Dziś rozpoczęły się Targi Książki w Krakowie. Swoje 18. urodziny świętują w nowym miejscu - Międzynarodowym Centrum Targowo-Kongresowym EXPO Kraków, które zastąpiło halę targową przy Centralnej.
A oto nowa siedziba - wygląda okazale, jest klimatyzacja i duża przestrzeń. Niestety jej okolica już nie - jakieś wykopy, tereny pofabryczne, kominy. W dodatku... zabrakło drogowskazów, trafić do EXPO. Dopiero jak się wybierze właściwy kierunek ul. Nowohuckiej, to pod koniec jest informacja, jak dalej iść. A jak się pójdzie w przeciwnym kierunku tej ulicy, to trudno...
I rozbroiła mnie szatnia płatna 2 zł - na przekór chodziłam w płaszczu. To nawet na Stadionie Narodowym nie płaci się za szatnię ;)
Mimo że wstałam o 4, w Krakowie byłam o 9, to na targi dotarła dopiero koło 13. Głównie dlatego, że cały dzień padało, aż odechciewało się wszystkiego. Poza tym i tak w czwartki prawie nic się nie dzieje, bo to głównie dzień branżowy.
Nie przeszkodziło mi to jednak przypadkiem trafić na bankiet z muzyką na żywo, poczęstunkiem i winem węgierskim. A to wszystko w ramach Salonu Małych Ojczyzn, w tym roku - Węgier ;)
Dziś nie polowałam na autorów, gdyż nie było ich za wielu, jak już się pojawiłam, skupiłam się za to na stoiskach i ich ofercie. Nie mogłam przejść obojętnie wobec Krecika, jednej z moich ulubionych bohaterów bajek. Czyż nie jest uroczy? ;)
Relacja miała powstać wcześniej, ale korzystając z okazji, że jestem w Krakowie, postanowiłam nadrobić zaległości teatralne w tym mieście. I wybrałam się do Teatru Bagatela na "Szalone nożyczki", spektakl rzeczywiście szalony, a zakończenie zdumiewające - dałam się podejść jak dziecko. Jutro z kolei idę do Teatru Słowackiego. A po powrocie napiszę recenzje, które ukażą się na portalu Wiadomosci24.pl.
Moją dziennikarską fotorelację możecie obejrzeć tutaj.
A oto nowa siedziba - wygląda okazale, jest klimatyzacja i duża przestrzeń. Niestety jej okolica już nie - jakieś wykopy, tereny pofabryczne, kominy. W dodatku... zabrakło drogowskazów, trafić do EXPO. Dopiero jak się wybierze właściwy kierunek ul. Nowohuckiej, to pod koniec jest informacja, jak dalej iść. A jak się pójdzie w przeciwnym kierunku tej ulicy, to trudno...
Fot. Weronika Trzeciak |
I rozbroiła mnie szatnia płatna 2 zł - na przekór chodziłam w płaszczu. To nawet na Stadionie Narodowym nie płaci się za szatnię ;)
Mimo że wstałam o 4, w Krakowie byłam o 9, to na targi dotarła dopiero koło 13. Głównie dlatego, że cały dzień padało, aż odechciewało się wszystkiego. Poza tym i tak w czwartki prawie nic się nie dzieje, bo to głównie dzień branżowy.
Nie przeszkodziło mi to jednak przypadkiem trafić na bankiet z muzyką na żywo, poczęstunkiem i winem węgierskim. A to wszystko w ramach Salonu Małych Ojczyzn, w tym roku - Węgier ;)
Fot. Weronika Trzeciak |
Dziś nie polowałam na autorów, gdyż nie było ich za wielu, jak już się pojawiłam, skupiłam się za to na stoiskach i ich ofercie. Nie mogłam przejść obojętnie wobec Krecika, jednej z moich ulubionych bohaterów bajek. Czyż nie jest uroczy? ;)
Fot. Weronika Trzeciak |
Relacja miała powstać wcześniej, ale korzystając z okazji, że jestem w Krakowie, postanowiłam nadrobić zaległości teatralne w tym mieście. I wybrałam się do Teatru Bagatela na "Szalone nożyczki", spektakl rzeczywiście szalony, a zakończenie zdumiewające - dałam się podejść jak dziecko. Jutro z kolei idę do Teatru Słowackiego. A po powrocie napiszę recenzje, które ukażą się na portalu Wiadomosci24.pl.
Moją dziennikarską fotorelację możecie obejrzeć tutaj.
Ależ Ci zazdroszczę tych dni na targach. Ja niestety nie mogłam dojechać.
OdpowiedzUsuńNie zazdrość, tylko postaraj się wybrać za rok :)
UsuńTakim to dobrze!
OdpowiedzUsuńPrawda? ;)
UsuńSzkoda, że mnie tam nie było... :(
OdpowiedzUsuńNo szkoda, ale może za rok? :)
Usuń