środa, 27 marca 2013

Zabawne perypetie Hildegardy Schoppe zwanej Żabą

Czy wyobrażacie sobie świat, w którym nawet największe zmartwienia odchodzą w zapomnienie? Wystarczy skosztować dobrej herbaty i domowego ciasta u rodziny Borejków, by odzyskać spokój ducha. Mają oni remedium na całe zło, którym jest miłość i wzajemne wsparcie. Co tym razem dzieje się ich życiu, dowiecie się po przeczytaniu "Żaby" Małgorzaty Musierowicz.

Tytuł powieści pochodzi od rodzinnego miana Hildegardy Schoppe, siostry Fryderyka i Wolfganga Amadeusza, znanych z poprzednich powieści. Żaba obchodzi właśnie swoje 15 urodziny. Tego dnia za sprawą przypadku Żaba odkrywa prawdę o swoim bracie Fryderyku, który aktualnie przebywa w Stanach Zjednoczonych na stypendium naukowym.

Jej kochany Fryderyk, którego tak podziwiała, zostawił swoją dziewczynę, Różę Pyziak, w ciąży i jakby nigdy nic wyjechał do Houston. Róża to silna dziewczyna, jak jej matka i nie zamierza się poddawać. Tym bardziej, że może liczyć na wsparcie rodziny. Żaba nie zamierza jednak tego tak zostawić i planuje zmusić Fryderyka do powrotu…

Jak dobrze wiedzą miłośnicy powieści Małgorzaty Musierowicz, rodzina Borejków jest dość specyficzna. Najstarsi z rodu – Mila i Ignacy Borejko nigdy nie pędzili za sławą czy pieniędzmi i tego samego uczyli swoje dzieci – Gabrysię Pyziak, Idę Pałys, Natalię Rojek i Patrycję Górską. A one to samo przekazują swoim dzieciom.

Do ich mieszkania znajdującego się w kamienicy przy ul. Roosevelta 5, można przyjść bez zapowiedzi. Może nawet wejść bez pukania czy dzwonienia do drzwi, gdyż dzwonek nie działa. I nikomu z domowników to nie przeszkadza. W ich domu panuje miła, rodzinna atmosfera, choć zdarzają się także kłótnie. Jednakże każdy, nawet niespodziewany, gość może tam liczyć na ciasto czekoladowe, ciasto drożdżowe czy inne słodkości. Ci sympatyczni ludzie niczemu się nie dziwią i każdy jest tam mile widziany. Ich kuchnia jest ostoją spokoju, w której można zwierzyć się ze swoich trosk czy po prostu się wypłakać. Mają oni remedium na całe zło, którą jest miłość i wzajemne wsparcie.

Powieść czyta się łatwo i przyjemnie, jest idealna na poprawę humoru. Przynajmniej w moim przypadku zawsze się sprawdza. Napisana jest lekkim i zabawnym językiem. Nie brakuje w niej komizmu sytuacyjnego i słownego. Musierowicz pod przykrywką dobrego humoru pokazuje, że nieważne, jak duże mamy problemy, zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji.

Warto wspomnieć, że "Żaba" jest 16 powieścią z serii "Jeżycjada", znakomitego cyklu o rodzinie Borejków. Całość liczy już 19 tomów. Pierwsza książka z tej serii ukazała się jeszcze w latach 70., a najnowsza – w 2012 roku. Uwielbiam ten cykl, zaczęłam go czytać jeszcze w szkole podstawowej i do tej pory chętnie sięgam po kolejne części. Od tego czasu w mojej domowej biblioteczce zebrałam niezłą kolekcję. I żałuję, że nie mam kiedy przeczytać 3 ostatnich powieści – "Czarnej polewki", "Sprężyny" i "McDusi". Ale wszystko jeszcze przede mną. Polecam tę książkę oraz cały cykl miłośnikom literatury młodzieżowej i kobiecej.

Małgorzata Musierowicz (ur. 1945) jest pisarką, specjalizującą się w książkach dla dzieci i młodzieży. Twórczynią cyklu "Jeżycjada", "Bamboliada" oraz zbioru felietonów. Można śmiało stwierdzić, że pisarka ta łączy pokolenia, gdyż jej cykle czytają dzieci, młodzież i dorośli – głównie płci żeńskiej.








Autor: Małgorzata Musierowicz
Tytuł: "Żaba"
Ilość stron: 215
Oprawa: miękka




Książka przeczytana w ramach wyzwań:

Czytamy powieści obyczajowe
Pochłaniam strony, bo kocham tomy!!!!
Pod hasłem (słodkości)
Polacy nie gęsi
Wyzwanie miejskie (miasto, które chcesz odwiedzić)
Z półki

12 komentarzy:

  1. jak byłam młodsza uwielbiałam Jeżycjadę! teraz pewniej do niej wrócę jak córa będzie czytać :)
    dopisuję do marca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, dzięki :) Ja też chyba za stara na nią jestem. Ale nic nie poradzę, że ją uwielbiam. ;)

      Usuń
  2. Trochę wstyd, ale za gówniarza nawet ja to czytałem :D Pamiętam, że miałem opory, bo myślałem, że to książka "dla dziewczyn", ale mieliśmy w szkole małą bibliotekę i większość innych książek dla dzieci już przeczytałem :D Stare dobre czasy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, jaki wstyd. Uważam, że każdy powinien czytać to, co mu się podoba :)

      Usuń
  3. Też pewnie jestem za stara, ale to jest silniejsze ode mnie, Jeżycjada działa jak antidotum na chandrę, więc sięgam bardzo często ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo lubię tę serię :) nawet nie pamiętam czy przeczytałam wszystkie :) może kiedyś znów nadrobię zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeczytałam prawie wszystkie. Pamiętam, że w domu miałam 3 starsze wydania powieści "Szóstka klepkę", "Kwiat kalafiora", "Noelka" i z ciekawości po nie sięgnęłam. I tak mi się spodobały, że zaczęłam dokupować resztę serii ;)

      Usuń
  5. W czasach szkolnych czytałam dużo książek Musierowicz. Teraz wprawdzie poszła ona w zapomnienie, ale jak uporam się z moimi obecnymi zaległościami, to bardzo chętnie przeczytam ,,Żabę'', choćby z sentymentu do twórczości tej pisarki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyznaję taką zasadę, że przynajmniej raz do roku trzeba przeczytać coś z Musierowicz i już nawet panie bibliotekarki nie patrzą na mnie krzywo, gdy widzą, co wybieram w bibliotece ;)
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń

Po przeczytaniu wpisu zostaw swój ślad (bez adresu swojego bloga oraz kryptoreklam - będą usuwane!). Dziękujemy za każdy komentarz :)