Toronto z czasów wiktoriańskich, tajemnicze morderstwa, liczne półprawdy i sekrety – tak można scharakteryzować pierwszą powieść z cyklu o detektywie Murdochu. Na pewno jego przygody spodobają się miłośnikom kryminałów.
W śnieżnym Toronto zostaje znalezione zamarznięte ciało młodej kobiety. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, ot kolejna bezdomna lub prostytutka zamarła na śmierć, gdyby nie to, że denatka nie ma na sobie żadnego ubrania. Pomijając śmiertelną bladość, w zaokrągleniu jej policzków ciągle kryła się jakaś słodycz, a skóra nie nosiła jeszcze znaków upływającego czasu. (...) Lewa strona jej ciała była pokryta sinymi plamami. Stężenie pośmiertne daleko posunięte, nie można było odwrócić głowy, nogi i ramiona zamarznięte. Oczy zamknięte.
Na miejsce zostaje wezwany William Murdoch, młody i ambitny sierżant, pełniący obowiązki detektywa. Wkrótce okazuje się, że zmarła była służącą, a w jej śmierć może być zamieszanych wiele osób. A przynajmniej mają oni coś do ukrycia. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy ginie kolejna osoba. Detektyw Murdoch próbuje dowiedzieć się, czy oba zabójstwa miały ze sobą coś wspólnego. W toku śledztwa zagłębi się w najmroczniejsze zakątki ludzkich dusz i odkryje wiele nagromadzonych przez lata tajemnic, które nie powinny wyjść na światło dzienne...
Na początku muszę wspomnieć, że uwielbiam przenosić się z bohaterami do innych epok, poczuć tamtejsze zwyczaje i atmosferę. Tak wiele jest na rynku powieści dziejących się w czasach współczesnych, że jest to dla miła odmiana. Dlatego tak się ucieszyłam, że mogłam zobaczyć największe miasto Kanady z dawnych czasów. Widać, że Maureen Jennings doskonale czuje się w klimacie retro, gdyż potrafi wiernie przedstawić Toronto z końca XIX wieku. W owych czasach ulicami miasta jeździły już elektryczne tramwaje. Wystarczyło wyjść na tory, by zatrzymać taki pojazd.
Warto podkreślić, że "Ostatnia noc jej życia" jest pierwszą powieścią z cyklu o kanadyjskim detektywie Murdochu. Kolejne części to: "Pod gwiazdami Smoka", "Biedny Tom już wystygł" oraz "Spuśćmy psy". Na podstawie cyklu powstał serial kryminalny, który liczy już siedem sezonów.
Detektyw William Murdoch przedstawiony jest jako elegancki gentleman o żelaznych zasadach, który chętnie korzysta z najnowszych zdobyczy kryminalistyki, które nie bardzo przekonują innych policjantów. Ten sympatyczny bohater na pierwszym miejscu stawia prawdę i dąży do niej za wszelką cenę. Jest obdarzony ogromną wiedzą i intuicją, które pomagają mu rozwiązać nawet najtrudniejsze zagadki kryminalne. Nic więc dziwnego, że często porównywany jest do Sherlocka Holmesa. Oprócz nieprzeciętnego intelektu, obaj panowie są w podobnym wieku, nie mają nikogo bliskiego i wynajmują pokoje u gospodyń.
Książka napisana jest lekkim, miejscami zabawnym językiem. Nie ma w niej krwawych opisów z miejsca zbrodni, ale jakoś specjalnie mi ich nie brakowało. Autorka potrafi zbudować napięcie w zupełnie inny sposób. W powieści nie brakuje nagłych zwrotów akcji, które jeszcze bardziej komplikują dojście do prawdy. Jennings bawi się z czytelnikiem, który za każdym razem myśli, że dobrze typuje mordercę, jednak jest w błędzie. Co chwila pojawiają się nowe wątki, które wnoszą coś istotnego i sprawiają, że kolejna osoba staje się podejrzanym, niczym w powieściach Agathy Christie. Jednak informacje są umiejętnie dozowane, by nie odkryć od razu wszystkich kart. Jak na dobry kryminał przystało, zakończenie jest nieprzewidywalne.
Polecam ją miłośnikom kryminałów w stylu retro oraz detektywa Murdocha. Nie muszę chyba dodawać, że Murdoch jakiś czas temu dołączył do grona moich ulubionych detektywów (Sherlocka Holmesa, Herkulesa Poirota i Adriana Monka).
W śnieżnym Toronto zostaje znalezione zamarznięte ciało młodej kobiety. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, ot kolejna bezdomna lub prostytutka zamarła na śmierć, gdyby nie to, że denatka nie ma na sobie żadnego ubrania. Pomijając śmiertelną bladość, w zaokrągleniu jej policzków ciągle kryła się jakaś słodycz, a skóra nie nosiła jeszcze znaków upływającego czasu. (...) Lewa strona jej ciała była pokryta sinymi plamami. Stężenie pośmiertne daleko posunięte, nie można było odwrócić głowy, nogi i ramiona zamarznięte. Oczy zamknięte.
Na miejsce zostaje wezwany William Murdoch, młody i ambitny sierżant, pełniący obowiązki detektywa. Wkrótce okazuje się, że zmarła była służącą, a w jej śmierć może być zamieszanych wiele osób. A przynajmniej mają oni coś do ukrycia. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy ginie kolejna osoba. Detektyw Murdoch próbuje dowiedzieć się, czy oba zabójstwa miały ze sobą coś wspólnego. W toku śledztwa zagłębi się w najmroczniejsze zakątki ludzkich dusz i odkryje wiele nagromadzonych przez lata tajemnic, które nie powinny wyjść na światło dzienne...
Na początku muszę wspomnieć, że uwielbiam przenosić się z bohaterami do innych epok, poczuć tamtejsze zwyczaje i atmosferę. Tak wiele jest na rynku powieści dziejących się w czasach współczesnych, że jest to dla miła odmiana. Dlatego tak się ucieszyłam, że mogłam zobaczyć największe miasto Kanady z dawnych czasów. Widać, że Maureen Jennings doskonale czuje się w klimacie retro, gdyż potrafi wiernie przedstawić Toronto z końca XIX wieku. W owych czasach ulicami miasta jeździły już elektryczne tramwaje. Wystarczyło wyjść na tory, by zatrzymać taki pojazd.
Warto podkreślić, że "Ostatnia noc jej życia" jest pierwszą powieścią z cyklu o kanadyjskim detektywie Murdochu. Kolejne części to: "Pod gwiazdami Smoka", "Biedny Tom już wystygł" oraz "Spuśćmy psy". Na podstawie cyklu powstał serial kryminalny, który liczy już siedem sezonów.
Detektyw William Murdoch przedstawiony jest jako elegancki gentleman o żelaznych zasadach, który chętnie korzysta z najnowszych zdobyczy kryminalistyki, które nie bardzo przekonują innych policjantów. Ten sympatyczny bohater na pierwszym miejscu stawia prawdę i dąży do niej za wszelką cenę. Jest obdarzony ogromną wiedzą i intuicją, które pomagają mu rozwiązać nawet najtrudniejsze zagadki kryminalne. Nic więc dziwnego, że często porównywany jest do Sherlocka Holmesa. Oprócz nieprzeciętnego intelektu, obaj panowie są w podobnym wieku, nie mają nikogo bliskiego i wynajmują pokoje u gospodyń.
Książka napisana jest lekkim, miejscami zabawnym językiem. Nie ma w niej krwawych opisów z miejsca zbrodni, ale jakoś specjalnie mi ich nie brakowało. Autorka potrafi zbudować napięcie w zupełnie inny sposób. W powieści nie brakuje nagłych zwrotów akcji, które jeszcze bardziej komplikują dojście do prawdy. Jennings bawi się z czytelnikiem, który za każdym razem myśli, że dobrze typuje mordercę, jednak jest w błędzie. Co chwila pojawiają się nowe wątki, które wnoszą coś istotnego i sprawiają, że kolejna osoba staje się podejrzanym, niczym w powieściach Agathy Christie. Jednak informacje są umiejętnie dozowane, by nie odkryć od razu wszystkich kart. Jak na dobry kryminał przystało, zakończenie jest nieprzewidywalne.
Polecam ją miłośnikom kryminałów w stylu retro oraz detektywa Murdocha. Nie muszę chyba dodawać, że Murdoch jakiś czas temu dołączył do grona moich ulubionych detektywów (Sherlocka Holmesa, Herkulesa Poirota i Adriana Monka).
Maureen Jennings (ur. 1939) to kanadyjska pisarka, pani psycholog i terapeutka brytyjskiego pochodzenia. Zadebiutowała w 1997 roku (w wieku 58 lat!) właśnie powieścią "Ostatnia noc jej życia". Wkrótce po tym jej powieści zyskały międzynarodową sławę i są tłumaczone na wiele języków. Dziś ma już 74 lata i nadal świetnie pisze.
Autor: Maureen Jennings
Tytuł: "Ostatnia noc jej życia"
Ilość stron: 312
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Debiuty pisarskie
Od A do Z (tytuł na D)
Pod hasłem (pory)
Trójka e-pik (książka, która została zekranizowana)
W prezencie (literka O)
Kolejna zachęcająca recenzja kryminału retro, do którego podchodzę i podchodzę i podejść nie mogę :) Ale dla tej miłej odmiany może i warto. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI teraz ja mam pytanko :) Jak zrobiłaś obwódkę, tzn. kontury na napisach po prawej? Oj, przydałoby mi się to... :)
UsuńDaj się skusić na kryminał retro. Mają niepowtarzalny klimat, jakiego nie spotkasz we współczesnym kryminale :)
UsuńCo do obwódek, to użyłam cienia {-1px 0 black, 0 1px black, 1px 0 black, 0 -1px black}
UsuńZainspirowała mnie ta strona: http://www.tlumaczenia-angielski.info/w3c/css/text-shadow.html ;))
Dzięki :) Ale nie mogę tego znaleźć, tego, jak się to ustrojstwo w ogóle zwie, gdzie go szukać by zmienić :)
UsuńA skoro tak zachęcasz, to trzeba będzie się skusić :)
Tytuły widżetów i nagłówki to h2 ;)
UsuńKoniecznie :)
Uwielbiam kryminały retro, zwłaszcza takie porządnie napisane
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja. I rzadko kiedy się na nich zawodzę, w przeciwieństwie do tych współczesnych. ;)
Usuń
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nigdy jeszcze nie czytałam kryminału w stylu retro. A szkoda, bo widzę po Twojej recenzji, że mają jak to fajnie ujęłaś "niepowtarzalny klimat". Oj duże mam zaległości, które trzeba nadrobić:)
Koniecznie :) Na dobry początek polecam np. "Niespokojne kości" http://literaturomania.blogspot.com/2013/02/niespokojne-kosci-czyli-krymina-w.html :)
UsuńWypatruję tej książki w bibliotece, mam straszną ochotę na taki kryminał klimatyczny z innej epoki :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że powinna być w bibliotece. :)
Usuń