Stara i podupadła rezydencja, niewyjaśnione zjawiska i zbrodnie - tego możecie spodziewać się po powieści "Walhalla" Grahama Mastertona.
Z twórczością Grahama Mastertona miałam już kilka spotkań. Polubiłam go dzięki znajomemu, który czytał jego książki pasjami. Postanowiłam spróbować, jednak zaczęłam dość niefortunnie, od dość przeciętnej powieści "Kły i pazury", która okazały się drugą częścią cyklu Rook. Potem trafiłam na powieści "Sfinks" oraz "Anioł Jessici", które były już znacznie lepsze. Jednak dopiero, gdy przeczytałam "Walhallę", zrozumiałam, że Masterton to pisarz przez duże P.
Głównym bohaterem jest zamożny adwokat Craig Bellman, którego poznajemy w najgorszym momencie jego życia. Scena, której jesteśmy świadkami przyprawia o dreszcz. Załapany przez bandziorów Craig negocjuje z nimi cenę za swój atrybut męskości. Dochodzi ona do miliona dolarów. Wprost czujemy jego determinację i strach oraz kibicujemy mu, by wyszedł cało z opresji. Niestety nie udaje się, o czym świadczy ten wstrząsający fragment: A potem Murzyn w surducie podniósł młotek, tak jakby kończył aukcję, potrzymał go przez chwilę w górze i roztrzaskał nim prawe jądro Craiga. Tkanka rozpłaszczyła się niczym plasterek cielęcego pasztetu, a obuch młotka wybił w skórze moszny półkolistą dziurę. Takie przeżycia każdego by zmieniły. Nie dziwi więc, że bohater czuje się zastraszony, to już nie ten sam człowiek. Był zawsze taki witalny, taki pewny siebie. Chwilami zbyt pewny siebie. Ale nawet zbyt duża pewność siebie była lepsza od tego kompletnego załamania. Czasami miała wrażenie, że próbuje pobudzić do działania szurającego nogami sklerotycznego dziadka. Jedynym wyjściem jest zmiana otoczenia. Dlatego Craig wraz z żoną Effie postanawiają na jakiś czas opuścić Nowy Jork i odwiedzić jej siostrę, która mieszka w Albany.
Na miejscu Craig zakochuje się w podupadłej rezydencji o nazwie Walhalla, zbudowanej przed laty przez ekscentrycznego milionera, Jacka Beliasa, znanego z zamiłowania do hazardu i wyjątkowej mściwości. Craig postanawia ją kupić, mimo oporów Effie. Nie zmienia zdania nawet gdy dowiaduje się o śmierci w tajemniczych okolicznościach inspektora budowlanego. A to dopiero początek niezwykłych zdarzeń...
Książkę czyta się szybko, gdyż jest napisana lekkim językiem. Przedstawiona historia wciąga czytelnika od pierwszych stron i tak pozostaje już do końca. Nie brakuje w niej nagłych zwrotów akcji, które zmieniają nasz punkt widzenia o 180 stopni.
Intrygujący jest już sam tytuł, który został zmieniony w polskiej wersji. W oryginale brzmi on "The house that Jack built" (Dom, który zbudował Jack). A ponieważ tytuł zobowiązuje, to czytelnik powinien nastawić się na całą masę dziwnych i niewytłumaczalnych sytuacji, niczym w "Lśnieniu" Stephena Kinga.
Prawda jest przerażająca i nie mieści się w ludzkim pojmowaniu. Jak na dobry horror przystało, zakończenie jest zaskakujące. Musze przyznać, że to najlepsza powieść Mastertona, jaką czytałam. Polecam ją miłośnikom horrorów, historii grozy oraz Grahama Mastertona, a także osobom, które dopiero planują rozpocząć swoją przygodę z tym autorem.
Z twórczością Grahama Mastertona miałam już kilka spotkań. Polubiłam go dzięki znajomemu, który czytał jego książki pasjami. Postanowiłam spróbować, jednak zaczęłam dość niefortunnie, od dość przeciętnej powieści "Kły i pazury", która okazały się drugą częścią cyklu Rook. Potem trafiłam na powieści "Sfinks" oraz "Anioł Jessici", które były już znacznie lepsze. Jednak dopiero, gdy przeczytałam "Walhallę", zrozumiałam, że Masterton to pisarz przez duże P.
Głównym bohaterem jest zamożny adwokat Craig Bellman, którego poznajemy w najgorszym momencie jego życia. Scena, której jesteśmy świadkami przyprawia o dreszcz. Załapany przez bandziorów Craig negocjuje z nimi cenę za swój atrybut męskości. Dochodzi ona do miliona dolarów. Wprost czujemy jego determinację i strach oraz kibicujemy mu, by wyszedł cało z opresji. Niestety nie udaje się, o czym świadczy ten wstrząsający fragment: A potem Murzyn w surducie podniósł młotek, tak jakby kończył aukcję, potrzymał go przez chwilę w górze i roztrzaskał nim prawe jądro Craiga. Tkanka rozpłaszczyła się niczym plasterek cielęcego pasztetu, a obuch młotka wybił w skórze moszny półkolistą dziurę. Takie przeżycia każdego by zmieniły. Nie dziwi więc, że bohater czuje się zastraszony, to już nie ten sam człowiek. Był zawsze taki witalny, taki pewny siebie. Chwilami zbyt pewny siebie. Ale nawet zbyt duża pewność siebie była lepsza od tego kompletnego załamania. Czasami miała wrażenie, że próbuje pobudzić do działania szurającego nogami sklerotycznego dziadka. Jedynym wyjściem jest zmiana otoczenia. Dlatego Craig wraz z żoną Effie postanawiają na jakiś czas opuścić Nowy Jork i odwiedzić jej siostrę, która mieszka w Albany.
Na miejscu Craig zakochuje się w podupadłej rezydencji o nazwie Walhalla, zbudowanej przed laty przez ekscentrycznego milionera, Jacka Beliasa, znanego z zamiłowania do hazardu i wyjątkowej mściwości. Craig postanawia ją kupić, mimo oporów Effie. Nie zmienia zdania nawet gdy dowiaduje się o śmierci w tajemniczych okolicznościach inspektora budowlanego. A to dopiero początek niezwykłych zdarzeń...
Książkę czyta się szybko, gdyż jest napisana lekkim językiem. Przedstawiona historia wciąga czytelnika od pierwszych stron i tak pozostaje już do końca. Nie brakuje w niej nagłych zwrotów akcji, które zmieniają nasz punkt widzenia o 180 stopni.
Intrygujący jest już sam tytuł, który został zmieniony w polskiej wersji. W oryginale brzmi on "The house that Jack built" (Dom, który zbudował Jack). A ponieważ tytuł zobowiązuje, to czytelnik powinien nastawić się na całą masę dziwnych i niewytłumaczalnych sytuacji, niczym w "Lśnieniu" Stephena Kinga.
Prawda jest przerażająca i nie mieści się w ludzkim pojmowaniu. Jak na dobry horror przystało, zakończenie jest zaskakujące. Musze przyznać, że to najlepsza powieść Mastertona, jaką czytałam. Polecam ją miłośnikom horrorów, historii grozy oraz Grahama Mastertona, a także osobom, które dopiero planują rozpocząć swoją przygodę z tym autorem.
Graham Masterton (ur. 1946) jest szkockim pisarzem, specjalizującym się w horrorach i thrillerach. Pracował w "Mayfair" oraz "Penhouse". Zadebiutował w 1976 roku powieścią "Manitou". Od tamtej pory napisał ponad 100 książek. W swoim dorobku ma m.in. kilka cykli - Manitou, Rook czy Wojownicy Nocy.
Autor: Graham Masterton
Tytuł: "Walhalla"
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytamy polecane książki (przez Roberta)
Klasyka horroru
Trójka e-pik (horror)
Z motywem w tle (zmiana)
Tej książki nie miałam okazji czytać, ani nie posiadam jej w swojej kolekcji Mastertona. Bankowo tak jak pozostałe jego książki tak i ta będzie dobra!
OdpowiedzUsuńWidzę, że bardzo lubisz Mastertona :)
UsuńZainteresowałaś mnie:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i jestem zachwycona! Genialny horror.
UsuńJak szybko :)
UsuńSwego czasu Mastertonem się zaczytywałam. Nie było w bibliotece jego książki, której bym nie miała w rękach. Potem moje zainteresowanie jego prozą nieco osłabło, ale coś czuję, że teraz bym z chęcią na nowo z Mastertonem się poznała :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie odnów tę znajomość ;)
UsuńNie przepadam za książkami Mastertona, więc muszę odmówić.
OdpowiedzUsuńSzkoda ;)
UsuńUwielbiam Mastertona! :D Tej książki jeszcze nie czytałam, ale na pewno to zrobię :D
OdpowiedzUsuńSkoro go uwielbiasz, to powinna Ci się spodobać ta książka :)
UsuńMoże to będzie coś, co pozwoli mi na nowo uwierzyć w Mastertona. Dwie ostatnie przygody z nim były nieudane, ale o dziwo wciąż wiążę z facetem bardzo miłe wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że może się tak zdarzyć ;) A co czytałeś Mastertona?
Usuń"Aniołowie chaosu", "Czternaście obliczy strachu", "Dom kości" (bleh), "Duch zagłady", "Trans Śmierci" - wynik słaby, ale nie ukrywam, że póki co tylko 2 z 5 naprawdę mi się spodobały ;)
UsuńŻadnej z nich nie czytałam. Nie taki zły wynik. Ja też przeczytałam 5 jego powieści - "Kły i pazury" (bez rewelacji), "Anioł Jessici" (fajna), "Sfinks" (fajna), "Walhalla" (świetna) i "Bazyliszek" (zabawna, pewnie nie takie było założenie).
UsuńPoszukuje dobrych horrorów. Przyznam nie przywiązywałam się do tego autora. Przy następnej wizycie w bibliotece rozejrzę się za książką na pewno :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze trafiłaś. Wypożycz koniecznie :)
UsuńUwielbiam Mastertona :) tej książki nie czytałam, ale z pewnością się to zmieni :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, myślę, że się nie zawiedziesz :)
UsuńNie czytałam jeszcze nic z Mastersona, ale mam jego książkę na półce - tylko nie pamiętam którą, (zajełoby mi jednak trochę czasu, żeby ją niemal po ciemku znaleźć :P). Podoba mi się ta książka, interesująco ją przedstawiłaś. Strach się bać ;).
OdpowiedzUsuńTo może książka, którą masz w domu będzie dobrą okazja do nadrobienia zaległości ;) Dzięki :)
UsuńDo tej pory czytałam tylko jedną powieść Mastertona, odebrałam ją jako średnią, ale horrory uwielbiam, więc na pewno sięgnę po jego twórczość jeszcze nie raz. Zaciekawiłaś mnie tą książką, będę się za nią rozglądać :)
OdpowiedzUsuńNiestety Mastreton jest bardzo nierówny - raz ma świetne książki, raz słabe. Tym bardziej cieszę się, że Cię przekonałam :)
UsuńBardzo lubię twórczość Grahama Mastertona. To jeden z moich ulubionych pisarzy grozy. Czytałam wiele jego dzieł, ale powyższej książki akurat nie, dlatego muszę szybko to nadrobić, skoro jest tak rewelacyjna jak piszesz.
OdpowiedzUsuńJa wolę Stephena Kinga, ale Graham Masterton też pisać potrafi. Powieść ta jest najlepsza z tych, które czytałam :)
Usuńjuż mam ją na półce od brata, który polecał ją w pierwszej kolejności...i będę niedługo czytać! uwielbiam tego autora...od siebie polecę "Aniołowie Chaosu" ;)
OdpowiedzUsuńTo czekam na Twoją recenzję. Ja teraz mam w planach "Panikę" - stoi już na półce. Dzięki za podpowiedź, na pewno przeczytam :)
UsuńA mnie ostatnio pan Masterton nieco zawiódł, więc na razie zrobię sobie przerwę od jego książek. Może za jakiś czas sięgnę po tę pozycję, bo z recenzji zapowiada się ciekawie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rozumiem. Ale może nie przekreślaj tego pisarza. Może jeszcze Cię zaskoczy, chociażby "Walhallą" ;)
UsuńMuszę w końcu wrócić do Mastertona (co obiecuję sobie od baaaardzo dawna) i przekonać się czy po latach będzie mi jeszcze pasował. ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to dobry pomysł :)
UsuńW wakacje czytałam zbiór opowiadań tego autora, chetnie poznam inne jego dzieła wyobraźnie :P
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że Masterton pisze opowiadania. Muszę poszukać ;)
UsuńMasterton to dla mnie klasyka - tym bardziej cieszy fakt, że jest on dość płodnym pisarzem. Akurat tej pozycji nie znam ale miło, że jego książki goszczą na Twoim blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja wolę Kinga, ale Masterton też potrafi pisać. Jeszcze nieraz zagoszczą u mnie jego książki :)
Usuń