Jeśli chcesz zobaczyć kosmiczne "robale", inżyniera z ryjem albo atak krwiożerczych sikorek, ewentualnie wyłudzić 100 mln od bobra, koniecznie przeczytaj książkę "To zwierzę mnie bierze" Adama Wajraka.
"To zwierzę mnie bierze" jest zbiorem felietonów o florze i faunie. Warto wspomnieć, że felietony te początkowo ukazały się na stronach naukowych "Gazety Wyborczej" w ramach cyklów "Poczta Teremiski" i "To Zwierzę Mnie Bierze" oraz w "Dużym Formacie". Następnie książka wzbogacona została pięknymi fotografiami zwierząt i roślin, wykonanymi przez Adama Wajraka. I w tym aspekcie książka ta przypomina atlas zwierząt i roślin.
Felietony podzielone zostały na miesiące od maja do kwietnia. Jak tłumaczy autor Niebieskie żaby widuję w kwietniu, małe liski wychodzą przed nory w czerwcu, kozice najbardziej są zestresowane w środku lata, a wielkie drzewa najlepiej wyszukać w listopadzie, gdy już nie ma liści i widać, jak są potężne. Tak powstał swoisty kalendarz moich spotkań ze zwierzętami i nie tylko.
Bohaterami felietonów są płazy (np. żaba), gady (np. żmija, wąż), ptaki (np. kowalik, dzięcioł), ssaki (np. zając, lis), a nawet drzewa olbrzymy i śluzowiec. Można się dowiedzieć wiele ciekawostek ze świata fauny i flory - w tym m.im. z jakiego powodu zięby pukają w okno czy co stresuje świstaka. Już same tytuły wzbudzają niemałe zainteresowanie czytelnika – oto kilka przykładów: Kosmiczne "robale", Wkurzony jak mazurek, Inżynier z ryjem!, Atak krwiożerczych sikorek, 100 mln od bobra. Trzeba przyznać, że autor nie dość, że ma ogromną wiedzę przyrodniczą, to jeszcze umie o tym ciekawie opowiadać. Widać, że kocha to, co robi. Bardzo lubię ludzi z pasją, którzy potrafią dzielić się swoimi zainteresowaniami z innymi.
Za sprawą jednego z jego felietonów zrobiło mi się trochę żal ślimaka bursztynki, którego atakuje przywra metacerkarii, a dokładnie jej larwy. Bursztynka jest tylko żywicielem pośrednim. Pasożyt, by dalej się rozwijać, musi dostać się do organizmu ptaka. Tam zmienia się w postać dorosłą. Czułki ślimaka przypominające ptakom smaczne gąsienice - mają je zachęcać do dziobnięcia. A co za tym idzie, zjedzenia zarażonego ślimaka. Następnie dorosłe przywry złożą jaja, które wraz z odchodami zakażonego ptaka dostaną się na jakąś roślinę i tam będą czekać na pechową bursztynkę, która je zje. Następnie pasożyt tak pokieruje życiem ślimaka, aby ten został zjedzony i cykl się znów zamknie.
Książka bardzo przypadła mi do gustu. Dzięki niej znalazłam się bliżej natury i na chwilę zapomniałam o szarej codzienności. Była to miła odmiana od kryminałów, po które ostatnio sięgam bardzo często. Czyta się ją jednym tchem, gdyż jest napisana lekkim, miejscami zabawnym językiem. Poza tym historie są bardzo krótkie. Dużym plusem książki jest jej niewielki format, który umożliwia zabranie jej wszędzie ze sobą, nawet na eskapadę śladami opisywanych zwierząt i roślin. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak zobaczyć na żywo zwierzęta, o których czytałam i porównać je z opowieściami Wajraka. Książkę tę polecam każdemu, a w szczególności miłośnikom przyrody.
"To zwierzę mnie bierze" jest zbiorem felietonów o florze i faunie. Warto wspomnieć, że felietony te początkowo ukazały się na stronach naukowych "Gazety Wyborczej" w ramach cyklów "Poczta Teremiski" i "To Zwierzę Mnie Bierze" oraz w "Dużym Formacie". Następnie książka wzbogacona została pięknymi fotografiami zwierząt i roślin, wykonanymi przez Adama Wajraka. I w tym aspekcie książka ta przypomina atlas zwierząt i roślin.
Felietony podzielone zostały na miesiące od maja do kwietnia. Jak tłumaczy autor Niebieskie żaby widuję w kwietniu, małe liski wychodzą przed nory w czerwcu, kozice najbardziej są zestresowane w środku lata, a wielkie drzewa najlepiej wyszukać w listopadzie, gdy już nie ma liści i widać, jak są potężne. Tak powstał swoisty kalendarz moich spotkań ze zwierzętami i nie tylko.
Bohaterami felietonów są płazy (np. żaba), gady (np. żmija, wąż), ptaki (np. kowalik, dzięcioł), ssaki (np. zając, lis), a nawet drzewa olbrzymy i śluzowiec. Można się dowiedzieć wiele ciekawostek ze świata fauny i flory - w tym m.im. z jakiego powodu zięby pukają w okno czy co stresuje świstaka. Już same tytuły wzbudzają niemałe zainteresowanie czytelnika – oto kilka przykładów: Kosmiczne "robale", Wkurzony jak mazurek, Inżynier z ryjem!, Atak krwiożerczych sikorek, 100 mln od bobra. Trzeba przyznać, że autor nie dość, że ma ogromną wiedzę przyrodniczą, to jeszcze umie o tym ciekawie opowiadać. Widać, że kocha to, co robi. Bardzo lubię ludzi z pasją, którzy potrafią dzielić się swoimi zainteresowaniami z innymi.
Za sprawą jednego z jego felietonów zrobiło mi się trochę żal ślimaka bursztynki, którego atakuje przywra metacerkarii, a dokładnie jej larwy. Bursztynka jest tylko żywicielem pośrednim. Pasożyt, by dalej się rozwijać, musi dostać się do organizmu ptaka. Tam zmienia się w postać dorosłą. Czułki ślimaka przypominające ptakom smaczne gąsienice - mają je zachęcać do dziobnięcia. A co za tym idzie, zjedzenia zarażonego ślimaka. Następnie dorosłe przywry złożą jaja, które wraz z odchodami zakażonego ptaka dostaną się na jakąś roślinę i tam będą czekać na pechową bursztynkę, która je zje. Następnie pasożyt tak pokieruje życiem ślimaka, aby ten został zjedzony i cykl się znów zamknie.
Tak wygląda bursztynka pospolita zarażona przywrą. Fot. Adam Wajrak |
Adam Wajrak jest przyrodnikiem i dziennikarzem Gazety Wyborczej. Mieszka w Puszczy Białowieskiej, dzięki czemu na co dzień może spotkać dzikie zwierzęta. Od ponad 20 lat podgląda zwierzęta. Wielu ludzi mu zazdrości tego, że jego praca to nieustanne wakacje.
Autor: Adam Wajrak
Tytuł: "To zwierzę mnie bierze"
Ilość stron: 312
Oprawa: twarda
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytamy serie wydawnicze (Biblioteka Gazety Wyborczej - wydawnictwo Agora)
Nie tylko literatura piękna
Pierwsze słyszę!
Polacy nie gęsi
W prezencie (literka T)
Napisałaś o niej tak, że teraz jestem pewna, że to coś dla mnie :) Ostatnio jakoś tak się bardzo zainteresowałam przyrodą ogólnie pojętą..
OdpowiedzUsuńTo się cieszę. Tobie też powinna przypaść do gustu :)
UsuńNiestety nie dla mnie, ale koleżanka będzie zachwycona
OdpowiedzUsuńBywa i tak. ;)
UsuńKocham zwierzaki i chętnie dowiem się o nich czegoś nowego:)
OdpowiedzUsuńTo doskonała okazja :)
UsuńBrzmi fajnie. Od zawsze jestem fanką książek ( i serialu) Wszystkie zwierzęta duże i małe i w ogóle programów przyrodniczych.Przeczytam:)
OdpowiedzUsuńJa serialu nie widziałam. A to moja pierwsza książka tego autora. ;)
UsuńCoś mam Wajraka: Kuna za kaloryferem? Chyba jakoś tak, ale głowy nie dam.
OdpowiedzUsuńTak, napisał też "Kunę za kaloryferem". Chętnie bym się zapoznała z tą książką :)
UsuńTo dość oryginalne felietony. Jako miłośniczka zwierząt, jak najbardziej będę polecać tę publikację.
OdpowiedzUsuńTo mamy takie samo zdanie :)
UsuńWitam Nominuję cię do Liebster Blog Award. Blog jest świetny! Więcej info na http://mkczytuje.blogspot.com/2013/06/nominacja-do-liebster-blog-na-mk-gotuje.html lub http://mkgotuje.blogspot.com/2013/06/nominacja-do-liebster-blog-na-mk-gotuje.html
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację :)
UsuńW GW czytałam kilka tych tekstów, przypadły mi o gustu. Może nie zrobiły na mnie piorunującego wrażenia, ale przyjemnie się je czytało. Zapraszam http://qltura.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zajrzę :)
Usuń