"Czy zrealizowane marzenia zawsze okazują się czymś pięknym? Czy urok niektórych pragnień nie tkwi właśnie w tym, że są wyłącznie pragnieniami?" - takie dylematy ma bohaterka powieści Sylwii Błach "Bo śmierć to dopiero początek".
Jak wiele osób uważa, że ma talent pisarki i marzy, by ich prace ukazały się drukiem. A ilu takim osobom się udaje zaistnieć? Wysyłają swoje teksty do wydawnictw, czekają w napięciu na werdykt, który zwykle jest wyrokiem - nie nadajesz się, nie tego oczekujemy, rynek jest przesycony takimi książkami. Pozostaje wydać książkę własnym sumptem. Jest to jednak ryzykowne, gdyż mogą się nie zwrócić zainwestowane pieniądze. Właśnie z taką patową sytuacją mamy do czynienia w powieści Sylwii Błach "Bo śmierć to dopiero początek".
Główną bohaterką jest Malwina, która postanawia wydać swoją pierwszą książkę - o wampirach. Wspiera ją w tym mama Jadwiga, która po śmierci męża wymaga ciągłej opieki. Niestety młoda pisarka spotyka się z odmownymi odpowiedziami ze strony wydawnictw. Jedynym wyjściem jest self-publishing, ostatnio bardzo modna forma wydawnicza. Kobiety nie są zamożne, ledwo wiążą koniec z końcem. Mimo to decydują się na desperacki krok. Książka trafia do księgarń, jednak nie odnosi zamierzonego sukcesu. Widać ta tematyka się już przejadły czytelnikom. Malwina pomału traci nadzieję, że coś się zmieni. Upór obu kobiet powoli przeradza się w obsesję. Ich celem staje się wypromowanie książki za wszelką cenę...
Książka Sylwii Błach jest połączeniem thrillera psychologicznego z powieścią grozy, a konkretnie wątkiem wampirów. Oczywiście tych klasycznych, które żywią się ludzką krwią. Historia przedstawiona przez autorkę jest niezwykle wciągająca, przez co trudno ją odłożyć choć na chwilę. Autorka umiejętnie buduje napięcie, poprzez dawkowanie informacji niczym leki, które w tej historii odegrają niebagatelną rolę. W powieści nie brakuje także nagłych zwrotów akcji, które zmieniają sytuację o 180 stopni. Czytelnik myśli, że odkrył intrygę, a tak naprawdę jest zupełnie inaczej niż mu się wydaje.
Bardzo ważny w tej książce jest wątek psychologiczny, który pokazuje, jak choroba psychiczna, obsesja i toksyczna miłość mogą zniszczyć życie nasze i najbliższego otoczenia. Malwina i Jadwiga powoli zatracają się w swojej wizji sukcesu. I nawet nie widzą tego, że dążą do samozagłady. Przestają odróżniać fikcję od rzeczywistości. I co gorsza, wciągają w to niewinnych ludzi.
Mankamentem jest zbyt ozdobna czcionka, która utrudnia czytanie (szczególnie, gdy tekst jest pochylony). W dodatku niektóre są za długie i mają zły szyk - np. Było to dla niego jak urodzenie się na nowo – gdyby nie jakaś niepewność i żal po stracie ukochanej, to zapewne z radości, że nie musi oglądać tych błędnych oczu Jadwigi, które widział codziennie rano, parę chwil po przebudzeniu, gdy pukał do drzwi jej sypialni, niosąc śniadanie, by aż podskoczył. Najbardziej rzuca się w oczy przedzielony przez inne zdanie składowe związek frazeologiczny "podskoczyć z radości" (powinno być: z radości by aż podskoczył, że nie musi...). Najlepiej by było podzielić to przydługie zdanie na kilka krótszych.
Na szczęście te małe niedociągnięcia rekompensuje zaskakujące zakończenie, które daje do myślenia, ile jesteśmy w stanie zrobić dla sławy i bogactwa. Polecam tę powieść miłośnikom thrillerów psychologicznych, horrorów oraz wampirów.
Jak wiele osób uważa, że ma talent pisarki i marzy, by ich prace ukazały się drukiem. A ilu takim osobom się udaje zaistnieć? Wysyłają swoje teksty do wydawnictw, czekają w napięciu na werdykt, który zwykle jest wyrokiem - nie nadajesz się, nie tego oczekujemy, rynek jest przesycony takimi książkami. Pozostaje wydać książkę własnym sumptem. Jest to jednak ryzykowne, gdyż mogą się nie zwrócić zainwestowane pieniądze. Właśnie z taką patową sytuacją mamy do czynienia w powieści Sylwii Błach "Bo śmierć to dopiero początek".
Główną bohaterką jest Malwina, która postanawia wydać swoją pierwszą książkę - o wampirach. Wspiera ją w tym mama Jadwiga, która po śmierci męża wymaga ciągłej opieki. Niestety młoda pisarka spotyka się z odmownymi odpowiedziami ze strony wydawnictw. Jedynym wyjściem jest self-publishing, ostatnio bardzo modna forma wydawnicza. Kobiety nie są zamożne, ledwo wiążą koniec z końcem. Mimo to decydują się na desperacki krok. Książka trafia do księgarń, jednak nie odnosi zamierzonego sukcesu. Widać ta tematyka się już przejadły czytelnikom. Malwina pomału traci nadzieję, że coś się zmieni. Upór obu kobiet powoli przeradza się w obsesję. Ich celem staje się wypromowanie książki za wszelką cenę...
Książka Sylwii Błach jest połączeniem thrillera psychologicznego z powieścią grozy, a konkretnie wątkiem wampirów. Oczywiście tych klasycznych, które żywią się ludzką krwią. Historia przedstawiona przez autorkę jest niezwykle wciągająca, przez co trudno ją odłożyć choć na chwilę. Autorka umiejętnie buduje napięcie, poprzez dawkowanie informacji niczym leki, które w tej historii odegrają niebagatelną rolę. W powieści nie brakuje także nagłych zwrotów akcji, które zmieniają sytuację o 180 stopni. Czytelnik myśli, że odkrył intrygę, a tak naprawdę jest zupełnie inaczej niż mu się wydaje.
Bardzo ważny w tej książce jest wątek psychologiczny, który pokazuje, jak choroba psychiczna, obsesja i toksyczna miłość mogą zniszczyć życie nasze i najbliższego otoczenia. Malwina i Jadwiga powoli zatracają się w swojej wizji sukcesu. I nawet nie widzą tego, że dążą do samozagłady. Przestają odróżniać fikcję od rzeczywistości. I co gorsza, wciągają w to niewinnych ludzi.
Mankamentem jest zbyt ozdobna czcionka, która utrudnia czytanie (szczególnie, gdy tekst jest pochylony). W dodatku niektóre są za długie i mają zły szyk - np. Było to dla niego jak urodzenie się na nowo – gdyby nie jakaś niepewność i żal po stracie ukochanej, to zapewne z radości, że nie musi oglądać tych błędnych oczu Jadwigi, które widział codziennie rano, parę chwil po przebudzeniu, gdy pukał do drzwi jej sypialni, niosąc śniadanie, by aż podskoczył. Najbardziej rzuca się w oczy przedzielony przez inne zdanie składowe związek frazeologiczny "podskoczyć z radości" (powinno być: z radości by aż podskoczył, że nie musi...). Najlepiej by było podzielić to przydługie zdanie na kilka krótszych.
Na szczęście te małe niedociągnięcia rekompensuje zaskakujące zakończenie, które daje do myślenia, ile jesteśmy w stanie zrobić dla sławy i bogactwa. Polecam tę powieść miłośnikom thrillerów psychologicznych, horrorów oraz wampirów.
Sylwia Błach (ur. 1991) jest młodą pisarką, studentką informatyki na Politechnice Poznańskiej. Zadebiutowała w 2010 roku zbiorem opowiadań "Strach". "Bo śmierć to dopiero początek" to jej pierwsza powieść z gatunku grozy/thrillera.
Autor: Sylwia Błach
Tytuł: "Bo śmierć to dopiero początek"
Ilość stron: 192
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytam fantastykę II
Europa da się lubić (I poziom - Polska)
Grunt to okładka (kobieta)
Historia z trupem
Jasna Strona Mocy (192 strony)
Klucznik (autor jest kobietą)
Polacy nie gęsi II
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (1 cm)
Rekord 2014 (30)
W 200 książek dookoła świata (Polska)
Wampiry kontra wilkołaki (wampir)
Wspieramy klasyczne wampiry
W prezencie II (B, IER)
Nie porywa mnie ta książka, ale przeczytałabym ją chociażby z tego powodu, że jest tutaj mowa o klasycznych, prawdziwych wampirach. Tylko takie lubię :P
OdpowiedzUsuńSpróbuj, może Ci się spodoba :)
UsuńO Sylwii Błach dowiedziałam się dzięki Paulinie i jej cyklowi przybliżającemu polskich pisarzy grozy, więc chętnie teraz sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuńA ja chyba najpierw wypatrzyłam tę książkę w Obiegu zamkniętym, a potem przeczytałam ten wywiad z Sylwią Błach. Jestem ciekawa jak Tobie się spodoba :)
UsuńWprawdzie horrorów nie lubię, ale dla mnie fabuła tej książki brzmi bardzo oryginalnie-promowanie książki aż do obsesji, wprawdzie wampiry mi się już trochę "przejadły"- i może się skuszę kiedyś.
OdpowiedzUsuńTo nie jest taki stuprocentowy horror, raczej coś na pograniczu grozy i thrillera. Ten wampir jest inny, takiego jeszcze nie było. Myślę, że najlepiej się przekonać samemu, czy się spodoba ;)
UsuńMam ksiażkę Sylwii na półce i nawet zaczęłam czytać, ale odłożyłam na wieczne "później". Widzę jednak, że sporo tracę. Nic to, trzeba by się wreszcie zabrać ;)
OdpowiedzUsuńA mnie udało się na nią doczekać ;) Szybko się czyta, trzeba się tyko wciągnąć. Rzeczywiście sporo tracisz, bo to oryginalna historia. Jestem ciekawa, czy Tobie się spodoba :)
UsuńNazwisko autorki z widzenia kojarzę i mimo mankamentów chętnie bym jej książkę przeczytała. :)
OdpowiedzUsuńTo może zapisz się na nią do Obiegu zamkniętego :)
UsuńWampiry nie dla mnie, a zdanie faktycznie pokręcone, ale pomysł bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńSkoro podoba Ci się pomysł, to zaryzykuj. Ten wampir mógłby Ci się spodobać. Poza tym nie on jest najważniejszy w całej tej pokręconej historii ;)
UsuńKlimatyczna okładka, wpadająca w oko. Autorkę kojarzę z facebooka, z chęcią zajrzę do jej dzieła.
OdpowiedzUsuńTak, rzeczywiście okładka wpisuje się w klimat książki. Zachęcam :)
UsuńTroszkę mam mieszane uczucia, ale myślę, że mogłabym się skusić.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jest szansa, że Ci się spodoba :)
UsuńNie mówię stanowczego nie - mówię takie lekkie, niepewne nie :D Ogólnie to zastanawiam się, czy facet pisząc książkę nadałby swojej bohaterce imię Malwina. Nie ma jakiegoś bardziej pasującego (no offens)? Przyznam, że imię Paulina kojarzy mi się mocno z bohaterką horroru, ale to chyba przez pewien blog :P
OdpowiedzUsuńOd niepewnego nie już blisko do niepewnego tak ;) Jeszcze nie spotkałam się z tym imieniem w żadnej powieści. Ale ze swoim w sumie też rzadko się spotykam. Autorzy wybierają najczęściej popularne imiona do swoich książek. Nie wiem, czy Paulinie spodobałoby się, że jest kojarzona z taką historią, ja bym nie chciała mieć takich doświadczeń ;)
UsuńWiem, ale Paulina jest dziwna, tylko ciii, nie mów jej :D
UsuńZresztą ona jest tak fajnie dziwna - założę się, że jak by mogła wprowadzić w życie apokalipsę zombie, to zrobiła by to tylko po to żeby je obejrzeć na żywo :D
Dobrze, nie powiem. Pewnie sama to przeczyta :)
UsuńWiesz, coś w tym jest. Dobrze, że Paulina nie ma takiej możliwości, bo źle by to się to nas skończyło ;)
Już spotkałam się z recenzją tej książki. Mam nawet na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się skusisz i opiszesz swoje wrażenia :)
UsuńBrzmi całkiem interesująco. Patrząc na okładkę (moim zdaniem nieładną) spodziewałam się czegoś innego i na szczęście jest lepiej. Na początku zdziwiłam się widząc taką książkę u ciebie. Może kiedyś... Teraz mam za dużo do czytania.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że autorka miała ciekawy pomysł. Dlaczego się zdziwiłaś, czytam różne książki. Choć głównie kryminały, horrory i powieści obyczajowe. Okładka pasuje do treści, jest taka nierealna, tajemnicza. Choć oczywiście mogłaby być lepsza. Rozumiem, bo mam podobnie ;)
UsuńJakoś nie do końca mnie przekonuje ta książka :)
OdpowiedzUsuńRecenzja dodana do wyzwania :)
Nie jest to taki typowy wampir, ale jednak - w dodatku klasyczny ;)
UsuńChyba jednak spasuje - wampiry - nawet klasyczne - nie dla mnie...choć thrillery uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie nie namawiam :)
Usuń