W czym tkwi fenomen kolorowanek dla dorosłych? Odpowiedzi na to pytanie poszukałam w "Zaczarowanym lesie" Johanny Basford.
Świat oszalał na punkcie kolorowanek antystresowych, w swojej ofercie ma je wiele wydawnictw. Co ciekawe, kolorują już nie tylko dzieci, lecz także dorośli. Zrobiła się z tego epidemia, która rozprzestrzenia się po blogach, Facebooku i Istagramie. W czym tkwi fenomen kolorowanek? Postanowiłam to sprawdzić na własnej skórze, a do tego celu wybrałam "Zaczarowany las" Johanny Basford.
"Zaczarowany las" to kolorowanka dla dzieci i dorosłych - od 6 do 100 lat. Książeczka nie zawiera jedynie czarno-białych rysunków, które należy wypełnić kolorem, kryje w sobie niezwykłe istoty i magiczne przedmioty oraz dziewięć symboli niezbędnych do odkrycia tajemnicy zamku. Za jej sprawą można się poczuć prawdziwym artystom, który za sprawą koloru może tchnąć życie w obrazki.
Jak można przeczytać na tylnej okładce: Nieważne, ile masz lat. Nieważne, kim jesteś – artystą, królem tej krainy czy poszukiwaczem przygód. Wpadnij do króliczej nory i odkryj czarno-białą magię...
Postanowiłam spróbować swoich sił w kolorowaniu i poczuć ową magię. W piwnicy odszukałam pudełko z kredkami, które temperowałam dobre pół godziny - aż zrobił mi się bąbel.
Następnie przeszłam do podziwiania rysunków, które są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Obrazki mają wiele małych elementów, które sprawiły mi nie lada problemy. Do tego dochodzi dobór odpowiedniego koloru, by ilustracje wyglądały tak jak w naturze (ten pedantyzm). Efekty pozostawiają wiele do życzenia. Niestety nie mam talentu plastycznego i za grosz cierpliwości, której wymaga wypełnianie kolorem niewielkich detali (pośpiech sprawia, że wychodzę za linie).
Oto kilka przykładów moich poczynań (przed kolorowaniem wyglądały lepiej):
A oto przykłady obrazków, które oszczędziłam:
Podobno kolorowanie pobudza fale mózgowe alfa, co sprawia, że przechodzimy w stan relaksacyjny. Nasz mózg skupia się na prostej czynności, uspokaja się i oczyszcza ze złych emocji i stresu. Kolorowanki działają antydepresyjnie, wyciszają skołatane nerwy i poprawiają humor. Tyle z teorii - w praktyce, okazuje się, że mnie kolorowanie nie uspakaja. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej porusza mi nerwy (pewnie jestem wyjątkiem od reguły). Z tego powodu książeczkę podaruję swojej przyjaciółce, która ostatnio oddaje się namiętnie kolorowaniu. A ja na tym etapie zakończę swoją przygodę z kredkami.
Nie znaczy to, że "Zaczarowany las" mi się nie podobał. Jestem pod wrażeniem szczegółowych obrazków, które mogą ożyć, gdy zajmie się nimi osoba z pasją kolorowania. Dlatego polecam tę publikację zarówno dzieciom, jak i dorosłym, którzy potrafią zrelaksować się przy kolorowaniu i lubią odkrywać tajemnice. Na pewno książka ta spełni ich oczekiwania.
Warto wspomnieć, że "Zaczarowany las" to kontynuacja bestsellerowego "Tajemnego ogrodu" – najpopularniejszej książki do kolorowania na świecie.
Świat oszalał na punkcie kolorowanek antystresowych, w swojej ofercie ma je wiele wydawnictw. Co ciekawe, kolorują już nie tylko dzieci, lecz także dorośli. Zrobiła się z tego epidemia, która rozprzestrzenia się po blogach, Facebooku i Istagramie. W czym tkwi fenomen kolorowanek? Postanowiłam to sprawdzić na własnej skórze, a do tego celu wybrałam "Zaczarowany las" Johanny Basford.
"Zaczarowany las" to kolorowanka dla dzieci i dorosłych - od 6 do 100 lat. Książeczka nie zawiera jedynie czarno-białych rysunków, które należy wypełnić kolorem, kryje w sobie niezwykłe istoty i magiczne przedmioty oraz dziewięć symboli niezbędnych do odkrycia tajemnicy zamku. Za jej sprawą można się poczuć prawdziwym artystom, który za sprawą koloru może tchnąć życie w obrazki.
Jak można przeczytać na tylnej okładce: Nieważne, ile masz lat. Nieważne, kim jesteś – artystą, królem tej krainy czy poszukiwaczem przygód. Wpadnij do króliczej nory i odkryj czarno-białą magię...
Postanowiłam spróbować swoich sił w kolorowaniu i poczuć ową magię. W piwnicy odszukałam pudełko z kredkami, które temperowałam dobre pół godziny - aż zrobił mi się bąbel.
Następnie przeszłam do podziwiania rysunków, które są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Obrazki mają wiele małych elementów, które sprawiły mi nie lada problemy. Do tego dochodzi dobór odpowiedniego koloru, by ilustracje wyglądały tak jak w naturze (ten pedantyzm). Efekty pozostawiają wiele do życzenia. Niestety nie mam talentu plastycznego i za grosz cierpliwości, której wymaga wypełnianie kolorem niewielkich detali (pośpiech sprawia, że wychodzę za linie).
Oto kilka przykładów moich poczynań (przed kolorowaniem wyglądały lepiej):
Fot. Weronika Trzeciak |
Fot. Weronika Trzeciak |
Fot. Weronika Trzeciak |
A oto przykłady obrazków, które oszczędziłam:
Fot. materiały promocyjne |
Fot. materiały promocyjne |
Fot. materiały promocyjne |
Podobno kolorowanie pobudza fale mózgowe alfa, co sprawia, że przechodzimy w stan relaksacyjny. Nasz mózg skupia się na prostej czynności, uspokaja się i oczyszcza ze złych emocji i stresu. Kolorowanki działają antydepresyjnie, wyciszają skołatane nerwy i poprawiają humor. Tyle z teorii - w praktyce, okazuje się, że mnie kolorowanie nie uspakaja. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej porusza mi nerwy (pewnie jestem wyjątkiem od reguły). Z tego powodu książeczkę podaruję swojej przyjaciółce, która ostatnio oddaje się namiętnie kolorowaniu. A ja na tym etapie zakończę swoją przygodę z kredkami.
Nie znaczy to, że "Zaczarowany las" mi się nie podobał. Jestem pod wrażeniem szczegółowych obrazków, które mogą ożyć, gdy zajmie się nimi osoba z pasją kolorowania. Dlatego polecam tę publikację zarówno dzieciom, jak i dorosłym, którzy potrafią zrelaksować się przy kolorowaniu i lubią odkrywać tajemnice. Na pewno książka ta spełni ich oczekiwania.
Warto wspomnieć, że "Zaczarowany las" to kontynuacja bestsellerowego "Tajemnego ogrodu" – najpopularniejszej książki do kolorowania na świecie.
Johanna Basford to szkocka ilustratorka, która używa długopisów i ołówków do tworzenia ilustracji. Jej ręcznie robione rysunki (nie używa komputera, gdyż uważa, że tak powstające rysunki są zimne i pozbawione duszy) w przeważającej części są czarno-białe.
Autor: Johanna Bosford
Tytuł: "Zaczarowany las"
Ilość stron: 96
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Klucznik (ilustrowana)
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu ( cm)
W 200 książek dookoła świata (Wielka Brytania)
Uuuu... Widzę, że się nie wkręciłaś. Szkoda.
OdpowiedzUsuńDla mnie to zajęcie zbyt czasochłonne ;)
UsuńDla mnie też. :(
UsuńDlatego ostatni obrazek malowałam chyba z miesiąc. Niestety, jak brakuje czasu, to kolorowanki jako pierwsze idą w odstawkę. :(
Tylko Ty się nie denerwujesz przy tym, że tak mało czasu, a tu jeszcze tyle do pokolorowania ;)
UsuńSzkoda, bo wiem, jak lubisz kolorować :(
Mnie teraz pochłania układanie puzzli, no i czytanie- na kolorowanie nie mam czasu.
OdpowiedzUsuńJa też nie mam czasu, ale chciałam spróbować ;)
UsuńJa jestem za jeśli chodzi o kolorowanki. Te są ciekawe.
OdpowiedzUsuńI widzę, ze kredki się znalazły. Swoje z pudełka oddałam chrześniakowi, więc musiałam dokupić ołówkowe. Bo woskowe miałam. Moje, cenne, zabytkowe.
To prawda, te kolorowanki są ciekawe, ale jednak to nie zajęcie dla mnie ;)
UsuńOdkopałam swoje kredki z dzieciństwa - na szczęście ich nikomu nie oddałam :P
Bardzo szczegółowe obrazki. Nie dla mnie, nie mam czasu na takie spędzanie czasu.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie też za szczegółowe, ale dzięki temu są idealne także dla dorosłych. Ja też mam coraz mniej czasu ;)
UsuńWygląda to wszystko fajnie, ale musi być strasznie czasochłonne. Podobnie jak Awiola, nie mam czasu na takie poświęcenie, a i zapewne cierpliwości też.
OdpowiedzUsuńZgadza się, jest czasochłonne. Niektórzy w tym czasie słuchają muzyki czy audiobooków ;) Doskonale Cię rozumiem :)
UsuńPiękna ta malowanka, ale szkoda, że ten papier taki cienki, szary. Inwazję bazgrołów wydali na ładniejszym papierze.
OdpowiedzUsuńPapier jest bielszy niż na zdjęciach i wcale nie taki cienki :)
UsuńTeż mam kolorowanki, konkretnie Ptaki :)
OdpowiedzUsuńTo czekam na efekty na blogu :)
UsuńŚliczna kolorowanka... Z "Tajemnym ogrodem" miałam szansę się zaznajomić, ale jakoś mój brak artystycznych talentów mnie irytuje... więc już po kolorowanki nie sięgam :(
OdpowiedzUsuńTo prawda, obrazki są śliczne - oczywiście przed moimi zabiegami. Mnie też irytuje mój "talent" do kolorowania :P
UsuńMam dwie książeczki do kolorowania i leżą sobie odłogiem... więc na pewno nic nowego kupować nie będę :)
OdpowiedzUsuńTo może zabierz się za kolorowanie, jestem ciekawa efektów :)
UsuńJa w dzieciństwie uwielbiałam kolorować. Teraz mam 3-letnego chrześniaka i przypomniałam sobie o tym zajęciu.
OdpowiedzUsuńW sumie to wcale nie pogniewałabym się, gdyby ktoś mi podarował taką malowankę.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl
Ja w dzieciństwie też lubiłam kolorować, ale okazuje się, że mi przeszło :P
UsuńFajne te kolorowanki. Podoba mi się twój zamek na pewno ładnie wyszedł w całości pokolorowany.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że jeszcze go kończę - zbieram siły i resztki cierpliwości :P
UsuńPięknie to wygląda, ale potrzeba do tego cierpliwości, której ja niestety nie mam. Zresztą od dziecka nie lubiłam rysować, malować i kolorować i tak mi już zostało to do dziś :)
OdpowiedzUsuńNiestety cierpliwość jest niezbędna, a ja jej nie mam ;) Ja nigdy nie miałam talentu plastycznego :p
Usuń