Czy prawdziwa przyjaźń może przetrwać wojnę? Na to pytanie odpowiada powieść "Simon i dęby" Marianne Fredriksson.
Głównym bohaterem jest Simon, beztroski chłopiec żydowskiego pochodzenia, którego przygarnęło szwedzkie małżeństwo – Karin i Eryka Larssonowie. Chłopiec nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest Żydem, ani że osoby, które nazywa matką i ojcem nie są jego biologicznymi rodzicami. Jednak w głębi duszy czuje, że wiele ich dzieli, nie tylko fizycznie, lecz także poglądowo. Jedyną osobą, która go rozumie jest Izaak, kolega z klasy (także Żyd). Simon bardzo szybko zaprzyjaźnia się z nim i jego rodziną. Do tego stopnia, że jego ojca Rubena stawia sobie za wzór. Z czasem więzi między rodzinami stają się coraz bliższe.
Tymczasem w Europie wybucha II wojna światowa, a część kontynentu zalewa fala antysemityzmu. W Szwecji pozornie panuje spokój, gdyż kraj ten zachowuje neutralność. Ale nie wiadomo, jak długo potrwa taka sytuacja. Rodzice Simona są zaniepokojeni i chcą ukryć przed nim jego prawdziwe pochodzenie. Jednak czy im się uda? Czy chłopiec pozna prawdę? Tego nie zdradzę. Napiszę jedynie, że nie będzie to łatwy czas dla Simona i Izaaka. choć chłopcom przyjdzie dorastać wśród odgłosów wojny, znajdą też czas na w miarę normalne życie.
"Simon i dęby" to niezwykle ciepła opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, trudnym dorastaniu i przyjaźni. Autorka pokazała, że proces dorastania trwa tak naprawdę całe życie. Powieść jest połączeniem powieści obyczajowej z dramatem psychologicznym z wojną w tle. Napisana jest lekkim językiem, bez przesadnego dramatyzmu, dzięki czemu nie przytłacza czytelnika, jak to często bywa z powieściami z kręgu literatury wojennej.
Stworzona przez Marianne Fredriksson historia wciąga czytelnika od pierwszych stron i tak pozostaje już do samego końca. A krótkie rozdziały sprawiają, że nie sposób się od niej oderwać. Fredriksson świetnie sportretowała sylwetki swoich bohaterów. Poznajemy ich historie rodzinne, dzięki czemu stają się nam bliżsi. Zaczynamy im kibicować, by przetrwali wojnę. Co więcej, autorka znalazła także miejsce na opisy przyrody – starych i pięknych dębów, które są świadkami trosk bohaterów czy morza, tak lubianego przez Simona. Morze zawsze było obecne w dzieciństwie Simona. Wypełniało powietrze zapachem soli i pieśnią z głębin i szerokości nadawało odcień światłu pomiędzy domami i wzgórzami. Wszystko to tworzy nieco melancholijny klimat.
Mimo że nie przepadam za literaturą wojenną, to książka Marianne Fredriksson przypadła mi do gustu. Autorka za pomocą prostych środków wyrazu, lecz w niezwykle dogłębny sposób zakreśliła złożoność ludzkiej natury. Podczas lektury nie zabraknie wielu emocji, a także przyjdzie czas na chwilę refleksji. Książkę polecam każdemu bez względu na wiek.
Warto wspomnieć, że na podstawie powieści powstał film o tym samym tytule w reżyserii Lisy Ohlin, z Billem Skarsgårdem i Helen Sjöholm w rolach głównych.
Głównym bohaterem jest Simon, beztroski chłopiec żydowskiego pochodzenia, którego przygarnęło szwedzkie małżeństwo – Karin i Eryka Larssonowie. Chłopiec nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest Żydem, ani że osoby, które nazywa matką i ojcem nie są jego biologicznymi rodzicami. Jednak w głębi duszy czuje, że wiele ich dzieli, nie tylko fizycznie, lecz także poglądowo. Jedyną osobą, która go rozumie jest Izaak, kolega z klasy (także Żyd). Simon bardzo szybko zaprzyjaźnia się z nim i jego rodziną. Do tego stopnia, że jego ojca Rubena stawia sobie za wzór. Z czasem więzi między rodzinami stają się coraz bliższe.
Tymczasem w Europie wybucha II wojna światowa, a część kontynentu zalewa fala antysemityzmu. W Szwecji pozornie panuje spokój, gdyż kraj ten zachowuje neutralność. Ale nie wiadomo, jak długo potrwa taka sytuacja. Rodzice Simona są zaniepokojeni i chcą ukryć przed nim jego prawdziwe pochodzenie. Jednak czy im się uda? Czy chłopiec pozna prawdę? Tego nie zdradzę. Napiszę jedynie, że nie będzie to łatwy czas dla Simona i Izaaka. choć chłopcom przyjdzie dorastać wśród odgłosów wojny, znajdą też czas na w miarę normalne życie.
"Simon i dęby" to niezwykle ciepła opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, trudnym dorastaniu i przyjaźni. Autorka pokazała, że proces dorastania trwa tak naprawdę całe życie. Powieść jest połączeniem powieści obyczajowej z dramatem psychologicznym z wojną w tle. Napisana jest lekkim językiem, bez przesadnego dramatyzmu, dzięki czemu nie przytłacza czytelnika, jak to często bywa z powieściami z kręgu literatury wojennej.
Stworzona przez Marianne Fredriksson historia wciąga czytelnika od pierwszych stron i tak pozostaje już do samego końca. A krótkie rozdziały sprawiają, że nie sposób się od niej oderwać. Fredriksson świetnie sportretowała sylwetki swoich bohaterów. Poznajemy ich historie rodzinne, dzięki czemu stają się nam bliżsi. Zaczynamy im kibicować, by przetrwali wojnę. Co więcej, autorka znalazła także miejsce na opisy przyrody – starych i pięknych dębów, które są świadkami trosk bohaterów czy morza, tak lubianego przez Simona. Morze zawsze było obecne w dzieciństwie Simona. Wypełniało powietrze zapachem soli i pieśnią z głębin i szerokości nadawało odcień światłu pomiędzy domami i wzgórzami. Wszystko to tworzy nieco melancholijny klimat.
Mimo że nie przepadam za literaturą wojenną, to książka Marianne Fredriksson przypadła mi do gustu. Autorka za pomocą prostych środków wyrazu, lecz w niezwykle dogłębny sposób zakreśliła złożoność ludzkiej natury. Podczas lektury nie zabraknie wielu emocji, a także przyjdzie czas na chwilę refleksji. Książkę polecam każdemu bez względu na wiek.
Warto wspomnieć, że na podstawie powieści powstał film o tym samym tytule w reżyserii Lisy Ohlin, z Billem Skarsgårdem i Helen Sjöholm w rolach głównych.
Marianne Fredriksson (1927-2007) była szwedzką pisarką i dziennikarką. Na swoim koncie ma także m.in. "Arkę Noego", "Annę, Hannę i Johannę" oraz "Elisabeth i Katarinę".
Autor: Marianne Fredriksson
Tytuł: "Simon i dęby"
Ilość stron: 396
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Book-Trotter (literatura szwedzka)
Czytamy polecane książki (przez Ewę Książkówkę)
Czytamy powieści historyczne
Czytamy powieści obyczajowe
Pod hasłem (zielono mi!)
Trójka e-pik (motyw morza/oceanu)
Nie spotkałam się jeszcze z negatywną recenzją tej powieści, więc o czymś to świadczy :) Rzadko sięgam po literaturę wojenną, ale dla tej książki zrobię wyjątek.
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam, gdyż naczytałam się jej na studiach. Ale dla tej powieści warto zrobić wyjątek :)
UsuńJa byłam książką oczarowana, podobnie zresztą jak Anną, Hanną i Johanną. Teraz pora na pozostałe powieści autorki :-)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię. Może przeczytam też inne powieści tej autorki :)
UsuńNie jestem wielbicielką literatury wojennej, ale tą pozycją jestem zaintrygowana
OdpowiedzUsuńI słusznie :)
UsuńSłyszałam wiele dobrego o tej tu książce. Nie jest to moja literatura i nie jest to moja "epoka", ale może i bym kiedyś sięgnęła. Nie samymi horrorami człek żyje. :)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię wojennych klimatów, ale dla tej książki zrobiłam wyjątek. I się nie zawiodłam :) To prawda, trzeba czasem odpocząć od horrorów ;)
Usuńja mam podobnie jak Paula, ale nie mówię nie - jestem otwarta na wszelkie propozycje. Czuję się zachęcona - jak mi w padnie w ręce podzielę się wrażeniami
UsuńTo bardzo dobre podejście. Cieszę się i mam nadzieję, że wkrótce przeczytam Twoją opinię :)
UsuńO, to książka zdecydowanie dla mnie!
OdpowiedzUsuńTo super :)
UsuńJa literaturę wojenną uwielbiam i coś czuję, że na "Simona i dęby" też przyjdzie kiedyś czas :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, nawet nie wiedziałam ;)
UsuńMuszę koniecznie przeczytać tę książkę. Lubię literaturę wojenną.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego wszyscy piszą, że jest to powieść wojenna? Przecież to wygląda na zwykłą obyczajówkę na tle historycznym. Akcja z tego co widzę rozgrywa się w neutralnej Szwecji, więc jedyna wojna jaka tam się toczyła to starcia na tle politycznym. Choć lubię historię, to nie sądzę, by to był region godny szczególnego zainteresowania w trakcie tego konfliktu.
OdpowiedzUsuńAle ja nie napisałam, że jest to powieść wojenna, lecz powieść obyczajowa z dramatem psychologicznym z wojną w tle. Masz rację, akcja dzieje się w neutralnej Szwecji i dlatego ta książka mi się podobała. Mam dość wojennej literatury ze studiów ;)
UsuńNie no, generalnie chodzi o to, że w komentarzach (i w tekście) często przewija się termin "literatura wojenna" i nie wiem, czy w tym przypadku jest on słusznie użyty.
UsuńAle napisałam tylko, że nie przepadam za tą literaturą. Ok, być może było to mylące ;)
UsuńZ utęsknieniem czekam na możliwość przeczytania tej książki...
OdpowiedzUsuńA ja chciałabym poznać Twoją opinię :)
UsuńWspaniała, ja ją naprawdę muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńBez dwóch zdań :)
UsuńCiekawie brzmi, choć nie jestem fanką literatury wojennej. Ale może dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńJak słusznie zauważył Łukasz to nie jest powieść wojenna, więc powinna Ci się spodobać :)
UsuńOd czasu do czasu sięgam po książki z wojną w tle, na pewno sięgnę i po tę książkę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto :)
UsuńOstatnio mam chrapkę na tego typu książki :P
OdpowiedzUsuńTo dobrze się składa :)
Usuń