"Znachor" Tadeusza Dołęgi-Mostowicza to jedna z najpiękniejszych powieść o miłości. Początkowo książka ta miała być scenariuszem do filmu.
Bardzo lubię "Znachora", to jeden z moich ulubionych filmów. Oglądałam go już kilka razy i nigdy mi się nie znudzi. Jednak nigdy nie zapoznałam się z książką. Postanowiłam to wreszcie zmienić, dlatego sięgnęłam po powieść Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.
Wybitny chirurg, profesor Rafał Wilczur, odnosi liczne sukcesy zawodowe. Przeprowadzane przez niego operacje wymagają niezwykłej precyzji. Profesor Wilczur operował wrzód na sercu. Trzymał je oto w lewej dłoni i rytmicznym ruchem palców masował nieustannie, gdyż wciąż słabło. Przez cienką gumową rękawiczkę czuł każde drgnięcie, każdy lekki bulgot, gdy zastawki odmawiały posłuszeństwa i drętwiejącymi palcami zmuszał je do pracy. Operacja trwała już czterdzieści sześć minut.
Niestety międzynarodowa sława nie przekłada się to na jego relacje rodzinne. Pewnego dnia jego ukochana żona postanawia odejść do innego i zabiera ze sobą córkę. Zrozpaczony mężczyzna włóczy się bez celu po mieście, zostaje okradziony i pobity - w konsekwencji czego traci pamięć. Od tej pory chodzi od wioski do wioski i ima się różnych prac. I choć nie pamięta nic ze swojego dawnego życia, zostaje lokalnym znachorem... Czy uda mu się odzyskać pamięć?
"Znachor" to powieść obyczajowa, która jest jedną z najpiękniejszych książek o miłości. Autor pokazał w niej, że uczucie ojcowskie jest silniejsze niż utrata pamięci. Profesor Wilczur, jako Antoni Kosiba, od razu zapałał sympatią do swojej córki, choć tak naprawdę nie wiedział, kim ona jest. I gdy uległa wypadkowi, chciał jej pomóc za wszelką cenę. Nawet cenę kradzieży narzędzi chirurgicznych i podjęcia się niebezpiecznej operacji - bez uprawnień. Kolejnym uczuciem jest miłość do żony. Była bezgraniczna, kochał ją ponad wszystko. Dlatego tak trudno było mu się pogodzić z jej odejściem do innego mężczyzny. Profesor Wilczur był dobrym człowiekiem, kochał ludzi. Chciał im pomagać, dlatego został znachorem, gdy zobaczył, że ma talent do leczenia.
Dołęga-Mostowicz wprowadził do powieści także czarne charaktery. Zenka, nieszczęśliwie zakochanego w Marysi chłopaka, który doprowadza do tragedii czy Eleonorę Czyńska, matka Artura. Stanowią oni równoważnię dla dobrych bohaterów, takich jak profesor Rafał Wilczur, Maria Wilczurówna.
Powieść czyta dość szybko, dzięki lekkiemu językowi. Choć znałam tę historię na pamięć z filmowej adaptacji, to cieszę się, że wreszcie sięgnęłam po książkę. Być może niektórzy stwierdzą, że niektóre wątki są naiwne, cukierkowe, mało realne, ale mnie się ta powieść podoba. To klasyka polskiej literatury, którą warto znać. Polecam ją każdemu bez wyjątku.
Warto wspomnieć, że Tadeusz Dołęga-Mostowicz początkowo napisał scenariusz filmowy, jednak został on odrzucony. Wobec tego przerobił go na powieść. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bowiem książka doczekała się dwóch adaptacji filmowych - z 1937 roku w reżyserii Michała Waszyńskiego oraz z 1982 roku w reżyserii Jerzego Hoffmana. Autor napisał także kontynuację - "Profesor Wilczur", którą chciałabym poznać.
Bardzo lubię "Znachora", to jeden z moich ulubionych filmów. Oglądałam go już kilka razy i nigdy mi się nie znudzi. Jednak nigdy nie zapoznałam się z książką. Postanowiłam to wreszcie zmienić, dlatego sięgnęłam po powieść Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.
Wybitny chirurg, profesor Rafał Wilczur, odnosi liczne sukcesy zawodowe. Przeprowadzane przez niego operacje wymagają niezwykłej precyzji. Profesor Wilczur operował wrzód na sercu. Trzymał je oto w lewej dłoni i rytmicznym ruchem palców masował nieustannie, gdyż wciąż słabło. Przez cienką gumową rękawiczkę czuł każde drgnięcie, każdy lekki bulgot, gdy zastawki odmawiały posłuszeństwa i drętwiejącymi palcami zmuszał je do pracy. Operacja trwała już czterdzieści sześć minut.
Niestety międzynarodowa sława nie przekłada się to na jego relacje rodzinne. Pewnego dnia jego ukochana żona postanawia odejść do innego i zabiera ze sobą córkę. Zrozpaczony mężczyzna włóczy się bez celu po mieście, zostaje okradziony i pobity - w konsekwencji czego traci pamięć. Od tej pory chodzi od wioski do wioski i ima się różnych prac. I choć nie pamięta nic ze swojego dawnego życia, zostaje lokalnym znachorem... Czy uda mu się odzyskać pamięć?
"Znachor" to powieść obyczajowa, która jest jedną z najpiękniejszych książek o miłości. Autor pokazał w niej, że uczucie ojcowskie jest silniejsze niż utrata pamięci. Profesor Wilczur, jako Antoni Kosiba, od razu zapałał sympatią do swojej córki, choć tak naprawdę nie wiedział, kim ona jest. I gdy uległa wypadkowi, chciał jej pomóc za wszelką cenę. Nawet cenę kradzieży narzędzi chirurgicznych i podjęcia się niebezpiecznej operacji - bez uprawnień. Kolejnym uczuciem jest miłość do żony. Była bezgraniczna, kochał ją ponad wszystko. Dlatego tak trudno było mu się pogodzić z jej odejściem do innego mężczyzny. Profesor Wilczur był dobrym człowiekiem, kochał ludzi. Chciał im pomagać, dlatego został znachorem, gdy zobaczył, że ma talent do leczenia.
Dołęga-Mostowicz wprowadził do powieści także czarne charaktery. Zenka, nieszczęśliwie zakochanego w Marysi chłopaka, który doprowadza do tragedii czy Eleonorę Czyńska, matka Artura. Stanowią oni równoważnię dla dobrych bohaterów, takich jak profesor Rafał Wilczur, Maria Wilczurówna.
Powieść czyta dość szybko, dzięki lekkiemu językowi. Choć znałam tę historię na pamięć z filmowej adaptacji, to cieszę się, że wreszcie sięgnęłam po książkę. Być może niektórzy stwierdzą, że niektóre wątki są naiwne, cukierkowe, mało realne, ale mnie się ta powieść podoba. To klasyka polskiej literatury, którą warto znać. Polecam ją każdemu bez wyjątku.
Warto wspomnieć, że Tadeusz Dołęga-Mostowicz początkowo napisał scenariusz filmowy, jednak został on odrzucony. Wobec tego przerobił go na powieść. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bowiem książka doczekała się dwóch adaptacji filmowych - z 1937 roku w reżyserii Michała Waszyńskiego oraz z 1982 roku w reżyserii Jerzego Hoffmana. Autor napisał także kontynuację - "Profesor Wilczur", którą chciałabym poznać.
Tadeusz Dołęga-Mostowicz (1898-1939) był pisarzem, scenarzystą i dziennikarzem. Na swoim koncie ma takie powieści, jak m.in.: "Kariera Nikodema Dyzmy", "Pamiętnik pani Hanki", "Prokurator Alicja Horn".
Autor: Tadeusz Dołęga-Mostowicz
Tytuł: "Znachor"
Ilość stron: 336
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
ABC Czytania (wariant 1 - tytuł na Z)
Czytam, bo polskie (3, 5)
Gra w kolory (biały)
Grunt to okładka (zamknięcie)
Pochłaniam strony, bo kocham tomy!!!! (336 s.)
Pod hasłem (autor ze znakiem)
W 200 książek dookoła świata (Polska)
Wielobukowe wyzwanie (polska dusza)
Moja mama uwielbia oglądać "Znachora". Na mojej półce czeka książka - wypadałoby w końcu zabrać się za nią. Widzę, że zdecydowanie warto.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto ją przeczytać :)
UsuńCzytałam, oglądałam i przyznaję rację ☺
OdpowiedzUsuńWiki, nie zapomnij podesłać linków do wyzwania!
Usuńhttps://gosia72.blogspot.com/p/blog-page_74.html
Cieszę się, że mamy podobne zadanie ;)
UsuńOczywiście zapomniałam, cała ja, na szczęście tylko jeden :P
Czytałam zarówno "Znachora", jak i "Profesora Wilczura", ale wieki temu :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero planuję przeczytać "Profesora Wilczura" ;)
Usuń"Znachora" oglądałam jakieś 17 lat temu i nie pamiętam treści, ale wiem, że wywarł na mnie wrażenie.
OdpowiedzUsuńFajnie byłoby sobie przypomnieć fabułę z pomocą książki.
Ja oglądałam "Znachora" kilka razy, bo lubię ten film ;) Myślę, że to dobry pomysł :)
Usuń