piątek, 27 września 2013

"S@motność w sieci" - miłość przez Internet

"Samotnym jest się tylko wtedy, gdy ma się na to czas" - zauważa Janusz L. Wiśniewski w "S@motności w sieci". Czy rzeczywiście to kwestia nadmiaru wolnego czasu, a może braku zrozumienia?

Czasami czujemy potrzebę wygadania się, ale nie mamy przed kim. Mimo że otacza nas wiele ludzi, czujemy się samotni i niezrozumiani. Zdarza się, że zdesperowani zwierzamy się obcej osobie, bo tak łatwiej, jest bezstronna, ma dystans do całej sytuacji. W podobnej sytuacji znalazła się bohaterka "S@motności w sieci" Janusza Leona Wiśniewskiego.

Jestem jeszcze trochę zakochana resztkami bezsensownej miłości i jest mi tak cholernie smutno teraz, że chcę to komuś powiedzieć. To musi być ktoś zupełnie obcy, kto nie może mnie zranić. Nareszcie przyda się na coś ten cały Internet. Trafiło na Ciebie. Czy mogę Ci o tym opowiedzieć? Takiego maila wysłała na ICQ do nieznanego sobie mężczyzny imieniem Jakub. I od tego momentu zaczyna się ich niełatwa znajomość przez Internet...

"S@motność w sieci" to opowieść o samotności, miłości, potrzebie bliskości i zrozumienia. Ona jest mężatką, jednak czuje się nieszczęśliwa i samotna, Jakub jest mężczyzną po przejściach i także jest samotny. W dodatku dzielą ich setki kilometrów - Ona mieszka w Polsce, a On w Niemczech.

Powieść czytałam po raz pierwszy około 8 lat temu. I choć dziś nie wzbudza już takich emocji jak za pierwszym razem, to jednak pozostał mi sentyment. Najlepiej zapamiętałam z niej dwa zdania: Samotnym jest się tylko wtedy, gdy ma się na to czas oraz Ze wszystkich rzeczy wiecznych miłość trwa najkrócej. Nie są może jakieś bardzo odkrywcze, ale ładne. Kilka razy próbowałam przeczytać inne książki tego autora, jednak bez powodzenia ("Zespoły napięć" mnie znudziły i odpuściłam sobie na jakiś czas jego twórczość). Aż do ukazania się "Miłości oraz innych dysonansów" - książki, która moim zdaniem jest jeszcze lepsza niż "S@motność w sieci". Może dlatego, że pisał ją wspólnie z rosyjską pisarką Iradą Wownenko.

Dużym plusem jest to, że wydarzenia opisywane w powieści pokazane są z perspektywy dwóch osób - Jej oraz Jakuba (na przemian). Jednakże narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Autor wprowadza także wiele retrospekcji z przeszłości bohaterów, które mają na celu dopełnienie ich portretów psychologicznych oraz łatwiejsze zrozumienie ich obecnej sytuacji.

Książkę "S@motność w sieci" czyta się w miarę szybko. Historia dwojga samotnych ludzi, którzy poznali się przypadkiem przez Internet, niezwykle wciąga. Zaczynamy zastanawiać się, co będzie dalej. Jak potoczą się ich losy, czy się wreszcie spotkają i jaki będzie tego finał. Trzeba przyznać, że zaskakujący i daje do myślenia. Książkę polecam miłośnikom powieści obyczajowych i romansów.

Warto wspomnieć, że na podstawie książki powstał film w reżyserii Witolda Adamka - z Magdaleną Cielecką i Andrzejem Chyrą w rolach głównych. Niestety ekranizacja już mi się tak nie podobała, ponieważ nie przepadam za tymi aktorami i nie tak sobie wyobrażałam bohaterów z powieści.

Janusz Leon Wiśniewski (ur. 1954) jest pisarzem oraz naukowcem - magistrem fizyki i ekonomii, doktorem informatyki i chemii. Zadebiutował w 2001 roku "S@motnością w sieci". Na swoim koncie ma także m.in. "Bikini" oraz "Na fejsie z moim synem".











Autorzy: Janusz Leon Wiśniewski
Tytuł: "S@motność w sieci"
Ilość stron: 304








Książka przeczytana w ramach wyzwań:

Czytamy polecane książki (przez Domi)
Czytamy powieści obyczajowe
Debiuty pisarskie
Pasionkowe Wyzwanie Czytelnicze (powieść obyczajowa, książka polskiego autora)
Pod hasłem (galeria uczuć)
Polacy nie gęsi
Trójka e-pik (powieść z wątkiem Internetu)
W prezencie (literka S)




22 komentarze:

  1. Czytałam kilka lat temu- pozostawiła po sobie miłe wspomnienia. Dziękuję za przypomnienie, tak, tez te cytaty kojarzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, miłe wspomnienia. Chyba najbardziej rozpoznawalne cytaty dałam :)

      Usuń
  2. Czytałam, ale powiem szczerze, że szczególnie historia w pamięć mi nie zapadła.
    Jednakże spotkałam samego autora - tego nigdy nie zapomnę! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się zdarza, może spodoba Ci się "Miłość oraz inne dysonanse", którą polecam albo inna książka. A gdzie spotkałaś autora? :)

      Usuń
  3. Książkę czytałam co prawda dość dawno temu, ale miło ją wspominam w przeciwieństwie do filmu, który podobnie jak Tobie nie przypadł do gustu. Ekranizacja mnie rozczarowała, ale powieść jak najbardziej polecam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dawno temu, jakoś na początku studiów. Teraz sobie tylko przypomniałam :P Film był koszmarny, chyba byłam na nim w kinie. To widzę, że mamy podobne odczucia :)

      Usuń
  4. Próbowałam obejrzeć film kiedyś, ale tak straszliwie się na nim wynudziłam, że nie wytrzymałam i wyłączyłam chyba w połowie. Nie zachęca mnie to do przeczytania książki, chociaż Tobie się podobała i może warto ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film nie jest dobry, ale książkę polecam. Zazwyczaj jest tak, że ekranizacja nie dorównuje oryginałowi. I tak jest w tym przypadku. Dlatego się nie zniechęcaj ;)

      Usuń
  5. Ja też dawno czytałam i też wolę książkę od filmu. Generalnie nie przepadam za J.L. Wiśniewskim, ale ta książka wyjątkowo mu się udała. A może to dlatego, że czytałam ją mając lat naście, a i wtedy rzeczywiście internet był nieco inny. Mniejszy. I łatwiej było się utożsamić z bohaterami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka zdecydowanie lepsza. A mnie podobały się jak na razie tylko dwie jego książki - "S@motność w sieci" oraz "Miłość oraz inne dysonanse". Natomiast "Zespoły napięć" były dla mnie beznadziejne. Ja czytałam chyba na drugim roku studiów ;)

      Usuń
  6. Ciekawa książka, o której mnóstwo słyszałam, ale nie doszłam na tyle daleko, aby przeczytać. Po prostu wstyd! Koniecznie muszę się w przyszłości zrehabilitować:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba to nadrobić. Tylko nie zaczynaj najpierw od filmu, bo się nastawisz negatywnie do książki ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Rzuciłaś kryminały, czy jak?

    Książkę czytałam wtedy, kiedy wszyscy, czyli jak się pojawiła i wtedy ogromnie mi się podobała. Teraz pewnie patrzyłabym na nią tak jak Ty, z sentymentem. Filmu nie widziałam. Boję się oglądać, bo wiem, że jest slaby i nie lubię Chyry. Jeśli obejrzę, to dla Cieleckiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rzuciłam, przecież mówiłam, że czytam tez inne książki :) Akurat "S@motność w sieci" czytałam po raz pierwszy jeszcze na studiach, a teraz sobie tylko odświeżyłam na potrzeby wyzwań (tak ładnie się wpasowałam w kilka naraz - Internet, galeria uczuć, polski autor oraz powieść obyczajowa).

      Cieleckiej nie trawię, jest jakaś taka wyniosła w każdym filmie. Moim zdaniem zepsuła tę rolę, książkowa bohaterka była normalna ;)

      Usuń
  8. Czytałam tę powieść dawno temu i niestety nie rzuciła mnie na kolana.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo podobała mi się ta powieść, płakałam jak bóbr. A ekranizacji nie widziałam, lubię Chyrę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jeszcze nigdy nie płakałam przy żadnej książce, przy filmie się zdarzyło. Ja nie bardzo Go lubię, poza tym zupełnie inaczej wyobrażałam sobie Jakuba, nie jako blondyna :P

      Usuń
  10. Właśnie skończyłam czytać - rozwaliła mnie na łopatki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo emocjonalna powieść. Mnie też podczas pierwszego czytania.

      Usuń
  11. Często spotykam się z tą powieścią, jednakże nie zaciekawiła mnie nigdy na tyle, by ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

Po przeczytaniu wpisu zostaw swój ślad (bez adresu swojego bloga oraz kryptoreklam - będą usuwane!). Dziękujemy za każdy komentarz :)