Tajemnicze morderstwo zakonnika, mroczna zagadka, niecodzienne śledztwo oraz ciekawe wykłady z historii z Kościoła - tego można spodziewać się po powieści "Morderstwo w klasztorze" Donny Fletcher Crow.
W Kolegium Przemienienia w Kirktrope, małej miejscowości w Anglii, zostaje zamordowany ojciec Dominic. Jego zmasakrowane ciało znajduje Felicity Howard, młoda Amerykanka, która przygotowuje się tam do pełnienia kapłaństwa. Widok jest przerażający: całe pomieszczenie było zabryzgane krwią. Jasnoczerwone plamy były wszędzie: na nieskazitelnie białych ścianach i pościeli, na otwartych stronicach modlitewnika, na posągu Chrystusa - tworzyły upiorne, krwawe stygmaty na Jego miłosiernie wyciągniętych dłoniach... Pośrodku pokoju w kałuży krwi leżał jej ukochany ojciec Dominic z głową zmasakrowaną. Był nie do poznania. W dodatku w pomieszczeniu znajduje się brat Antony, który jest cały we krwi.
Mnisi nie wierzą jednak w winę Antony'ego. Dlatego proszą go, by wraz z Felicity zbadali tę sprawę. Bohaterowie będą musieli wyruszyć w niebezpieczną podróż śladami ojca Dominica, zgłębić prastarą wiedzę, by zrozumieć współczesne wydarzenia i odkryć prawdę. Co więcej, Felicity będzie miała chwile zwątpienia, czy postąpili słusznie, opuszczając klasztor. W dodatku ktoś będzie podążał ich śladem i chciał ich zastraszyć, a może nawet zabić. W toku śledztwa zrozumieją, że nikomu nie mogą ufać, bo nie wiadomo tak naprawdę, kto jest ich przyjacielem, a kto wrogiem. Czy uda im rozwiązać zagadkę i ujść z życiem... oraz się w sobie nie zakochać?
Na początku warto wspomnieć, że motyw duchownych, którzy bawią się w detektywów nie jest zbyt oryginalny. W pierwszym odruchu przychodzą do głowy 3 seriale - amerykański "Detektyw w sutannie", włoski "Don Matteo" oraz polski "Ojciec Mateusz" oraz powieść "Imię róży" Umberta Eco. Jednak w tym przypadku schemat jest trochę inny. Wprawdzie zakonnicy próbują na własną rękę dowiedzieć się prawdy, ale nie pomagają policji. Wprost przeciwnie, utrudniają im pracę. W dodatku śledczy obecni są jedynie w rozmowach duchownych, którzy relacjonują ich poczynania. Moim zdaniem to ciekawy zabieg, z którym nie spotkałam się dotąd w żadnej powieści.
Książka stanowi ciekawe połączenie wątku kryminalnego z religijno-historycznym. Wydarzenia dziejące się współcześnie przeplatają się opowieściami o żywocie Kutberta z Lindisfarne, świętego kościoła katolickiego i patrona Anglii. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie dowiedziałam się tyle o żadnym świętym. Myli się jednak ten, kto myśli, że jest to nudny wykład. To barwna opowieść, która jest istotna dla fabuły powieści. Wprawdzie spowalnia ona nieco akcję, ale jest to zamierzone, by potrzymać czytelnika w niepewności i wybić go z rytmu.
Kolejnym plusem powieści są barwne opisy angielskich i szkockich krajobrazów oraz miejscowej fauny (m.in. różnych gatunków ptactwa). Czytelnik ma wrażenie, jakby podróżował wraz z bohaterami po Wielkiej Brytanii i poznawał tamtejsze zwyczaje i legendy. Trzeba przyznać, że Donna Fletcher Crow potrafi trzymać w napięciu czytelnika poprzez umiejętne dozowanie informacji, wplatanie opisów przyrody, informacji z historii Kościoła oraz wprowadzanie mrocznej atmosfery.
Powieść bardzo przypadła mi do gustu, gdyż lubię nietuzinkowe historie kryminalne. Grubość książki może w pierwszej chwili przerazić (ma bowiem ponad 500 stron!). Jednak prawie się tego nie odczuwa, gdyż napisana jest lekkim językiem. Co więcej, opisana intryga wciąga czytelnika od pierwszych stron i tak pozostaje już do końca. Dużym walorem jest krwawy opisy z miejsca zbrodni, wprawdzie tylko jeden, ale za to działający na wyobraźnię. Nie brakuje także skrupulatnego śledztwa, nagłych zwrotów akcji i zaskakującego zakończenia, czyli wyznaczników dobrego kryminału. Dlatego polecam tę książkę miłośnikom powieści kryminalnych z wątkami historycznymi i religijnymi.
Donna Fletcher Crow to amerykańska pisarka, autorka kilkudziesięciu powieści. Morderstwo w klasztorze należy do cyklu "The Monastery Murders". W Polsce ukazało się do tej pory tylko pierwsza część. A szkoda, bo chętnie przeczytałabym kolejne.
W Kolegium Przemienienia w Kirktrope, małej miejscowości w Anglii, zostaje zamordowany ojciec Dominic. Jego zmasakrowane ciało znajduje Felicity Howard, młoda Amerykanka, która przygotowuje się tam do pełnienia kapłaństwa. Widok jest przerażający: całe pomieszczenie było zabryzgane krwią. Jasnoczerwone plamy były wszędzie: na nieskazitelnie białych ścianach i pościeli, na otwartych stronicach modlitewnika, na posągu Chrystusa - tworzyły upiorne, krwawe stygmaty na Jego miłosiernie wyciągniętych dłoniach... Pośrodku pokoju w kałuży krwi leżał jej ukochany ojciec Dominic z głową zmasakrowaną. Był nie do poznania. W dodatku w pomieszczeniu znajduje się brat Antony, który jest cały we krwi.
Mnisi nie wierzą jednak w winę Antony'ego. Dlatego proszą go, by wraz z Felicity zbadali tę sprawę. Bohaterowie będą musieli wyruszyć w niebezpieczną podróż śladami ojca Dominica, zgłębić prastarą wiedzę, by zrozumieć współczesne wydarzenia i odkryć prawdę. Co więcej, Felicity będzie miała chwile zwątpienia, czy postąpili słusznie, opuszczając klasztor. W dodatku ktoś będzie podążał ich śladem i chciał ich zastraszyć, a może nawet zabić. W toku śledztwa zrozumieją, że nikomu nie mogą ufać, bo nie wiadomo tak naprawdę, kto jest ich przyjacielem, a kto wrogiem. Czy uda im rozwiązać zagadkę i ujść z życiem... oraz się w sobie nie zakochać?
Na początku warto wspomnieć, że motyw duchownych, którzy bawią się w detektywów nie jest zbyt oryginalny. W pierwszym odruchu przychodzą do głowy 3 seriale - amerykański "Detektyw w sutannie", włoski "Don Matteo" oraz polski "Ojciec Mateusz" oraz powieść "Imię róży" Umberta Eco. Jednak w tym przypadku schemat jest trochę inny. Wprawdzie zakonnicy próbują na własną rękę dowiedzieć się prawdy, ale nie pomagają policji. Wprost przeciwnie, utrudniają im pracę. W dodatku śledczy obecni są jedynie w rozmowach duchownych, którzy relacjonują ich poczynania. Moim zdaniem to ciekawy zabieg, z którym nie spotkałam się dotąd w żadnej powieści.
Książka stanowi ciekawe połączenie wątku kryminalnego z religijno-historycznym. Wydarzenia dziejące się współcześnie przeplatają się opowieściami o żywocie Kutberta z Lindisfarne, świętego kościoła katolickiego i patrona Anglii. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie dowiedziałam się tyle o żadnym świętym. Myli się jednak ten, kto myśli, że jest to nudny wykład. To barwna opowieść, która jest istotna dla fabuły powieści. Wprawdzie spowalnia ona nieco akcję, ale jest to zamierzone, by potrzymać czytelnika w niepewności i wybić go z rytmu.
Kolejnym plusem powieści są barwne opisy angielskich i szkockich krajobrazów oraz miejscowej fauny (m.in. różnych gatunków ptactwa). Czytelnik ma wrażenie, jakby podróżował wraz z bohaterami po Wielkiej Brytanii i poznawał tamtejsze zwyczaje i legendy. Trzeba przyznać, że Donna Fletcher Crow potrafi trzymać w napięciu czytelnika poprzez umiejętne dozowanie informacji, wplatanie opisów przyrody, informacji z historii Kościoła oraz wprowadzanie mrocznej atmosfery.
Powieść bardzo przypadła mi do gustu, gdyż lubię nietuzinkowe historie kryminalne. Grubość książki może w pierwszej chwili przerazić (ma bowiem ponad 500 stron!). Jednak prawie się tego nie odczuwa, gdyż napisana jest lekkim językiem. Co więcej, opisana intryga wciąga czytelnika od pierwszych stron i tak pozostaje już do końca. Dużym walorem jest krwawy opisy z miejsca zbrodni, wprawdzie tylko jeden, ale za to działający na wyobraźnię. Nie brakuje także skrupulatnego śledztwa, nagłych zwrotów akcji i zaskakującego zakończenia, czyli wyznaczników dobrego kryminału. Dlatego polecam tę książkę miłośnikom powieści kryminalnych z wątkami historycznymi i religijnymi.
Donna Fletcher Crow to amerykańska pisarka, autorka kilkudziesięciu powieści. Morderstwo w klasztorze należy do cyklu "The Monastery Murders". W Polsce ukazało się do tej pory tylko pierwsza część. A szkoda, bo chętnie przeczytałabym kolejne.
Autor: Donna Fletcher Crow
Tytuł: "Morderstwo w klasztorze"
Ilość stron: 552
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytamy kryminały (akcja rozgrywa się w małym miasteczku)
Czytamy książki historyczne
Czytamy serie wydawnicze (Corpus delicti - wydawnictwo Promic)
Pierwsze słyszę!
Recenzja zgłoszona do wakacyjnego konkursu dla syndykalistów na najlepszą zbrodniczą recenzję lata 2013.
"Morderstwo w klasztorze..." i od razu skojarzenie z powieścią "Imię róży" miałam ;)
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, to może kiedyś się skuszę ;)
"Imię Róży" dodałam, bo zapomniałam o tej powieści ;) Skuś się. :)
UsuńZaciekawiłaś mnie, chociaż wątki religijno-historyczne mnie średnio ciekawią, ale jako kryminał owszem- i to, że bohaterowie nie pomagają policji, a przeszkadzają :) A Tobie bym poleciła Scaglia Franco: "Czarna mewa"- (u mnie recenzja), podobna tematyka, może Cię zainteresuje :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. Co do "Czarnej mewy", to nie bardzo lubię konflikty religijne. Ale może kiedyś przeczytam ;)
UsuńBrzmi ciekawie, chętnie ja przeczytam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto. Pozdrawiam :)
UsuńHe, he, sorrki Wiki - ale jakoś mi się z księdzem Mateuszem skojarzyło :P
OdpowiedzUsuńA książkę może nawet bym przeczytała, jakby wpadła w ręce, choć bez ciśnienia - sama wiesz, jak podchodzę do wątków historycznych ;)
Ja lubię "Ojca Mateusza". Zaś "Detektyw w sutannie", to mój ulubiony serial z czasów podstawówki. Dlatego ten klimat mi się podoba. ;)
UsuńMoże wpadnie Ci kiedyś w ręce :)
Nie powiem, rozbudziłaś moją ciekawość
OdpowiedzUsuńTo świetnie :)
UsuńTen temat z uwagi na moją ostatnią lekturę jest mi bardzo bliski. Zapiszę sobie tę książkę do planowanych.
OdpowiedzUsuńTo cieszę się, że Cię przekonałam :)
Usuń500 stron mnie nie przeraża. Chętnie bym przeczytała. :)
OdpowiedzUsuńMnie po "Faraonie" (1000 str.) nic już nie przeraża ;) Naprawdę bardzo fajna ta seria Corpus delicti. Przeczytałam z niej prawie wszystkie książki. :)
UsuńKsiążka wydaje się być ciekawa. No i motyw duchownego-detektywa jak najbardziej dla mnie.:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że powinna Ci przypaść do gustu :) Pozdrawiam :)
UsuńChyba nie jestem przekonana do tego wątku religijno-historycznego, ale kryminały przecież lubię, to może warto zaryzykować :)
OdpowiedzUsuńZaryzykuj, najwyżej odłożysz. Ale jak lubisz kryminały, to powinnaś się wciągnąć. Jak mawiał Hitchcock "zaczyna się od trzęsienia ziemi a potem napięcie rośnie". :)
UsuńMnie książka także przypadła do gustu i także żałuję, że na 1. części na razie z wydawaniem skończyło się. Może Promic nadrobi zaległości...
OdpowiedzUsuńPodobno na jesieni ma być kontynuacja serii Corpus delicti. Ciekawe, co nowego wydadzą. :)
Usuń