Powieść Georgesa Flipo to druga część kryminalnego cyklu z przymrużeniem oka. Czego tym razem dowiemy się o pani komisarz?
Komisarz Viviane Lancier z III Wydziału Kryminalnego Policji w Paryżu zostaje przydzielone nowe śledztwo. Tym razem musi polecieć na Rodos, by w wakacyjnym Rajskim Klubie rozwikłać zagadkę śmierci szefa wioski, zwanego Kingiem. Problem w tym, że prezesem tego przybytku jest wysoko postawionym obywatelem Francji. Z tego powodu śledztwo musi być prowadzone w tajemnicy przez grecką policją, by uniknąć skandalu.
Pani komisarz musi więc przybyć tam incognito, nie jako policjantka, tylko scenarzystka gromadząca materiały do filmu. A towarzyszyć ma jej porucznik Augustine Monot, z którym mają udawać parę. Jednak, nic nie idzie po jej myśli, a na miejscu okazuje się, że to dopiero początek jej zmartwień. Wkrótce zaczynają ginąć kolejne osoby... Czy mimo trudności uda jej się rozwiązać zagadkę?
Panią komisarz miałam już okazję poznać w poprzedniej części - "Pani komisarz nie znosi poezji". Ta dobiegająca czterdziestki kobieta budzi mieszane uczucia. Z jednej strony jej sposób bycia jest irytujący, z drugiej - zabawny. A mimo to wprost nie sposób jej nie lubić. Do tej pory dowiedziałam się, że nie lubi ona młodych ludzi, sędziów, paryskiego życia, a także Francji. A teraz okazuje się, że źle czuje się w klubach.
W dodatku uwielbia strofować swoich podwładnych i czerpie z tego niemałą satysfakcję. Może to dlatego, że wciąż trafiają się jej niedoświadczeni policjanci? Najpierw Augustine Monot, który bardziej niż na prowadzeniu śledztwa znał się na literaturze. A teraz Willy Cruyff, który bardziej zna się na sporcie?
"Pani komisarz nie czuje się w klubie jak w raju" jest dobrze napisaną powieść kryminalna, okraszoną humorem. Jednak jest go zdecydowanie mniej niż w pierwszej części, nad czym trochę ubolewam. Choć zdarzają się zabawne scenki, przy których trudno zachować powagę. Jak choćby w tych fragmentach, stanowiących wymianę zdań Viviane z Willym:
- King ostrzega Turka, że zabije kota, jeśli znów go zobaczy w wiosce. Potem logicznie akcja i reakcja: King wiesza Syksyza, a żeby pomścić zwierzę, Turek wiesza Kinga. Pif! Paf!
Zaległa przerażająca cisza, którą wreszcie przerwała Viviane:
- Brawo! Znakomite dochodzenie. Porucznik Willy Cruyff znalazł winnego; możemy wracać do Paryża. Napisze pan raport dla Wszechmocnego, nie zapominając o końcowym pif! paf!
- (...) Jeden z nich wszedł na drabinę, żeby przymocować sznur. Potem po cichutku wyszli i hop!
- Brawo poruczniku! Dochodzenie robi postępy. Poprzednio było pif, paf!, a teraz jest hop!
Rajski Klub na Rodos to miejsce pełne kontrastów. Ludzie tworzą zamkniętą społeczność, więc wydawać by się mogło, że się dobrze znają. A mimo to nie pada ani jedno imię. Oprócz żony Kinga - Irene, nazywanej Reine (królowa). Goście nazywani są Kochasiami, zaś animatorzy - kokosiami, a animatorki kikami. Dodatkowo, King, aby ich odróżnić, wprowadził pseudonimy odpowiadające funkcjom swoich pracowników, np. Anim to kokoś od animacji, Strzykawka - pielęgniarka, a Rondel - kucharz. Są jeszcze, o zgrozo, hejtytami (bo King wołał na nich hej, ty tam!). Moim zdaniem autor trochę przesadził z przedstawieniem relacji między pracownikami. Jeszcze mogę zrozumieć, że szef może nie pamiętać imion swoich podwładnych, ale oni powinni zwracać się do siebie po imieniu. Jakoś sobie tego nie wyobrażam w rzeczywistości. A może autorowi chodziło o groteskowy efekt?
Powieść czyta się szybko z uwagi na lekki i zabawny język. Autor umiejętnie buduje napięcie, wprowadzając nagłe zwroty akcji oraz dozując informacje istotne dla sprawy. Dzięki temu trudno domyślić się zakończenia, które jest zaskakujące i trochę kontrowersyjne. Autor po raz kolejny udowodnił, że można wymyślić misterną intrygę z przymrużeniem oka. Polecam tę książkę miłośnikom powieści kryminalnych z dozą humoru.
Komisarz Viviane Lancier z III Wydziału Kryminalnego Policji w Paryżu zostaje przydzielone nowe śledztwo. Tym razem musi polecieć na Rodos, by w wakacyjnym Rajskim Klubie rozwikłać zagadkę śmierci szefa wioski, zwanego Kingiem. Problem w tym, że prezesem tego przybytku jest wysoko postawionym obywatelem Francji. Z tego powodu śledztwo musi być prowadzone w tajemnicy przez grecką policją, by uniknąć skandalu.
Pani komisarz musi więc przybyć tam incognito, nie jako policjantka, tylko scenarzystka gromadząca materiały do filmu. A towarzyszyć ma jej porucznik Augustine Monot, z którym mają udawać parę. Jednak, nic nie idzie po jej myśli, a na miejscu okazuje się, że to dopiero początek jej zmartwień. Wkrótce zaczynają ginąć kolejne osoby... Czy mimo trudności uda jej się rozwiązać zagadkę?
Panią komisarz miałam już okazję poznać w poprzedniej części - "Pani komisarz nie znosi poezji". Ta dobiegająca czterdziestki kobieta budzi mieszane uczucia. Z jednej strony jej sposób bycia jest irytujący, z drugiej - zabawny. A mimo to wprost nie sposób jej nie lubić. Do tej pory dowiedziałam się, że nie lubi ona młodych ludzi, sędziów, paryskiego życia, a także Francji. A teraz okazuje się, że źle czuje się w klubach.
W dodatku uwielbia strofować swoich podwładnych i czerpie z tego niemałą satysfakcję. Może to dlatego, że wciąż trafiają się jej niedoświadczeni policjanci? Najpierw Augustine Monot, który bardziej niż na prowadzeniu śledztwa znał się na literaturze. A teraz Willy Cruyff, który bardziej zna się na sporcie?
"Pani komisarz nie czuje się w klubie jak w raju" jest dobrze napisaną powieść kryminalna, okraszoną humorem. Jednak jest go zdecydowanie mniej niż w pierwszej części, nad czym trochę ubolewam. Choć zdarzają się zabawne scenki, przy których trudno zachować powagę. Jak choćby w tych fragmentach, stanowiących wymianę zdań Viviane z Willym:
- King ostrzega Turka, że zabije kota, jeśli znów go zobaczy w wiosce. Potem logicznie akcja i reakcja: King wiesza Syksyza, a żeby pomścić zwierzę, Turek wiesza Kinga. Pif! Paf!
Zaległa przerażająca cisza, którą wreszcie przerwała Viviane:
- Brawo! Znakomite dochodzenie. Porucznik Willy Cruyff znalazł winnego; możemy wracać do Paryża. Napisze pan raport dla Wszechmocnego, nie zapominając o końcowym pif! paf!
- (...) Jeden z nich wszedł na drabinę, żeby przymocować sznur. Potem po cichutku wyszli i hop!
- Brawo poruczniku! Dochodzenie robi postępy. Poprzednio było pif, paf!, a teraz jest hop!
Rajski Klub na Rodos to miejsce pełne kontrastów. Ludzie tworzą zamkniętą społeczność, więc wydawać by się mogło, że się dobrze znają. A mimo to nie pada ani jedno imię. Oprócz żony Kinga - Irene, nazywanej Reine (królowa). Goście nazywani są Kochasiami, zaś animatorzy - kokosiami, a animatorki kikami. Dodatkowo, King, aby ich odróżnić, wprowadził pseudonimy odpowiadające funkcjom swoich pracowników, np. Anim to kokoś od animacji, Strzykawka - pielęgniarka, a Rondel - kucharz. Są jeszcze, o zgrozo, hejtytami (bo King wołał na nich hej, ty tam!). Moim zdaniem autor trochę przesadził z przedstawieniem relacji między pracownikami. Jeszcze mogę zrozumieć, że szef może nie pamiętać imion swoich podwładnych, ale oni powinni zwracać się do siebie po imieniu. Jakoś sobie tego nie wyobrażam w rzeczywistości. A może autorowi chodziło o groteskowy efekt?
Powieść czyta się szybko z uwagi na lekki i zabawny język. Autor umiejętnie buduje napięcie, wprowadzając nagłe zwroty akcji oraz dozując informacje istotne dla sprawy. Dzięki temu trudno domyślić się zakończenia, które jest zaskakujące i trochę kontrowersyjne. Autor po raz kolejny udowodnił, że można wymyślić misterną intrygę z przymrużeniem oka. Polecam tę książkę miłośnikom powieści kryminalnych z dozą humoru.
Georges Flipo jest francuskim pisarzem i blogerem. Zadebiutował w 2004 roku zbiorem opowiadań "La Diablada". Jego pierwsza powieść "Le petits polars" (Kryminałki") ukazała się w 2007 roku. Na swoim koncie ma także kilka innych powieści, jednak w Polsce został wydany tylko cyklu o pani komisarz Lancier.
Autor: Georges Flipo
Tytuł: "Pani komisarz nie czuje się w klubie jak w raju"
Ilość stron: 328
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytam opasłe tomiska (328 stron)
Czytam nowości!
Czytamy kryminały (francuskie)
Europa da się lubić (III poziom - Paryż)
Historia z trupem
Jasna Strona Mocy (328 stron)
Kryminalne wyzwanie
Książkowe podróże (Paryż, Rodos)
Motyw zdrady w literaturze
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,7 cm)
Rekord 2014 (23)
Serie na starcie
Trójka e-pik (jaki kraj, taki obyczaj)
W 200 książek dookoła świata (Francja)
Najpierw muszę przeczytać pierwszą część, jeśli mi się spodoba to pewnie sięgnę też po drugą, mimo że już nie ma w niej tyle humoru. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że może Ci się spodobać część pierwsza, a wtedy to już wsiąkniesz tak w tę historię, że będziesz chciała poznać drugą :)
UsuńTen tytuł mnie trochę zaintrygował, ale po recenzji wydaje mi się, że zaryzykuję. Już kiedyś słyszałam o poprzedniej części sporo dobrego :)
OdpowiedzUsuńZaryzykuj, naprawdę warto. Ale zacznij od książki "Pani komisarz nie znosi poezji" :)
UsuńRaczej nie przeczytam, choć kto wie ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, może Ci się spodoba :)
UsuńMuszę sprawdzić, czy mi się spodoba. Ale najlepiej zacząć od początku :)
OdpowiedzUsuńSprawdź koniecznie. Tak, to właściwa kolejność, inaczej nie wszystko będzie zrozumiałe i zepsujesz sobie lekturę :)
UsuńKontrowersyjne zakończenie mówisz. Czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńW pierwszej części też było kontrowersyjne i od niej proponuję zacząć przygodę z panią komisarz ;)
UsuńO! Nie słyszałam o tym cyklu. :)
OdpowiedzUsuńMnie zafascynował tytuł i wzięłam z ciekawości. I nie żałuję, mam nadzieję, że powstaną kolejne części :)
UsuńNo nie wiem, jakoś mnie nie ciągnie do niej...
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo jest naprawdę zabawna ;)
UsuńMam wielką ochotę na książki o pani komisarz :)
OdpowiedzUsuńI to rozumiem :)
UsuńZapowiada się całkiem nieźle. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabyś polubić panią komisarz ;)
UsuńZwróciłam na nią uwagę, jeszcze w zapowiedziach wydawniczych - trzeba przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZacznij od pierwszego tomu - "Pani komisarz nie znosi poezji" :)
Usuń