Ile człowiek jest w stanie zrobić dla miłości? I kiedy przeradza się ona w nienawiść, prowadzącą do zemsty? Na te pytania odpowiada "Kanalia" Pawła Pollaka.
W różnych częściach miasta i niewielkich odstępach czasu zostają znalezione ciała 3 osób – pięknej młodej dziewczyny, która została wrzucona do Wisły z kulą w potylicy, narkomana z roztrzaskaną głową oraz torturowanej i bestialsko zamordowanej pani architekt. Siedziała związana na krześle stojącym pośrodku pokoju w kałuży zaschniętej krwi. Żyły na przegubach dłoni miała przecięte. Palce u rąk były częściowo pozbawione paznokci. W oczy rzucały się liczne rany na twarzy i szyi, zadane nożem albo innym ostrym narzędziem. Jednak najbardziej makabryczny widok stanowiły obcięte uszy ułożone starannie na stole obok wyrwanych paznokci i jakiejś otwartej książki.
Śledztwo prowadzi inspektor Markowski, który choć ma duże doświadczenie zawodowe, staje przed nie lada wyzwaniem. Rozwikłać sprawę pomagają mu komisarz Semik oraz ku niezadowoleniu inspektora... aspirant Lepka. Z pozoru nic nie łączy tych morderstw. Przecież osoby te nie mogły mieć ze sobą nic wspólnego. Ale czy na pewno? Śledczy będą musieli odwiedzić wiele podejrzanych miejsc, by odkryć prawdę.
Muszę przyznać, że dotychczas nie przepadałam za polskimi kryminałami. Uważałam, że czegoś im brakuje, jakiś mocnych akcentów, krwawych opisów z miejsc zbrodni czy odpowiedniego klimatu. Polskie kryminały dopiero raczkują, podczas gdy brytyjskie mają już ugruntowaną pozycję. Moim zdaniem pisarze brytyjscy mają lepszy warsztat oraz dłuższą tradycję w tworzeniu tego gatunku, zapoczątkowaną przez Arthura Conana Doyle'a czy Agathę Christie (moich ulubionych pisarzy kryminałów). Świetne są także kryminały skandynawskie (do tej pory przeczytałam "Materialistę" Anne Holt oraz "Domek z piernika" Carin Gerhardsen). Jednakże po lekturze "Kanalii", stwierdziłam, że muszę zmienić swój pogląd o rodzimych kryminałach, gdyż zdarzają się wśród nich naprawdę warte polecenia tytuły. I do nich należy właśnie powieść Pawła Pollaka.
"Kanalia" jest bowiem mrocznym kryminałem w wersji polskiej. Nie brakuje w nim niezwykle realistycznych opisów z miejsc zbrodni, które zapewne przypadną do gustu miłośnikom gatunku oraz przekleństw. Warto wspomnieć, że Paweł Pollak świetnie przedstawił współczesne polskie realia, w których króluje nepotyzm i zakłamanie. Pokazał m.in. jak wygląda praca policji i wymiaru sprawiedliwości. Autor doskonale poradził sobie także z portretami psychologicznymi głównych postaci, w tym mordercy i jego ofiar. Inspektor Markowski to opryskliwy i pewny siebie policjant, który wszystko wie najlepiej, w dodatku niejednokrotnie swoim zachowaniem budzi wstręt czytelnika, komisarz Miłan Senik nie potrafi oprzeć się kobiecym wdziękom, ale budzi sympatię, zaś aspirant Lepka to trochę naiwny i nieopierzony żółtodziób, który naoglądał się zbyt wiele filmów kryminalnych (synek, to nie jest film o Columbo!). Możemy także poznać motywy kierujące mordercą, pod koniec budzi on litość czytelnika.
Co mi się nie podobało w tej powieści, to poruszanie kontrowersyjnych tematów dotyczących księży – niedochowywania celibatu czy pedofilii. Nie mówię, że trzeba zamiatać sprawę pod dywan. Piętnowanie pedofilii, nie tylko wśród księży, nie jest niczym złym. Ale nie trzeba od razu pisać, że księża chodzą do agencji towarzyskich i opisywać ze szczegółami tych wizyt. Podobno żyjemy w kraju katolickim, a propagujemy wizję księży jako osób odpowiedzialnych za całe zło świata. Nie dostrzegamy, że jest wielu duchownych z powołania - dobrych i uczciwych. Na szczęście to jedyny mankament tej powieści.
Książkę czyta się szybko, gdyż jest napisana lekkim językiem. Miejscami jest on ironiczny, miejscami brutalny. Każdy rozdział dostarcza nowych, niesamowitych informacji, które są odpowiednio dozowane czytelnikowi. Warto wspomnieć, że narracja trzecioosobowa przeplata się z pierwszoosobową, kiedy to autor wprowadza retrospekcje z czasów PRL-u, które są niezwykle ważne dla całej sprawy. Pojawia się w nich także tajemniczy wątek miłosny (nic więcej nie napiszę).
Akcja powieści jest niezwykle wartka i obfituje w nagłe zwroty, które zmieniają perspektywę o 180 stopni. Gdy już myślimy, że jesteśmy na właściwym tropie, musimy od zaczynać swoją dedukcję od nowa. Nic nie jest takie, jakie wydaje się na początku. Sprawy wikłają się coraz bardziej, a zakończenie jest nieprzewidywalne. Pod koniec rodzi się pytanie, kto jest prawdziwą kanalią w tej powieści.
Jeszcze nie czytałam tak dobrego polskiego kryminału. Byłam miło zaskoczona, tym bardziej, że to debiut Pollaka. Polecam tę powieść miłośnikom gatunku, w tym także osobom, które chciałyby się przekonać do polskiego kryminału. Myślę, że będzie to dla nich najlepsza okazja.
W różnych częściach miasta i niewielkich odstępach czasu zostają znalezione ciała 3 osób – pięknej młodej dziewczyny, która została wrzucona do Wisły z kulą w potylicy, narkomana z roztrzaskaną głową oraz torturowanej i bestialsko zamordowanej pani architekt. Siedziała związana na krześle stojącym pośrodku pokoju w kałuży zaschniętej krwi. Żyły na przegubach dłoni miała przecięte. Palce u rąk były częściowo pozbawione paznokci. W oczy rzucały się liczne rany na twarzy i szyi, zadane nożem albo innym ostrym narzędziem. Jednak najbardziej makabryczny widok stanowiły obcięte uszy ułożone starannie na stole obok wyrwanych paznokci i jakiejś otwartej książki.
Śledztwo prowadzi inspektor Markowski, który choć ma duże doświadczenie zawodowe, staje przed nie lada wyzwaniem. Rozwikłać sprawę pomagają mu komisarz Semik oraz ku niezadowoleniu inspektora... aspirant Lepka. Z pozoru nic nie łączy tych morderstw. Przecież osoby te nie mogły mieć ze sobą nic wspólnego. Ale czy na pewno? Śledczy będą musieli odwiedzić wiele podejrzanych miejsc, by odkryć prawdę.
Muszę przyznać, że dotychczas nie przepadałam za polskimi kryminałami. Uważałam, że czegoś im brakuje, jakiś mocnych akcentów, krwawych opisów z miejsc zbrodni czy odpowiedniego klimatu. Polskie kryminały dopiero raczkują, podczas gdy brytyjskie mają już ugruntowaną pozycję. Moim zdaniem pisarze brytyjscy mają lepszy warsztat oraz dłuższą tradycję w tworzeniu tego gatunku, zapoczątkowaną przez Arthura Conana Doyle'a czy Agathę Christie (moich ulubionych pisarzy kryminałów). Świetne są także kryminały skandynawskie (do tej pory przeczytałam "Materialistę" Anne Holt oraz "Domek z piernika" Carin Gerhardsen). Jednakże po lekturze "Kanalii", stwierdziłam, że muszę zmienić swój pogląd o rodzimych kryminałach, gdyż zdarzają się wśród nich naprawdę warte polecenia tytuły. I do nich należy właśnie powieść Pawła Pollaka.
"Kanalia" jest bowiem mrocznym kryminałem w wersji polskiej. Nie brakuje w nim niezwykle realistycznych opisów z miejsc zbrodni, które zapewne przypadną do gustu miłośnikom gatunku oraz przekleństw. Warto wspomnieć, że Paweł Pollak świetnie przedstawił współczesne polskie realia, w których króluje nepotyzm i zakłamanie. Pokazał m.in. jak wygląda praca policji i wymiaru sprawiedliwości. Autor doskonale poradził sobie także z portretami psychologicznymi głównych postaci, w tym mordercy i jego ofiar. Inspektor Markowski to opryskliwy i pewny siebie policjant, który wszystko wie najlepiej, w dodatku niejednokrotnie swoim zachowaniem budzi wstręt czytelnika, komisarz Miłan Senik nie potrafi oprzeć się kobiecym wdziękom, ale budzi sympatię, zaś aspirant Lepka to trochę naiwny i nieopierzony żółtodziób, który naoglądał się zbyt wiele filmów kryminalnych (synek, to nie jest film o Columbo!). Możemy także poznać motywy kierujące mordercą, pod koniec budzi on litość czytelnika.
Co mi się nie podobało w tej powieści, to poruszanie kontrowersyjnych tematów dotyczących księży – niedochowywania celibatu czy pedofilii. Nie mówię, że trzeba zamiatać sprawę pod dywan. Piętnowanie pedofilii, nie tylko wśród księży, nie jest niczym złym. Ale nie trzeba od razu pisać, że księża chodzą do agencji towarzyskich i opisywać ze szczegółami tych wizyt. Podobno żyjemy w kraju katolickim, a propagujemy wizję księży jako osób odpowiedzialnych za całe zło świata. Nie dostrzegamy, że jest wielu duchownych z powołania - dobrych i uczciwych. Na szczęście to jedyny mankament tej powieści.
Książkę czyta się szybko, gdyż jest napisana lekkim językiem. Miejscami jest on ironiczny, miejscami brutalny. Każdy rozdział dostarcza nowych, niesamowitych informacji, które są odpowiednio dozowane czytelnikowi. Warto wspomnieć, że narracja trzecioosobowa przeplata się z pierwszoosobową, kiedy to autor wprowadza retrospekcje z czasów PRL-u, które są niezwykle ważne dla całej sprawy. Pojawia się w nich także tajemniczy wątek miłosny (nic więcej nie napiszę).
Akcja powieści jest niezwykle wartka i obfituje w nagłe zwroty, które zmieniają perspektywę o 180 stopni. Gdy już myślimy, że jesteśmy na właściwym tropie, musimy od zaczynać swoją dedukcję od nowa. Nic nie jest takie, jakie wydaje się na początku. Sprawy wikłają się coraz bardziej, a zakończenie jest nieprzewidywalne. Pod koniec rodzi się pytanie, kto jest prawdziwą kanalią w tej powieści.
Jeszcze nie czytałam tak dobrego polskiego kryminału. Byłam miło zaskoczona, tym bardziej, że to debiut Pollaka. Polecam tę powieść miłośnikom gatunku, w tym także osobom, które chciałyby się przekonać do polskiego kryminału. Myślę, że będzie to dla nich najlepsza okazja.
Paweł Pollak jest pisarzem i tłumaczem literatury szwedzkiej. Zadebiutował powieścią "Kanalia". Na swoim koncie ma także powieści "Między prawem a sprawiedliwością" czy "Gdzie mól i rdza" (I część cyklu o Marku Przygodnym).
Autor: Paweł Pollak
Tytuł: "Kanalia"
Ilość stron: 400
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytamy serie wydawnicze (ABC - wydawnictwo Oficynka)
Debiuty pisarskie
Kapitan Żbik na tropie
Polacy nie gęsi
Trójka e-pik (kryminał polskiego autora)
Recenzja zgłoszona do wakacyjnego konkursu dla syndykalistów na najlepszą zbrodniczą recenzję lata 2013.
Jeszcze nie czytałam, ale czeka inna książka tego autora "Gdzie mól i rdza". Czytałam wywiad z autorem na blogu - Pasje i fascynacje(...)Pollak wydaje się być całkiem normalnym i bardzo konkretnym facetem ;)
OdpowiedzUsuńJa też planuję "Gdzie mól o rdza". Ja dopiero zamierzam przeczytać ten wywiad, nie chciałam się niczym sugerować przed lekturą "Kanalii" ;)
UsuńTo teraz czas na "Gdzie mól i rdza" :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie się do niej przymierzam, może dostanę. A jak nie, poszukam w bibliotece ;)
UsuńA ja nie wiem co zrobić z "Kanalią". I Paulina wyjątkowo mocno tą książkę poleca, i Ty również. A tak się składa, że czytałam "Gdzie mól i rdza" i bardzo mnie ta książka nudziła... I teraz nie wiem czy czytać "Kanalię", bo boję się, że znowu się rozczaruję...
OdpowiedzUsuńTa książka Cię nie znudzi, zapewniam. Trup ściele się gęsto. ;)
UsuńJak mój książkowy komitet kolejkowy zmaleje, to może się skuszę na "Kanalię" :)
UsuńNic mi nie mów o komitecie kolejkowym, bo słabo mi się robi na samą myśl :P
UsuńOj, nie zgodzę się z tym, że polski kryminał dopiero raczkuje! Mamy długą tradycję powieści kryminalnych, tylko że nie ma wśród autorów gwiazd światowych, pokroju Doyle'a czy Christie.
OdpowiedzUsuńTak wiem, dawniej pisał kryminały np. Joe Alex. Ale swoją opinię napisałam w kontekście kryminałów zagranicznych. Poza tym polskie kryminały nie mają takiej siły przebicia jak amerykańskie czy brytyjskie. Przez to są mniej popularne, dlatego warto je promować. :)
UsuńSpodobało mi się Twoje zdecydowane zdanie na temat zbyt dużej częstotliwości pojawiania się wątku ksiądz - największe zło tego świata. Odbieram eksploatowanie tej kwestii jako chęć szokowania na siłę, by kontrowersyjnością zyskać czytelników. Ciekawe dlaczego nie pisze się o skłonnościach pedofilskich wśród najbardziej rozpoznawalnych polityków i celebrytów. Ale wiadomo tylko ksiądz-pedofil zapewni książce pewny zysk.
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Niestety tak jest nie tylko w literaturze, ale także w telewizji. Widocznie politycy-politycy i celebryci-pedofile to nie jest takie chwytliwe.
Usuńuwielbiam realistyczne opisy z miejsc zbrodni, poza tym fabuła wydaje mi się ciekawa i chętnie sięgnę po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się Ciebie przekonać :)
UsuńCieszy mnie fakt, że książka przypadła Ci do gustu. To jaka będzie kolejna, polska pozycja w Twoich planach czytelniczych?
OdpowiedzUsuńPlanuję teraz przeczytać thriller "I dusza moja" Michała Cetnarowskiego. A potem może się uda zdobyć "Gdzie mól i rdza" Pollaka :)
UsuńZapowiada się interesująco: wątki, tło psychologiczne bohaterów i zawikłana akcja :)
OdpowiedzUsuńI taki jest - interesujący i nieprzewidywalny :)
UsuńBardzo miło wspominam tę książkę - zachęciła mnie ona do sięgnięcia po inne pozycje tegoż autora. Mam nadzieję, że wkrótce to nastąpi :).
OdpowiedzUsuńMnie bardziej podobała się "Gdzie mól i rdza" :)
Usuń