Historia Sinobrodego od wieków fascynowała pisarzy, kompozytorów i filmowców (m.in. Alfreda Hitchcocka, Jane Campion). Nic dziwnego, skoro to bardziej horror niż baśń, która pokazuje, że instytucja małżeństwa to nie tylko "żyli długo i szczęśliwie".
Niedawno byłam na spektaklu w reżyserii Mariusza Trelińskiego "Jolanta|Zamek Sinobrodego", który mnie oczarował. Reżyser umiejętnie połączył losy niewidomej Jolanty z opery Piotra Czajkowskiego, która postrzega świat za pomocą innych zmysłów z zaślepioną Judytą z opery Beli Batóka, która dobrowolnie idzie do zamku Sinobrodego. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie druga opera dotycząca brodatego Księcia cieszącego się złą sławą. Dlatego, gdy zobaczyłam książkę "Dziedzictwo Sinobrodego", wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
"Dziedzictwo Sinobrodego. Śmierć i tajemnice od Bartóka do Hitchcocka" to zbiór tekstów znakomitych badaczy na temat motywu Sinobrodego w literaturze, teatrze i filmie. Jej współtwórcami są: Griselda Pollock, Victoria Anderson (redaktorzy) oraz Maria Tatar, Mererid Puw Dawies, Dawid Cooper, Michael Hiltbrunner, Elisabeth Bronfen oraz Jan Christie. Celem tej publikacji jest pokazanie, co dzieję się z kluczowymi elementami baśni o Sinobrodym, kiedy zostają przetworzone w różnych formach kulturowo-estetycznych - w obrębie teatru, muzyki, literatury, sztuk wizualnych i kina.
Sinobrody (nie mylić z piratem Czarnobrodym) jest postacią z bajki Charlesa Perraulta, ze zbioru "Opowieści z minionego czasu", pochodzącej z 1697 roku. Historię tę opisali także bracia Grimm, jednak ich wersja była bardziej okrutna. Książę słynął z niezwykłego okrucieństwa oraz zabijania swoich żon. Ostatnia jego żona ledwo uniknęła śmierci za nieposłuszeństwo. Sinobrody przed niespodziewaną podróżą zostawił jej klucze do wszystkich komnat, lecz nie pozwolił wchodzić do jednego pokoju. Jak można się domyślić, kobieta była tak ciekawa, że pod jego nieobecność zakradła się do owej zakazanej komnaty. Po powrocie mąż domyślił się, że jego zakaz został złamany i popadł w taki gniew, że chciał ją zabić. Jak się to wszystko skończyło, można przeczytać tutaj.
W 1911 roku Bela Bartók skomponował operę "Zamek Sinobrodego", którą wystawiono po raz pierwszy w Budapeszcie w 1918 roku. Libretto napisał Bela Balazs na podstawie baśni Henrika Hentza. Judyta porzuca narzeczonego i dom rodzinny, po czym udaje się do zamku Sinobrodego. Choć mężczyzna ten cieszy się złą sławą, fascynuje dziewczynę - do tego stopnia, że wchodzi do jego domu. I tym samym wydaje na siebie wyrok, choć jeszcze o tym nie wie. Wierzy, że jej miłość odmieni i rozświetli jego mroczny zamek. Jest na tyle zuchwała i wścibska, że chce poznać jego sekrety i domaga się otwarcia siedmiu pokoi. W pierwszym jest katownia, w drugim - zbrojownia. W kolejnych - skarbiec i ogród. W piątym roztacza się przepiękne królestwo Sinobrodego. Szósty pokój przepełniony jest morzem łez. A co kryje siódma komnata? Judyta musi wiedzieć, nie zwraca uwagi na słowa Sinobrodego "Kochaj i nie pytaj o nic!". Niestety Judyta miała mniej szczęścia niż bohaterka baśni Perraulta.
Jak wspomina Griselda Pollock: żona tajemniczego, brodatego Księcia jest figurą oporu i nieustępliwej ciekawości, która mierzy się ze splotem seksualności i przemocy w tytułowym zamku - domu-fortecy, który jako taki również jest alegorią nowoczesnej, targanej namiętnościami męskości. Trudno się nie zgodzić z tym stwierdzeniem. Owa ciekawość staje się przyczyną jej zguby. Sinobrody chce uchodzić za silnego, władczego, bogatego. Chwali się swoim bogactwem, umiłowaniem piękna. A tak naprawdę kryje się w nim ból, bezradność i strach - przedstawia to szósta komnata wypełniona morzem łez.
Swój głos w tej sprawia ma także polska badaczka - Maria Tatar w eseju "Klątwa Sinobrodego powtórzenie i energia improwizacyjna w baśni Sinobrodego" przybliża czytelnikom problem baśni i ich powtarzalności. Oczywiście za każdym razem są to inne, nieco zmienione, historie. Baśnie cechuje pewna elastyczność kultura - "rozciągają się", by pomieścić nowe szczegóły i "kurczą się", żeby wykluczyć elementy obce. Podobnie dzieje się w przypadku baśni o Sinobrodym. To jednak z powtarzających się wciąż historii, łączy się z innymi elementami, powołuje nowe wersje.
Mererid Puw Dawies stawia pytanie dlaczego historia Sinobrodego zainspirowała taka wiele wczesnomodernistycznych teksów i przedstawień w kulturze Niemiec. Przedstawia także niepokojące spojrzenie na Sinobrodego jako bohatera tragicznego. W "Przebudzeniu wiosny" Herberta Eulenberga po śmierci tego bohatera pada zdanie: ten mężczyzna, który musiał umrzeć, był warty łez. Dlaczego? Scholssleitner portretuje w następujący sposób: Czuje najsilniejszą potrzebę, by zabić dokładnie wówczas, gdy jest to dla niego czymś najtrudniejszym - zabić kobietę, która pasowałaby do niego najlepiej, którą kocha najbardziej. (...) Jeśli nawet w takim przypadku dochodzi do tragedii nie można oczekiwać żadnego wybawienia, bo tych kobiet, którym mniej do niego pasują, które mniej kocha, pozbędzie się jeszcze łatwiej. Wynika z tego, że jego tragedii należy upatrywać się w utracie kobiety, którą kocha, a nie w tym, że kilka innych kobiet ponosi śmierć.
Jak widać, eseje są niezwykle różnorodne i przedstawiają wiele aspektów motywu Sinobrodego w literaturze, teatrze i filmie. Jeśli chodzi o kinematografię, to powstało wiele adaptacji tego motywu - m.in. "Sinobrody" Georgesa Mélièsa z 1901 roku, "Miłość nieznajomego" w reżyserii Rowlanda V. Lee, "Sinobrody" Edgara Ulmera z 1944 roku, "Sinobrody" Edwarda Dmytryka oraz Luciano Sacripantizego 1972 roku. Szkoda tylko, że obrazy te zostają opisane zbyt szczegółowo. Dlatego nie podążę śladem badaczy i nie zepsuję lektury potencjalnym czytelnikom i nie będę wymieniać ani opisywać wszystkich tekstów, gdyż warto je odkryć samemu.
Książka jest niezwykle ciekawa i mimo że tworzyli ją badacze kultury, napisana lekkim językiem. Dowiedziałam się z niej wiele nowych rzeczy na temat motywu Sinobrodego i zapragnęłam obejrzeć filmy wspomniane w książce, m.in. "Sinobrodego" (z 1901, 1944 oraz 1972 roku) oraz "Miłość nieznajomego".
Publikacja wzbogacona została fotografiami - głównie kadrami z filmów, które są związane z motywem Sinobrodego. Warto wspomnieć także o okładce, która znakomicie obrazuje treść książki. Polecam ją miłośnikom baśni o Sinobrodym, a także jej adaptacji teatralnych i filmowych.
Moją recenzję opery "Jolanta|Zamek Sinobrodego" możecie przeczytać tutaj.
Niedawno byłam na spektaklu w reżyserii Mariusza Trelińskiego "Jolanta|Zamek Sinobrodego", który mnie oczarował. Reżyser umiejętnie połączył losy niewidomej Jolanty z opery Piotra Czajkowskiego, która postrzega świat za pomocą innych zmysłów z zaślepioną Judytą z opery Beli Batóka, która dobrowolnie idzie do zamku Sinobrodego. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie druga opera dotycząca brodatego Księcia cieszącego się złą sławą. Dlatego, gdy zobaczyłam książkę "Dziedzictwo Sinobrodego", wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
"Dziedzictwo Sinobrodego. Śmierć i tajemnice od Bartóka do Hitchcocka" to zbiór tekstów znakomitych badaczy na temat motywu Sinobrodego w literaturze, teatrze i filmie. Jej współtwórcami są: Griselda Pollock, Victoria Anderson (redaktorzy) oraz Maria Tatar, Mererid Puw Dawies, Dawid Cooper, Michael Hiltbrunner, Elisabeth Bronfen oraz Jan Christie. Celem tej publikacji jest pokazanie, co dzieję się z kluczowymi elementami baśni o Sinobrodym, kiedy zostają przetworzone w różnych formach kulturowo-estetycznych - w obrębie teatru, muzyki, literatury, sztuk wizualnych i kina.
Sinobrody (nie mylić z piratem Czarnobrodym) jest postacią z bajki Charlesa Perraulta, ze zbioru "Opowieści z minionego czasu", pochodzącej z 1697 roku. Historię tę opisali także bracia Grimm, jednak ich wersja była bardziej okrutna. Książę słynął z niezwykłego okrucieństwa oraz zabijania swoich żon. Ostatnia jego żona ledwo uniknęła śmierci za nieposłuszeństwo. Sinobrody przed niespodziewaną podróżą zostawił jej klucze do wszystkich komnat, lecz nie pozwolił wchodzić do jednego pokoju. Jak można się domyślić, kobieta była tak ciekawa, że pod jego nieobecność zakradła się do owej zakazanej komnaty. Po powrocie mąż domyślił się, że jego zakaz został złamany i popadł w taki gniew, że chciał ją zabić. Jak się to wszystko skończyło, można przeczytać tutaj.
W 1911 roku Bela Bartók skomponował operę "Zamek Sinobrodego", którą wystawiono po raz pierwszy w Budapeszcie w 1918 roku. Libretto napisał Bela Balazs na podstawie baśni Henrika Hentza. Judyta porzuca narzeczonego i dom rodzinny, po czym udaje się do zamku Sinobrodego. Choć mężczyzna ten cieszy się złą sławą, fascynuje dziewczynę - do tego stopnia, że wchodzi do jego domu. I tym samym wydaje na siebie wyrok, choć jeszcze o tym nie wie. Wierzy, że jej miłość odmieni i rozświetli jego mroczny zamek. Jest na tyle zuchwała i wścibska, że chce poznać jego sekrety i domaga się otwarcia siedmiu pokoi. W pierwszym jest katownia, w drugim - zbrojownia. W kolejnych - skarbiec i ogród. W piątym roztacza się przepiękne królestwo Sinobrodego. Szósty pokój przepełniony jest morzem łez. A co kryje siódma komnata? Judyta musi wiedzieć, nie zwraca uwagi na słowa Sinobrodego "Kochaj i nie pytaj o nic!". Niestety Judyta miała mniej szczęścia niż bohaterka baśni Perraulta.
Jak wspomina Griselda Pollock: żona tajemniczego, brodatego Księcia jest figurą oporu i nieustępliwej ciekawości, która mierzy się ze splotem seksualności i przemocy w tytułowym zamku - domu-fortecy, który jako taki również jest alegorią nowoczesnej, targanej namiętnościami męskości. Trudno się nie zgodzić z tym stwierdzeniem. Owa ciekawość staje się przyczyną jej zguby. Sinobrody chce uchodzić za silnego, władczego, bogatego. Chwali się swoim bogactwem, umiłowaniem piękna. A tak naprawdę kryje się w nim ból, bezradność i strach - przedstawia to szósta komnata wypełniona morzem łez.
Swój głos w tej sprawia ma także polska badaczka - Maria Tatar w eseju "Klątwa Sinobrodego powtórzenie i energia improwizacyjna w baśni Sinobrodego" przybliża czytelnikom problem baśni i ich powtarzalności. Oczywiście za każdym razem są to inne, nieco zmienione, historie. Baśnie cechuje pewna elastyczność kultura - "rozciągają się", by pomieścić nowe szczegóły i "kurczą się", żeby wykluczyć elementy obce. Podobnie dzieje się w przypadku baśni o Sinobrodym. To jednak z powtarzających się wciąż historii, łączy się z innymi elementami, powołuje nowe wersje.
Ilustracja z "Czerwonego Kaptura" Charlesa Perraulta (paryskie wydanie z 1867 roku) Fot. Weronika Trzeciak |
Mererid Puw Dawies stawia pytanie dlaczego historia Sinobrodego zainspirowała taka wiele wczesnomodernistycznych teksów i przedstawień w kulturze Niemiec. Przedstawia także niepokojące spojrzenie na Sinobrodego jako bohatera tragicznego. W "Przebudzeniu wiosny" Herberta Eulenberga po śmierci tego bohatera pada zdanie: ten mężczyzna, który musiał umrzeć, był warty łez. Dlaczego? Scholssleitner portretuje w następujący sposób: Czuje najsilniejszą potrzebę, by zabić dokładnie wówczas, gdy jest to dla niego czymś najtrudniejszym - zabić kobietę, która pasowałaby do niego najlepiej, którą kocha najbardziej. (...) Jeśli nawet w takim przypadku dochodzi do tragedii nie można oczekiwać żadnego wybawienia, bo tych kobiet, którym mniej do niego pasują, które mniej kocha, pozbędzie się jeszcze łatwiej. Wynika z tego, że jego tragedii należy upatrywać się w utracie kobiety, którą kocha, a nie w tym, że kilka innych kobiet ponosi śmierć.
Jak widać, eseje są niezwykle różnorodne i przedstawiają wiele aspektów motywu Sinobrodego w literaturze, teatrze i filmie. Jeśli chodzi o kinematografię, to powstało wiele adaptacji tego motywu - m.in. "Sinobrody" Georgesa Mélièsa z 1901 roku, "Miłość nieznajomego" w reżyserii Rowlanda V. Lee, "Sinobrody" Edgara Ulmera z 1944 roku, "Sinobrody" Edwarda Dmytryka oraz Luciano Sacripantizego 1972 roku. Szkoda tylko, że obrazy te zostają opisane zbyt szczegółowo. Dlatego nie podążę śladem badaczy i nie zepsuję lektury potencjalnym czytelnikom i nie będę wymieniać ani opisywać wszystkich tekstów, gdyż warto je odkryć samemu.
Kadr z filmu "Podglądacz" (1960) w reżyserii Michaela Powella. Fot. Weronika Trzeciak |
Książka jest niezwykle ciekawa i mimo że tworzyli ją badacze kultury, napisana lekkim językiem. Dowiedziałam się z niej wiele nowych rzeczy na temat motywu Sinobrodego i zapragnęłam obejrzeć filmy wspomniane w książce, m.in. "Sinobrodego" (z 1901, 1944 oraz 1972 roku) oraz "Miłość nieznajomego".
Publikacja wzbogacona została fotografiami - głównie kadrami z filmów, które są związane z motywem Sinobrodego. Warto wspomnieć także o okładce, która znakomicie obrazuje treść książki. Polecam ją miłośnikom baśni o Sinobrodym, a także jej adaptacji teatralnych i filmowych.
Griselda Pollock (ur. 1949) to brytyjska historyczka, krytyczka sztuki i feministka. Profesor społecznej i krytycznej historii sztuki na Uniwersytecie w Leeds. Jest autorką wielu prac o sztukach wizualnych w perspektywie teorii feministycznej.
Moją recenzję opery "Jolanta|Zamek Sinobrodego" możecie przeczytać tutaj.
Redaktorzy: Griselda Pollock i Victoria Anderson
Tytuł: "Dziedzictwo Sinobrodego. Śmierć i tajemnice od Bartóka do Hitchcocka"
Liczba stron: 306
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytamy serie wydawnicze (Biblioteka TW-ON - wydawnictwo Axis Mundi)
Historia z trupem
Jasna Strona Mocy (306 stron)
Nie tylko literatura piękna
Polacy nie gęsi II (wątek kryminalny)
Pod hasłem (brak)
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (1,6 cm)
Rekord 2014 (12)
Szkoda, że to nie moje klimaty
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, bo to bardzo ciekawa książka ;)
UsuńBrr, nie, nie , brr, nie, odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNie wiesz, co tracisz ;)
Usuńksiążka którą przeczytałabym z czystej ciekawości i zamiłowania do tego typu tematów i może to być baśniowy horror;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przeczytasz, bo warto. Poza tym nie każdy utwór jest baśniowy - opera Bartóka jest mroczna, podobnie filmy - do baśni im daleko ;)
UsuńJak najbardziej pozycja dla mnie! Historia Sinobrodego jest faktycznie bardzo często wykorzystywana, chętnie bym dowiedziała się czegoś więcej o rzeczach nią inspirowanych.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ci się spodoba :) Ja okryłam tę historię, jak poszłam na operę Bartóka. Być może znałam tę baśń z dzieciństwa, ale o niej zapomniałam. I nawet nie wiedziałam, że powstało tyle adaptacji.
UsuńA ja przeczytałbym ją z ciekawości, wydaje się bardzo interesująca!
OdpowiedzUsuńI taka jest, polecam :)
UsuńNieee, to nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńA może jednak się skusisz? ;)
UsuńWydaje się to być interesująca publikacja. Fajnie, że zawiera kadry z filmów. Będę pamiętać o tej książce w wolnym czasie.
OdpowiedzUsuńZapewniam, że jest interesująca :)
UsuńTwój tekst jak zwykle świetny, ale ksiązka zupełnie nie dla mnie. Zanudziłabym się :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Ale nie ma w niej nic nudnego. Jest naprawdę ciekawie napisana ;)
Usuń