Marek Niedźwiecki w książce "Radiota, czyli skąd się biorą Niedźwiedzie" opowiada o swojej największej pasji, jaką jest radio.
Według słownika języka polskiego radiota to "radiotechnik obsługujący radiostację". Marek Niedźwiecki jest właśnie takim radiotą, oczywiście w przenośni, gdyż zamiast obsługi radiostacji, zajmuje się prowadzeniem programów radiowych. Jak tłumaczy w swojej książce: zawsze wiedziałem, że będę pracował w radiu i nic poza radiem mi się nie przydarzyło. U mnie praca równa się życie, a życie równa się praca. Jestem radiotą.
Marek Niedźwiecki jest skromnym człowiekiem, który nie zabiega o popularność. Do popularności nigdy nie tęskniłem. Gdybym mógł cofnąć czas, to byłaby chyba jedna z niewielu rzeczy, którą bym zmienił - chciałbym zachować anonimowość - tak przynajmniej twierdzi. A mimo to napisał już drugą książkę, której tematyka dotyczy radia - jego największej pasji. Jak to możliwie? "Radiota, czyli skąd się biorą Niedźwiedzie" powstała z myślą o czytelnikach, którym podobała się książka "Nie wierzę w życie pozaradiowe" i czuli niedosyt. Niestety nie czytałam poprzedniej publikacji, ale chętnie podzielę się swoimi refleksjami na temat najnowszej książki.
"Radiota" to zbiór szczerych, miejscami bolesnych, miejscami zabawnych wspomnień Marka Niedźwieckiego. Nie jest to jednak typowa autobiografia, a jeśli już to dotyczy ona głównie jednego aspektu jego życia - miłości do radia. W każdym rozdziale musi się znaleźć coś na temat radia, nawet jeśli zaczyna się on od zupełnie innych zagadnień.
Tytułowy radiota dzieciństwo spędził w Szadku, niedaleko Zduńskiej Woli. I wcale się tego nie wstydzi. I dobrze, w czasach, w których ludzie chcą się lansować na siłę i udawać kogoś, kim nie są, On pozostaje sobą. Jest bardzo naturalny, dzięki czemu budzi sympatię czytelnika.
Od najmłodszych lat marzył o pracy w radiu - i to nie byle jakim, bo w Trójce. Przeszedł długą drogę i poświęcił wiele, by to osiągnąć. Zaczynał w lesie, w którym nadawał audycje dla samego siebie, na studiach (kierunek budownictwo) przyszedł czas na radio "Żak", potem na Radio Łódź, by wreszcie osiąść na stałe w Trójce. W wywiadach żartuje, że Lista Przebojów to jego 32-letnia córka. Niestety nie ma rodziny, z którą mógłby się cieszyć z sukcesu, bo sam dokonał takiego wyboru. Niemniej jednak jest najlepszym przykładem na to, że marzenia można spełnić, nawet jeśli wydają się nierealne. Tylko czasem trzeba za to zapłacić wysoką cenę.
Z książki można dowiedzieć się także m.in. dlaczego w akcie urodzenia ma Niedźwiedzki przed "dz", a dziś jest Niedźwiecki przez "c", dlaczego zakochał się w Australii i dlaczego wybrał samotność. Niedźwiecki wspomina także o zagranicznych znajomościach zawieranych za pomocą listów i podróżach, które można było odbywać tylko dzięki zaproszeniom imiennym.
Książkę czyta się szybko, dzięki lekkiemu językowi i krótkim rozdziałom. Niedźwiecki potrafi ciekawie opowiadać - nie tylko o swojej pasji, także o czasach PRL-u. Przede wszystkim mówi jednak o muzyce, która towarzyszyła mu od zawsze. Opowiada także o głosowaniu na listę przebojów na pocztówkach lub nagrywaniu utworów z radia na kasetę, by potem móc odtworzyć je w swoim radiu studenckim. Dzięki temu możemy poznać przeboje, które go fascynowały w tamtych czasach. Za każdym razem, gdy pojawiał się jakiś tytuł piosenki i nazwa wykonawcy, puszczałam go na YouTubie i dopiero wtedy czytałam dalej - z muzyką w tle. Było to świetnie uzupełnienie lektury.
Warto wspomnieć, że waloru lekturze dodają zdjęcia Marka Niedźwieckiego z różnych okresów jego życia i z osobami, które spotkał na swojej drodze. Polecam ją słuchaczom radiowej Trójki, w szczególności Listy Przebojów oraz Marka Niedźwieckiego, jednego z najlepszych radiowców wszech czasów.
Według słownika języka polskiego radiota to "radiotechnik obsługujący radiostację". Marek Niedźwiecki jest właśnie takim radiotą, oczywiście w przenośni, gdyż zamiast obsługi radiostacji, zajmuje się prowadzeniem programów radiowych. Jak tłumaczy w swojej książce: zawsze wiedziałem, że będę pracował w radiu i nic poza radiem mi się nie przydarzyło. U mnie praca równa się życie, a życie równa się praca. Jestem radiotą.
Marek Niedźwiecki jest skromnym człowiekiem, który nie zabiega o popularność. Do popularności nigdy nie tęskniłem. Gdybym mógł cofnąć czas, to byłaby chyba jedna z niewielu rzeczy, którą bym zmienił - chciałbym zachować anonimowość - tak przynajmniej twierdzi. A mimo to napisał już drugą książkę, której tematyka dotyczy radia - jego największej pasji. Jak to możliwie? "Radiota, czyli skąd się biorą Niedźwiedzie" powstała z myślą o czytelnikach, którym podobała się książka "Nie wierzę w życie pozaradiowe" i czuli niedosyt. Niestety nie czytałam poprzedniej publikacji, ale chętnie podzielę się swoimi refleksjami na temat najnowszej książki.
"Radiota" to zbiór szczerych, miejscami bolesnych, miejscami zabawnych wspomnień Marka Niedźwieckiego. Nie jest to jednak typowa autobiografia, a jeśli już to dotyczy ona głównie jednego aspektu jego życia - miłości do radia. W każdym rozdziale musi się znaleźć coś na temat radia, nawet jeśli zaczyna się on od zupełnie innych zagadnień.
Fot. Weronika Trzeciak |
Tytułowy radiota dzieciństwo spędził w Szadku, niedaleko Zduńskiej Woli. I wcale się tego nie wstydzi. I dobrze, w czasach, w których ludzie chcą się lansować na siłę i udawać kogoś, kim nie są, On pozostaje sobą. Jest bardzo naturalny, dzięki czemu budzi sympatię czytelnika.
Od najmłodszych lat marzył o pracy w radiu - i to nie byle jakim, bo w Trójce. Przeszedł długą drogę i poświęcił wiele, by to osiągnąć. Zaczynał w lesie, w którym nadawał audycje dla samego siebie, na studiach (kierunek budownictwo) przyszedł czas na radio "Żak", potem na Radio Łódź, by wreszcie osiąść na stałe w Trójce. W wywiadach żartuje, że Lista Przebojów to jego 32-letnia córka. Niestety nie ma rodziny, z którą mógłby się cieszyć z sukcesu, bo sam dokonał takiego wyboru. Niemniej jednak jest najlepszym przykładem na to, że marzenia można spełnić, nawet jeśli wydają się nierealne. Tylko czasem trzeba za to zapłacić wysoką cenę.
Fot. Weronika Trzeciak |
Z książki można dowiedzieć się także m.in. dlaczego w akcie urodzenia ma Niedźwiedzki przed "dz", a dziś jest Niedźwiecki przez "c", dlaczego zakochał się w Australii i dlaczego wybrał samotność. Niedźwiecki wspomina także o zagranicznych znajomościach zawieranych za pomocą listów i podróżach, które można było odbywać tylko dzięki zaproszeniom imiennym.
Książkę czyta się szybko, dzięki lekkiemu językowi i krótkim rozdziałom. Niedźwiecki potrafi ciekawie opowiadać - nie tylko o swojej pasji, także o czasach PRL-u. Przede wszystkim mówi jednak o muzyce, która towarzyszyła mu od zawsze. Opowiada także o głosowaniu na listę przebojów na pocztówkach lub nagrywaniu utworów z radia na kasetę, by potem móc odtworzyć je w swoim radiu studenckim. Dzięki temu możemy poznać przeboje, które go fascynowały w tamtych czasach. Za każdym razem, gdy pojawiał się jakiś tytuł piosenki i nazwa wykonawcy, puszczałam go na YouTubie i dopiero wtedy czytałam dalej - z muzyką w tle. Było to świetnie uzupełnienie lektury.
Fot. Weronika Trzeciak |
Warto wspomnieć, że waloru lekturze dodają zdjęcia Marka Niedźwieckiego z różnych okresów jego życia i z osobami, które spotkał na swojej drodze. Polecam ją słuchaczom radiowej Trójki, w szczególności Listy Przebojów oraz Marka Niedźwieckiego, jednego z najlepszych radiowców wszech czasów.
Marek Niedźwiecki (ur. 1954) jest dziennikarzem muzycznym, twórcą Listy Przebojów Programu Trzeciego Polskiego Radia. Na swoim koncie ma także książkę "Nie wierzę w życie pozaradiowe". Warto zajrzeć także do Oficjalnego Archiwum Audycji Marka Niedźwieckiego oraz na jego blog.
Autor: Marek Niedźwiecki
Tytuł: "Radiota, czyli skąd się biorą Niedźwiedzie"
Ilość stron: 312
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytamy polecane książki (przez AnnRK)
Europa da się lubić (I poziom - Polska)
Książkowe podróże (Zduńska Wola, Łódź, NRD, Holandia, Włochy, Australia)
Nie tylko literatura piękna
Polacy nie gęsi II (szkolne przygody, pierwsza miłość)
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu ( cm)
Rekord 2014 (109)
W 200 książek dookoła świata (Polska)
Nie wiedziałam, że Niedźwiecki pochodzi z Szadku. To bardzo blisko mnie. Chętnie przeczytam i dowiem się innych ciekawych rzeczy.
OdpowiedzUsuńWiem, widziałam na mapie, że to niedaleko Łodzi. Mam nadzieję, że spodoba Ci się ta lektura :)
UsuńGdy czytam o osobach związanych z muzyką lub o samej muzyce zawsze puszczam wspominane w tekście utwory :) W książce Niedźwieckiego zachwyciły mnie fragmenty o zagranicznych znajomościach :) Nie miałam pojęcia o ich istnieniu, tym bardziej, że czasy były jakie były :)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie ułatwia czytanie :) Tak, to jedne z ciekawszych fragmentów w książce :)
UsuńWychowałam się na Niedźwieckim i LP Trójki :D
OdpowiedzUsuńJa słuchałam innych stacji radiowych. Muszę teraz to nadrobić i posłuchać chociaż jednej Listy Przebojów Trójki ;)
UsuńLubie Niedźwieckiego. Ja także słuchałam namiętnie Listy przebojów. Z wielką ochota sięgnę po tę publikację.
OdpowiedzUsuńJa polubiłam go za sprawą tej książki. I przyznam, że jeszcze nie słuchałam Listy Przebojów, ale to nadrobię :)
UsuńEhh nostalgia :) ten głos w Liście Przebojów... to jest prawdziwe radio:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście głos ma świetny :)
Usuńz Markiem to na koniec świata :)
OdpowiedzUsuńHehe ;)
UsuńBardzo fajna książka i właśnie to mi się w niej podobało, że dotyczyła głównie radia, a nie jakichś bardzo prywatnych spraw.
OdpowiedzUsuńJa też nie narzekam, że dotyczyła głównie radia ;)
UsuńJa jeszcze nie czytałam, ale na pewno to nadrobię. Skoro podobała i się tamta, to też powinna :)
OdpowiedzUsuń