"Kupiec wenecki" to komedia Williama Szekspira, która pokazuje czym są prawdziwa miłość i przyjaźń, nienawiść i przebaczenie, prawo i sprawiedliwość, a także miłosierdzie.
Bardzo lubię twórczość Williama Szekspira - zarówno jego utwory komiczne, jak i tragiczne. Do tego stopnia, że wyszukuję teatralne adaptacje. I tak oto widziałam już "Hamleta" w Teatrze Współczesnym (recenzja), "Romea i Julię" w Studio Buffo (recenzja) i "Wieczór Trzech Króli" w Teatrze Polskim w Warszawie (recenzja). A ostatnio byłam także na "Kupcu weneckim" w Teatrze Dramatycznym (recenzja). Aby przypomnieć sobie tę ostatnią historię, sięgnęłam po wersję książkową.
"Kupiec wenecki" został napisany między 1594 a 1597 rokiem. W 1594 roku stracono Roderigo Lópeza, portugalskiego Żyda, który był lekarzem królowej Elżbiety. Oskarżonego go o usiłowanie otrucia królowej. Wydarzenie to stało się inspiracją dla angielskiego dramatopisarza.
Akcja sztuki rozgrywa się w XVI-wiecznej Wenecji, a tytułowym bohaterem jest kupiec Antonio, który pożycza pieniądze bez oprocentowania. Pewnego dnia jego przyjaciel Bassanio prosi go o pożyczkę, gdyż chce zdobyć Porcję, dziedziczkę Belmontu. Niestety Antonio nie ma gotówki, dlatego pożycza 3 tys. dukatów od Shylocka, żydowskiego kupca, który słynie z wysokoprocentowych kredytów. Podstępny Żyd tym razem zgadza się na nieoprocentowaną pożyczkę, jednak stawia warunek - jeśli Antonio nie spłaci długu w terminie, Shylock będzie mógł wyciąć funt jego ciała...
"Kupiec wenecki" jest specyficzną komedią, która bardziej skłania do refleksji, niż bawi do łez. Niemniej jednak książkę czyta się szybko, ponieważ jest napisana lekkim językiem - miejscami wierszem, miejscami prozą. Dużym walorem jest to, że w sztuce nie brakuje nieoczekiwanych zwrotów akcji, które zmieniają sytuację o 180 stopni.
Szekspir oprócz wątku miłosnego, wprowadził także wątek żydowski. W sztuce wyraźnie widać hasła antysemickie, które odzwierciedlają poglądy panujące w XVI-wiecznej Anglii. Zdaniem niektórych badaczy, Szekspir posługuje się w niej stereotypami, gdyż opisuje lichwiarza Shylocka, który jest Żydem jako chciwego wyzyskiwacza, zaś Antonia, który jest Chrześcijaninem - jako dobrego i uczciwego człowieka.
Tak naprawdę problematyka tego utworu jest o wiele bardziej złożona. Autor pokazuje, czym są prawdziwa miłość i przyjaźń, nienawiść i przebaczenie, prawo i sprawiedliwość, a także miłosierdzie, które powinien okazywać każdy człowiek - bez względu na to, jakiego jest wyznania. Polecam ten utwór miłośnikom komedii i Williama Szekspira. To klasyka, którą warto poznać.
Bardzo lubię twórczość Williama Szekspira - zarówno jego utwory komiczne, jak i tragiczne. Do tego stopnia, że wyszukuję teatralne adaptacje. I tak oto widziałam już "Hamleta" w Teatrze Współczesnym (recenzja), "Romea i Julię" w Studio Buffo (recenzja) i "Wieczór Trzech Króli" w Teatrze Polskim w Warszawie (recenzja). A ostatnio byłam także na "Kupcu weneckim" w Teatrze Dramatycznym (recenzja). Aby przypomnieć sobie tę ostatnią historię, sięgnęłam po wersję książkową.
"Kupiec wenecki" został napisany między 1594 a 1597 rokiem. W 1594 roku stracono Roderigo Lópeza, portugalskiego Żyda, który był lekarzem królowej Elżbiety. Oskarżonego go o usiłowanie otrucia królowej. Wydarzenie to stało się inspiracją dla angielskiego dramatopisarza.
Akcja sztuki rozgrywa się w XVI-wiecznej Wenecji, a tytułowym bohaterem jest kupiec Antonio, który pożycza pieniądze bez oprocentowania. Pewnego dnia jego przyjaciel Bassanio prosi go o pożyczkę, gdyż chce zdobyć Porcję, dziedziczkę Belmontu. Niestety Antonio nie ma gotówki, dlatego pożycza 3 tys. dukatów od Shylocka, żydowskiego kupca, który słynie z wysokoprocentowych kredytów. Podstępny Żyd tym razem zgadza się na nieoprocentowaną pożyczkę, jednak stawia warunek - jeśli Antonio nie spłaci długu w terminie, Shylock będzie mógł wyciąć funt jego ciała...
"Kupiec wenecki" jest specyficzną komedią, która bardziej skłania do refleksji, niż bawi do łez. Niemniej jednak książkę czyta się szybko, ponieważ jest napisana lekkim językiem - miejscami wierszem, miejscami prozą. Dużym walorem jest to, że w sztuce nie brakuje nieoczekiwanych zwrotów akcji, które zmieniają sytuację o 180 stopni.
Szekspir oprócz wątku miłosnego, wprowadził także wątek żydowski. W sztuce wyraźnie widać hasła antysemickie, które odzwierciedlają poglądy panujące w XVI-wiecznej Anglii. Zdaniem niektórych badaczy, Szekspir posługuje się w niej stereotypami, gdyż opisuje lichwiarza Shylocka, który jest Żydem jako chciwego wyzyskiwacza, zaś Antonia, który jest Chrześcijaninem - jako dobrego i uczciwego człowieka.
Tak naprawdę problematyka tego utworu jest o wiele bardziej złożona. Autor pokazuje, czym są prawdziwa miłość i przyjaźń, nienawiść i przebaczenie, prawo i sprawiedliwość, a także miłosierdzie, które powinien okazywać każdy człowiek - bez względu na to, jakiego jest wyznania. Polecam ten utwór miłośnikom komedii i Williama Szekspira. To klasyka, którą warto poznać.
William Szekspir (1564-1616) był angielskim poetą, dramaturgiem i aktorem. Uważany jest za jednego z najwybitniejszych pisarzy literatury angielskiej i reformatorów teatru. Na swoim koncie ma m.in. 38 sztuk, 154 sonety. Wśród nich są m.in. "Romeo i Julia", Hamlet", "Makbet", "Sen nocy letniej".
Autor: William Szekspir
Tytuł: "Kupiec wenecki"
Ilość stron: 108
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytamy klasyków
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu ( cm)
W 200 książek dookoła świata (Wielka Brytania)
Wyzwanie biblioteczne
Szekspir zawsze jest mile widziany, tej komedii Szekspirowskiej nie czytałam jeszcze.
OdpowiedzUsuńW takim razie warto po nią sięgnąć :)
UsuńO tym dziele Szekspira jeszcze nie słyszałam... jeśli wpadnie mi w ręce oczywiście przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj koniecznie :)
UsuńHistorię znam z filmu ;) Ładnych kilka lat temu oglądałam ekranizację tejże sztuki. W sumie wiele z niej nie pamiętam oprócz faktu, że jedną z głównych ról grał Al Pacino ;)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam ekranizacji, muszę to nadrobić - szczególnie, że gra tam Al Pacino :)
UsuńKlasyka zawsze i wszędzie. Chętnie więc poznam to dzieło Szekspira.
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńSzekspira czytałam wszystko, co tylko udało się mi zdobyć :) A jego komedie chyba zawsze bardziej skłaniają do refleksji nie do chichotu, chociaż przy "Straconych zachodach miłości" zawsze się śmieję.
OdpowiedzUsuńJa czytałam sporo na studiach. A teraz sobie przypominam w teatrach. Coś w tym jest, co piszesz ;) Nie czytałam jeszcze "Straconych zachodów miłości" - muszę to nadrobić ;)
UsuńWidzę, że z klasyka jesteś za pan brat! :D
OdpowiedzUsuńTak, to wszystko przez to chodzenie do teatrów :P
UsuńJakoś nie po drodze mi z Szekspirem :P może za jakiś czas zdecyduję się na któryś z jego utworów :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo on był świetnym obserwatorem ;) Powinnaś się skusić :)
UsuńTo coś dla mnie! Marzę, żeby mieć "Sonety" Szekspira...
OdpowiedzUsuńO widzisz, to świetnie :) "Sonety" też czytałam, ale nie mam własnego egzemplarza ;)
UsuńAkurat tego utworu nie czytałam, teatralne zaległości też mam spore, więc Ci trochę zazdroszczę. :)
OdpowiedzUsuńTo powinnaś przeczytać :) Ja mam za to zaległości recenzenckie - teatralne i książkowe ;)
Usuń