Serial "Castle" cieszy się sporą popularnością w Stanach Zjednoczonych. Do tego stopnia, że wydano książki głównego bohatera – Richarda Castle'a. W tym wspominany w serialu thriller "Nadchodzący sztorm" o przygodach Derricka Storma.
Derrick Storm to były agent CIA, który wiele lata temu upozorował własną śmierć, by móc odejść z wywiadu. Pewnego dnia przeszłość daje o sobie znać, bowiem jego były szef Jedidiah Jones prosi go o przysługę. Ma on przeprowadzić śledztwo w sprawie porwania pasierba senatora Windslowa. Ktoś taki jak ty potrzebuje zastrzyku adrenaliny. Niebezpieczeństwo ci służy. Nie byłeś szczęśliwy w Montanie. I w głębi serca dobrze o tym wiesz. Tak jak ja. Wiedziałeś, że ten dzień kiedyś nadejdzie – tłumaczy mu Jones. Musi współpracować z agentką April Showers z FBI, której praca nie przynosi żadnych efektów.
Jak bardzo zdesperowany jest senator najlepiej pokazuje jedna z jego wypowiedzi: Po pierwsze chcę, żeby pan namierzył tych skurwysynów, a później ma pan zabić ich wszystkich. Nie chcę, aby czytał im pan ich prawa i aresztował ich, a potem żeby dostali jakiegoś wygadanego adwokata, który to wszystko zatuszuje i doprowadzi do ciągnącego się latami procesu. Chcę, żeby byli martwi. Choć Storm podejrzewa, że gra toczy się o znacznie wyższą stawkę, podejmuje się tego zlecenia. Nie przypuszcza nawet, że to dopiero początek burzy, która ma wkrótce nadejść...
Na początku muszę przyznać, że thrillery szpiegowskie nie są moją mocną stroną. Przeczytałam dopiero jeden - Ukryty człowiek" Charlesa Cumminga. I to właśnie po tej książce postanowiłam dać szansę temu gatunkowi. W dodatku nie lubię eBooków i dlatego nie mam czytnika. Tak już mam, że wolę książki w tradycyjnej wersji, gdyż uwielbiam zapach farby drukarskiej i szelest kartek. Ponieważ "Nadchodzący sztorm" ukazał się tylko w wersji elektronicznej, musiałam się zrobić mały wyjątek. Okazało się jednak, że nie było to zbyt duże poświęcenie. Dlaczego?
"Nadchodzący sztorm" to pierwsza książka z cyklu o Derricku Stormie. Myślę, że mógłby napisać ją Richard Caste, gdyby naprawdę istniał. Wspomina o nich w pierwszym odcinku serialu "Castle" (notabene jedynym który obejrzałam). Kolejne to: "Wściekły sztorm" i "Krwawy sztorm". Chętnie się z nimi zapoznam, choć podejrzewam już jaki będzie finał. Podobno Castle uśmiercił swojego bohatera, czym wywołał w serialu burzę, ale chcę to sprawdzić.
Derrick Storm w niczym nie przypomina Jamesa Bonda. Agent 007 lubił pić martini wstrząśnięte nie mieszane, zaś Storm nie pogardzi piwem z minibarku w pokoju hotelowym. Nie jeździ charakterystycznym superszybkim samochodem, lecz fordem taurusem. Mimo to, a może właśnie dlatego, polubiłam tego bohatera.
Warto wspomnieć, że tytuł książki oparty jest na grze słów. "Storm" to po angielsku sztorm, a zarazem nazwisko tytułowego bohatera. Pozostając jeszcze przy warstwie językowej, to moim zdaniem dziwnie zostało przetłumaczone słowo pasierb, które kilka razy przybiera formę przyrodni syn. Może być przyrodni brat, przyrodnia siostra, ale nie syn. Na szczęście to jedyne usterki językowe.
Książkę tę, która jest połączeniem thrillera szpiegowskiego i powieści sensacyjnej, czyta się bardzo szybko. Jest napisana lekkim językiem, bez zbędnych opisów czy przydługich scen, w dodatku nie brakuje w niej strzelaniny i pościgów. Czasami dziwiłam się, w jakim tempie zmieniają się strony na ekranie mojego laptopa. I uświadomiłam sobie, że czytanie eBooków też może być przyjemne (choć nie tak jak czytanie książek). Akcja wciąga czytelnika od pierwszych stron i tak pozostaje już do końca. To trzymający w napięciu thriller, w którym napięcie jest budowane umiejętnie poprzez nagłe zwroty akcji i dozowanie informacji.
Nie podobała mi się również końcowa scena, która została urwana w najlepszym momencie. Aby dowiedzieć się, co wydarzyło się potem, trzeba przeczytać kontynuację. Niemniej jednak "Nadchodzący sztorm" podobał mi się bardziej niż "Fala upału" tego autora, którą miałam okazję niedawno czytać. Muszę jeszcze wspomnieć o samym eBooku, który nie tylko został opatrzony fajną okładką, to jeszcze zawiera stopkę redakcyjną - czyli wszystkie elementy książki papierowej. Mnie się podobało, dlatego polecam tę powieść miłośnikom serialu "Castle", thrillerów szpiegowskich oraz powieści sensacyjnych.
Richard Castle (w tej roli Nathan Fillion) jest postacią fikcyjną, głównym bohaterem serialu "Castle". Zadebiutował jeszcze w college'u powieścią "Pod gradem kul", za którą otrzymał prestiżową nagrodę Nom DePlume. W swoim dorobku ma także cykl o detektyw Nikki Heat – "Fala upału" i "Nagi żar".
Derrick Storm to były agent CIA, który wiele lata temu upozorował własną śmierć, by móc odejść z wywiadu. Pewnego dnia przeszłość daje o sobie znać, bowiem jego były szef Jedidiah Jones prosi go o przysługę. Ma on przeprowadzić śledztwo w sprawie porwania pasierba senatora Windslowa. Ktoś taki jak ty potrzebuje zastrzyku adrenaliny. Niebezpieczeństwo ci służy. Nie byłeś szczęśliwy w Montanie. I w głębi serca dobrze o tym wiesz. Tak jak ja. Wiedziałeś, że ten dzień kiedyś nadejdzie – tłumaczy mu Jones. Musi współpracować z agentką April Showers z FBI, której praca nie przynosi żadnych efektów.
Jak bardzo zdesperowany jest senator najlepiej pokazuje jedna z jego wypowiedzi: Po pierwsze chcę, żeby pan namierzył tych skurwysynów, a później ma pan zabić ich wszystkich. Nie chcę, aby czytał im pan ich prawa i aresztował ich, a potem żeby dostali jakiegoś wygadanego adwokata, który to wszystko zatuszuje i doprowadzi do ciągnącego się latami procesu. Chcę, żeby byli martwi. Choć Storm podejrzewa, że gra toczy się o znacznie wyższą stawkę, podejmuje się tego zlecenia. Nie przypuszcza nawet, że to dopiero początek burzy, która ma wkrótce nadejść...
Na początku muszę przyznać, że thrillery szpiegowskie nie są moją mocną stroną. Przeczytałam dopiero jeden - Ukryty człowiek" Charlesa Cumminga. I to właśnie po tej książce postanowiłam dać szansę temu gatunkowi. W dodatku nie lubię eBooków i dlatego nie mam czytnika. Tak już mam, że wolę książki w tradycyjnej wersji, gdyż uwielbiam zapach farby drukarskiej i szelest kartek. Ponieważ "Nadchodzący sztorm" ukazał się tylko w wersji elektronicznej, musiałam się zrobić mały wyjątek. Okazało się jednak, że nie było to zbyt duże poświęcenie. Dlaczego?
"Nadchodzący sztorm" to pierwsza książka z cyklu o Derricku Stormie. Myślę, że mógłby napisać ją Richard Caste, gdyby naprawdę istniał. Wspomina o nich w pierwszym odcinku serialu "Castle" (notabene jedynym który obejrzałam). Kolejne to: "Wściekły sztorm" i "Krwawy sztorm". Chętnie się z nimi zapoznam, choć podejrzewam już jaki będzie finał. Podobno Castle uśmiercił swojego bohatera, czym wywołał w serialu burzę, ale chcę to sprawdzić.
Derrick Storm w niczym nie przypomina Jamesa Bonda. Agent 007 lubił pić martini wstrząśnięte nie mieszane, zaś Storm nie pogardzi piwem z minibarku w pokoju hotelowym. Nie jeździ charakterystycznym superszybkim samochodem, lecz fordem taurusem. Mimo to, a może właśnie dlatego, polubiłam tego bohatera.
Warto wspomnieć, że tytuł książki oparty jest na grze słów. "Storm" to po angielsku sztorm, a zarazem nazwisko tytułowego bohatera. Pozostając jeszcze przy warstwie językowej, to moim zdaniem dziwnie zostało przetłumaczone słowo pasierb, które kilka razy przybiera formę przyrodni syn. Może być przyrodni brat, przyrodnia siostra, ale nie syn. Na szczęście to jedyne usterki językowe.
Książkę tę, która jest połączeniem thrillera szpiegowskiego i powieści sensacyjnej, czyta się bardzo szybko. Jest napisana lekkim językiem, bez zbędnych opisów czy przydługich scen, w dodatku nie brakuje w niej strzelaniny i pościgów. Czasami dziwiłam się, w jakim tempie zmieniają się strony na ekranie mojego laptopa. I uświadomiłam sobie, że czytanie eBooków też może być przyjemne (choć nie tak jak czytanie książek). Akcja wciąga czytelnika od pierwszych stron i tak pozostaje już do końca. To trzymający w napięciu thriller, w którym napięcie jest budowane umiejętnie poprzez nagłe zwroty akcji i dozowanie informacji.
Nie podobała mi się również końcowa scena, która została urwana w najlepszym momencie. Aby dowiedzieć się, co wydarzyło się potem, trzeba przeczytać kontynuację. Niemniej jednak "Nadchodzący sztorm" podobał mi się bardziej niż "Fala upału" tego autora, którą miałam okazję niedawno czytać. Muszę jeszcze wspomnieć o samym eBooku, który nie tylko został opatrzony fajną okładką, to jeszcze zawiera stopkę redakcyjną - czyli wszystkie elementy książki papierowej. Mnie się podobało, dlatego polecam tę powieść miłośnikom serialu "Castle", thrillerów szpiegowskich oraz powieści sensacyjnych.
Richard Castle (w tej roli Nathan Fillion) jest postacią fikcyjną, głównym bohaterem serialu "Castle". Zadebiutował jeszcze w college'u powieścią "Pod gradem kul", za którą otrzymał prestiżową nagrodę Nom DePlume. W swoim dorobku ma także cykl o detektyw Nikki Heat – "Fala upału" i "Nagi żar".
Autor: Richard Castle
Tytuł: "Nadchodzący sztorm"
Ilość stron: 91
Format: ePub/mobi
Książka przeczytana w ramach wyzwania Pierwsze słyszę!
Recenzja zgłoszona do wakacyjnego konkursu dla syndykalistów na najlepszą zbrodniczą recenzję lata 2013.
Apropos wyzwania, to faktycznie, pierwsze słyszę o takim serialu.. Jejku, ależ ja mam zaległości :)
OdpowiedzUsuńJa też do niedawna o nim nie słyszałam. Dowiedziałam się po "Fali upału" ;)
UsuńA ja wciąż nie oglądałam serialu. Eh, tak wiele do czytania i oglądania, tak mało czasu. Teraz już nie obejrzę, ale we wrześniu - pewnie, czemu nie. A potem może i za książki się wezmę.
OdpowiedzUsuńMnie serial nie bardzo się podobał. Książki zdecydowanie lepsze i raczej na nich poprzestanę ;)
UsuńJa podobnie jak koleżanki powyżej, nie widziałam serialu. Pewnie wkrótce nadrobię:)
OdpowiedzUsuńJa zobaczyłam jedynie pierwszy odcinek, bym wiedziała, o czym piszę. :)
UsuńKsiążki niestety jeszcze nie czytałem, jednak serialem jestem zaintrygowany i planuje go obejrzeć od dłuższego czasu. Kto wie, może i do książki się przekonam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To ja mam odwrotnie, wolę książki niż serial ;)
UsuńPozdrawiam
Nie znam serialu, to znaczy widziałam kiedyś może ze dwa odcinki, nie jestem wielką fanką seriali. Może skuszę się na książkę, thriller szpiegowski brzmi całkiem zachęcająco. :)
OdpowiedzUsuńSkuś się, tylko trzeba od razu 3 przeczytać, bo rozwiązanie będzie zapewne w ostatniej części. ;)
UsuńHej Bejb, to hostel Blooms Inn & Apartments, ul Kwiatowa 2
OdpowiedzUsuńhttp://www.booking.com/hotel/pl/blooms-apartments-poznan.pl.html
My mamy pokój ten 3-osobowy z dostawianym łóżkiem. Nie wiem, ile brat płaci, ale noclegi od 19.06. do 24.06.
daj znać :)
Chyba jednak napiszę do tego swojego hostelu ;)
UsuńWiesz co? Nie wiedziałam, że on taki drogi :) Ale wiesz, brat płaci, to co mnie tam. Rzeczywiście drogo. Tak czy inaczej fajnie, że się spotkamy!!! Chodź na "wydarzenie" na fejsie :)
UsuńJakbym miała brata, i on by płacił, też bym się nie przejmowała. Ale niestety sama sobie finansuję, a pracy brak ;) Też się cieszę, że się spotkamy!! :) Już jestem na tym wydarzeniu, tylko muszę zmienić status z "może" na "wezmę udział". ;))
UsuńSeriali z reguły nie oglądam, ale książka to coś innego ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety mam kilka, które oglądam. Pisze niestety, bo wiem, że są wciągające i to strata czasu :P Dlatego cieszę się, że "Castle" mnie do siebie nie przekonał.
UsuńBardzo rzadko sięgam po thrillery szpiegowskie, serialu "Castle" również nie znam.
OdpowiedzUsuńJednak Twoja recenzja zachęciła mnie do przeczytania tej pozycji:)
Cieszę się :)
UsuńCoś dla mnie- czasem mam ochotę na thriller szpiegowski, pościgi i szybką akcję, zachęciłaś mnie do tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńW takim razie jestem ciekawa Twojej opinii :)
UsuńSwego czasu bardzo lubiłam ten serial, ale po przeczytaniu "Fali upału" nabrałam do niego bliżej niewytłumaczalnej niechęci. I tak mi zostało do dziś.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
A mnie się "Fala upału" podobała. A serial nie przypadł mi do gustu. ;)
UsuńTrochę kotleta odgrzeje, ale chciałbym sprostować jedną rzecz, a przynajmniej wnieść jakąś polemikę do jednego ze stwierdzeń jakie padają w Twojej recenzji. Piszesz tam, że Castle uśmiercił swojego bohatera i dlatego przypuszczasz jak ta seria składająca się z trzech mini-powieści się skończy. tylko, że ta mini powieść rozpoczyna się po tym jak Castle uśmiercił swojego bohatera, stąd też powrót z Montany i jakby zza grobu. Na polskim rynku nie zostały po prostu wydane te wcześniejsze pozycje o Derricku Stormie, z których Castle jest tak znany. A ten trzytomowy cykl pochodzi z 2012 roku, czyli 3 lata po premierze serialu.
OdpowiedzUsuńTak wynika z mojego researchu, który przeprowadziłem na potrzeby napisania recenzji jego dwóch książek, swoją drogą nasze oceny są skrajnie różne ;)
Jak masz ochotę przeczytać to zapraszam:
http://playitoncemoresam.blogspot.com/2014/04/69-i-70-ksiazki-goraczka-zmysow-2011-i.html
Właśnie zastanawiałam się, dlaczego trylogia ta skończyła się inaczej. Byłam nastawiona na to, że Storm zginie. Dzięki za wyjaśnienie :)
UsuńNie ma sprawy :)
Usuń