć w rozdziale, autor jeszcze nieczytany)
Książkowe podróże (Kraków)
Motyw zdrady w literaturze
Polacy nie gęsi II (bohaterowie czytają książki, rodzinne tajemnice)
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,5 cm)
Rekord 2014 (59)
W 200 książek dookoła świata (Polska)
Książka bierze udział w konkursie Zielono mi
Chętnie poznam tę historię, już sam "kot" w tytule mnie zachęca :)
OdpowiedzUsuńMnie zachęcił koci tytuł i okładka :)
UsuńMam ją w planach, choć raczej jestem psiarą a nie kociarą :P Jednak po wielu pochlebnych recenzjach nie mogłabym przejść koło niej obojętnie :)
OdpowiedzUsuńJa jestem kociarą. Zachęcam do przeczytania - jest zabawnie i refleksyjnie :)
UsuńMało powieści obyczajowych mnie zachwyca, ale ta jest naprawdę ciekawa, mądra i przede wszystkim nieprzesłodzona. No i nie będę ukrywać, że, jak na kociarę przystało, tytuł przykuł moją uwagę:)
OdpowiedzUsuńA ja lubię powieści obyczajowe. Tak, wszystko jest w niej wyważone, nie jest za słodko. Moją także, bo też jestem kociarą :)
UsuńTo nie do końca moje klimaty. Ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak się skusisz :)
UsuńNo proszę, a myślałam, że to taka banalna opowiastka a tu jednak nie. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie jest banalna, raczej zabawna i refleksyjna :)
Usuńna pewno jest ciekawa
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńKsiążkę czytałam już jakiś czas temu i bardzo mile ją wspominam. Chociaż przyznam, że moją ulubioną powieścią tej autorki są ,,Błędne siostry'' (oraz ,,Za plecami anioła''). Serdecznie polecam. Myślę, że się nie zawiedziesz.
OdpowiedzUsuńNie znam innych książek autorki, to moje pierwsze z nią spotkanie. Ale na pewno nie ostatnie. Skoro polecasz, to przeczytam :)
UsuńNiedawno czytałam, co prawda szału nie było ale lektura ciekawa.
OdpowiedzUsuńA mnie się podobała, lubię takie klimaty :)
UsuńKsiążka czeka w kolejce :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak Tobie się spodoba ;)
UsuńPoluję na nią już od jakiegoś czasu w swojej bibliotece, ale na razie bez skutku. Widocznie nie jestem jedyną kociarą w bibliotecznym gronie :D
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki, by udało się ją dostać :)
Usuń