wtorek, 9 czerwca 2015

"Marienbad" - życie towarzyskie w modnym kurorcie

"Marienbad" Szolema Alejchema to opowieść o miłości, tęsknocie oraz niespełnionych pragnieniach. Stanowi ona qui pro quo między dwoma miastami - Warszawą i Marienbadem, na 49 listów i 47 telegramów.

Marienbad jest niemiecką nazwą Mariańskich Łaźni, miasta w Czechach, które od XIX wieku było odwiedzane przez europejskich monarchów i arystokratów. Kurort ten był także popularny w XX-leciu międzywojennym - miejsce to szczególnie upodobali sobie zamożni Żydzi. Do niedawna nawet nie wiedziałam o istnieniu tego miejsca. Dopóki nie wybrałam się na świetny spektakl "Marienbad" do Teatru Żydowskiego. Okazało się, że powstał on na podstawie powieści Szolema Alejchema o tym samym tytule. Dlatego postanowiłam ją poznać.

"Marienbad" to qui pro quo między dwoma miastami - Warszawą i Marienbadem, ujęte w 49 listach i 47 telegramach. Wydanie to zawiera także 4 opowiadania: "Na etapie", "Moja pierwsza miłość", "Marzyciele" oraz "Pieśń nad pieśniami".

Główną bohaterką jest Belcia Kurlender, która wyjeżdża do Marienbadu, by podreperować zdrowie. A jednocześnie się poudzielać towarzysko i pobawić z dala od zazdrosnego męża. Tymczasem na Nalewkach zostaje Szlojma i z tęsknoty pisze do niej listy, na które ona wyczerpująco odpowiada. Szlojma pisze także do innych kuracjuszy, by mieli oko na jego ukochaną żonę oraz donosili mu o jej poczynaniach. I tak z każdym listem rodzą się kolejne plotki - zwłaszcza, że kuracjusze korespondują także ze swoimi bliskimi.

Belcia poznaje w Marienbadzie Majera Mariamczyka, który jest uważany za szarlatana. Pokazują się razem, co wzbudza zazdrość w innych kuracjuszkach. Jedną z nich jest Perla Jamajkerowa, która chce poznać dobre partie dla swoich trzech córek, z którymi przyjechała do modnego kurortu. Strapiona powodzeniem Belci, tak pisze do swojego męża: spotkałam tu dziś z rana na dworcu żonkę naszego Szlojmy Kurlendera Belcię wystrojoną jak narzeczona do uczty weselnej. A na stacji oczekiwał ją synalek naszego Mariamczyka z Odessy Majerek szarlatan. Widziałam na własne oczy nie jestem przecież ślepa jak ją wsadził do dorożki. I widziałam na własne oczy bo nie jestem ślepa jak oboje wsiedli do jednej dorożki i pojechali do miasta żebym tak wkrótce widziała moje dzieci idące pod baldachimem do ślubu amen

Z zemsty panie rozsiewają kolejne plotki, które w końcu docierają do męża Belci. Szlojma nie może tego znieść i zatruwa życie innym listownymi donosami. Chce, by dotarło to do żony Mariamczyka, która została w domu. W myśl zasady, dlaczego tylko on ma się martwić, niech inni też się martwią...

Szolem Alejchem opisuje świat zamożnych Żydów z początku XX wieku, którzy lubili wyjeżdżać do kurortów, by podreperować zdrowie i pobawić się z dala od domu. Panie wyjeżdżały do Marienbadu, żeby się poprawić, zaś panowie, aby schudnąć. Niestety były także minusy tych zdrowotnych wyjazdów, bowiem religijne żony, będąc w europejskim kurorcie, chciały uchodzić za nowoczesne i flirtowały z panami. Natomiast mężowie udawali kawalerów. Wszyscy chcieli wypaść jak najlepiej wśród innych uczestników uzdrowiska. Tymczasem na Nalewkach pozostali zazdrośni mężowie i żony kuracjuszy. Aby być na bieżąco z ploteczkami i zaradzić tęsknocie między Warszawą a Marienbadem,  krążyły listy, miłosne notatki i telegramy.

Powieść Alejchema czyta się w miarę szybko, gdyż napisana jest w formie listów i telegramów. Nie brakuje w niej zabawnych sytuacji i nieporozumień. Autor pokazuje obraz świata zamożnych Żydów z warszawskich Nalewek, którzy chcą się pokazać w wielkim świecie - z humorem, przenikliwością i niezwykłą dokładnością. Polecam tę książkę miłośnikom przedwojennych klimatów i literatury jidisz.

Warto również wybrać się na spektakl "Marienbad" do Teatru Żydowskiego. Opowieść ta została wzbogacona piosenkami, które świetnie komponują się za całością. Moją recenzję można przeczytać tutaj.

Szolem Alejchem [właśc. Salomon Rabinowicz] (1859-1916) jest zwany wnukiem literatury jidysz. Na swoim koncie ma także m.in. książkę "Dzieje Tewji Mleczarza", na podstawie której powstał musical "Skrzypek na dachu".







Autor: Szolem Alejchem
Tytuł: "Marienbad"
Ilość stron: 331
Oprawa: twarda





Książka przeczytana w ramach wyzwań:

Czytamy klasyków
Klucznik (klasyka literatury)
Motyw zdrady w literaturze
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu ( cm)
W 200 książek dookoła świata (Ukraina)








16 komentarzy:

  1. Połączenie listów i telegramów. Bardzo ciekawe....

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawiłaś mnie tą lekturą. Nie słyszałam o niej wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nazwa Marienbad często przewijała się w tych starszych polskich powieściach i w sumie tylko stąd ją kojarzę :) A ta książka wydaje się być całkiem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że niezbyt podoba mi się narracja poprowadzona w w formie listów i telegramów. Ostatnio czytałam ''Love Rosie'' w takiej listownej formie i w ogóle mi się to nie podobało. Ale może w powyższym przypadku nie będzie aż tak źle? Zastanowię się jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubię czasem taką formę, to miła odmiana ;) "Love Rosie" dopiero przede mną :)

      Usuń
  5. Brzmi całkiem ciekawie, chyba powinnam ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa pozycja. Postaram się uwzględnić w planach czytelniczych:)

    OdpowiedzUsuń

Po przeczytaniu wpisu zostaw swój ślad (bez adresu swojego bloga oraz kryptoreklam - będą usuwane!). Dziękujemy za każdy komentarz :)