wtorek, 12 sierpnia 2014

"Przystanek Kostaryka" - raj na Ziemi?

"Najtrudniejsza jest pierwsza decyzja, pierwsza emigracja, pierwsze rozpakowanie kartonów z książkami. Potem wszystko jest znacznie prostsze. Przenosimy się łatwiej, pakujemy i rozpakowujemy szybciej, stresów mniej, wnikanie w nowe kultury łatwiejsze" - wspomina Grażyna Obrąpalska w "Przystanku Kostaryka".

Kostaryka to państwo w Ameryce Środkowej, graniczące z  Nikaraguą i Panamą. Nazywana jest El Paradiso (czyli rajem) oraz Szwajcarią Ameryki Środkowej. Czy rzeczywiście to raj na Ziemi, opowiada Grażyna Obrąpalska w swojej książce "Przystanek Kostaryka".

"Przystanek Kostaryka" to opowieść o trzyletnim pobycie państwa Obrąpalskich w kostarykańskim Atenas oraz o ich podróżach do Nikaragui i Panamy. Jak przyznaje autorka to książka o podróży, która stała się książką o przyjaźni. Nie o zaliczaniu krajów, chociaż zobaczyłam ich sporo. Lecz o tym, jak my zmieniamy świat i jak świat zmienia nas. Nie ma już naszego domy w Kostaryce, ale są w niej ciągle nasi przyjaciele. I to do nich wracam.

W 2007 roku Grażyna i Jacek Obrąpalscy zamieszkali w kostarykańskim Atenas, gdzie kupili działkę i postawili dom Casa Escalada. Wcześniej mieszkali w Warszawie, Stawisku i Nowym Jorku. Jednak uznali, że to właśnie Kostaryka będzie ich miejscem na Ziemi. Jak przyznaje autorka: to wieczne szukanie dla siebie miejsca w świecie może wydawać się schizofreniczne, i pewnie trochę jest, tyle że trudno pozbawić się ciekawości świata, jeśli się ma trochę pieniędzy. Czy nowy dom spełnił ich oczekiwania? I czy odnaleźli się w nowym miejscu? Tego nie zdradzę, napiszę tylko, że poznali wielu wspaniałych ludzi, nauczyli się życia skutecznego i poznali, czym jest pura vida.

Dom w Atenas
Fot. Weronika Trzeciak

Według wielu przewodników Atenas może poszczyć się tym, że ma el mejor clima el mundo (najlepszy klimat na świecie). Średnie temperatury osiągają 23-26 stopni Celsjusza. Niestety w porze deszczowej, leje nawet miesiącami. Z bardzo obfitym deszczem zawsze jest problem. Jeśli pada bardzo dużo, to potrafi osunąć się ziemia i droga staje się nieprzejezdna (...) Jeśli pora deszczowa przebiega spokojnie i pada mało, też jest źle, a i z kranu woda czasami leci.

Życie w Kostaryce toczy się swoim tempem, czas jest pojęciem względnym. Dobrym przykładem jest opis naprawy ich samochodu w warsztacie w San José. Na części trzeba było czekać 2 miesiące, gdyż musiały być sprowadzone z Japonii. Po tym czasie dostali upragniony telefon - samochód był gotowy. Do San Jose dojechaliśmy na czas. Samochód będzie gotowy za godzinę, usłyszeliśmy (...) Godzina minęła. Jacek zaczął poszukiwać naszego samochodu w wielkiej hali. Nie było go widać. Minęły kolejne dwie godziny. Z ust sympatycznego pana mechanika usłyszeliśmy, że potrzebują jeszcze godzinkę. Wreszcie wynurzył się nasz samochód. Dalej rozkręcało go dwóch pracowników (...) I tak przeszły kolejne dwie godziny (...) Odbiór samochodu zajął nam osiem godzin. Uczyliśmy się innego poczucia czasu, bez ograniczających go klamer i od-do, rozciągającego się dowolnie.

Katedra w Granadzie oraz fabryczka hamaków
Fot. Weronika Trzeciak


To kraj kontrastów, z jednej strony ludzie pielgrzymują do figurki Matki Boskiej w Cartago, z drugiej - wszędzie stoją domy z kratami w oknach, wzrasta korupcja oraz przestępczość, a przepisy prawne, zmienia się co chwila, przez co nie można obyć się bez dobrego adwokata. Co więcej, jest drogo i nie ma wielu dobrych fachowców, co jest przyczyną złego stanu dróg i mostów. Mieszkańcy bardzo często mówią pura vida, co w wolnym tłumaczeniu można uznać za "pełnię życia". Sformułowanie to można usłyszeć każdego dnia na powitanie i pożegnanie.

Książkę czyta się w miarę szybko, gdyż jest napisana lekkim językiem. Grażyna Obrąpalska snuje nieśpiesznie swoją opowieść, bez zbędnej egzaltacji. Niczego przy tym nie upiększa, nie koloryzuje, pisze, jak rzeczywiście wygląda życie w tym miejscu. I jak trzeba mierzyć się z trudami codzienności. Kostaryka nie jest wcale rajem na Ziemi, ma zarówno swoje zalety, jak i wady. Ale na ten czas stała się ich enklawą. Autorka obala niektóre mity dotyczące Kostaryki. Wspomina np. o gringos, którzy są poważani i lubiani przez Kostarykańczyków, ale nigdy nie przestaną być dla nich obcy.

Pablo i Waleria, jego narzeczona
Fot. Weronika Trzeciak

"Przystanek Kostaryka" to wartościowa lektura, można z niej dowiedzieć się wiele na temat tego kraju, a także o Panamie i Nikaragui. Waloru lekturze dodają piękne fotografie, przedstawiające niezwykłe krajobrazy i znajomych państwa Obrąpalskich, m.in. Anię i Thomasa, adwokata Pablo i jego narzeczonej. Polecam ją miłośnikom książek podróżniczych oraz Kostaryki.

Warto wspomnieć, że "Przystanek Kostaryka" jest pierwszą pozycją wydawnictwa JanKa z serii książek-relacji, pisanych nie przez podróżników czy reporterów, lecz przez ludzi, którzy próbują żyć jak tubylcy, doświadczyć tego, co opisują.

Grażyna Martenka-Obrąpalska jest absolwentką Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Większą część życia spędziła, podróżując po świecie. Obecnie mieszka w Stanach Zjednoczonych, w Północnej Karolinie. Na swoim koncie ma także dwa tomy wierszy.









Autor: Grażyna Obrąpalska
Tytuł: "Przystanek Kostaryka"
Ilość stron: 192
Oprawa: miękka









Książka przeczytana w ramach wyzwań:

Czytam literaturę amerykańską
Europa da się lubić (I poziom - Polska)
Klucznik (literatura europejska)
Książkowe podróże (Stany Zjednoczone, Kostaryka, Nikaragua, Panama)
Polacy nie gęsi II
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (1,3 cm)
Rekord 2014 (101)
W 200 książek dookoła świata (Polska)



13 komentarzy:

  1. Niestety, ale nie przemawia do mnie fabuła :( Dam sobie spokój.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. W takim razie musisz się przekonać, czy to "to" :)

      Usuń
  3. Za podróżniczymi książkami mało przepadam, więc raczej nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie przepadam, ale ta książka mi się spodobała ;)

      Usuń
  4. Podoba mi się ta lektura! Też byłam z mężem ponad 3 lata za granicą (jednak nie tak daleko jak oni).Wszystko brzmi zachęcająco, a okładka powala swoim pięknem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, to może się skusisz? :) Państwo Obrąpalscy mieszkają od wielu lat w Stanach Zjednoczonych. Kostaryka to był tylko epizod w ich życiu.

      Usuń
  5. Z przyjemnością przeczytałam recenzję, pozdrawiam serdecznie,
    Grażyna Obrąpalska

    P.S. Jeszcze jedno addendum do kostarykańskiej historii- wrocił do nas pies, Shakira. Miewa się świetnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moja recenzja się Pani spodobała. I że znów jest z Państwem Shakira :)

      Usuń
  6. O takie książki to ja lubię :)
    Sama nie wiem dlaczego coś podobnego ("Australijczyk w Italii") czytałam aż tak dawno, bo dokładnie rok temu. Może w ferie zrobię sobie małą podróż do jakiegoś ciekawego kraju z bohaterami innej książki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta książka w pełni spełniła moje oczekiwania, ponieważ przez lata chciałam się dowiedzieć jak najwięcej o Kostaryce. Książka jest relacją życia codziennego bez żadnego koloryzowania. Cieszę się, że ją odkryłam.
    Ewelina

    OdpowiedzUsuń

Po przeczytaniu wpisu zostaw swój ślad (bez adresu swojego bloga oraz kryptoreklam - będą usuwane!). Dziękujemy za każdy komentarz :)