"Szkielet na Lesznie" Walerego Przyborowskiego jest przedwojennym kryminałem warszawskim, pochodzącym z II połowy XIX wieku.
Ostatnio coraz częściej czytam przedwojenne kryminały warszawskie. Dzięki nim mogę się przenieść do innego świata - belle époque, gdy Warszawa była nazywana Paryżem Północy. Mogę zobaczyć, jak żyło się wtedy ludziom, jak spędzali czas i jakie były ich zwyczaje. A przy okazji zagłębić się w kryminalnej zagadce. Tak było i tym razem, gdy sięgnęłam po powieść "Szkielet na Lesznie".
W jednym z rozbieranych dworków przy ulicy Leszno na warszawskiej Woli zostaje znaleziony ludzki szkielet. Tajemnicza zbrodnia staje się obiektem zainteresowania prasy oraz społeczeństwa. Na miejscu zjawiają się doktor Władysław Żubr oraz emerytowany artysta Ryszard Heliglas. Widok szkieletu wywołuje u byłego śpiewaka dość nerwowe zachowanie, choć to on nalegał na jego obejrzenie. Czy mogło go coś łączyć z ofiarą?
Doktor postanawia zbadań sprawę na własną rękę - niezależnie od policji. Jest ciekawy, co wydarzyło się w dworku. Nie przypuszcza, na jak wielkie niebezpieczeństwo się naraża... Czy uda mu się poznać prawdę, mimo że od zbrodni mogło minąć ponad 20 lat?
"Szkielet na Lesznie" ukazała się po raz pierwszy w 1891 roku w "Dzienniku dla wszystkich". Walery Przyborowski uważał się bardziej za historyka niż pisarza i to właśnie tej pierwszej dziedzinie poświęcał więcej uwagi. Niemniej jednak pisał również powieści romansowe oraz kryminalne. Niektóre z nich publikowane były one w odcinkach, nigdy nie doczekały się książkowego wydania. Pewnie też dlatego jego twórczość nie przetrwała próby czasu. Dopiero w 2016 roku zostały wznowione dwie jego powieści kryminalne.
Powieść jest przedwojennym kryminałem warszawskim. Jej akcja rozgrywa się w 1860 roku, czyli w II połowie XIX wieku. W związku z tym w powieści zdarzają się archaiczne słowa i konstrukcje, m.in. lampucer - zamiast latarnik, krescencja - zamiast roślinność. Jest nawet fragment gwary warszawskiej: Opraszam biedny kalieka, które niemogący zapracować na kawałek chlieba, najdroższe członeczki, szliachetne, litościwe państwo opraszam... Prawdziwa perełka. Należy podkreślić, że takim językiem się wtedy posługiwano, nie jest to żadna stylizacja.
Książka oparta jest na motywie zbrodni sprzed lat. Zwykle dość ciężko złapać sprawców, gdy minęło ponad ćwierć wieku. Jednak nie tak łatwo zwieść doktora Żubra. Mimo swojego młodego wieku, szybko dostrzega, że szkielet należał do jasnowłosej kobiety, która była w ciąży. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że została ona zamordowana. Co ciekawe, odczytuje to z leżącego przed nim szkieletu - bez szczegółowych badań. Jest przy tym bardzo zuchwały: Przekonany był, że ci, co przyjdą z urzędu oglądać szkielet zamordowanej kobiety, nawet połowy tego nie dostrzegą, co on widział. Spiszą nic nieznaczący protokół, który pójdzie do jakiegoś archiwum i na tym wszystko się skończy; straszna, krzycząca o pomstę do nieba, zbrodnia popadnie w morzu niepamięci.
Powieść czyta się szybko, ponieważ została napisana lekkim językiem. Walery Przyborowski potrafił zbudować napięcie za sprawą nagłych zwrotów akcji i dozowaniu ważnych informacji. Trzeba przyznać, że zakończenie jest zaskakujące.
Na pewno to miła odmiana od współczesnych kryminałów. Byłoby szkoda, gdyby ta książka nie przetrwała do naszych czasów. Na szczęście ocalały egzemplarze, dzięki którym powstało to wydanie - pierwsze powojenne. Choć okładka sugeruje inaczej, to powieść ta została wydana w XXI wieku.
Polecam tę książkę miłośnikom kryminałów oraz osobom, które chciałaby zobaczyć, jak wyglądało życie w przedwojennej Warszawie.
Ostatnio coraz częściej czytam przedwojenne kryminały warszawskie. Dzięki nim mogę się przenieść do innego świata - belle époque, gdy Warszawa była nazywana Paryżem Północy. Mogę zobaczyć, jak żyło się wtedy ludziom, jak spędzali czas i jakie były ich zwyczaje. A przy okazji zagłębić się w kryminalnej zagadce. Tak było i tym razem, gdy sięgnęłam po powieść "Szkielet na Lesznie".
W jednym z rozbieranych dworków przy ulicy Leszno na warszawskiej Woli zostaje znaleziony ludzki szkielet. Tajemnicza zbrodnia staje się obiektem zainteresowania prasy oraz społeczeństwa. Na miejscu zjawiają się doktor Władysław Żubr oraz emerytowany artysta Ryszard Heliglas. Widok szkieletu wywołuje u byłego śpiewaka dość nerwowe zachowanie, choć to on nalegał na jego obejrzenie. Czy mogło go coś łączyć z ofiarą?
Doktor postanawia zbadań sprawę na własną rękę - niezależnie od policji. Jest ciekawy, co wydarzyło się w dworku. Nie przypuszcza, na jak wielkie niebezpieczeństwo się naraża... Czy uda mu się poznać prawdę, mimo że od zbrodni mogło minąć ponad 20 lat?
"Szkielet na Lesznie" ukazała się po raz pierwszy w 1891 roku w "Dzienniku dla wszystkich". Walery Przyborowski uważał się bardziej za historyka niż pisarza i to właśnie tej pierwszej dziedzinie poświęcał więcej uwagi. Niemniej jednak pisał również powieści romansowe oraz kryminalne. Niektóre z nich publikowane były one w odcinkach, nigdy nie doczekały się książkowego wydania. Pewnie też dlatego jego twórczość nie przetrwała próby czasu. Dopiero w 2016 roku zostały wznowione dwie jego powieści kryminalne.
Powieść jest przedwojennym kryminałem warszawskim. Jej akcja rozgrywa się w 1860 roku, czyli w II połowie XIX wieku. W związku z tym w powieści zdarzają się archaiczne słowa i konstrukcje, m.in. lampucer - zamiast latarnik, krescencja - zamiast roślinność. Jest nawet fragment gwary warszawskiej: Opraszam biedny kalieka, które niemogący zapracować na kawałek chlieba, najdroższe członeczki, szliachetne, litościwe państwo opraszam... Prawdziwa perełka. Należy podkreślić, że takim językiem się wtedy posługiwano, nie jest to żadna stylizacja.
Książka oparta jest na motywie zbrodni sprzed lat. Zwykle dość ciężko złapać sprawców, gdy minęło ponad ćwierć wieku. Jednak nie tak łatwo zwieść doktora Żubra. Mimo swojego młodego wieku, szybko dostrzega, że szkielet należał do jasnowłosej kobiety, która była w ciąży. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że została ona zamordowana. Co ciekawe, odczytuje to z leżącego przed nim szkieletu - bez szczegółowych badań. Jest przy tym bardzo zuchwały: Przekonany był, że ci, co przyjdą z urzędu oglądać szkielet zamordowanej kobiety, nawet połowy tego nie dostrzegą, co on widział. Spiszą nic nieznaczący protokół, który pójdzie do jakiegoś archiwum i na tym wszystko się skończy; straszna, krzycząca o pomstę do nieba, zbrodnia popadnie w morzu niepamięci.
Powieść czyta się szybko, ponieważ została napisana lekkim językiem. Walery Przyborowski potrafił zbudować napięcie za sprawą nagłych zwrotów akcji i dozowaniu ważnych informacji. Trzeba przyznać, że zakończenie jest zaskakujące.
Na pewno to miła odmiana od współczesnych kryminałów. Byłoby szkoda, gdyby ta książka nie przetrwała do naszych czasów. Na szczęście ocalały egzemplarze, dzięki którym powstało to wydanie - pierwsze powojenne. Choć okładka sugeruje inaczej, to powieść ta została wydana w XXI wieku.
Polecam tę książkę miłośnikom kryminałów oraz osobom, które chciałaby zobaczyć, jak wyglądało życie w przedwojennej Warszawie.
Walery Przyborowski (1845-1913) był pisarzem i historykiem. Na swoim koncie ma powieści romansowe, kryminalne i historyczne. Zadebiutował w 1869 roku powieścią "Hinda". Powieści historyczne dla młodzieży pisał pod pseudonimem - Zygmunt Lucjan Sulima.
Autor: Walery Przyborowski
Tytuł: "Szkielet na Lesznie"
Ilość stron: 134
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: CM
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
ABC Czytania (wariant 2 - autor na P)
Czytam, bo polskie (3, 5 + BONUS 2)
Grunt to okładka (zamknięcie)
Kryminalne wyzwanie
Pochłaniam strony, bo kocham tomy!!!! (134 s.)
W 200 książek dookoła świata (Polska)
Cieniutka.kiedyś bardzo lubiłam takie kryminału, mój tata zbierał serię z jamnikiem i z dziurką☺ Teraz rzadko po nie sięgam.
OdpowiedzUsuńCieniutka, ale fajna :)
UsuńOoo nie słyszałam o takich kryminałach, a tym bardziej o autorze, a taka propozycja leży w kręgu moich zainteresowań.
OdpowiedzUsuńPowinnaś się zapoznać z tą serią :)
Usuń"Przedwojenne kryminały", "zycie w przedwojennej Warszawie". Równie dobrze mogłabyś napisać o czasach Zygmunta III Wazy, że to przedwojenny okres. Widzę, że dzielisz historię Warszawy na czas przedwojenny i powojenny. Dla Twojej wiadomości, używa się terminu przedwojenny w dzisiejszych czasach do okresu międzywojennego 1918-1939, a okres przed I W.Ś jest nazywany zupełnie inaczej, właśnie z perspektywy po zakończeniu II W.Ś.
OdpowiedzUsuń