Powieści Lee Goldberga o detektywie Monku to prawdziwa gratka dla miłośników serialu, ale nie tylko. Kto raz po nie sięgnie, będzie do nich wracał. Jakie tym razem śledztwo poprowadzi ten nietuzinkowy detektyw? Odpowiedzi na to pytanie szukajcie w książce "Detektyw Monk w Opałach".
Na pewno wiele osób słyszało o Adrianie Monku - ekscentrycznym, ale niezwykle genialnym detektywie, który potrafi rozwikłać najbardziej skomplikowaną zagadkę kryminalną. Jest tak precyzyjny, że w swoich przypuszczeniach jeszcze nigdy się nie pomylił. Niestety ma jedną wadę, panicznie boi się niemalże wszystkiego. A jego lista fobii wciąż rośnie. Na szczęście nie przeszkadza mu to być najlepszym detektywem. A może to właśnie one pomagają mu rozwiązywać nawet najtrudniejsze sprawy i zauważać to, czego nie dostrzegają inni?
W Muzeum Gorączki Złota w Opałach zostaje zamordowany pracujący tam strażnik. Na miejsce zostaje wezwany detektyw Monk, który na co dzień pracuje w San Francisco. Tam dowiaduje się, że w 1962 roku w tym niewielkim kalifornijskim miasteczku bandyci napadli na pociąg i wyrzucili z niego sztabki złota. Choć wydarzyło się pół wieku temu, niektórzy nadal odwiedzają to miejsce i szukają zaginionego skarbu. Nic więc dziwnego, że Monka zaczyna interesować ta sprawa tak samo jak morderstwo. Szczególnie, że może mieć wiele wspólnego z Opałami...
Bowiem, w czasie gorączki złota mieszkał tam... Artemis Monka, który był równie ekscentryczny jak Adrian. Jest to tak niebywały zbieg okoliczności dla Natalie - asystentki Monka, że zaczyna czytać pamiętniki Abigail, która opisała losy Artemisa. I dochodzi do wniosku, że panowie muszą być ze sobą spokrewnieni:
Powieść trzyma w napięciu do ostatniej strony i jest przy tym zabawna. Już sam tytuł stanowi zabawną grę słów - opały jako kłopoty oraz nazwa miejscowości. W dodatku jest napisana lekkim językiem, że czyta się ją jednym tchem. Plusem jest także jej mały format, dzięki czemu można ją wszędzie ze sobą zabrać. Mankamentem są tylko małe literki, ale nie można mieć wszystkiego. Jest to lekki kryminał, bez mocnych opisów z miejsc zbrodni. Ale nie to jest w nim najważniejsze. Autor stawia na czasem dość pokrętny sposób Monka dochodzenia do prawdy i wszechobecny komizm słowny i sytuacyjny. Rozwiązanie zagadki jest jak zwykle zaskakujące. Powieść polecam fanom tego niezwykłego detektywa oraz miłośnikom kryminałów, którzy cenią sobie poczucie humoru.
Powieść oparta jest na serialu telewizyjnym w reżyserii Andy'ego Breckmana. Bardzo lubię ten serial, który ma swój urok dzięki Tony'emu Shalhoubowi, który jest niezastąpiony w roli Monka. Warto wspomnieć, że Lee Golberg ma już na swoim koncie 12 książek z tego cyklu (w Polsce ukazało się 9 z nich). W tym m.in. "Detektyw Monk i brudny glina", "Detektyw Monk czystym bankrutem". Goldberg był dwukrotnie nominowany do nagrody Edgar Award - dla najlepszych autorów kryminałów.
Na pewno wiele osób słyszało o Adrianie Monku - ekscentrycznym, ale niezwykle genialnym detektywie, który potrafi rozwikłać najbardziej skomplikowaną zagadkę kryminalną. Jest tak precyzyjny, że w swoich przypuszczeniach jeszcze nigdy się nie pomylił. Niestety ma jedną wadę, panicznie boi się niemalże wszystkiego. A jego lista fobii wciąż rośnie. Na szczęście nie przeszkadza mu to być najlepszym detektywem. A może to właśnie one pomagają mu rozwiązywać nawet najtrudniejsze sprawy i zauważać to, czego nie dostrzegają inni?
W Muzeum Gorączki Złota w Opałach zostaje zamordowany pracujący tam strażnik. Na miejsce zostaje wezwany detektyw Monk, który na co dzień pracuje w San Francisco. Tam dowiaduje się, że w 1962 roku w tym niewielkim kalifornijskim miasteczku bandyci napadli na pociąg i wyrzucili z niego sztabki złota. Choć wydarzyło się pół wieku temu, niektórzy nadal odwiedzają to miejsce i szukają zaginionego skarbu. Nic więc dziwnego, że Monka zaczyna interesować ta sprawa tak samo jak morderstwo. Szczególnie, że może mieć wiele wspólnego z Opałami...
Bowiem, w czasie gorączki złota mieszkał tam... Artemis Monka, który był równie ekscentryczny jak Adrian. Jest to tak niebywały zbieg okoliczności dla Natalie - asystentki Monka, że zaczyna czytać pamiętniki Abigail, która opisała losy Artemisa. I dochodzi do wniosku, że panowie muszą być ze sobą spokrewnieni:
- Z całą pewnością jest pan potomkiem Artemisa. On również nienawidził przyrody i bał się solanek kolczastych.Książka pisana jest w pierwszej osobie. Możemy spojrzeć na świat z perspektywy Natalie, która w zabawny sposób komentuje opisywane wydarzenia. Do tego dochodzi wiele zabawnych dialogów, szczególnie tych, w których Monk twardo obstaje przy swoich poglądach, a Natalie przy swoich. Śmieszny jest również jego sposób postrzegania świata. Jak choćby lęk przed przyrodą. Jego zdaniem: przyroda, to jedno wielkie gnicie. Ale to dopiero początek. Wystarczy, że na sekundę spuścisz ją z oczu, a cię zabije. Zgnilizna, trucizna i śmierć. Oto przyroda.
- To tak samo jakbyś powiedziała, że ja jestem z nim spokrewniony, bo zjadam posiłki, piję wodę i oddycham powietrzem.
Powieść trzyma w napięciu do ostatniej strony i jest przy tym zabawna. Już sam tytuł stanowi zabawną grę słów - opały jako kłopoty oraz nazwa miejscowości. W dodatku jest napisana lekkim językiem, że czyta się ją jednym tchem. Plusem jest także jej mały format, dzięki czemu można ją wszędzie ze sobą zabrać. Mankamentem są tylko małe literki, ale nie można mieć wszystkiego. Jest to lekki kryminał, bez mocnych opisów z miejsc zbrodni. Ale nie to jest w nim najważniejsze. Autor stawia na czasem dość pokrętny sposób Monka dochodzenia do prawdy i wszechobecny komizm słowny i sytuacyjny. Rozwiązanie zagadki jest jak zwykle zaskakujące. Powieść polecam fanom tego niezwykłego detektywa oraz miłośnikom kryminałów, którzy cenią sobie poczucie humoru.
Powieść oparta jest na serialu telewizyjnym w reżyserii Andy'ego Breckmana. Bardzo lubię ten serial, który ma swój urok dzięki Tony'emu Shalhoubowi, który jest niezastąpiony w roli Monka. Warto wspomnieć, że Lee Golberg ma już na swoim koncie 12 książek z tego cyklu (w Polsce ukazało się 9 z nich). W tym m.in. "Detektyw Monk i brudny glina", "Detektyw Monk czystym bankrutem". Goldberg był dwukrotnie nominowany do nagrody Edgar Award - dla najlepszych autorów kryminałów.
Autor: Lee Goldberg
Tytuł:"Detektyw Monk w Opałach"
Ilość stron: 312
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Pochłaniam strony, bo kocham tomy!!!!
Od A do Z (tytuł na D)
Z literą w tle (autor na G)
Z półki
Przyznam szczerze, że nie oglądałam nigdy tego serialu, ae słyszałam o nim. Do książki mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńBywa i tak ;)
UsuńSerial lubię sobie obejrzeć od czasu do czasu, jak leci w tv, ale jakoś nie palę się do czytania książki. Chociaż nie wykluczam, że przeczytam którąś część pewnego dnia :)
UsuńA ja lubię zarówno jedno jak i drugie. Zawsze mogę się trochę pośmiać. ;)
UsuńBardzo lubię serial i rozwiązywanie zagadek przez Monka, książki z tej serii z chęcią też bym przeczytała i zobaczyła, jak w praktyce wychodzi ten humor :)
OdpowiedzUsuńTyle ich powstało, że jest w czym wybierać :)
UsuńMoja mama bardzo lubi Monka ;) Ja oglądam rzadko, ale uważam go za sympatycznego bohatera.
OdpowiedzUsuńSympatyczny i zabawny zarazem. Choć czasem mi go szkoda. Tyle rzeczy go omija przez te jego irracjonalne fobie ;)
UsuńO detektywie Adrianie Monku słyszałam wiele razy i nawet obejrzałam kilka razy serial, ale szczerze mówiąc niezbyt przypadł mi do gustu, dlatego mimo pochlebnej recenzji, nie skuszę się na powyższą książkę.
OdpowiedzUsuńSkoro nie lubisz serialu to i książka Ci się nie spodoba. Bo jest w podobnym klimacie.
UsuńAch ach serial uwielbiałam i walczyłam o dostęp do telewizora, nawet mam kilka wydań na dvd - była kiedyś taka seria z gazetkami, uzbierałam jedno pudełko.:) Jednak zżyłam się z Sharoną, jej wybuchowością, i długo nie mogłam przekonać się do Natalie.
OdpowiedzUsuńJa najpierw oglądałam ten serial w telewizji, ale jakoś przestali emitować i przerzuciłam się na net. Mogłam oglądać kilka odcinków naraz jednego dnia. :p
UsuńSharona była też bardziej bezpośrednia, mówiła do niego po imieniu. Nathalie natomiast: panie Monk. Jest jakby bardziej zdystansowana. Trudno mi określić, którą bardziej lubię. Obie są fajne na swój sposób. ;) W książkach narratorką jest właśnie Nathalie.
serial oglądałam dawno temu, a do książek chwilowo mnie nie ciągnie, może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja też oglądałam go dawno temu. Pozdrawiam :)
Usuń