Morderstwo hrabiny, porwanie znanego reżysera oraz cała masa absurdalnych sytuacji, które nawet nie śniły się naszym filozofom. A to wszystko w magicznym Krakowie, opisanym przez Pawła Oksanowicza w powieści "Kra kra".
Do Krakowa zostaje oddelegowany Ivo Łebski, superglina z Warszawy, który ma udzielać konsultacji do kręconego właśnie serialu o policjantach. Zadanie wydaje się dziecinnie proste, jednak życie potrafi płatać figle, szczególnie w takim magicznym miejscu. Nie dość, że Ivo zostaje posądzony o romans z aktorką Adelą Fajfusówną, to jeszcze zostaje porwany reżyser Dyjma.
Ale to nie koniec niemiłych niespodzianek, wkrótce ginie hrabina de Szumiejska - staruszka, u której Łebski wynajmował pokój, a on sam staje się głównym podejrzanym tej makabrycznej zbrodni. Śledztwo prowadzi Kazimierz Nawała, który bardziej interesuje się piękną aktorką niż samą zbrodnią. Co więcej, jest o Adelę chorobliwie zazdrosny. Tymczasem Ivo jest w szachu, i to podwójnym, bo morderca prawdopodobnie gra z nim... w szachy.
"Kra kra..." to lekki, pełen humoru kryminał. Już sam tytuł jest trochę niepoważny, zapowiada pewnego rodzaju grę. I tak mamy wspominane nieraz szachy oraz grę aktorską, która niejednokrotnie zastępuje prawdziwe reakcje bohaterów. Nawet ciemne charaktery używają zamiast przekleństw, zamienników - np. mięso. Widać, że Paweł Oksanowicz bawi się konwencją kryminału, bo czyż gatunek ten musi być zawsze taki poważny? Otóż nie, udowodniła to wielokrotnie Joanna Chmielewska w swoich kryminałkach oraz Monika Szwaja w "Powtórce z morderstwa".
Poznajemy wiele z pozoru niepowiązanych postaci - reżysera, aktorów, hrabinę, malarza, a nawet panią z muzeum. Autor wprowadza zabawne nazwiska, mówiące wiele o postaciach, która je noszą. I tak mamy całą plejadę bohaterów - Adelę Fajfusówna, głupiutką aktoreczkę, która wciąż udaje, że zna się na malarstwie (bo kazał jej agent), że potrafi prowadzić samochód (dlatego wkłada kluczyk od mieszkania do stacyjki), że potrafi grać w szachy (słownictwo zna z jakiejś roli), Iva Łebskiego, bystrego policjanta, który chce rozwiązać kryminalną zagadkę na własną rękę, Kazimierza Nawałę, nieśmiałego wobec kobiet komendanta krakowskiej policji, zakochanego po uszy w Adeli oraz Rutynnego, przełożonego Iva z Warszawy, który robi wszystko według określonego porządku. Oczywiście postacie te są przerysowane, trochę groteskowe, ale na tym polega cały humorystyczny zamysł pisarza.
Kto choć raz był w Krakowie ten wie, że to pełne uroku miejsce. Zostało ono przedstawione jako miasto magiczne, w dosłownym tego słowa znaczeniu. W każdym przewodniku pierwsze zdanie zaczyna się od tego, że to miasto magiczne. To jest klucz do rozwiązania wszystkiego, co tu się dzieje. Co ciekawe, wszystko może się zdarzyć w magicznym Krakowie. Rzeźby przemawiają, w razie stłuczki podpisuje się oświadczenia filozoficzne, a pracownicy muzeów pożyczają sobie obrazy do domu. Choć miasto to ma także swoje ograniczenia. Sytuacja wydawała się tak nierealna, że nie pomogła nawet formuła "Kraków - miasto magiczne".
Muszę przyznać, że miło przespacerować się z bohaterami uliczkami Starego Miasta. Ich trasy są opisane tak dokładnie, że przed oczami miałam obraz tych miejsc. A jeśli o obrazy chodzi, to odgrywają one tu niebagatelną rolę. Fajfusówna przy każdej sposobności mówi o malarstwie, choć się na nim kompletnie nie zna ("Dama z królikiem", "Śniadanie na tratwie", "Słoneczniki" Moneta; Marchlewski czy Malczewski, co za różnica. Ważne, że z Krakowa). Rozmaryn, zapalony hazardzista szuka sposobu na zdobycie dzieł sztuki, bo przecież w końcu trzeba się odkuć. Dlatego marzy mu się seria "Macierzyństwo" czy portrety "Dzieci".
Książkę czyta się szybko, dzięki wartkiej akcji i zabawnej fabule. Autor bardzo płynnie przechodzi z jednego wątku do drugiego poprzez słowa-klucze, które pojawiają się na końcu jednego podrozdziału i na początku następnego. Zmiany te następują niczym kadry w filmie, ale czemu się dziwić, skoro akcja skupia się wokół filmu. W dodatku, jak na dobry kryminał przystało, zakończenie jest zaskakujące, choć mało poważne. Zabrakło mi jedynie więcej krwawy opisów z miejsca zbrodni, bo przecież trup ściele się gęsto, ale nie można mieć wszystkiego. Niemniej jednak polecam tę powieść miłośnikom lekkich kryminałów okraszonych dużą dawką humoru.
Paweł Oksanowicz jest pisarzem, dziennikarzem radiowym i telewizyjnym. W swoim dorobku ma także powieści "Ostatnia prawdziwa historia miłosna" oraz "Zlew". Jest również współautorem biograficznej książki o Stanisławie Mikulskim "Niechętnie o sobie". Chętnie przeczytałabym inne książki tego autora.
Do Krakowa zostaje oddelegowany Ivo Łebski, superglina z Warszawy, który ma udzielać konsultacji do kręconego właśnie serialu o policjantach. Zadanie wydaje się dziecinnie proste, jednak życie potrafi płatać figle, szczególnie w takim magicznym miejscu. Nie dość, że Ivo zostaje posądzony o romans z aktorką Adelą Fajfusówną, to jeszcze zostaje porwany reżyser Dyjma.
Ale to nie koniec niemiłych niespodzianek, wkrótce ginie hrabina de Szumiejska - staruszka, u której Łebski wynajmował pokój, a on sam staje się głównym podejrzanym tej makabrycznej zbrodni. Śledztwo prowadzi Kazimierz Nawała, który bardziej interesuje się piękną aktorką niż samą zbrodnią. Co więcej, jest o Adelę chorobliwie zazdrosny. Tymczasem Ivo jest w szachu, i to podwójnym, bo morderca prawdopodobnie gra z nim... w szachy.
"Kra kra..." to lekki, pełen humoru kryminał. Już sam tytuł jest trochę niepoważny, zapowiada pewnego rodzaju grę. I tak mamy wspominane nieraz szachy oraz grę aktorską, która niejednokrotnie zastępuje prawdziwe reakcje bohaterów. Nawet ciemne charaktery używają zamiast przekleństw, zamienników - np. mięso. Widać, że Paweł Oksanowicz bawi się konwencją kryminału, bo czyż gatunek ten musi być zawsze taki poważny? Otóż nie, udowodniła to wielokrotnie Joanna Chmielewska w swoich kryminałkach oraz Monika Szwaja w "Powtórce z morderstwa".
Poznajemy wiele z pozoru niepowiązanych postaci - reżysera, aktorów, hrabinę, malarza, a nawet panią z muzeum. Autor wprowadza zabawne nazwiska, mówiące wiele o postaciach, która je noszą. I tak mamy całą plejadę bohaterów - Adelę Fajfusówna, głupiutką aktoreczkę, która wciąż udaje, że zna się na malarstwie (bo kazał jej agent), że potrafi prowadzić samochód (dlatego wkłada kluczyk od mieszkania do stacyjki), że potrafi grać w szachy (słownictwo zna z jakiejś roli), Iva Łebskiego, bystrego policjanta, który chce rozwiązać kryminalną zagadkę na własną rękę, Kazimierza Nawałę, nieśmiałego wobec kobiet komendanta krakowskiej policji, zakochanego po uszy w Adeli oraz Rutynnego, przełożonego Iva z Warszawy, który robi wszystko według określonego porządku. Oczywiście postacie te są przerysowane, trochę groteskowe, ale na tym polega cały humorystyczny zamysł pisarza.
Kto choć raz był w Krakowie ten wie, że to pełne uroku miejsce. Zostało ono przedstawione jako miasto magiczne, w dosłownym tego słowa znaczeniu. W każdym przewodniku pierwsze zdanie zaczyna się od tego, że to miasto magiczne. To jest klucz do rozwiązania wszystkiego, co tu się dzieje. Co ciekawe, wszystko może się zdarzyć w magicznym Krakowie. Rzeźby przemawiają, w razie stłuczki podpisuje się oświadczenia filozoficzne, a pracownicy muzeów pożyczają sobie obrazy do domu. Choć miasto to ma także swoje ograniczenia. Sytuacja wydawała się tak nierealna, że nie pomogła nawet formuła "Kraków - miasto magiczne".
Muszę przyznać, że miło przespacerować się z bohaterami uliczkami Starego Miasta. Ich trasy są opisane tak dokładnie, że przed oczami miałam obraz tych miejsc. A jeśli o obrazy chodzi, to odgrywają one tu niebagatelną rolę. Fajfusówna przy każdej sposobności mówi o malarstwie, choć się na nim kompletnie nie zna ("Dama z królikiem", "Śniadanie na tratwie", "Słoneczniki" Moneta; Marchlewski czy Malczewski, co za różnica. Ważne, że z Krakowa). Rozmaryn, zapalony hazardzista szuka sposobu na zdobycie dzieł sztuki, bo przecież w końcu trzeba się odkuć. Dlatego marzy mu się seria "Macierzyństwo" czy portrety "Dzieci".
Książkę czyta się szybko, dzięki wartkiej akcji i zabawnej fabule. Autor bardzo płynnie przechodzi z jednego wątku do drugiego poprzez słowa-klucze, które pojawiają się na końcu jednego podrozdziału i na początku następnego. Zmiany te następują niczym kadry w filmie, ale czemu się dziwić, skoro akcja skupia się wokół filmu. W dodatku, jak na dobry kryminał przystało, zakończenie jest zaskakujące, choć mało poważne. Zabrakło mi jedynie więcej krwawy opisów z miejsca zbrodni, bo przecież trup ściele się gęsto, ale nie można mieć wszystkiego. Niemniej jednak polecam tę powieść miłośnikom lekkich kryminałów okraszonych dużą dawką humoru.
Paweł Oksanowicz jest pisarzem, dziennikarzem radiowym i telewizyjnym. W swoim dorobku ma także powieści "Ostatnia prawdziwa historia miłosna" oraz "Zlew". Jest również współautorem biograficznej książki o Stanisławie Mikulskim "Niechętnie o sobie". Chętnie przeczytałabym inne książki tego autora.
Autor: Paweł Oksanowicz
Tytuł: "Kra kra krakowski kryminał"
Ilość stron: 304
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Kapitan Żbik na tropie
Pierwsze słyszę!
Pod hasłem (państwa-miasta)
Polacy nie gęsi
Wyzwanie miejskie (Kraków)
Recenzja zgłoszona do wakacyjnego konkursu dla syndykalistów na najlepszą zbrodniczą recenzję lata 2013.
Widzę, że ostatnio na ciekawe książki polujesz:) Już czytając Twój wstęp wiedziałam, że to powieść dla mnie.
OdpowiedzUsuńStaram się nie iść za modą i wyszukuję także mniej znane książki ;) Cieszę się, że Ci się spodobała :)
UsuńŁebski, Fajfusówna, Nawała - brzmi interesująco. No i nie da się ukryć, humorystyczne kryminały to świetna sprawa. Jest intryga, jest zabawa, jest ok. ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja lubię czasem przeczytać taki humorystyczny kryminał :)
UsuńFajny pomysł na odświerzenie gatunku. Troche humoru przydasię też kryminałom. Podoba mi się ;D
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podobają takie zabawy konwencją. Skoro Ci się spodobało, to może przeczytasz ;)
UsuńBardzo możliwe ;)
UsuńJak piszesz, autor wszechstronny, tym bardziej wart zapamiętania.
OdpowiedzUsuńTak, muszę poszukać innych jego książek :)
UsuńTo ciekawe połączenie, któremu z chęcią się przyjrzę.
OdpowiedzUsuńNaprawdę ciekawe, absurd w czystej postaci z wieloma elementami kryminału.
UsuńMyślę, że mi się spodoba, tytuł wpada w oko, poszukam :)
OdpowiedzUsuńPoszukaj koniecznie. Dawno tak dobrze się nie bawiłam :)
UsuńWłaśnie walnęłam tą książką o ścianę. Ale skoro Tobie się podobała, to widocznie po prostu nie jest w moim guście. Z poczuciem humoru już tak jest, że każdy ma inne. Mnie nie podeszła, ale nie odradzam. Każdy musi się sam przekonać, czy to pozycja dla niego, czy nie.
OdpowiedzUsuń