18 czerwca w warszawskim Matrasie przy al. Solidarności odbyło się spotkanie autorskie Marka Krajewskiego, poświęcone książce "Umarli mają głos. Prawdziwe historie" wydanej przez wydawnictwo Znak.
Marek Krajewski jest autorem dwóch kryminalnych cykli - o Eberhardzie Mocku i Edwardzie Popielskim. Niedawno ukazała się jego nowa książka "Umarli mają głos", którą napisał wspólnie z Jerzym Kaweckim, medykiem sądowym z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. To zbiór opowiadań opartych na prawdziwych historiach ze stołu sekcyjnego.
Z tej okazji zorganizowano spotkanie autorskie, które poprowadził Mariusz Czubaj, wieloletni przyjaciel i współautor dwóch książek - "Aleja samobójców" i "Róże cmentarne".
Marek Krajewski po raz pierwszy zobaczył zwłoki ludzkie, kiedy miał 10 lat. Przechodził ul. Żelazną, znajdującej się w dzielnicy owianej złą sławą. Nagle zobaczył zbiegowisko i zwłoki człowieka, który skoczył z 10. piętra. Nieprzyjemny był to widok. A rok, może dwa lata wcześniej widział, jak dwóch ludzi okłada się cegłami i jednemu z nich tryska z głowy krew. Były to jego pierwsze doświadczenia z przestępstwem. Te dwa wydarzenia pamięta do tej pory w szczegółach.
Przyznał, że w 2003 roku po raz pierwszy udało mu się uczestniczyć w sekcji zwłok dzięki szwagrowi, który był wtedy prokuratorem we Wrocławiu. Zapoznał go z Jerzym Kaweckim. Krajewski trafił wówczas na przedłużony weekend, prawie nikogo nie było w zakładzie. I został poproszony przez medyka sądowego o bycie jego asystentem.
- Wziąłem podkładkę, do której był przyczepiony formularz sekcji zwłok. I wypełniałem rozmaite rubryki - wymiary wątroby, wymiary śledziony, płuca. I widziałem jak wygląda człowiek na stole sekcyjnym, jak wygląda ludzki tłuszcz, opony mózgowo-rdzeniowe, płuca, itd. - wspominał Marek Krajewski.
Wtedy po raz pierwszy poznał niezwykłe umiejętności doktora Kaweckiego, jego rutynę i doświadczenie. Podał przykład jednego przypadków - bezdomnego człowieka, który został zakatowany dla zabawy przez pijanych młodzieńców. - Kawecki powiedział: "Panie Marku, niech pan zobaczy, jaka charakterystyczna wybroczynka". Zobaczyłem czerwoną plamkę, nie widziałem niczego charakterystycznego. A On mówi: "typowy odcisk buta typu adidas". Kilka dni później zatrzymano chłopaka z poprawczaka, który był na przepustce i nosił adidasy, przyznał się do tej zbrodni - opowiedział Marek Krajewski.
Dlaczego powstała ta książka? - To był impuls, jedna chwila. Dwa lata temu siedział u mnie Jerzy Kawecki i opowiadał o różnych wydarzeniach z jego życia zawodowego. I powiedział, „czasami tak sobie myślę, że kiedy będę na emeryturze, będę miał czas, to wtedy chciałbym napisać książkę, żeby pokazać wszystkim potencjalnym przestępcom, że nie ma zbrodni doskonałej” - powiedział Marek Krajewski. Poprosił wtedy o jedną historię, I gdy ją usłyszał, przyznał, że się mylił, gdy sądził, że rzeczywistość jest nieciekawa, nudna, banalna, przewidywalna. I powiedział wtedy Jerzy ty nie czekaj do emerytury, napiszmy to teraz razem.
A czy nie miał oporów natury etycznej, że ktoś się może rozpoznać w którymś opowiadaniu? Nie miał, gdyż pozmieniał istotne fakty - imiona, nazwiska, nawet płeć, miejsce. Poza tym pytał prawnika, czy to zgodne z prawem. I okazało się, że tak. Skoro jest zgodne z prawem, to jest etyczne.
Marek Krajewski zdradził także, że we wrześniu ukaże się jego kolejna książka - "Arena szczurów". Głównym bohaterem będzie Edward Popielski, który wybierze się do Darłowa. Będzie to pożegnanie z tym bohaterem. Tym razem nie będzie filozofii ani matematyki (jak we "Władcy liczb").
W dodatku kryminały zamierza pisać jeszcze 11 lat, teraz ma 49 lat. - Jak będę miał 60 lat, będę pisał powieści historyczne. Marzy mu się także napisanie powieści akademickiej, jednak nie będzie ona z kluczem - wyznał pisarz.
Był czas także na pytania uczestników spotkania - m.in. czy Krajewski i Czubaj planują wspólny projekt, czy będą ekranizacje książek, co Krajewski myślał, gdy po raz pierwszy uczestniczył w sekcji zwłok (carpe diem czy memento mori)?
Można było także zdobyć autografy od Marka Krajewskiego i Mariusza Czubaja. Udało mi się także zrobić sobie zdjęcie z autorem książki "Umarli mają głos", która przyszła do mnie w ostatniej chwili.
Całą relację z tego spotkania możecie przeczytać tutaj.
Marek Krajewski jest autorem dwóch kryminalnych cykli - o Eberhardzie Mocku i Edwardzie Popielskim. Niedawno ukazała się jego nowa książka "Umarli mają głos", którą napisał wspólnie z Jerzym Kaweckim, medykiem sądowym z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. To zbiór opowiadań opartych na prawdziwych historiach ze stołu sekcyjnego.
Mariusz Czubaj, Marek Krajewski Fot. Weronika Trzeciak |
Z tej okazji zorganizowano spotkanie autorskie, które poprowadził Mariusz Czubaj, wieloletni przyjaciel i współautor dwóch książek - "Aleja samobójców" i "Róże cmentarne".
Mariusz Czubaj Fot. Weronika Trzeciak |
Marek Krajewski po raz pierwszy zobaczył zwłoki ludzkie, kiedy miał 10 lat. Przechodził ul. Żelazną, znajdującej się w dzielnicy owianej złą sławą. Nagle zobaczył zbiegowisko i zwłoki człowieka, który skoczył z 10. piętra. Nieprzyjemny był to widok. A rok, może dwa lata wcześniej widział, jak dwóch ludzi okłada się cegłami i jednemu z nich tryska z głowy krew. Były to jego pierwsze doświadczenia z przestępstwem. Te dwa wydarzenia pamięta do tej pory w szczegółach.
Przyznał, że w 2003 roku po raz pierwszy udało mu się uczestniczyć w sekcji zwłok dzięki szwagrowi, który był wtedy prokuratorem we Wrocławiu. Zapoznał go z Jerzym Kaweckim. Krajewski trafił wówczas na przedłużony weekend, prawie nikogo nie było w zakładzie. I został poproszony przez medyka sądowego o bycie jego asystentem.
- Wziąłem podkładkę, do której był przyczepiony formularz sekcji zwłok. I wypełniałem rozmaite rubryki - wymiary wątroby, wymiary śledziony, płuca. I widziałem jak wygląda człowiek na stole sekcyjnym, jak wygląda ludzki tłuszcz, opony mózgowo-rdzeniowe, płuca, itd. - wspominał Marek Krajewski.
Marek Krajewski Fot. Weronika Trzeciak |
Wtedy po raz pierwszy poznał niezwykłe umiejętności doktora Kaweckiego, jego rutynę i doświadczenie. Podał przykład jednego przypadków - bezdomnego człowieka, który został zakatowany dla zabawy przez pijanych młodzieńców. - Kawecki powiedział: "Panie Marku, niech pan zobaczy, jaka charakterystyczna wybroczynka". Zobaczyłem czerwoną plamkę, nie widziałem niczego charakterystycznego. A On mówi: "typowy odcisk buta typu adidas". Kilka dni później zatrzymano chłopaka z poprawczaka, który był na przepustce i nosił adidasy, przyznał się do tej zbrodni - opowiedział Marek Krajewski.
Dlaczego powstała ta książka? - To był impuls, jedna chwila. Dwa lata temu siedział u mnie Jerzy Kawecki i opowiadał o różnych wydarzeniach z jego życia zawodowego. I powiedział, „czasami tak sobie myślę, że kiedy będę na emeryturze, będę miał czas, to wtedy chciałbym napisać książkę, żeby pokazać wszystkim potencjalnym przestępcom, że nie ma zbrodni doskonałej” - powiedział Marek Krajewski. Poprosił wtedy o jedną historię, I gdy ją usłyszał, przyznał, że się mylił, gdy sądził, że rzeczywistość jest nieciekawa, nudna, banalna, przewidywalna. I powiedział wtedy Jerzy ty nie czekaj do emerytury, napiszmy to teraz razem.
Marek Krajewski Fot. Weronika Trzeciak |
A czy nie miał oporów natury etycznej, że ktoś się może rozpoznać w którymś opowiadaniu? Nie miał, gdyż pozmieniał istotne fakty - imiona, nazwiska, nawet płeć, miejsce. Poza tym pytał prawnika, czy to zgodne z prawem. I okazało się, że tak. Skoro jest zgodne z prawem, to jest etyczne.
Marek Krajewski zdradził także, że we wrześniu ukaże się jego kolejna książka - "Arena szczurów". Głównym bohaterem będzie Edward Popielski, który wybierze się do Darłowa. Będzie to pożegnanie z tym bohaterem. Tym razem nie będzie filozofii ani matematyki (jak we "Władcy liczb").
Marek Krajewski Fot. Weronika Trzeciak |
W dodatku kryminały zamierza pisać jeszcze 11 lat, teraz ma 49 lat. - Jak będę miał 60 lat, będę pisał powieści historyczne. Marzy mu się także napisanie powieści akademickiej, jednak nie będzie ona z kluczem - wyznał pisarz.
Był czas także na pytania uczestników spotkania - m.in. czy Krajewski i Czubaj planują wspólny projekt, czy będą ekranizacje książek, co Krajewski myślał, gdy po raz pierwszy uczestniczył w sekcji zwłok (carpe diem czy memento mori)?
Można było także zdobyć autografy od Marka Krajewskiego i Mariusza Czubaja. Udało mi się także zrobić sobie zdjęcie z autorem książki "Umarli mają głos", która przyszła do mnie w ostatniej chwili.
Marek Krajewski podpisywał książki Fot. Weronika Trzeciak |
Marek Krajewski i ja Fot. Weronika Trzeciak |
Całą relację z tego spotkania możecie przeczytać tutaj.
Ty farciaro! Też bym chciała, żeby w moich stronach były spotkania autorskie ze znanymi pisarzami. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńMoże zaczną przyjeżdżać w Twoje okolice :)
UsuńSuper. Widać, że spotkanie było bardzo udane. A Ty jesteś prawdziwym łowcą!
OdpowiedzUsuńTo prawda, było bardzo udane :) Łowcą autografów? :P
UsuńKolejne udane spotkanie, super !:)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę :)
UsuńDarzy Ci się ostatnio z tymi spotkaniami:) Super:)
OdpowiedzUsuńAż sama się sobie dziwię ;)
UsuńFajne zdjęcie:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńFajnie. Liczę na to, że autor w końcu przyjedzie do Poznania. :)
OdpowiedzUsuńDo Poznania ma zdecydownie bliżej, więc może też przyjedzie :)
Usuń