"Colorado Kid" to powieść kryminalna Stephena Kinga, która równie dobrze mogłaby nigdy nie zostać wydana. Świat by na pewno na tym nie ucierpiał.
Powieść kryminalna powinna zawierać w sobie intrygującą historię, tajemnicze morderstwo lub skomplikowaną zagadkę, misterne śledztwo, które prowadzi do zaskakującego finału. Nieodzowne są także nagłe zwroty akcji, które sprawiają, że nic nie jest takie, jakie się wydaje na początku - autor igra z czytelnikiem i robi mu mętlik w głowie. I nawet gdy historia ta jest opowiadana po latach, przez bohaterów zaangażowanych w sprawę, to jest równie emocjonująca. Niestety Stephen King chyba o tym nie wiedział lub zapomniał, gdy pisał powieść "Colorado Kid".
Dwóch doświadczonych dziennikarzy, Vince Teaugue i Dave Bowie, zostaje poproszonych przez praktykantkę Stephanie McCann o opowiedzenie jakiejś niewyjaśnionej tajemnicy, z którą przyszło im się zmierzyć w swojej pracy. Panowie przytaczają historię Colorado Kida, martwego mężczyzny znalezionego na jednej z plaż wyspy Moose-Lookit. Mimo że policja szybko wyciągnęła wnioski odnośnie przyczyn jego śmierci, dziennikarze mieli wątpliwości i rozpoczęli prywatne śledztwo. Dziennikarze spróbowali odtworzyć godzina po godzinie ostatni dzień życia tego tajemniczego mężczyzny.
W dodatku przypadek Colorado Kida stał się dla nich przykładem tajemnicy, której nie wolno wyjawić nieodpowiedzialnym dziennikarzom, takim jak szukający sensacji pan Harraty z "Boston Globe". Jest to dla młodej praktykantki lekcja etyki dziennikarskiej...
Stephen King jest jednym z moich ulubionych pisarzy, jednak tym razem bardzo się za nim zawiodłam. Chciał stworzyć coś w rodzaju powieści kryminalnej, ale mu nie wyszło. Akcja wlecze się niemiłosiernie, bohaterowie niepotrzebnie rozwlekają swoją opowieść. Chcą stworzyć suspens, tymczasem irytują czytelnika niepotrzebnymi wstawkami. I ten ich pouczający ton, którym szkolą praktykantkę, zadają pytania, by sama wyciągała wnioski. Książkę czyta się jakby miała 520 stron, a nie zaledwie 120. Dawno nie zmęczyła mnie tak żadna lektura. W dodatku jestem na siebie zła, że nie porzuciłam tej lektury w połowie, ale liczyłam na rekompensatę mojego trudu w zakończeniu. Tu jednak także się zawiodłam, bo nie poznałam rozwiązania.
Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek napiszę to o dziele Kinga, ale zdecydowanie nie polecam tej lektury. Chyba, że osobom, które mają problemy ze snem, lubią się męczyć czytaniem albo tym, którzy wzięli sobie za cel przeczytanie wszystkich książek Mistrza (wtedy jej przeczytanie jest usprawiedliwione). King zdecydowani powinien trzymać się horroru, który mu wychodzi po mistrzowsku, a powieści kryminalne pozostawić innym.
Powieść kryminalna powinna zawierać w sobie intrygującą historię, tajemnicze morderstwo lub skomplikowaną zagadkę, misterne śledztwo, które prowadzi do zaskakującego finału. Nieodzowne są także nagłe zwroty akcji, które sprawiają, że nic nie jest takie, jakie się wydaje na początku - autor igra z czytelnikiem i robi mu mętlik w głowie. I nawet gdy historia ta jest opowiadana po latach, przez bohaterów zaangażowanych w sprawę, to jest równie emocjonująca. Niestety Stephen King chyba o tym nie wiedział lub zapomniał, gdy pisał powieść "Colorado Kid".
Dwóch doświadczonych dziennikarzy, Vince Teaugue i Dave Bowie, zostaje poproszonych przez praktykantkę Stephanie McCann o opowiedzenie jakiejś niewyjaśnionej tajemnicy, z którą przyszło im się zmierzyć w swojej pracy. Panowie przytaczają historię Colorado Kida, martwego mężczyzny znalezionego na jednej z plaż wyspy Moose-Lookit. Mimo że policja szybko wyciągnęła wnioski odnośnie przyczyn jego śmierci, dziennikarze mieli wątpliwości i rozpoczęli prywatne śledztwo. Dziennikarze spróbowali odtworzyć godzina po godzinie ostatni dzień życia tego tajemniczego mężczyzny.
W dodatku przypadek Colorado Kida stał się dla nich przykładem tajemnicy, której nie wolno wyjawić nieodpowiedzialnym dziennikarzom, takim jak szukający sensacji pan Harraty z "Boston Globe". Jest to dla młodej praktykantki lekcja etyki dziennikarskiej...
Stephen King jest jednym z moich ulubionych pisarzy, jednak tym razem bardzo się za nim zawiodłam. Chciał stworzyć coś w rodzaju powieści kryminalnej, ale mu nie wyszło. Akcja wlecze się niemiłosiernie, bohaterowie niepotrzebnie rozwlekają swoją opowieść. Chcą stworzyć suspens, tymczasem irytują czytelnika niepotrzebnymi wstawkami. I ten ich pouczający ton, którym szkolą praktykantkę, zadają pytania, by sama wyciągała wnioski. Książkę czyta się jakby miała 520 stron, a nie zaledwie 120. Dawno nie zmęczyła mnie tak żadna lektura. W dodatku jestem na siebie zła, że nie porzuciłam tej lektury w połowie, ale liczyłam na rekompensatę mojego trudu w zakończeniu. Tu jednak także się zawiodłam, bo nie poznałam rozwiązania.
Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek napiszę to o dziele Kinga, ale zdecydowanie nie polecam tej lektury. Chyba, że osobom, które mają problemy ze snem, lubią się męczyć czytaniem albo tym, którzy wzięli sobie za cel przeczytanie wszystkich książek Mistrza (wtedy jej przeczytanie jest usprawiedliwione). King zdecydowani powinien trzymać się horroru, który mu wychodzi po mistrzowsku, a powieści kryminalne pozostawić innym.
Stephen King (ur. 1947) jest amerykańskim pisarzem, uznanym za mistrza horroru. Wydawał także pod pseudonimem Richard Bachman. Zadebiutował w 1974 roku właśnie powieścią "Carrie". W swoim dorobku ma także m.in. "Lśnienie", "Zieloną milę", "Cmętarz Zwieżąt" czy "Miasteczko Salem".
Autor: Stephen King
Tytuł: "Colorado Kid"
Ilość stron: 120
Oprawa: twarda
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytam Kinga
Czytam literaturę amerykańską
Czytamy serie wydawnicze (Stephen King - wydawnictwo Prószyński i S-ka)
Historia z trupem
Jasna Strona Mocy (120 stron)
Kryminalne wyzwanie
Książkowe podróże (Stany Zjednoczone)
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (1 cm)
Rekord 2014 (38)
W 200 książek dookoła świata (Stany Zjednoczone)
W prezencie II (C, KI)
Postanowiłam, że poznam wszystkie powieści mistrza, więc wygląda na to, że mam obowiązek przeczytać i tę książkę, ale brak rozwiązania mnie najbardziej martwi. Tyle trudu i nic? Szkoda, że King się nie popisał :(
OdpowiedzUsuńSkoro chcesz wszystkie, to wszystkie. Ale tę może zostaw na koniec :) Miało być o niewyjaśnionej tajemnicy, więc można się było tego spodziewać. Zdarza się najlepszym ;)
UsuńWspółczuje, że się tak nacięłaś na twórczość Kinga. Ja jestem z nim w swoistej ,,separacji'' od jakiego czasu, ponieważ poczułam już znużenie i lekką irytacje gawędziarskim stylem autora. Na początku jakoś mi nie przeszkadzało jego tzw. wodolejstwo, ale teraz mam dość.
OdpowiedzUsuńI tak bardzo lubię Kinga, nawet najlepszym zdarzają się gorsze książki. A ja lubię ten jego styl, ale rozumiem, że nie każdemu musi się podobać ;)
UsuńNie czytałam tego kryminału Kinga i jestem zaskoczona. Jest aż tak źle? Nie spodziewałabym się po moim mistrzu.
OdpowiedzUsuńTak to jest, jak się pisze na zamówienie - raczej nie ma co się spodziewać arcydzieł ;)
UsuńAż tak słabo? Co prawda nie wszystkie powieści Kinga wprawiły mnie w zachwyt, ale żeby aż taką miernotę spłodzić? Ciekawe:)
OdpowiedzUsuńNo niestety. King powinien pisać horrory, bo najlepiej mu to wychodzi ;)
UsuńWszyscy słabo oceniają "Colorado Kid" tak naprawdę nie wiedząc, dlaczego tekst w ogóle powstał. Opowiadanie powstało na zlecenie jednego z wydawnictw i miało promować kryminały w starym stylu. Czytając je trzeba totalnie zapomnieć o dorobku Kinga i traktować jako coś odrębnego - wtedy wypada lepiej. :) Choć sam w sobie tekst też wybitny nie jest. :)
OdpowiedzUsuńWiem, że powstał na zamówienie, ale nie zmienia to faktu, że King mógł się postarać. Tym bardziej, że książce do kryminału w starym stylu daleko. Naprawdę próbowałam dać szansę tej książce, ale się nie obrobiła. I już nie chodzi, by był wybitny, wystarczy, żeby nie był nudny, to już by był pierwszy krok do sukcesu ;)
UsuńZaczęłam ją czytać i to jedna z niewielu książek, których nie skończyłam....
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi ;)
UsuńJa dopiero zaczynam przygode z Kingiem. Chciałam zapoznać się z jego stylem i moją pierwsza lekturą jest zbiór opowiadań "Marzenia i koszmary". Jak na razie nie powiem, bym była zachwycona... Po tą książkę w takim razie też nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tego zbioru. Na początek radziłabym zapoznać się np. z "Misery" albo "Dolores Claiborne". Opowiadania mają to do siebie, że mogą mieć rożny poziom. Lepiej poznawać pisarza od jego powieści. I słusznie, że pominiesz "Colorado Kida" ;)
UsuńUwielbiam Kinga, ale zgadzam się z Tobą ; jeżeli ktoś nie przeczyta tej książki, nic nie traci. Byłam bardzo zawiedziona tą lekturą.
OdpowiedzUsuńTo prawda, można sobie spokojnie darować tę lekturę ;)
UsuńOgólnie Kinga nawet lubię ale skoro nie polecasz, to nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńI słusznie :)
UsuńNigdy nie zapomnę, a było to dawno temu, jak byłam zadziwiona czytając tę książkę:) Całe szczęście, że ma niewielką objętość, bo zapewne też bym ją porzuciła. Przerzucając kolejne kartki za każdym razem miałam nadzieję, że wreszcie coś się zacznie dziać, że coś się zmieni. Dokończyłam, a tu nic:( Książka zupełnie niepodobna do innych dzieł autora.
OdpowiedzUsuńTak, to jej główna zaleta, mała ilość stron :) Miałam taką samą nadzieję, ale się zawiodłam. To prawda, niepodobna, mam nadzieję, że więcej takich nie napisał ;)
UsuńOstatnio zastanawiałam się, czy nie znaleźć sobie nowego hobby - męczenie się czytaniem brzmi ciekawie i oryginalnie, więc może to? :P
OdpowiedzUsuńAczkolwiek przykro mi, że zawiodłaś się na swoim ulubionym autorze. Wiem jak to boli. Szukajmy jednak dobrych stron - było to tylko 120 stronicowy zawód :P
Osobiście jestem zadowolona z tej "wtopy" Kinga - bo trochę faceta nie lubię, więc to taka mściwa satysfakcja :P
Myślę, że to hobby może Ci się szybko znudzić :P
UsuńTym razem wybaczę Kingowi, bo 120-stronicowe zawody mogę jeszcze jakoś przełknąć ;) Dlaczego Go nie lubisz?
To wtedy poszukam nowego :P
UsuńDużo czasu na szczęście nie straciłaś ;)
Nie ma żadnego racjonalnego powodu dlaczego :P Po prostu nie jestem jego fanką, a wielu ludzi go uwielbia - czuję się wtedy wykluczona z rozmowy i zachwytów i mnie to denerwuje :P
Ciekawe, jakie będzie następne, aż się boję :P
UsuńNa szczęście :)
E tam, od razu wykluczona, może daj mu szansę, przeczytaj ze dwie książki i potem tylko o nich wspominaj, gdy ludzie zaczną rozmawiać o Kingu. Zapytaj, np. a czytaliście...? I już rozmowa sama się potoczy. A jak zaczną o innych, to sprowadzaj temat na te, które znasz :P
Jestem zaskoczona - Twoja propozycja jest niezwykle sensowna, a mi nigdy wcześniej nie przyszła do głowy :P Muszę tak zrobić. Przeczytam te jego kryminały, co mi polecałaś.
UsuńCieszę się, że Ci pomogłam. I czekam na Twoje refleksje na ich temat :)
UsuńAż tak źle? Szkoda zapamiętać, żeby nie tracić na nią czasu;)
OdpowiedzUsuńNiestety tak. Szkoda czasu ;)
UsuńNie czytałam, ale świetna recenzja, więc muszę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
W.
Dzięki. Akurat tę książkę odradzam ;)
UsuńKsiążek Kinga nie lubię, szkoda zaś, że Ty się rozczarowałaś.
OdpowiedzUsuńDlatego nie polecam tej lektury ;)
UsuńLubię książki tego pisarza - chociaż mam tu na myśli raczej starsze tytuły takie jak "Sklepik z marzeniami" czy "Miasteczko Salem" lub "Carrie", ponieważ ostatnich nie czytałam. Widzę po Twojej recenzji, że dobrze zrobiłam nie sięgając po tę pozycję.
OdpowiedzUsuń"Sklepiku z marzeniami" oraz "Miasteczka Salem" jeszcze nie czytałam, co do Carrie, to jakoś bardzo mnie nie urzekła. Wolę "Misery" oraz Dolores Claiborne". Tak, dobrze zrobiłaś :)
UsuńSłyszałam już, że ta książka jest baaaaaaaardzo słaba, więc się do niej nie palę. ;)
OdpowiedzUsuńI dobrze, bo trochę szkoda czasu ;)
UsuńDodam, że jest to jedna z najsłabszych książek jakie czytałam... :)
OdpowiedzUsuńSłaby był też "Rok wilkołaka", ale bardziej mi się podobał.
UsuńOjej, tragedia. Dobrze, że nie mam jej na półce, bo mnie naprawdę zniechęciłaś. Niestety King to bardzo nierówny pisarz.
OdpowiedzUsuńA ja go do niedawna uważałam za równego pisarza, ale się pomyliłam ;)
UsuńO kurczę, toś mnie nieźle zszokowała tą recenzją :) Chyba z ciekawości przeczytam, by wiedzieć jak nie pisać kryminałów :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj, ale nie wiem, czy Ci się spodoba. Jest trochę nudna ;)
Usuń