"Miałem szczęście być świadkiem, kiedy pewnym ludziom w środę przydarzyła się niedziela. To moja pierwsza książka reporterska" - wspomina Mariusz Szczygieł.
Reportaż nie jest łatwą formą przekazu. Można zatracić obiektywizm albo za bardzo "się napuszyć" przy jego tworzeniu. A przecież taki tekst powinien być przeznaczony dla każdego. Powinien być napisany językiem prostym i bliskim zwykłym ludziom. Na szczęście reportaż w Polsce ma się całkiem dobrze, o czym świadczy "Niedziela, która wydarzyła się w środę" Mariusza Szczygła.
Autor opisuje w nim polskie realia w latach 90. Mnie okres ten kojarzy się głównie z zabawą na trzepaku, graniem w gumę czy wymienianiem się kolorowymi karteczkami z koleżankami z podwórka. Pamiętam jeszcze, że płaciło się wtedy tysiącami, a zarabiało miliony. Co z tego, jak pieniądz miał małą wartość. Autor przybliża tamte czasy. Książka podzielona jest na 16 rozdziałów, a każdy z nich pokazuje inną historię.
Reportaż nie jest łatwą formą przekazu. Można zatracić obiektywizm albo za bardzo "się napuszyć" przy jego tworzeniu. A przecież taki tekst powinien być przeznaczony dla każdego. Powinien być napisany językiem prostym i bliskim zwykłym ludziom. Na szczęście reportaż w Polsce ma się całkiem dobrze, o czym świadczy "Niedziela, która wydarzyła się w środę" Mariusza Szczygła.
Autor opisuje w nim polskie realia w latach 90. Mnie okres ten kojarzy się głównie z zabawą na trzepaku, graniem w gumę czy wymienianiem się kolorowymi karteczkami z koleżankami z podwórka. Pamiętam jeszcze, że płaciło się wtedy tysiącami, a zarabiało miliony. Co z tego, jak pieniądz miał małą wartość. Autor przybliża tamte czasy. Książka podzielona jest na 16 rozdziałów, a każdy z nich pokazuje inną historię.