czwartek, 1 sierpnia 2013

Czy istnieją "Dowody z innego wymiaru"?

Jak skazać za morderstwo, gdy nie ma zwłok? Czy Osama bin Laden naprawdę istniał? I skąd pochodził Kuba Rozpruwacz? Na te i podobne pytania odpowiada książka "Dowody z innego wymiaru".

Książka "Dowody z innego wymiaru" to zbiór 16 artykułów napisanych przez dziennikarzy, reporterów oraz ekspertów z dziedziny kryminalistyki. Jej autorami są: dziennikarka śledcza Ewa Ornacka, dziennikarka śledcza Katarzyna Świerczyńska, reporter policyjno-kryminalny Piotr Borowiec, popularyzator historii Bogusław Wołoszański, dziennikarz "Focus Historia" Adam Węgłowski, były negocjator policyjny Dariusz Loranty, Dariusz Majo, dziennikarz Artur Górski, profesor prawa Marian Filar, dziennikarz śledczy Rafał Zalewski, doktor nauk prawnych i ekspert z zakresu badań zapachowych Tomasz Bednarek oraz reportażysta i podróżnik Kazimierz Pytko.

Artykuły dotyczą m.in. zbierania dowodów i szukania ofiar na wszelkie możliwe sposoby. Dzięki tej publikacji można dowiedzieć się, jak trudne jest udowodnienie komuś winy, gdy nie ma ciała i co się robi w takich przypadkach. Czy pomocni mogą okazać się jasnowidze, świadkowie koronni albo informatorzy? I czy można im bezgranicznie ufać? Autorzy opisują znane sprawy z Polski i ze świata, m.in. Iwony Wieczorek czy rodziny Bogdańskich, którzy zniknęli bez śladu, a także Osamy bin Ladena oraz Ala Capone.

Najbardziej zainteresował mnie artykuł dotyczący efektu CSI. Tym mianem określa się nagły wzrost zainteresowania kryminalistyką za sprawą popularnych seriali policyjnych, takich jak CSI (Crime Scene Investigation). Tomasz Bednarek, Naczelnik Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Stołecznej Policji obala mity dotyczące m.in. szybkości ujęcia sprawcy, wykrywalności, wiarygodności czy ewentualnych zagrożeń. Aż 40 procent rzekomych technik naukowych pokazanych w serialach CSI w ogóle nie istnieje. Podobnie słowo morderstwo, które nie występuje na gruncie polskiego kodeksu karnego. Najsmutniejsze w tym jest to, że na kierunkach związanych z kryminalistyką pojawiają się studenci, czerpiący wiedzę wyłącznie z seriali. Studia nie weryfikują efektu CSI - absolwent uczelni dopiero po podjęciu pierwszej pracy w laboratorium kryminalistycznym przeciera oczy ze zdumienia i jest rozczarowany brakiem sprzętu, jaki przecież widział w telewizji.

Godny uwagi jest także wywiad z profesorem Marianem Filarem zatytułowany "Moralność z nieprawego łoża". Opowiada on o instytucji świadka koronnego, która niesie ze sobą wiele nadużyć. Jej istotą jest wiara w prawdziwość zeznań groźnego przestępcy, a więc człowieka z gruntu niemoralnego. Co więcej, dostaje on nagrodę za kolejną niemoralność, czyli wsypanie swoich kompanów. Poza tym władza, przyznając bandycie status świadka koronnego, przymyka oko na inne jego przewiny. Trudno nie zgodzić się z tą opinią.

Dość kontrowersyjnym tematem jest zjawisko jasnowidzów, którym poświęcone są aż dwa artykuły. Pokazują one dwie strony medalu. Ewa Ornacka w swoim materiale "Jasnowidz z Człuchowa: prawda, mity i plotki" opisuje osiągnięcia Krzysztofa Jackowskiego. Przedstawia go jako osobę, która rzeczywiście ma dar jasnowidzenia. Podobno jego wizje pomogły w odnalezieniu setek ciał. Nieoficjalnie pomaga policji w śledztwach i jest wzywany jako świadek w sądzie. Jak sam podkreśla prowadzi działalność gospodarczą związaną z poszukiwaniem osób zaginionych.

Drugi artykuł "Nadprzyrodzona moc czy dobry marketing?" poddaje w wątpliwość zdolności jasnowidzów. Katarzyna Świerczyńska przytacza sprawę Iwony Wieczorek, której pomagał szukać także Krzysztof Jackowski - bez rezultatu. Biegałam z nim po lasach przez pół dnia, pokazałam drogi, którymi mogła wracać Iwona. Nic nie wyczuł. Na drugi dzień przed kamerami Polsatu chodził tymi samymi ścieżkami, którymi ja go dzień wcześniej prowadziłam, i twierdził, że czuje, że Iwona mogła tu być. Nie musiał nic czuć, po prostu wiedział to ode mnie!- wspomina matka Iwony, która nie wierzy w żadnych jasnowidzów. Jak słusznie zauważa Aleksander Andruszczak zazwyczaj takie osoby, które "mają" wizję, bardzo łatwo mówią: "Twój bliski nie żyje, leży w dole". Ale nikt już z nich nie bierze moralnej odpowiedzialności za to, co się dzieje z rodziną dalej. Poczucie winy, bezsilności przejmuje kontrolę nad życiem takiej rodziny, a wizje jasnowidzów w wielu przypadkach wzmagają to poczucie. Moim zdaniem mogą oni przynieść więcej szkód niż pożytku. Ale każdy ma prawo wierzyć, w co chce.

"Dowody z innego wymiaru" są ciekawą lekturą, napisaną bardzo rzeczowym językiem. Zaprezentowane w niej artykuły są na dość wysokim poziomie. Czyta się je bardzo szybko, gdyż są krótkie i wciągające. W dodatku ich tematyka jest różnorodna - m.in. jasnowidze, świadkowie koronni, słynni przestępcy, samobójstwa. Mnie ta książka bardzo przypadła do gustu, gdyż od dawna interesuję się tematem zbrodni. Polecam ją szczególnie miłośnikom kryminalistyki.







Autor: praca zbiorowa
Tytuł: "Dowody z innego wymiaru"
Ilość stron: 120
Oprawa: miękka








Książka przeczytana w ramach wyzwań:

Czytamy serie wydawnicze (Focus Śledczy poleca - wydawnictwo G+J)
Polacy nie gęsi
Nie tylko literatura piękna




22 komentarze:

  1. Coś dla mnie! Zdecydowanie! Sprawą Iwony Wieczorek swego czasu się interesowałam, chętnie poczytam też o jasnowidzach, bo mówiąc szczerze trudno mi uwierzyć, żeby naprawdę mieli taki dar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) Ja nie wierzę w jasnowidzów, gdyby rzeczywiście mieli takie zdolności, to nie byłoby tylu osób zaginionych.

      Usuń
    2. Dlatego dziwi mnie to, że współpracują z policją czy są świadkami w sądzie. Co innego jak osoba prywatna wierzy w jasnowidzów, a co innego jak władza wykonawcza czy sądownicza.

      Usuń
  2. Widzę same interesujące tematy. Uwielbiam książki z tej serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, książka jest interesująca - aż trudno przerwać jej czytanie. Ja też polubiłam tę serię :)

      Usuń
  3. Zainteresował mnie efekt CSI. Czytałam o tym kiedyś. Twórcy tego typu seriali w Ameryce zorganizowali swego czasu konferencję, na której wyrazili swoje niezadowolenie z powodu braku chęci współpracy ludzi z branży kryminalistyki oraz innych specjalistów ze scenarzystami. Z tego powodu wychodzi obraz, który ma mało wspólnego z rzeczywistością. Nie dziwi więc, że studenci na pierwszym roku przeżywają szok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jakoś nie mogę się przekonać do serialu CSI. Zdecydowanie bardziej wolę z kryminalnych "Trupią farmę" czy "Detektywa Murdocha". I to jest błąd, bo jakiś konsultant by się przydał, który poskromiłby trochę zapędy scenarzystów. Tak się kończy wiara we wszystko, co pokazują w serialach :P

      Usuń
  4. Bardzo, bardzo ciekawie wyglądająca lektura. Co do tej instytucji świadka koronnego - trudno wyobrazić sobie jednak jej zlikwidowanie. Oczywiście, wybiera się mniejsze zło, ale jednak zło. Natomiast patrząc na to z druiej strony jest to być może jedyna szansa na likwidację groźnych grup przestępczych. Dla mnie szala wagi moralnej, póki co, skłania się jednak przy jej zachowaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem cel nie uświęca środków. Świadkowie koronni nie są godny zaufania, mogą opowiadać wierutne bzdury, byle ocalić swoją skórę. A wymierza się sprawiedliwość na podstawie ich słów. Dlatego podczas ich zeznań trzeba być ostrożnym z wyciąganiem wniosków.

      Usuń
    2. A według mnie wprost przeciwnie: w wielu sytuacjach cel uświęca środki. Gdybym tak nie uważał, a jednocześnie nie chciał być hipokrytą, musiałbym skrytykować powstańców zabijających okupanta, policjantów brutalnie aresztujących przestępców, agentów sił wywiadowczych itd. Życie nie jest czarno-białe i niestety zdarza się, że do celów ze wszech miar słusznych prowadzą zachowania etycznie, czy też moralnie naganne ;)
      Co do ostrożności i braku zaufania - zgadzam się jak najbardziej. Wydaje mi się również, że odpowiednio wyszkolone służby nie kierowałyby się jedynie pustym oskarżeniem, a raczej zebrałyby na jego podstawie konkretne i solidne dowody. Chociaż w Polsce raczej trudno za to ręczyć :)

      Usuń
    3. Moim zdaniem nie można porównywać powstańców to bandytów. To zupełnie inna sytuacja. Pierwsi bronili ojczyzny, chcieli wolnej Polski, a drudzy chronią własną skórę. Co do policjantów brutalnie aresztujących przestępców - też tego nie popieram. Nawet najbardziej wzniosły cel nie usprawiedliwia nieetycznych czy niemoralnych zachowań. Moim zdaniem to pyrrusowe zwycięstwo. Już chyba wspominałam, że mam średniowieczne poglądy :P

      Oczywiście weryfikuje słowa świadków koronnych. Jednak ten system nie zawsze się sprawdza. Według innego artykułu z tej książki wielu niewinnych ludzi trafiło do więzienia z powodu ich zeznań. Na przykład Piotr W., policjant oskarżony przez Jarosława P. "Masę". Ostatecznie go uniewinniono, a "Masa" uznał, że to "nieporozumienie". Podobno lista nieuczciwych świadków koronnych jest długa - m.in. Igor Ł. "Patyk", Wiesław P. "Koczis", Włodzimierz C. "Prezes" vel "Łom", Maciej B. "Gruby". Ale czego można spodziewać się po przestępcach...

      Usuń
    4. Przede wszystkim nigdzie nie porównałem powstańców do bandytów. Jest to jedynie przykład na to, że to co moralnie złe (zabijanie ludzi) prowadziło do szczytnego celu (odzyskanie niepodległości). Zresztą po raz kolejny podkreślę, że czasem wzniosły cel może usprawiedliwiać niemoralne zachowanie. Oto przykładowa sytuacja: zostaje porwane czyjeś dziecko. Jego ojciec wie kto za tym stoi. Czy ma wobec tego prawo do pobicia przestępcy, w celu dowiedzenia się gdzie jest ono przetrzymywane? Według Twojego podejścia do życia w żadnym wypadku, bo bicie jest moralnie złe, wg. mnie natomiast jak najbardziej ma prawo, żeby się do tego posunąć. Pięknie by było gdyby każdy przestrzegał norm moralnych, ale tak niestety nie jest.

      Co do drugiej części Twojej wypowiedzi: nie ma sensu już jej oddzielnie komentować, gdyż w aspekcie braku zaufania do przestępców jak najbardziej się zgadzamy (trudno zresztą, żeby było inaczej).

      Usuń
    5. Przyznaję, jestem idealistką. Powstańców jestem w stanie zrozumieć i chyba to jedyny wyjątek w mojej teorii. Nie wiem, czy ma prawo czy nie. Na pewno zrobiłby wszystko, by odzyskać dziecko. Ale pobicie nie jest jeszcze takie niemoralne czy nieetyczne, więc aż tak bym się tego nie czepiała. Gorzej, gdyby zabił owych bandytów (chyba że w obronie własnej). Bo poszedłby siedzieć i tak czy tak straciłby dziecko. Chyba najlepszym wyjściem byłoby gdyby podzielił się swoim podejrzeniami z policją, niech ona działa. Ale trudno teoretyzować, w praktyce i tak wychodzi inaczej ;)

      Usuń
    6. W tym miejscu można już chyba zamknąć tę niewątpliwie ciekawą dyskusję, gdyż argumenty żadnej ze stron i tak nie zmienią niczyich opinii ;)
      Tak tylko nawiążę do tych "średniowiecznych poglądów" :) Machiavelli miał zupełnie inne :P

      Usuń
    7. Rzeczywiście ciekawa dyskusja nam wyszła. A zmienianie czyichś opinii to walka z wiatrakami. Ale i tak lubię polemizować :p
      To prawda, zupełnie inne - "trzeba być lisem i lwem". Ale "Konrad Wallenrod", który nawiązywał do tej zasady, mi się podobał :)

      Usuń
  5. Oooo... Tym procentem nieistniejących metod stosowanych przez CSI mnie zaskoczyłaś. Czuję się oszukana. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, że zachwiałam Twoją wiarą w CSI. Mam nadzieję, że nadal będziesz oglądać :P

      Usuń
    2. To było prawie tak, jak usłyszeć, że Święty Mikołaj nie istnieje. :P

      Usuń
    3. Jak to nie istnieje??? :P

      Usuń
  6. A podobno w tym roku największa ilość chętnych była właśnie na kryminalistykę. Zdaje się podad 20 osób na jedno miejsce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, czy mają coś w tym wspólnego seriale kryminalne, bo jeśli tak to wróżę marną przyszłość absolwentom tego kierunku ;)

      Usuń

Po przeczytaniu wpisu zostaw swój ślad (bez adresu swojego bloga oraz kryptoreklam - będą usuwane!). Dziękujemy za każdy komentarz :)