piątek, 26 kwietnia 2013

W marokańskim świecie, czyli "Żona sułtana"

Egzotyczny arabski świat, pełen przemocy i okrucieństwa, spisków i intryg, a także lojalności i pożądania – tak można opisać powieść Jane Johnson.

Akcja powieści rozpoczyna się w Maroko w 1677 roku. A dokładnie w mieście Meknes, zwanym Drugim Wersalem. To miejsce, w którym bardzo łatwo stracić życie, gdyż rządzi tam okrutny i porywczy sułtan Mulaj Ismail, który nie zna litości. Gdy kogoś zabije, udaje przy tym, że nic się nie stało. W dodatku cierpi on na manię wielkości i ma obsesję na punkcie przepychu. Dlatego chce wybudować największy pałac w całym Maroko, którego mury mają się rozciągać od Meknesu po Marrakesz. W zamierzeniu ma on przyćmić budowle wersalskie. Nie trzeba chyba dodawać, że dzieje się to kosztem niewolników, którzy giną każdego dnia z przemęczenia, oparzenia wapnem czy innych wypadków przy pracy. Przeżywają tylko najsilniejsi, a ci słabsi zostają zmieszani z wapnem i tworzą konstrukcję budynku.

O trudnym charakterze króla wie aż nazbyt dobrze Nus-Nus, skryba prowadzący sułtańską Księgę Łoża. Jego historia jest niezwykle ciekawa, ale także bardzo smutna. Jako jeden z najbliższych sług sułtana, jest on enuchem. W dodatku, codziennie musi on lawirować między nieprzewidywalnym sułtanem Ismailem, jego pierwszą żoną Zidaną, która uznawana jest za czarownicę oraz zepsutym do szpiku kości wielkim wezyrem Abd al-Azizem. Sytuacja komplikuje się, gdy na dwór sułtana trafia Alys Swann, Angielka porwana przez korsarzy. Nus-Nus wkrótce się w niej zakochuje i postanawia pomóc jej przeżyć. Ta jednak ma inny, dość śmiały plan...

"Żona sułtana" stanowi połączenie powieści historycznej, przygodowej oraz baśni arabskiej. Dla spotęgowania efektu, uwagę przykuwa okładka - w kolorach żółtym, złotym i turkusowym, z pięknie pomalowanym okiem z niebieską tęczówką. Powieść podzielona jest na 4 części, a każda napisana jest w pierwszej osobie. Jej narratorami są Nus-Nus oraz Alys Swann. Dzięki takiemu zabiegowi możemy zobaczyć te same wydarzenia z dwóch różnych perspektyw. W dodatku przenosimy się z egzotycznego Maroka do Anglii z czasów Karola II. Wydawać by się mogło, nareszcie cywilizacja. Nic bardziej mylnego, angielski władca w niczym nie ustępował okrutnemu sułtanowi.

W powieści zarysowany jest także wątek tajemniczego morderstwa. Otóż zostaje znaleziony martwy jeden ze sklepikarzy. Ktoś poderżnął mu gardło, równiutko, niczym owcy zatrzymanej podczas Id. Ucierpiała także jego piękna biała broda, której zakrwawiony kołtun leżał zmięty na piersi. W chwili śmierci opróżniły się jego jelita i stąd ten smród, metaliczny, trupi. I oczywiście podejrzenia padają na Nus-Nusa, który widział go ostatni... Ale to nie jedyne drastyczne opisy, jest ich znacznie więcej. Jak choćby te dotyczące tortur czy łóżkowych podbojów sułtana.

Mulaj Ismail (1645-1727)
Warto wspomnieć, że oprócz postaci fikcyjnych, w powieści występują także postacie historyczne. Mulaj Ismail istniał naprawdę i w latach 1672-1727 był sułtanem Maroko. Miał przydomek Safak Ad-Dima, czyli "przelewający krew". Przez 55 lat sprawowania władzy absolutnej m.in. utrzymał suwerenność Maroka poprzez obronę kraju przed podbojami osmańskich Turków, wzniósł kompleks pałacowy w Meknesie oraz odbudował wiele świątyń, meczetów, mostów, kasb. Zasłynął także z niewyobrażalnej ilości dzieci. W 1703 roku miał 525 synów i 342 córki, a w 1721 roku - 700 synów zdolnych dosiąść konia. Nie można zliczyć natomiast jego żon i nałożnic, tak było ich dużo.


Karol II to kolejna barwna postać historyczna. Choć nie miał ślubnych dzieci, ale oficjalnie spłodził 12-14 potomków ze swoimi nałożnicami. Prawdopodobnie było ich więcej, ale albo nie przeżyły, albo nie zostały uznane. Jedno jest pewne, płodził dzieci od Jersey po Hagę i od Paryża po Burgię.

Lilla Zidana istniała naprawdę i była żoną sułtana. Podobno została kupiona jako niewolnica od sułtańskiego brata - za 60 dukatów. Ubierała się dziwnie, miała monstrualną budowę ciała i wszyscy się jej bali, gdyż uważano ją za czarownicę. Niemniej jednak sprawowała władzę w haremie i przez 33 lata rządziła uczuciami sułtana. Jej najstarszy syn został uznany za pierwotnego następcę. Po czym w 1700 roku Ismail pozbawił go prawa dziedziczenia i przekazał je drugiemu synowi Zidany - Ahmadowi az-Zahabiemu "Złotemu".

Powieść napisana jest lekkim językiem, dzięki czemu czyta się ją dość szybko. Opisana w niej historia wciąga czytelnika od pierwszych stron. Dzięki niej można choć na chwilę przenieść się do egzotycznego, arabskiego świata i poznać tamtejszą kulturę. A trzeba przyznać, że bardzo różni się od naszej.

Na pewno nie jest to łatwa lektura, zmusza do refleksji na temat traktowania kobiet w krajach muzułmańskich. Czasami aż ciarki przechodzą po plecach z powodu okrucieństwa, jakie się tam odbywało każdego dnia. Szczególnie kierowane było w stronę kobiet i niewolników. Niewiasty zmuszane były do wyrzeczenia się swojej religii i przyjęcia islamu, pod groźbą wyszukanych tortur, niejednokrotnie zakończonych śmiercią. Przerażające było także kastrowanie mężczyzn, którzy strzegli haremów. Opis zabiegu przywołuje na myśl niewyobrażalne cierpienie. Nie stosowano przecież narkozy i używano prymitywnych sposobów na zagojenie się ran (zakopywanie osobnika na kilka dni na pustyni i stosowanie maści). Aż dziw, że ci ludzie przeżywali.

Trzeba przyznać, że zakończenie jest zaskakujące, choć moim zdaniem mało prawdopodobne. Atutem książki jest nota historyczna oraz słowniczek, które ułatwiają czytanie. Polecam tę książkę miłośnikom powieści przygodowo-historycznych oraz osobom zafascynowanym kulturą i historią Maroka.

Jane Johnson jest angielską pisarką. Obecnie spędza dużo czasu w Maroko ze swoim berberyjskim mężem. "Żona sułtana" jest jej trzecią powieścią, która została zainspirowana kulturą i historią Maroka. Poprzednie to: "Podarunek z przeszłości" oraz "Tajemnica amuletu". Być może zapoznam się z nimi w przyszłości.









Autor: Jane Johnson
Tytuł: "Żona sułtana"
Ilość stron: 448





Książka przeczytana w ramach wyzwań:

Czytamy książki historyczne
Pochłaniam strony, bo kocham tomy!!!!




7 komentarzy:

  1. Największe wrażenie to zrobiła na mnie ta liczba dzieci sułtana, nie sądzę, że ktoś był w stanie go prześcignąć :) W zasadzie rzadko sięgam po książki w tak zamierzchłej historii (zazwyczaj decyduję się na powieści osadzone w wieku XIX - lubię te czasy), ale fabuła tej książki nawet mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, choć wątpię, by rzeczywiście mógł mieć tyle dzieci. To jest fizycznie niemożliwe. A ja lubię czasem cofnąć się w czasie, nawet do średniowiecza ;) To się cieszę, że Cię zaciekawiła :)

      Usuń
  2. Wolę czytać książki związane z naszą kulturą - do egzotyki jakoś mnie nie ciągnie. Jeśli spojrzy się na historię medycyny, to myślę, że można znaleźć wiele równie szokujących praktyk lekarskich - ludzie to kiedyś byli twardzi ;) i pomyśleć, że to my, współcześni, narzekamy na służbę zdrowia więcej niż oni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie ciągnie do innych kultur, szczególnie egzotycznych. Zawsze to miła odmiana od szarej rzeczywistości. Np. bardzo podobało mi się książka "Woal" Any Veloso, osadzona w Indiach Portugalskich z XVII wieku.

      Jeśli chodzi o szokujące praktyki lekarskie, to masz rację. Choćby w średniowieczu było jeszcze gorzej. Swoją drogą, do tej pory sułtańscy słudzy są eunuchami. Ale mam nadzieję, że zabieg przeprowadzają już w bardziej cywilizowanych warunkach. ;)

      Usuń
  3. Interesująca książka. Czasem potrzebuję trochę egzotyki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Egoztyka to jest to, co bardzo lubię, tylko obawiam się, że mnie pokona nadmiar historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie będzie tak źle. Nie ma jej aż tak dużo - raczej jest ona tłem. Poza tym wiele ułatwia notka historyczna. Natomiast główny nacisk położony jest na wątki przygodowe i baśń arabką :)

      Usuń

Po przeczytaniu wpisu zostaw swój ślad (bez adresu swojego bloga oraz kryptoreklam - będą usuwane!). Dziękujemy za każdy komentarz :)