"Moriarty" to druga powieść Anthony'ego Horowitza o Sherlocku Holmesie - tym razem bez udziału genialnego detektywa. Jak to możliwe?
Anthony Horowitz lubi stawiać sobie wysoko poprzeczki. Najpierw porwał się na napisanie kontynuacji przygód Sherlocka Holmesa - "Dom jedwabny". A teraz postanowił napisać powieść o Holmesie bez udziału Holmesa. Jak wspomniał w przedmowie do "Domu jedwabnego": (...) docenić muszę geniusz Arthura Conana Doyle'a, z którego dziełami zetknąłem się po raz pierwszy jako szesnastolatek i który natchnął mnie do podjęcia własnej pracy twórczej. Natchnienie to było tak silne, że przeniosło się na kolejne dzieło. Czy równie udane jak pierwsze?
Tym razem Horowitz opisuje świat bez genialnego detektywa, można powiedzieć pogrążony w żałobie. Sherlock Holmes, ostatnia nadzieja policji i postrach przestępców wszelkiej maści, nie żyje. A wraz z nim jego odwieczny wróg - James Moriarty. Do ostatecznego starcia między nimi doszło nad wodospadem Reichenbach, w którego czeluście wpadli. Cały Scotland Yard nie może pogodzić się ze stratą tak genialnego umysłu. A przestępcy z Londynu tęsknią za swoim szefem, który potrafił przechytrzyć policję.
Tymczasem z Nowego Jorku przybywa śledczy Federick Chase, który ma niepokojące informacje na temat Moriarty'ego. Podobno tuż przed tragicznym wypadkiem skontaktował się z nim niejaki Clarence Devereux, szef amerykańskiego gangu, który sieje postrach za oceanem. Chase, z Agencji Detektywistycznej Pinkertona, znajduje sprzymierzeńca w osobie inspektora Scotland Yardu - Athelneya Jonesa. Wspólnie zaczynają śledztwo mające na celu powstrzymanie nowej brutalnej siły, która chce przejąć władzę nad całym półświatkiem. Czy im się to uda?
"Moriarty" to powieść detektywistyczna nawiązująca do dzieł Arthura Conana Doyle'a. Mimo że to druga książka Horowitza o Sherlocka Holmesie, nie stanowi jej bezpośredniej kontynuacji. Bowiem opisywane w niej zdarzenia mają miejsce tuż po niespodziewanej śmierci najsłynniejszego detektywa (opowiadanie "Ostatnia zagadka" Doyle'a). Niestety tym razem narracji nie prowadzi doktor Watson, tak jak w oryginale czy "Domu jedwabnym". Rolę narratora przejmuje detektyw Federick Chase.
Powieść ta różni się od poprzedniej bardzo istotnym szczegółem - otóż brakuje w niej Holmesa. Jego fani mogą się poczuć trochę zawiedzeni. Muszę jednak wspomnieć, że nie ma go fizycznie, ale jest on oczywiście wspominany, a jego duch cały czas się unosi. Wszak cały świat poniósł niepowetowaną stratę po jego tragicznej śmierci.
Nie zmienia to faktu, że zabrakło mi trochę atmosfery charakterystycznej dla Doyle'a - pozornego nieładu w mieszkaniu na Baker Street, w którym Holmes potrafił wszystko odnaleźć, domu przepełnionego melodiami wygrywanymi na stradivariusie, nieodłącznej fajki oraz strzykawki z 7-procetowym roztworem kokainy, którą trzymał w zamkniętej szkatułce. Tego nie ma, bo Holmesa już nie ma. Przynajmniej na jakiś czas (miłośnicy detektywa wiedzą, że jeszcze powróci - w opowiadaniu "Pusty dom").
W zamian za to otrzymujemy nową postać - detektywa Chase'a oraz znanego już inspektora Athelneya Jonesa, który bardzo się wyrobił przy Holmesie i stał się jego gorliwym naśladowcą. Stosuje jego metody, nawet wymądrza się jak on, to niebywałe. Początkowo miałam nawet przypuszczenia, że to sam Holmes - w swoim kolejnym przebraniu.
Dużym walorem powieści jest jej styl, zbliżony do pierwowzoru. Widać, że Horowitz polubił tę konwencję i dobrze się w niej czuje - metoda obserwacji i dedukcji, szczegółowe wyjaśnienia każdego etapu śledztwa. Nawet język jest zbliżony do oryginału. W dodatku Horowitz stosuje liczne odniesienia do powieści i opowiadań o Sherlocku Holmesie, oczywiście nie zdradzając ich zakończeń.
Książkę czyta się szybko, gdyż napisana lekkim językiem, a intryga opisana przez Horowitza jest bardzo wciągająca. Trzeba przyznać, że potrafi on budować napięcie, poprzez nagłe zwroty akcji i dozowanie informacji. Bawi się z czytelnikiem, myli tropy, podsuwa fałszywe wskazówki - wszystko po to, aby zbyt szybko nie wpadł na rozwiązanie, które jest zaskakujące i smutne zarazem. Przyznaję, że nie spodziewałam się takiego zakończenia. Myślę, że nie powstydziłby się tej powieści sam Doyle.
Polecam tę powieść miłośnikom Sherlocka Holmesa, Arthura Conana Doyle'a oraz Anthony'ego Horowitza.
Anthony Horowitz lubi stawiać sobie wysoko poprzeczki. Najpierw porwał się na napisanie kontynuacji przygód Sherlocka Holmesa - "Dom jedwabny". A teraz postanowił napisać powieść o Holmesie bez udziału Holmesa. Jak wspomniał w przedmowie do "Domu jedwabnego": (...) docenić muszę geniusz Arthura Conana Doyle'a, z którego dziełami zetknąłem się po raz pierwszy jako szesnastolatek i który natchnął mnie do podjęcia własnej pracy twórczej. Natchnienie to było tak silne, że przeniosło się na kolejne dzieło. Czy równie udane jak pierwsze?
Tym razem Horowitz opisuje świat bez genialnego detektywa, można powiedzieć pogrążony w żałobie. Sherlock Holmes, ostatnia nadzieja policji i postrach przestępców wszelkiej maści, nie żyje. A wraz z nim jego odwieczny wróg - James Moriarty. Do ostatecznego starcia między nimi doszło nad wodospadem Reichenbach, w którego czeluście wpadli. Cały Scotland Yard nie może pogodzić się ze stratą tak genialnego umysłu. A przestępcy z Londynu tęsknią za swoim szefem, który potrafił przechytrzyć policję.
Tymczasem z Nowego Jorku przybywa śledczy Federick Chase, który ma niepokojące informacje na temat Moriarty'ego. Podobno tuż przed tragicznym wypadkiem skontaktował się z nim niejaki Clarence Devereux, szef amerykańskiego gangu, który sieje postrach za oceanem. Chase, z Agencji Detektywistycznej Pinkertona, znajduje sprzymierzeńca w osobie inspektora Scotland Yardu - Athelneya Jonesa. Wspólnie zaczynają śledztwo mające na celu powstrzymanie nowej brutalnej siły, która chce przejąć władzę nad całym półświatkiem. Czy im się to uda?
"Moriarty" to powieść detektywistyczna nawiązująca do dzieł Arthura Conana Doyle'a. Mimo że to druga książka Horowitza o Sherlocka Holmesie, nie stanowi jej bezpośredniej kontynuacji. Bowiem opisywane w niej zdarzenia mają miejsce tuż po niespodziewanej śmierci najsłynniejszego detektywa (opowiadanie "Ostatnia zagadka" Doyle'a). Niestety tym razem narracji nie prowadzi doktor Watson, tak jak w oryginale czy "Domu jedwabnym". Rolę narratora przejmuje detektyw Federick Chase.
Powieść ta różni się od poprzedniej bardzo istotnym szczegółem - otóż brakuje w niej Holmesa. Jego fani mogą się poczuć trochę zawiedzeni. Muszę jednak wspomnieć, że nie ma go fizycznie, ale jest on oczywiście wspominany, a jego duch cały czas się unosi. Wszak cały świat poniósł niepowetowaną stratę po jego tragicznej śmierci.
Nie zmienia to faktu, że zabrakło mi trochę atmosfery charakterystycznej dla Doyle'a - pozornego nieładu w mieszkaniu na Baker Street, w którym Holmes potrafił wszystko odnaleźć, domu przepełnionego melodiami wygrywanymi na stradivariusie, nieodłącznej fajki oraz strzykawki z 7-procetowym roztworem kokainy, którą trzymał w zamkniętej szkatułce. Tego nie ma, bo Holmesa już nie ma. Przynajmniej na jakiś czas (miłośnicy detektywa wiedzą, że jeszcze powróci - w opowiadaniu "Pusty dom").
W zamian za to otrzymujemy nową postać - detektywa Chase'a oraz znanego już inspektora Athelneya Jonesa, który bardzo się wyrobił przy Holmesie i stał się jego gorliwym naśladowcą. Stosuje jego metody, nawet wymądrza się jak on, to niebywałe. Początkowo miałam nawet przypuszczenia, że to sam Holmes - w swoim kolejnym przebraniu.
Dużym walorem powieści jest jej styl, zbliżony do pierwowzoru. Widać, że Horowitz polubił tę konwencję i dobrze się w niej czuje - metoda obserwacji i dedukcji, szczegółowe wyjaśnienia każdego etapu śledztwa. Nawet język jest zbliżony do oryginału. W dodatku Horowitz stosuje liczne odniesienia do powieści i opowiadań o Sherlocku Holmesie, oczywiście nie zdradzając ich zakończeń.
Książkę czyta się szybko, gdyż napisana lekkim językiem, a intryga opisana przez Horowitza jest bardzo wciągająca. Trzeba przyznać, że potrafi on budować napięcie, poprzez nagłe zwroty akcji i dozowanie informacji. Bawi się z czytelnikiem, myli tropy, podsuwa fałszywe wskazówki - wszystko po to, aby zbyt szybko nie wpadł na rozwiązanie, które jest zaskakujące i smutne zarazem. Przyznaję, że nie spodziewałam się takiego zakończenia. Myślę, że nie powstydziłby się tej powieści sam Doyle.
Polecam tę powieść miłośnikom Sherlocka Holmesa, Arthura Conana Doyle'a oraz Anthony'ego Horowitza.
Anthony Horowitz (ur. 1956) jest angielskim pisarzem i scenarzystą popularnych seriali telewizyjnych. Na potrzeby telewizji adaptował powieści Agaty Christie o Herculesie Poirot. Na swoim koncie ma także inne powieści - m.in. serię "Księga Pięciorga" oraz bestsellerowy cyklu o nastoletnim detektywie Aleksie Riderze.
Autor: Anthony Horowitz
Tytuł: "Moriarty"
Ilość stron: 286
Oprawa: twarda
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Historia z trupem
Klucznik (coś białego)
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu ( cm)
W 200 książek dookoła świata (Wielka Brytania)
Holmesa uwielbiam, ale pomimo tego, że nie ma go w powieści, to ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńCiesze się, bo warto :)
UsuńBardzo bym chciała sięgnąć po tę powieść ;)
OdpowiedzUsuńTo byłby taki miły powrót do Sherlocka!
Na pewno będzie miły, choć okoliczności trochę smutne ;)
Usuń"Dom jedwabny" bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, tak więc i "Moriarty" będę miała na oku.
OdpowiedzUsuńPowinnaś przeczytać :)
UsuńBardzo lubię postać Holmesa, więc z chęcią bym zajrzała do tej książki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ci się spodoba ;)
UsuńKiedyś zaczytywałam się w powieściach A.C.Doyla, więc chętnie zapoznałabym się również z prozą Jego następcy :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie :)
UsuńWydaje mi się, że Horowitz jest dobrym kontynuatorem tego, co stworzył Doyle - powieść czyta się wspaniale. Gdyby każdy pisarz, który zapragnie zająć się wykreowanym przez kogoś światem, działał w ten sposób, świat byłby lepszym miejscem. ;) Widać tutaj przygotowanie autora, no i pozytywny jest fakt, że nie stara się na siłę "odgrzewać" tematu, a po prostu wprowadza coś własnego.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Horowitz urzekł mnie już "Domem jedwabnym". Dlatego wybaczyłam mu nawet nieobecność Holmesa w tej książce :)
UsuńPrzeczytałam i bardzo mi się podobała, chociaż miałam na początku pewne wątpliwości :)
OdpowiedzUsuńZupełnie niesłuszne wątpliwości ;)
Usuń