wtorek, 27 sierpnia 2013

"W kajdankach namiętności" - udany kryminał miłosny

Do czego zdolny jest człowiek znajdujący się w kajdankach namiętności? Aby się dowiedzieć, wystarczy przeczytać książkę Piotra Kołodziejczaka.

Powiadają, że miłość niejedno ma imię. Jednak namiętność także może przybierać różne formy i często mylona jest z miłością. Sigmunt Freud uważał nawet, że "nasze namiętności często stają się naszym nieszczęściem". I tak dzieje się w powieści "W kajdankach namiętności" Piotra Kołodziejczaka.

Główną bohaterką powieści jest Justyna, żona, matka i... kochanka. Niedawno podejrzewając męża o zdradę, wdała się w romans z Bartkiem, który jest pisarzem. Jednak gra na dwa fronty to nie jedyny jej problem. Wkrótce w bloku, w którym mieszka jej kochanek, dochodzi do serii tajemniczych morderstw. Nieznany sprawca zabija starsze osoby... młotkiem. Śledztwo prowadzi inspektor Kolski, który jest bardzo dociekliwy. Ale czy na tyle, by zapobiec dalszym zabójstwom?

"W kajdankach namiętności" jest połączeniem powieści kryminalnej z rozbudowanymi wątkami miłosnymi oraz szczyptą humoru (także czarnego). Książkę czyta się szybko, dzięki lekkości języka oraz intrygującej fabule. Dużym plusem są świetnie zarysowane portrety psychologiczne postaci, dzięki czemu możemy poznać motywy, jakimi kierują się w życiu. Autor skupia się głównie na Justynie, która zdradza męża w myśl zasady oko za oko; Irenie, która została zdradzona, gdy była w ciąży i namówiła Justynę do skoku w bok w ramach zemsty na niewiernym mężu oraz inspektorze Kolskim, który zakochuje się w prostytutce. Jest jeszcze dozorca Leon, który przypomina Stanisława Anioła z serialu "Alternatywy 4". Niczym bohater Barei, przez 40 lat skrzętnie notuje informacje na temat mieszkańców w swoim pamiętniku. Niestety pisownia pozostawia wiele do życzenia i może przyprawić o ból głowy. A także lokatorka Felicja, która w latach 50. była obiecującą sportsmenką, jednak wypadek autokarowy przekreślił jej karierę.

Powieść zmusza do refleksji na temat złożoności relacji damsko-męskich, w tym zdrady, seksu i miłości. Na przykładzie Justyny, autor pokazuje, że zdrada przynosi więcej strat niż zysków. Teraz krzywdziła zarówno Karola, jak i Bartka, wobec którego, gdyby spojrzeć z boku, zachowywała się jak pospolita prostytutka. Bo kim jest kobieta, która po akcie miłosnym od razu zbiera swoje rzeczy i niemal natychmiast bez słowa opuszcza zdezorientowanego kochanka?

Spodobał mi się tytuł, będący zabawną grą słów. Piotr Kołodziejczak zamienił zwrot "w kajdanach namiętności", na "w kajdankach namiętności", który miał nawiązywać do zbrodni. Nie spodobało mi się natomiast to, że autor zamieścił w powieści fragmenty innych swoich utworów. Nie wiem, czy był to rodzaj autopromocji czy próba zachęcenia czytelnika do przeczytania pozostałych jego książek. Mnie to trochę zniechęciło i zaczęłam zastanawiać się, czy tak robi zawsze. Zabrakło mi także jakiś mocniejszych opisów z miejsc zbrodni, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Na szczęście to jedyne mankamenty tej powieści.

Najważniejsze, że zakończenie jest zaskakujące i logiczne. Trzeba przyznać, że autor doskonale wszystko dopracował. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora i mogę je zaliczyć do udanych. Dlatego polecam tę powieść miłośnikom kryminałów z wątkiem romansowym, którzy cenią sobie poczucie humoru i nie nastawiają się na brutalne opisy. Jest to bowiem lekki kryminałek w sam raz na jeden wieczór.

Piotr Kołodziejczak (ur. 1957) to polski pisarz, dziennikarz i tłumacz oraz kompozytor polskiej muzyki rozrywkowej. Na swoim koncie ma m.in. powieści obyczajowe "Wschody do nieba", "Klępy śpią", "Nie rób mi tego" oraz "Puść już mnie".














Autor: Piotr Kołodziejczak
Tytuł: "W kajdankach namiętności"
Ilość stron: 231
Oprawa: miękka




Książka przeczytana w ramach wyzwań:

Czytamy kryminały (amerykańskie)
Kapitan Żbik na tropie
Pasionkowe Wyzwanie Czytelnicze (kryminał, książka polskiego autora)
Polacy nie gęsi
Trójka e-pik (literatura polska [pierwsze spotkanie z autorem, którego wcześniej nie czytaliśmy])



Recenzja zgłoszona do wakacyjnego konkursu dla syndykalistów na najlepszą zbrodniczą recenzję lata 2013.


24 komentarze:

  1. Niestety nie opis fabuły mnie nie zachęca, więc raczej nie będę tej książki szukać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bywa, ale może spodobałyby Ci się inne książki tego autora ;)

      Usuń
    2. Właśnie na blogu Awioli można przeczytać recenzje innych książek Kołodziejczaka i przyznam, że to chyba nie mój typ literatury. Coś mnie do nich zniechęca, chociaż nie potrafię dokładnie określić, co. Wiem, marudzę :P

      Usuń
    3. Ja niedługo przeczytam "Kobietę niespodziankę" i zobaczę, czy ten typ literatury mi odpowiada. Możesz marudzić, mnie to nie przeszkadza ;)

      Usuń
  2. A mnie opis fabuły zaintrygował, więc może sięgnę, jak już będę miała czas. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super recenzja. Sięgnę po książkę. Właśnie takie powieści lubię. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  4. W jaki sposób są umieszczone w powieści fragmenty innych? Jestem ciekawa, jak jest to zgrane z całością :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo jest to zgrane, dlatego trochę irytuje ;) Podaję z głowy, np. otworzyła książkę "Puść już mnie" Piotra Kołodziejczaka, albo przypomniała sobie fragment "Kobiety niespodzianki" Piotra Kołodziejczaka albo nie mogła wiedzieć czegoś tam, bo nie czytała jeszcze jakiejś innej książki Piotra Kołodziejczaka i wtedy odpowiedni fragment kursywą.

      Usuń
    2. Cóż, zawsze to jakaś forma promocji, tylko szkoda, że taka nachalna. Przecież jeśli czytelnikowi spodoba się jedna książka autora, to na pewno sięgnie po następne, nie potrzebuje do tego gratisowych przypomnień. :)

      Usuń
    3. Dlatego mi się to nie spodobało. Autorzy zwykle tak nie robią i jak już podają jakieś tytuły czy fragmenty książek, to nie własne. To prawda, jak podoba nam się książka jakiegoś autora, to sięgamy chętnie po inne, bez specjalnego zachęcania ;)

      Usuń
  5. Chętnie przeczytam w dużej mierze dlatego, iż nie znam autora, a spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami na jego temat :)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja bym chyba nie pogardził. Trochę dobrego humoru potrafi uratować książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, dlatego powinieneś po nią sięgnąć :)

      Usuń
  7. Czytałam i podoba mi się proza Kołodziejczaka. Jest dość charakterystyczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moja pierwsza styczność z twórczością tego autora, ale myślę, że nie ostatnia :)

      Usuń
  8. Będę miała na oku tą książkę, zapowiada się interesująco, nawet mimo tych drobnych wad (zresztą nie jestem fanką mocnych opisów z miejsc zbrodni) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To powinna Ci się spodobać. O ile lubisz rozbudowany wątek romansowy :)

      Usuń
  9. Jak wiadomo z książek namiętność może doprowadzić do katastrofy. Jak tylko zobaczyłam tę recenzję to pomyślałam - daruję sobie, na pewno jej się nie podobała ta książka, przecież już sama okładka jest tragiczna - dobrze, że już w tytule podałaś, że kryminał jest udany :)
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka chyba najlepsza ze wszystkich tego autora, choć niepotrzebny ten róż. Inne jakieś takie zbyt cukierkowe. Specjalnie napisałam w tytule, bo wiedziałam, że okładka może nie zachęcić ;)

      Usuń
  10. Nie miałam do czynienia z prozą pana Kołodziejczaka, ale zaciekawiłaś mnie! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się cieszę, że Cię zachęciłam. Pozdrawiam :)

      Usuń

Po przeczytaniu wpisu zostaw swój ślad (bez adresu swojego bloga oraz kryptoreklam - będą usuwane!). Dziękujemy za każdy komentarz :)