"Nie byłem przygotowany na pasję, nie szukałem jej. Nie dostrzegłem, gdy się zbliżała, zastawiła na mnie sidła (...) Nie wiedziałem, że prawdziwa pasja nie znosi żadnych ustępstw ani ugody, żadnych półśrodków, rozwiązań zastępczych" - przyznaje Wojciech Jagielski.
Na początku muszę przyznać, że nigdy nie byłam wielką miłośniczką reportaży. Dotychczas przeczytałam zaledwie trzy - "Cesarza" Ryszarda Kapuścińskiego, "Kronikę końca świata" Jakuba Mielca oraz "Niedzielę, która zaczęła się w środę" Mariusza Szczygła. Postanowiłam poszerzyć swoje grono reportażystów, których książki poznałam, o osobę Wojciecha Jagielskiego. Mój wybór padł na jego najnowsze dzieło "Trębacz z Tembisy. Droga do Mandeli".
Jak wspomina Wojciech Jagielski w końcowej notce: książka jest wynikiem kilkunastu podróży do Afryki Południowej, które jako dziennikarz "Gazety Wyborczej" odbyłem w latach 1993-2011. Poświęcił ją Nelsonie Mandeli, największemu przywódcy XX wieku, organizatorowi akcji terrorystycznych i laureatowi Pokojowej Nagrody Nobla. Ten człowiek-legenda siedział przez 27 lat w więzieniu za działalność wywrotową, mającą na celu obalenie apartheidu. Mimo to nie wyrzekł się swoich przekonań i poprowadził swój kraj do zwycięstwa, jakim były rewolucyjne przemiany. Jednak za swoje ideały zapłacił najwyższą cenę.

Jak wspomina Wojciech Jagielski w końcowej notce: książka jest wynikiem kilkunastu podróży do Afryki Południowej, które jako dziennikarz "Gazety Wyborczej" odbyłem w latach 1993-2011. Poświęcił ją Nelsonie Mandeli, największemu przywódcy XX wieku, organizatorowi akcji terrorystycznych i laureatowi Pokojowej Nagrody Nobla. Ten człowiek-legenda siedział przez 27 lat w więzieniu za działalność wywrotową, mającą na celu obalenie apartheidu. Mimo to nie wyrzekł się swoich przekonań i poprowadził swój kraj do zwycięstwa, jakim były rewolucyjne przemiany. Jednak za swoje ideały zapłacił najwyższą cenę.