Czy sielska kraina lat dziecinnych może zmienić się w mroczne miejsce, budzące lęk? Co czeka tam na Krzysztofa, bohatera "Hotelu Zaświat" Przemysława Borkowskiego?
Adam Mickiewicz w jednym ze swoich wierszy, zaliczanych do liryków lozańskich, napisał: Polały się łzy me czyste, rzęsiste / Na me dzieciństwo sielskie, anielskie. Lata dzieciństwa przywodzą na myśl miłe wspomnienia. A dom rodzinny jest ostoją, do której człowiek lubi wracać po latach. Jednakże zapamiętany obraz nie zawsze jest taki, jak dawniej. Przekonał się o tym bohater powieści Przemysława Borkowskiego "Hotel Zaświat".
Krzysztof Rozkroczny powraca do swojej rodzinnej miejscowości, by sprzedać rodzinny dom. Nie był tu od lat, gdyż wraz z żoną i dziećmi mieszka teraz w stolicy. Niedawno wyprowadzili się stąd także jego rodzice, by być bliżej syna, a dom stoi pusty i marnieje. Z tego powodu należy szybko znaleźć kupca. Jednak jak to w życiu bywa, nic nie idzie po jego myśli. Pobyt się przedłuża, telefon nie ma zasięgu, a jedyną formą kontaktu z rodziną są listy, jak za dawnych czasów, gdy nie było maili. W dodatku kraina lat dziecinnych nie jest już sielska, anielska, wprost przeciwnie - kryje jakąś mroczną tajemnicę, którą bohater niekoniecznie chce poznać. Jedną z zagadek jest ludzka ręka, którą bohater znajduje już pierwszego dnia...
Na początku muszę wspomnieć o nurtującej mnie kwestii. Autor tyle uwagi poświęcił opisowi miejscowości i związanej z nią historii, a także nazwom, od której może pochodzić. Ale owej nazwy nie podał. I to nurtowało mnie najbardziej podczas czytania. Podejrzewałam jedynie, że skoro są tam jeziora, to musi to być gdzieś na Mazurach. Być może, skoro autor w dzieciństwie i młodości mieszkał w Warmii, a dokładnie w miejscowości Dywity, to może one stały się inspiracją do stworzenia tej historii. W pewnym momencie autor pisze: Nazwa pochodzi od praindoeuropejskiego boga jednego dnia. (...) jej dalekie echo da się jeszcze usłyszeć w takich słowach jak sanskryckie "deva", łacińskie "deus" czy polskie "dzień". Niestety zagadka ta pozostanie niewyjaśniona. Dlaczego to dla mnie takie ważne? Po prostu lubię wiedzieć, dokąd przenoszę się z bohaterami opowieści, w jaki rejon Polski czy świata. Wtedy łatwiej mi wczuć się w opowieść.
A jeśli jesteśmy przy nazwach, to Borkowski wymyślił zabawne nazwiska swoich bohaterów. Rozkroczny, bohater rozdarty między starym życiem a nowym, między miejscowością dzieciństwa a stolicą. Wrona, właściciel zajazdu, niezbyt pozytywny bohater. Klik i Uziak, sąsiedzi i współwłaściciele sklepu, którzy choć różnią się od siebie diametralnie, pod względem charakteru oraz poglądów, prowadzą do wielu lat wspólny interes.
Kolejną kwestią sporną jest to, że trudno zakwalifikować tę powieść do jednego gatunku. To połączenie powieści psychologiczno-obyczajowej z thrillerem i kryminałem. Akcja czasem toczy się niespiesznie, Krzysztof wspomina dawne czasy, gdy mieszkał w rodzinnym domu. W innym miejscach przyśpiesza, gdy zdarza się coś niespodziewanego, np. bohater odnajduje ludzką rękę czy przed kimś ucieka. Waloru lekturze dodają także listy pisane do żony, w których co kilka dni opisuje, co się wydarzyło podczas jego pobytu. Zaczyna je zawsze od słów Najukochańsza żono moja.
Muszę przyznać, że sięgnęłam po "Hotel Zaświat" z trzech powodów: bardzo lubię Kabaret Moralnego Niepokoju, którego Przemysław Borkowski jest członkiem i byłam ciekawa, jak pisze. Skusiła mnie także mroczna okładka, w dodatku Piotr Bałtroczyk, którego też bardzo cenię, zarekomendował tę powieść w następujących słowach: Nie czytaj tej książki nocą, wieczorem, w samotności, w domu na odludziu, jeśli pracujesz w TVP, to nie czytaj. "Lśnienie" sobie obejrzyj, szybciej zaśniesz. Jednak nie posłuchałam rad satyryka i czytałam ją zarówno wieczorem, jak i nocą, a także w samotności, gdyż wszyscy już spali. I nie miałam kłopotów za zaśnięciem. "Lśnienie" było zdecydowanie bardziej przerażające, ale nie w tym tkwi urok tej książki.
Opisana przez Przemysława Borkowskiego historia wciąga czytelnika niczym ruchome piaski. Wystarczy przeczytać kilka stron i już przepada się na kilka godzin. Czytelnik zaczyna zastanawiać się, co wydarzy się dalej, czy będzie to coś strasznego, co zmrozi krew w żyłach i ten moment wyczekiwania jest najlepszy. Autor w ten sposób potęguje napięcie. Próbuje uśpić naszą czujność, powoli odkrywa karty, ćwiczy naszą cierpliwość. I nagle coś się zdarza, niespodziewanego i mrocznego, coś, na co tyle czekaliśmy. A zaraz potem wszystko płynie powolnym rytmem, aż do następnego elementu zaskoczenia. Jednak najlepsze Borkowski zostawia na koniec, rozwiązanie tajemnicy. Trzeba przyznać, że finał jest nieprzewidywalny. Wprawdzie na początku lektury byłam nastawiona horror, powieść grozy i mimo, że tego nie było, ale ani trochę nie czuję się rozczarowana. Wszak były pewne nadprzyrodzone elementy, które trzeba samemu odkryć. Polecam tę powieść miłośnikom lekkich kryminałów, thrillerów oraz Przemysława Borkowskiego.
Adam Mickiewicz w jednym ze swoich wierszy, zaliczanych do liryków lozańskich, napisał: Polały się łzy me czyste, rzęsiste / Na me dzieciństwo sielskie, anielskie. Lata dzieciństwa przywodzą na myśl miłe wspomnienia. A dom rodzinny jest ostoją, do której człowiek lubi wracać po latach. Jednakże zapamiętany obraz nie zawsze jest taki, jak dawniej. Przekonał się o tym bohater powieści Przemysława Borkowskiego "Hotel Zaświat".
Krzysztof Rozkroczny powraca do swojej rodzinnej miejscowości, by sprzedać rodzinny dom. Nie był tu od lat, gdyż wraz z żoną i dziećmi mieszka teraz w stolicy. Niedawno wyprowadzili się stąd także jego rodzice, by być bliżej syna, a dom stoi pusty i marnieje. Z tego powodu należy szybko znaleźć kupca. Jednak jak to w życiu bywa, nic nie idzie po jego myśli. Pobyt się przedłuża, telefon nie ma zasięgu, a jedyną formą kontaktu z rodziną są listy, jak za dawnych czasów, gdy nie było maili. W dodatku kraina lat dziecinnych nie jest już sielska, anielska, wprost przeciwnie - kryje jakąś mroczną tajemnicę, którą bohater niekoniecznie chce poznać. Jedną z zagadek jest ludzka ręka, którą bohater znajduje już pierwszego dnia...
Na początku muszę wspomnieć o nurtującej mnie kwestii. Autor tyle uwagi poświęcił opisowi miejscowości i związanej z nią historii, a także nazwom, od której może pochodzić. Ale owej nazwy nie podał. I to nurtowało mnie najbardziej podczas czytania. Podejrzewałam jedynie, że skoro są tam jeziora, to musi to być gdzieś na Mazurach. Być może, skoro autor w dzieciństwie i młodości mieszkał w Warmii, a dokładnie w miejscowości Dywity, to może one stały się inspiracją do stworzenia tej historii. W pewnym momencie autor pisze: Nazwa pochodzi od praindoeuropejskiego boga jednego dnia. (...) jej dalekie echo da się jeszcze usłyszeć w takich słowach jak sanskryckie "deva", łacińskie "deus" czy polskie "dzień". Niestety zagadka ta pozostanie niewyjaśniona. Dlaczego to dla mnie takie ważne? Po prostu lubię wiedzieć, dokąd przenoszę się z bohaterami opowieści, w jaki rejon Polski czy świata. Wtedy łatwiej mi wczuć się w opowieść.
A jeśli jesteśmy przy nazwach, to Borkowski wymyślił zabawne nazwiska swoich bohaterów. Rozkroczny, bohater rozdarty między starym życiem a nowym, między miejscowością dzieciństwa a stolicą. Wrona, właściciel zajazdu, niezbyt pozytywny bohater. Klik i Uziak, sąsiedzi i współwłaściciele sklepu, którzy choć różnią się od siebie diametralnie, pod względem charakteru oraz poglądów, prowadzą do wielu lat wspólny interes.
Kolejną kwestią sporną jest to, że trudno zakwalifikować tę powieść do jednego gatunku. To połączenie powieści psychologiczno-obyczajowej z thrillerem i kryminałem. Akcja czasem toczy się niespiesznie, Krzysztof wspomina dawne czasy, gdy mieszkał w rodzinnym domu. W innym miejscach przyśpiesza, gdy zdarza się coś niespodziewanego, np. bohater odnajduje ludzką rękę czy przed kimś ucieka. Waloru lekturze dodają także listy pisane do żony, w których co kilka dni opisuje, co się wydarzyło podczas jego pobytu. Zaczyna je zawsze od słów Najukochańsza żono moja.
Muszę przyznać, że sięgnęłam po "Hotel Zaświat" z trzech powodów: bardzo lubię Kabaret Moralnego Niepokoju, którego Przemysław Borkowski jest członkiem i byłam ciekawa, jak pisze. Skusiła mnie także mroczna okładka, w dodatku Piotr Bałtroczyk, którego też bardzo cenię, zarekomendował tę powieść w następujących słowach: Nie czytaj tej książki nocą, wieczorem, w samotności, w domu na odludziu, jeśli pracujesz w TVP, to nie czytaj. "Lśnienie" sobie obejrzyj, szybciej zaśniesz. Jednak nie posłuchałam rad satyryka i czytałam ją zarówno wieczorem, jak i nocą, a także w samotności, gdyż wszyscy już spali. I nie miałam kłopotów za zaśnięciem. "Lśnienie" było zdecydowanie bardziej przerażające, ale nie w tym tkwi urok tej książki.
Opisana przez Przemysława Borkowskiego historia wciąga czytelnika niczym ruchome piaski. Wystarczy przeczytać kilka stron i już przepada się na kilka godzin. Czytelnik zaczyna zastanawiać się, co wydarzy się dalej, czy będzie to coś strasznego, co zmrozi krew w żyłach i ten moment wyczekiwania jest najlepszy. Autor w ten sposób potęguje napięcie. Próbuje uśpić naszą czujność, powoli odkrywa karty, ćwiczy naszą cierpliwość. I nagle coś się zdarza, niespodziewanego i mrocznego, coś, na co tyle czekaliśmy. A zaraz potem wszystko płynie powolnym rytmem, aż do następnego elementu zaskoczenia. Jednak najlepsze Borkowski zostawia na koniec, rozwiązanie tajemnicy. Trzeba przyznać, że finał jest nieprzewidywalny. Wprawdzie na początku lektury byłam nastawiona horror, powieść grozy i mimo, że tego nie było, ale ani trochę nie czuję się rozczarowana. Wszak były pewne nadprzyrodzone elementy, które trzeba samemu odkryć. Polecam tę powieść miłośnikom lekkich kryminałów, thrillerów oraz Przemysława Borkowskiego.
Przemysław Borkowski (ur. 1973) jest twórcą kabaretowym, jednym z członków Kabaretu Moralnego Niepokoju oraz poetą. Jako pisarz zadebiutował w 2009 roku powieścią "Gra w pochowanego". Na swoim koncie ma także zbiór opowiadań "Opowieści Central Parku".
Autor: Przemysław Borkowski
Tytuł: "Hotel Zaświat"
Ilość stron: 311
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytamy kryminały (polskie)
Czytamy polecane książki (przez awiolę)
Czytamy serie wydawnicze (Szpunt do antałka - wydawnictwo Oficynka)
Kapitan Żbik na tropie
Kryminalne wyzwanie
Pod hasłem (dobranoc)
Polacy nie gęsi II
Trójka e-pik (kryminał polskiego autora)
Niepodanie nazwy miejscowości też by mnie zirytowało. Nie wiem jaki cel miał w tymi pisarz. Natomiast do całej książki jestem nastawiona nieco sceptycznie, ponieważ obawiam się, że ten miks gatunków mógłby nie przypaść mi do gustu.
OdpowiedzUsuńMożna przecież wymyślić nazwę, niekoniecznie musi być prawdziwa. Też nie wiem, szczególnie, że historie o owej miejscowości nie są fikcją. Mnie przypadł do gustu, więc może Tobie też by się spodobało :)
UsuńUśmiechnęłam się na wspomnienie Mickiewicza i dopowiedziałam sobie resztę wiersza w myślach :)
OdpowiedzUsuńA książkę czytałam, choć chyba podobała mi się mniej niż Tobie. Rewelacja pod względem językowym, te nazwiska, ogólny styl. Ale fabuła jak dla mnie kulała i mnie znudziła. A jeszcze ten opis na skrzydełku, reklama Górskiego i jeszcze jednego co zapomniałam jak ie nazywa, że powieść jest straszna i cośtam jeszcze, to zastanawiałam się, czy aby na pewno czytaliśmy tę samą książkę (chyba nieskładnie trochę napisałam, ale mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi :P)
Lubię ten wiersz i tak jakoś mi się skojarzył ;)
UsuńLubię zabawy konwencją, więc mi się ta powieść spodobała. Bardzo spodobał mi się styl i snuta opowieść. Dla mnie nie kulała. Rzeczywiście przesadzili z tym, że powieść straszna - szczególnie Piotr Bałtroczyk ;) Wszystko zrozumiałam z Twojej wypowiedzi, nie jest źle :)
muszę koniecznie przeczytać!!
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak Tobie się spodoba :)
UsuńKsiążka dodana do wyzwania Czytamy polecane książki. Pozdrawiam ciepło
Usuńjestem strasznie ciekawa czy przypadnie mi do gustu, ale mam wrażenie że tak;)
UsuńDzięki :) Też mam takie wrażenie ;)
UsuńCzytałam i polecam. Książka ma to coś w sobie.
OdpowiedzUsuńA Ty już kiedyś o niej nie pisałaś? Zgłupiałam już :) A książka rzeczywiście interesująca.
OdpowiedzUsuńNie, może widziałaś u kogoś innego ;) Powinnaś przeczytać :)
UsuńNo niby powinnam, ale czasu brak...
UsuńRozumiem :)
UsuńA ja przeczytam książkę. Długo się zastanawiałam, bo i autor mi nie znany i w sumie streszczenie takie sobie...ale po twojej recenzji widzę, że warto.
OdpowiedzUsuńMoże kojarzysz Go jako kabareciarza? Cieszę się, że Cię zachęciłam :)
UsuńRóżne opinie czytałam o tej pozycji, ale ciekawi mnie jak wygląda do połączenie gatunkowe, więc może przeczytam.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Ci się spodoba :)
UsuńCzyli jednak mam tą książkę przeczytać, ok ;)
OdpowiedzUsuńBo spotkałam się już z kilkoma opiniami, że nie warto poznawać zakamarków "Hotelu Zaświat". I tak byłam w rozterce ;)
Cieszę się, że liczysz się z moją opinią. Jeśli lubisz zabawę konwencją, miks gatunkowy to powinna Ci się spodobać :)
UsuńJuż o książce słyszałam, jedne opinie pozytywne inne mniej, ale ja mimo to jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńI słusznie. Myślę, że warto ją poznać, choćby po to, by wyrobić sobie właśne zdanie :)
UsuńKsiążkę czytałam, lecz mnie osobiście się ona nie podobała. Liczyłam na coś zgoła odmiennego. Na więcej dynamicznej akcji i porażających scen.
OdpowiedzUsuńDlatego może lepiej na nic się nie nastawiać ;)
UsuńJestem od jakiegoś czasu ciekawa tej książki, ale jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać:)
OdpowiedzUsuńTo może nadszedł odpowiedni czas na jej przeczytanie ;)
UsuńPrzyznaję, że zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę książkę równie mocno jak sam autor, którego też bardzo lubię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńMoże pamiętasz, może nie, ale ja też czytałam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńTo wpadnę do Ciebie, by przeczytać recenzję :)
UsuńHmm.. Zapowiada się ciekawie. Jeżeli sama wpadnie mi w łapki, dam jej szansę;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Myśli skrzętnie ukryte...
Myślę, że warto dać jej szansę :)
UsuńO ja Cię! Nie wiedziałam, że ten kolo - "najnudniejszy z Moralnego Niepokoju" - napisał książkę! Jestem bardzo ciekawa, czy mi się spodoba! Zaintrygowała mnie. Chętnie po nią sięgnę. Nazwisko bohatera - bezcenne ; ) Uśmiałam się!
OdpowiedzUsuńJa nie uważam go za najnudniejszego z całej grupy, raczej wydaje się poważny ;) Cieszę się, że Cię zachęciłam :)
UsuńStrasznie się napaliłam na tę książkę, jak ją zobaczyłam w zapowiedziach. Później mi entuzjazm oklapł, po lekturze kilku recenzji i teraz sama nie wiem - zaufać Ci, czy nie? :P
OdpowiedzUsuńLepiej nie ufaj, podobno nie można wierzyć nigdy kobiecie :P Ale ponoć pierwsza myśl jest najlepsza, więc przeczytaj :)
UsuńAle numer, nie wiedziałam, że Przemysław Borkowski napisał książkę :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię powieści grozy, nawet te, w których nie odnajduję koniecznych nazw, dlatego będę mieć tę książkę na oku :-)
Napisał i to niejedną książkę ;) Cieszę się :)
UsuńChyba bardziej niż sama książka intryguje mnie jej autor. Jestem ciekawa, jak pisze Przemysław Borkowski. Miałam okazję być na kilku występach kabaretu i jakoś trudno mi wyobrazić sobie pana Przemka jako poważnego pisarza, ponieważ jest niezwykle zabawny i otwarty.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Zapewniam, że sobie poradził jako poważny pisarz :)
Usuń