czwartek, 22 września 2011

Czy można wyśnić miłość? Recenzja "Pożeracza snów"

Co byście zrobili, gdyby okazało się, że wasz ukochany lub ukochana jest zmorą, czyhającą na wasze sny? Właśnie z takim problemem musi poradzić sobie bohaterka "Pożeracza snów" Bettiny Belitz.

Pojawiła się nowa dusza. Trzepocze jak schwytany ptak. Jest niespokojna, gniewna, kapryśna. Jest delikatna i dzika zarazem. Ma drobne, ostre haczyki.

Smakuje cudownie.

To dusza dziewczyny. Siedzę na szczycie swoich ruin, spoglądam na dół w mrok i czuję głód.


Nastoletnia Elisabeth Sturm, ku swojemu niezadowoleniu, przeprowadza się z rodzicami z centrum Kolonii na wieś w Westwaldzie. Pozbawiona swoich przyjaciółek, nie potrafi odnaleźć się w nowym otoczeniu. Ma problemy z nawiązaniem nowych znajomości, ponieważ wszyscy widzą w niej panienkę z wielkiego miasta. Sytuację pogarsza fakt, że jej ojciec jest szefem tamtejszej kliniki psychiatrycznej.

czwartek, 25 sierpnia 2011

Co jest stawką tej gry? Recenzja książki Robina Cooka

Wielbiciele Robina Cooka długo czekali na "Niebezpieczną grę", kolejną powieść mistrza thrillera medycznego. Czy było warto?

Tytułowa gra toczy się o wpływy na gruncie biotechnologii, a konkretnie medycyny regeneracyjnej. Stawką jest patent Satoshiego Machity, wynalazcy komórek macierzystych iPS wart biliony dolarów. Jednymi z głównych graczy są włoskie mafie i organizacje jakuzy (japońskie grupy przestępcze), które działają w Stanach Zjednoczonych.

W sam środek tego niebezpiecznego kulturowego "miszmaszu" wkracza patomorfolog Laurie Montgomery-Stapleton pracująca w Inspektoracie Medycyny Sądowej. Po powrocie z urlopu macierzyńskiego dostaje ona z pozoru prostą sprawę. Ma ustalić przyczynę tajemniczej śmierci Japończyka, którego znaleziono na stacji metra, bez żadnych dokumentów. Wszystko wskazuje na zgon z przyczyn naturalnych, ale to nie zadowala dociekliwej lekarki. Zaczyna drążyć temat, który jest niewygodny dla pewnych osób. Nie wie, na jakie niebezpieczeństwo naraża siebie i swoją rodzinę...

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Koszmarne ramy, czyli "Ymar" Magdaleny Marii Kałużyńskiej

Muszę przyznać, że nie przepadam za fantastyką, ale książka Magdaleny Marii Kałużyńskiej mnie do siebie przekonała. Jest połączeniem kryminału, z powieścią z pogranicza thrillera i horroru, z dużą dozą metafizyki.

Inspektor Aleksander Wojciechowski oraz technik Michał Smolik stają przed nie lada zagadką kryminalną. Dostają wezwanie do starej kamienicy, w której popełniono morderstwo. Widok, jaki ukazuje się ich oczom, mrozi im krew z żyłach. Krew oblepiała nagie ciało kobiety od krocza do stóp. Podłogę między łóżkiem a przeciwległą ścianą pokrywało kilka małych, ciemnych kałuż. Łysawy powiódł spojrzeniem po błyszczących śladach i zamarł. Szeroki czerwony pas pełzł po ścianie do wysokości około dwóch metrów. Urywał się nagle, tuż przed dolną krawędzią powyginanych szerokich ram, które okalały ogromny fragment ściany. Nie było w nich żadnego obrazu ani lustra. Nie przypuszczają nawet, że to początek ich problemów...

Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy podczas sekcji zwłok... dziewczyna ożywa. Jest to niesamowite nawet dla lekarki Agnieszki Chomrzan, która zajmuje się tym przypadkiem. Ale to nie wszystko… jeśli dodamy do tego koszmarne ramy do obrazu oraz kolejne nadprzyrodzone zjawiska, to łatwo o zawrót głowy. Nic nie jest, jak być powinno, a rzeczy nierealne stają się realne...

środa, 16 marca 2011

"Alienista", czyli kryminał historyczno-psychologiczny

Książka Caleba Carra jest połączeniem kryminału z powieścią historyczną i psychologiczną. Dzięki temu zabiegowi "Alienista" wyróżnia się wśród swojego gatunku.

Na początku kilka słów o samym tytule. Alienista to przodek dzisiejszego psychopatologa. Skąd się wzięła nazwa tego lekarza? Otóż do dwudziestego wieku panował pogląd, że osoby chore psychicznie są "wyalienowane" ze społeczeństwa oraz ze swojej prawdziwej natury. Dlatego specjalistów, którzy badali takie zaburzenia, nazywano "alienistami".

I takim właśnie alienistą jest Laszlo Kreizler. Nie cieszy się on jednak dobrą sławą w środowisku lekarskim oraz wśród zamożnych obywateli i mediów. Jego poglądy na temat teorii "kontekstu" kolidują ze sławną wówczas teorią wolnej woli. Jest przekonany, że o czynach każdego człowieka w znacznym stopniu przesądzają jego wczesne doświadczenia i że bez znajomości tych doświadczeń nie można zrozumieć niczyjego zachowania ani na nie wpłynąć. Na domiar złego założył on Instytut Dziecięcy, połączenie szkoły z ośrodkiem badawczym. Nie podoba się to opinii publicznej, gdyż odłącza dzieci od rodziców.