Powieść Michała Kotlińskiego to z pozoru niepowiązane ze sobą historie, poruszające problem narkomanii, sensu istnienia, natury Boga oraz bezradności wobec zastanej rzeczywistości. Czy warto po nią sięgnąć?
Temat narkomanii jest stary jak świat i obecny w literaturze od dawna. Można przywołać choćby "Pamiętnik narkomanki" Barbary Rosiek czy "My, dzieci z dworca Zoo" Christiane Felscherinow. Jednak Michał Kotliński nie twierdzi, że będzie pisał o czymś nowym. W dzisiejszych czasach byłoby nawet trudno wymyślić coś innowacyjnego. Jak mówi jeden z bohaterów jego powieści żyjemy w czasach postpostmodernizmu. Wszystko już powiedziano naprawdę dawno temu. Przeżuto na nowo też dawno. Teraz moim zdaniem przeżuwamy po raz trzeci. Jednak Kotliński podchodzi do tego problemu po swojemu. Nie moralizuje, jedynie przedstawia różnorodne historie narkomanów.
I tak poznajemy m.in. narkomankę Marzenę, która zatraca się w swoim nałogu do tego stopnia, że nie przeszkadza jej, że leży w błocie; Marcina, który woli jawę od snu oraz czyta i pisze w oparach trawki; prostytutkę Mariolę, która chce żyć naprawdę, bez obecnego wciąż wokół niej alfonsa Kędziora; Jakuba, który jest uzależniony od muzyki i psychotropów, muzyka i alkoholika; Karolinę, która czuje wstręt do swojej matki alkoholiczki, przez co pali marihuanę; Adama i Ewę, którzy uciekli z domów i zamieszkali na wysypisku śmieci, gdzie próbują stworzyć prawdziwą rodzinę; a także bukinistę i teologa Józka, który jest uzależniony od swojej bierności, choć chciałby pójść do przodu, coś zmienić w swoim życiu.
Całą tę plejadę bohaterów łączą narkotyki, Olsztyn oraz osoba Kruka. Kim jest tajemniczy Kruk? Narkomanem, dilerem, tłumaczem Neila Gaimana, ghostwriterem polskich raperów, pracownikiem kostnicy, anatomorfologiem? A może jest duchem Karola, pokutującym za to, że nie był uważny i zapomniał o Kai, która pogrążyła się w sen-śmierć? Albo jedynie wytworem wyobraźni piszącego dilera Janka? Bohaterowie przypisują mu zarazem cechy anielskie jak i diabelskie. Niektórzy widzą w nim świętego od ćpunów.
Powieść składa się z 3 historii – "Święty od ćpunów", "A. i E." oraz "Igła". Pierwsze opowiadanie dotyczy ludzi, którzy chcą żyć "poza", dlatego eksperymentują z różnymi narkotykami. Drugie opisuje losy Adama i Ewy, dwojga młodych ludzi, którzy stworzyli sobie dom na wysypisku śmieci. Trzecie stanowi futurystyczną groteskę o tym, jak po wejściu Turcji do Unii Europejskiej następuje ekspansja islamu, a Olsztyn staje się centrum rozrywki. Najbardziej przemówiło do mnie opowiadanie "A. i E.", które moim zdaniem jest najlepsze z całej książki. Pod jego wpływem zaczęłam się zastanawiać, czy to możliwe, by kilkunastoletnie dzieci mogły uciec z domu i jakby nigdy nic zamieszkać na wysypisku śmieci. Czy nikt ich nie szukał? Jest to dość przerażająca wizja.
Z kart powieści wyłania się bunt, protest, gorycz i melancholia bohaterów. Narkotyki są dla nich bożą opatrznością, środkiem, dzięki któremu mogą na chwilę zapomnieć o zmartwieniach. Świat jest dla nich jak gdyby jednym wielkim wysypiskiem śmieci. Nie dziwi więc, że pragną uciec, wyjść "poza", być kimś innym. I może im w tym pomóc jedynie ćpanie. Czasem ćpa się, żeby się nie bać; czasem ćpa się, bo się boi. Czasem ćpa się z nudów; czasem ćpa się, bo jest zbyt ciekawie, żeby znieść coś na trzeźwo. Wszystko jedno. Po dwóch – trzech dobach bez snu zaczynają się paranoje, manie prześladowcze i urojenia wsobne. W świecie tym wiara w Boga jest absurdem.
Ważnym elementem jest tu również motyw snu. Nie dziwi się, że przywołany zostaje cytat z "Życia snem" Calderóna de la Barci. Jedni od niego uciekają, wolą jawę, inni – mają narkotyczne wizje. Kruk zastanawia się, czy gdy zasypia, to śni własne sny czy śni się innym. Józka nawiedza co noc ten sam sen. W dodatku sen jest związany z pisaniem, Kruk jest bohaterem opowiadania Janka, a Józef – kluczową osobą dla twórczości Juliana Iljewskiego.
Powieść napisana jest dojrzałym, miejscami wulgarnym językiem, pełnym groteski i ironii. Mimo swojego młodego wieku Kotliński ma znakomity warsztat pisarski. Plusem powieści są trafne porównania, które przesiąknięte są ironią. Najlepszym przykładem jest zapatrywanie autora na odpadki, które pozostawia po sobie człowiek Matce Naturze. To tak jakby wampirzyca urodziła córkę, a ta wystrugała osikowy kołek i wbiła go mamusi w samo serduszko w środku rodzinnego obiadu. Świetnie są też scharakteryzowani bezdomni, którzy zbierają śmieci. Według niego to pracujący na umowy zlecenia freelancerzy, trudniący się zbieractwem obiektów o tej samej konsystencji, a następnie transportujące owe przedmioty do punktów ich transformacji w formie pierwotnej bądź w przedmioty innego rodzaju.
Na pewno nie jest to łatwa lektura z uwagi na tematykę – narkomanii, sensu istnienia, natury Boga oraz bezradności wobec zastanej rzeczywistości. Lektura ta jest jednak wartościowa, gdyż zmusza czytelnika do refleksji. Wymaga pewnego zaangażowania i skupienia, gdyż autor wprowadza naraz wiele wątków, które przeplatają się ze sobą, przez co łatwo się pogubić. Autor trzyma czytelnika w niepewności, poprzez wprowadzenie pojedynczych scenek, które budzą niepokój. Nie odpowiada na wszystkie nurtujące czytelnika pytania, lecz daje mu szansę na własną interpretację. Owe niedopowiedzenia są atutem powieści. Na pewno warto ją przeczytać, by wyrobić sobie o niej własne zdanie.
Michał Kotliński to młody polski pisarz. Ukończył studia licencjackie z dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Zadebiutował w 2008 roku powieścią "Miłość zwija się w bibułkę", za którą otrzymał nagrodę od wydawnictwa Telbit za najlepszą powieść dla młodzieży.
Temat narkomanii jest stary jak świat i obecny w literaturze od dawna. Można przywołać choćby "Pamiętnik narkomanki" Barbary Rosiek czy "My, dzieci z dworca Zoo" Christiane Felscherinow. Jednak Michał Kotliński nie twierdzi, że będzie pisał o czymś nowym. W dzisiejszych czasach byłoby nawet trudno wymyślić coś innowacyjnego. Jak mówi jeden z bohaterów jego powieści żyjemy w czasach postpostmodernizmu. Wszystko już powiedziano naprawdę dawno temu. Przeżuto na nowo też dawno. Teraz moim zdaniem przeżuwamy po raz trzeci. Jednak Kotliński podchodzi do tego problemu po swojemu. Nie moralizuje, jedynie przedstawia różnorodne historie narkomanów.
I tak poznajemy m.in. narkomankę Marzenę, która zatraca się w swoim nałogu do tego stopnia, że nie przeszkadza jej, że leży w błocie; Marcina, który woli jawę od snu oraz czyta i pisze w oparach trawki; prostytutkę Mariolę, która chce żyć naprawdę, bez obecnego wciąż wokół niej alfonsa Kędziora; Jakuba, który jest uzależniony od muzyki i psychotropów, muzyka i alkoholika; Karolinę, która czuje wstręt do swojej matki alkoholiczki, przez co pali marihuanę; Adama i Ewę, którzy uciekli z domów i zamieszkali na wysypisku śmieci, gdzie próbują stworzyć prawdziwą rodzinę; a także bukinistę i teologa Józka, który jest uzależniony od swojej bierności, choć chciałby pójść do przodu, coś zmienić w swoim życiu.
Całą tę plejadę bohaterów łączą narkotyki, Olsztyn oraz osoba Kruka. Kim jest tajemniczy Kruk? Narkomanem, dilerem, tłumaczem Neila Gaimana, ghostwriterem polskich raperów, pracownikiem kostnicy, anatomorfologiem? A może jest duchem Karola, pokutującym za to, że nie był uważny i zapomniał o Kai, która pogrążyła się w sen-śmierć? Albo jedynie wytworem wyobraźni piszącego dilera Janka? Bohaterowie przypisują mu zarazem cechy anielskie jak i diabelskie. Niektórzy widzą w nim świętego od ćpunów.
Powieść składa się z 3 historii – "Święty od ćpunów", "A. i E." oraz "Igła". Pierwsze opowiadanie dotyczy ludzi, którzy chcą żyć "poza", dlatego eksperymentują z różnymi narkotykami. Drugie opisuje losy Adama i Ewy, dwojga młodych ludzi, którzy stworzyli sobie dom na wysypisku śmieci. Trzecie stanowi futurystyczną groteskę o tym, jak po wejściu Turcji do Unii Europejskiej następuje ekspansja islamu, a Olsztyn staje się centrum rozrywki. Najbardziej przemówiło do mnie opowiadanie "A. i E.", które moim zdaniem jest najlepsze z całej książki. Pod jego wpływem zaczęłam się zastanawiać, czy to możliwe, by kilkunastoletnie dzieci mogły uciec z domu i jakby nigdy nic zamieszkać na wysypisku śmieci. Czy nikt ich nie szukał? Jest to dość przerażająca wizja.
Z kart powieści wyłania się bunt, protest, gorycz i melancholia bohaterów. Narkotyki są dla nich bożą opatrznością, środkiem, dzięki któremu mogą na chwilę zapomnieć o zmartwieniach. Świat jest dla nich jak gdyby jednym wielkim wysypiskiem śmieci. Nie dziwi więc, że pragną uciec, wyjść "poza", być kimś innym. I może im w tym pomóc jedynie ćpanie. Czasem ćpa się, żeby się nie bać; czasem ćpa się, bo się boi. Czasem ćpa się z nudów; czasem ćpa się, bo jest zbyt ciekawie, żeby znieść coś na trzeźwo. Wszystko jedno. Po dwóch – trzech dobach bez snu zaczynają się paranoje, manie prześladowcze i urojenia wsobne. W świecie tym wiara w Boga jest absurdem.
Ważnym elementem jest tu również motyw snu. Nie dziwi się, że przywołany zostaje cytat z "Życia snem" Calderóna de la Barci. Jedni od niego uciekają, wolą jawę, inni – mają narkotyczne wizje. Kruk zastanawia się, czy gdy zasypia, to śni własne sny czy śni się innym. Józka nawiedza co noc ten sam sen. W dodatku sen jest związany z pisaniem, Kruk jest bohaterem opowiadania Janka, a Józef – kluczową osobą dla twórczości Juliana Iljewskiego.
Powieść napisana jest dojrzałym, miejscami wulgarnym językiem, pełnym groteski i ironii. Mimo swojego młodego wieku Kotliński ma znakomity warsztat pisarski. Plusem powieści są trafne porównania, które przesiąknięte są ironią. Najlepszym przykładem jest zapatrywanie autora na odpadki, które pozostawia po sobie człowiek Matce Naturze. To tak jakby wampirzyca urodziła córkę, a ta wystrugała osikowy kołek i wbiła go mamusi w samo serduszko w środku rodzinnego obiadu. Świetnie są też scharakteryzowani bezdomni, którzy zbierają śmieci. Według niego to pracujący na umowy zlecenia freelancerzy, trudniący się zbieractwem obiektów o tej samej konsystencji, a następnie transportujące owe przedmioty do punktów ich transformacji w formie pierwotnej bądź w przedmioty innego rodzaju.
Na pewno nie jest to łatwa lektura z uwagi na tematykę – narkomanii, sensu istnienia, natury Boga oraz bezradności wobec zastanej rzeczywistości. Lektura ta jest jednak wartościowa, gdyż zmusza czytelnika do refleksji. Wymaga pewnego zaangażowania i skupienia, gdyż autor wprowadza naraz wiele wątków, które przeplatają się ze sobą, przez co łatwo się pogubić. Autor trzyma czytelnika w niepewności, poprzez wprowadzenie pojedynczych scenek, które budzą niepokój. Nie odpowiada na wszystkie nurtujące czytelnika pytania, lecz daje mu szansę na własną interpretację. Owe niedopowiedzenia są atutem powieści. Na pewno warto ją przeczytać, by wyrobić sobie o niej własne zdanie.
Michał Kotliński to młody polski pisarz. Ukończył studia licencjackie z dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Zadebiutował w 2008 roku powieścią "Miłość zwija się w bibułkę", za którą otrzymał nagrodę od wydawnictwa Telbit za najlepszą powieść dla młodzieży.
Autor: Michał Kotliński
Tytuł: "Święty od ćpunów"
Ilość stron: 144
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Od A do Z (tytuł z literką Ę)
Pierwsze słyszę!
Polacy nie gęsi
Trójka e-pik (autor, którego książka została nagrodzona)
W prezencie (joker zamiast Ę)
Lubię takie pomysłowe opisywanie, jak to w przypadku cytatu o bezdomnych, ale czasami bywa irytujące ^^ A najbardziej interesowałoby mnie opowiadanie o islamie, jestem ciekawa tej groteskowej wizji.
OdpowiedzUsuńJa też lubię takie zabawne opisy. Wizja jest dość zaskakująca, jak zresztą cała książka. ;)
UsuńZnowu kruk i znowu sny. Te motywy ostatnio często goszczą w mojej głowie. Mimo trudnej tematyki, z chęcią bym zajrzała do tej książki.
OdpowiedzUsuńSkoro chodzą za Tobą te motywy, to powinnaś przeczytać tę powieść. :)
Usuń
OdpowiedzUsuńMyślę, że z tych trzech opowiadań, które opisałaś, podobnie jak Ty wybrałabym jako najlepsze "A. i E." Ogólnie książka zapowiada się bardzo interesująco:)
Polecam :)
UsuńCzytałam "My, dzieci z dworca Zoo", przypomniała mi się jeszcze "Stokrotka", tak... mocno przeżuty temat. Postpostmodernizm brzmi strasznie... wtórnie, przez co i dołująco. Naprawdę nie mamy nic oryginalnego? Powielamy wszystko? Smutna informacja.
OdpowiedzUsuńRaperzy mają ghostwriterów? He, he ;) To by wiele wyjaśniało ;) Powiem tak - niektóre sprawy wydają mi się mocno przerysowane. Jak choćby ten cytat o bezdomnych, fajny, kwiecisty i oryginalny, ale nazbyt przekombinowany. 144 strony i 3 różne części? Raczej nie dla mnie, mimo wszystko temat wydaje mi się... przeżuty, właśnie, choć szalenie zachęcasz. A zatem będę neutralna - jak spotkam tę powieść w bibliotece, pochwycę.
A to była moja pierwsza styczność z literaturą z nurtu narkotycznego. Jakoś nigdy mnie do niej nie ciągnęło. O wspomnianych przeze mnie książkach jedynie słyszałam. Na pewno trudno jest wymyślić coś nowego, nie twierdzę jednak, że jest to niemożliwe. ;)
UsuńNa pewno są przerysowane, by pobudzić czytelnika do myślenia, może zaszokować. To małe wydawnictwo a książka z tego roku, więc nie wiem, czy w bibliotece będzie. ;)
Swego czasu sporo czytałam książek o podobnej tematyce. Chwilowo nie czuję potrzeby powrotu do niej.
OdpowiedzUsuńA ja wprost przeciwnie, dopiero zaczynam. :P
UsuńWydaje mi się, że wyrosłam z tej tematyki, ale książka z tego co piszesz wydaje się ciekawe, więc może zrobię wyjątek dla niej :)
OdpowiedzUsuńZrób wyjątek dla tej książki :)
Usuń