środa, 14 sierpnia 2013

"Podróże konika morskiego", czyli młody tata na urlopie

"Kiedy dzisiaj za Marią zamknęły się drzwi, uświadomiłem sobie, że do końca życia nie zapomnę tego dźwięku" - wspomina w swoim dzienniku młody tata przebywający na urlopie tacierzyńskim.

Ostatnio coraz częściej słyszy się o urlopie tacierzyńskim. Dzięki niemu mama może robić karierę, podczas gdy tata zajmuje się dzieckiem. Jest to dobre rozwiązanie w sytuacji, gdy kobieta chce się rozwijać zawodowo i jednocześnie mieć dziecko. Trochę gorzej wychodzi na tym mężczyzna, który do tej pory postrzegany był jako osoba, która ma zapewnić godny byt swojej rodzinie. Z drugiej strony, jest to dla niego bogate doświadczenie, podczas którego buduje więź ze swoim maleństwem. Wspominam o tym dlatego, że swoje przemyślenia na ten temat spisał Petr Šabach, znany czeski humorysta, który miał okazję przeżyć to na własnej skórze.

Książka "Podróże konika morskiego" jest humorystycznym dziennikiem młodego ojca, który przebywa na urlopie tacierzyńskim. Dlaczego konik morski? Bo to jedyny przedstawiciel flory, u którego samiec wydaje młode. Idąc tym tropem, nasz bohater uważa się za jedynego mężczyznę w Pradze pod koniec lat 80., który bierze na siebie opiekę nad synkiem, by żona w tym czasie mogła poświęcić się karierze naukowej.

Šabach spisuje swoje przygody z niesfornym Pepinem dzień po dniu. Początkowo musi przewartościować swoje życie. W odstawkę odchodzą koledzy, którzy robią karierę i trochę się z niego podśmiewają. A ich miejsce zajmuje Pepino, który na ten czas staje się całym jego światem. Oczywiście zdarza mu się całe mnóstwo zabawnych, a czasem przerażających sytuacji, gdy "gubi" swoje ukochane dziecko czy zostawia go na chwilę samego z nowym kolegą, który okazuje się małym sadystą. Przekonuje się, że bycie opiekunem żywiołowego trzylatka to nie bułka z masłem, jak do tej pory przypuszczał. Trzeba być bardzo czujnym, bo nigdy nie wiadomo, co wymyśli mały urwis. W dodatku ich pojęcie dobrej zabawy diametralnie się różni.

Jego relacje z żoną pod pewnymi względami się zmieniają. Młody ojciec czuje się nieraz ignorowany przez żonę. Jest jakby nieobecna duchem, czasem spóźnia się do domu, co irytuje bohatera. Czyżby tak pochłonęła ją kariera? A może stał się dla niej mniej atrakcyjny, bo zajmuje się dzieckiem? Wszak to ona zarabia na rodzinę. Do jakich wniosków dojdzie nasz bohater, tego nie zdradzę. Powiem tylko, że będą one ciekawe, jak cała książka.

Muszę przyznać, że "Podróże konika morskiego" spodobały mi się bardziej niż "Masłem do dołu", gdyż opisany w niej problem jest bliższy polskiemu czytelnikowi. Książka napisana jest lekkim i humorystycznym językiem. Bardzo przypadły mi do gustu niektóre stwierdzenia bohatera, m.in. małe dziecko pracuje według scenariusza, który samo sobie przygotowało, nie mówiąc o tym rzecz jasna nikomu innemu albo nie znam się na wielu rzeczach. Myślałem, że wiedza przyjdzie z czasem. Nie przyszła.

Warto wspomnieć, że pod płaszczykiem groteski, kryje się wiele prawd życiowych na temat łamania stereotypów oraz zamiany ról społecznych. Choć jest w niej wiele wątków autobiograficznych, to niektóre wydarzenia są moim zdaniem przejaskrawione. Nie zmienia to faktu, że jest to wartościowa lektura, zmuszająca do refleksji. Dlatego polecam ją każdemu, szczególnie rodzicom małych urwisów oraz miłośnikom czeskiego humoru.

Petr Šabach (ur. 1951) jest pisarzem i humorystą, jednym z najpopularniejszych czeskich autorów. W Polsce zostały wydane jeszcze 2 jego powieści - "Masłem do dołu" oraz "Gówno się pali".












Autor: Petr Šabach
Tytuł: "Podróże konika morskiego"
Ilość stron: 155
Oprawa: twarda




Książka przeczytana w ramach wyzwań:

Nie tylko literatura piękna
Pierwsze słyszę!
Trójka e-pik (pisarz pochodzący z kraju sąsiadującego z Polską)




25 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tym pisarzu wcześniej, w pewnych kręgach ojciec zajmujący się dzieckiem nadal budzi zdziwienie, więc wyobrażam sobie jak to wyglądało 30 lat temu. Z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nadal jest to coś dziwnego, więc 30 lat temu było jeszcze gorzej ;) Cieszę się :)

      Usuń
  2. Niestety do książki mnie nie ciągnie, temat mi jakoś obcy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Temat bardzo "na czasie", więc chętnie sięgnę po tę lekturę. Może być ciekawie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się takiej książki, gdy zobaczyłam ten tytuł w miniaturkach. Zgadzam się, coraz więcej mężczyzn decyduje się na urlop tacierzyński, dostają becikowe z pracy itp :-) Jak dla mnie jest to sytuacja nowa i zabawna :D Chętnie przeczytam książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa, jakiej książki się spodziewałaś ;) Dlaczego zabawna? Myślę, że skoro kobiety mogą pracować w typowo męskich zawodach, to mężczyźni mogą siedzieć w domu z dzieckiem. Cieszę się, że udało mi się Cię zachęcić do jej lektury :)

      Usuń
  5. oo brzmi bardzo ciekawie ;) chętnie się skuszę :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm, nie jestem chyba największym fanem łamania stereotypów. Książki z całą pewnością nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak możesz nie być fanem. Ja nie lubię stereotypów, dlatego książka mi się podobała :)

      Usuń
    2. Dlatego, że pod tym pojęciem kryje się dość prosty przekaz. Jeżeli jesteś stereotypowy to jesteś nudny/zacofany. Dlatego upadła instytucja stereotypowej rodziny. Modnie jest być osobą homoseksualną walczącą o swoje prawa, wojującą feministką, ateistą, byle nie przypadkiem głową rodziny z dwójką dzieci pracującą ciężko na ich utrzymanie. Dla mnie stereotyp to klasyczna nowomowa, słowo klucz, które można rzucić w twarz każdemu, kto zwyczajnie nie zgadza się z czyimś poglądem.

      Usuń
    3. Czyli stereotypy są dobre? bo się zgubiłam :P A ja nie jestem zwolenniczką niektórych wymienionych przez Ciebie przejawów łamania stereotypów, ale uważam, że urlop tacierzyński to nic złego. Ale niektóre stereotypu są absurdalne.

      Usuń
    4. Tak, część stereotypów jest nawet bardzo dobra. Chociaż niektóre faktycznie są idiotyczne. Zresztą już nawe nie chodzi o to, który stereotyp jest prawdziwy, a który nie, ale o samo nagminne nadużywanie tego wyrażenia. Jeszcze trochę i na ulicach będą chodzili stereotypowi mieszczanie, w kraju mieszkali stereotypowi Polacy, a w sklepach będzie można kupić stereotypową kaszankę :P

      Usuń
    5. Chyba masz rację z tym nadużywaniem tego słowa :)

      Usuń
  7. Ja tego pisarza nie znam, ale być może mój chłopak, który studiuje filologię słowiańską w tym czeski i chorwacki go zna. A jak nie to koniecznie mu polecę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też do niedawna go nie znałam. Cieszę się :)

      Usuń
  8. To jedyna książka Sabacha, jaką znam, ale byłam nią całkowicie oczarowana :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam już wcześniej o tej książce i jestem jej bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chętnie sięgnę, gdy spotkam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Za tę pozycję może podziękuję, ale poszukam "Gówno się pali"... czuję bliski kontakt z tą książką, więc powinna mi się spodobać :D.

    Miłego wieczoru :)!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, że ta książka nie przypadnie Ci do gustu. Rzeczywiście tytuł chwytliwy, ciekawe czy treść równie zabawna ;)

      Usuń

Po przeczytaniu wpisu zostaw swój ślad (bez adresu swojego bloga oraz kryptoreklam - będą usuwane!). Dziękujemy za każdy komentarz :)