"Człowiek z Kimberley" Adama Nasielskiego jest przedwojennym kryminałem warszawskim, należącym do cyklu "Wielkie gry Bernarda Żbika".
Inspektora Bernarda Żbika polubiłam od naszego pierwszego spotkania w "Alibi", w którym pokazał, że nie ulega sugestii i potrafi myśleć racjonalnie, nawet gdy sprawa wydaje się być nie do rozwiązania (motyw zbrodni w zamkniętym pokoju). Jednak to w "Operze śmierci" zaskarbił sobie moje serce, gdy pokazał, że nie daje się zwieść pozorom i potrafi znaleźć sprawcę choć potencjalnych zbrodniarzy jest wielu (motyw zbrodni z wieloma podejrzanymi). Wtedy już wiedziałam, że spotkamy się jeszcze nie raz. I się nie pomyliłam, bo w moje ręce trafiła powieść "Człowiek z Kimberley".
Tym razem inspektor Bernard Żbik z Centrali Służby Śledczej otrzymuje tajemniczy telefon. W słuchawce aparatu słyszy tylko dwa słowa, które naprowadzają go na trop, że musi chodzić o morderstwo. Po przybycie na miejsce okazuje się, że został zamordowany słynny neurolog Wiesław Borzęcki. Jednak portier w kamienicy twierdzi, że widział go żywego, wychodzącego z bramy po rzekomym zabójstwie... Jak to możliwe?
Przed śledczymi nie lada wyzwanie, muszą zdecydować, czy wierzyć własnym oczom (trup leży na dywanie) czy oczom portiera (rzekomy nieboszczyk wychodził przez bramę). Jednak nie tak łatwo zwieść inspektora Żbika, który nazywany jest Wielkim Psychologiem. To człowiek ambitny, który nigdy się nie poddaje i dąży do prawdy. Ma niezwykły zmysł kryminologiczny oraz intuicję. A jego spostrzeżenia mogą dziwić normalnego człowieka: ten czerwony dywan na schodach przymocowany sztabkami. Przecież znaleźć tu kroplę krwi byłoby niemożliwością.
Powieść "Człowiek z Kimberley" ukazała się po raz pierwszy w 1933 roku. Adam Nasielski, nazywany "Polskim Wallancem", był bardzo płodnym pisarzem w czasach przedwojennych. Do 1939 roku napisał ponad 40 powieści. Jego książki były przetłumaczone na kilka języków. Niestety w czasach PRL-u jego książki popadły w niełaskę - zakazano ich wydawania. Na szczęście po latach postanowiono wznowić jego powieści. Warto dodać, że niektóre niewznowione książki tego autora uchodzą za rarytasy i osiągają wysokie ceny na rynku antykwarycznym.
Książka Adama Nasielskiego należy do gatunku przedwojennego kryminału warszawskiego. Akcja dzieje się w latach 30. Świadczą o tym nie tylko opisywane wydarzenia, lecz także archaiczny język - m.in. ordynek, snadź, stos pacierzowy, odpowiedzcież. To nie żadna stylizacja, lecz język, którym się wówczas posługiwano. Można na chwilę przenieść się w czasie i oderwać od współczesnych kryminałów. Szkoda by było, gdyby ta książka nie przetrwała do naszych czasów. Dobrze, że ocalały egzemplarze, dzięki którym powstało to pierwsze powojenne wydanie. Niech nie zwiedzie Was okładka, bowiem wydanie jest współczesne.
Trzeba przyznać, że intryga jest ciekawa i niezwykle pomysłowa. Książka oparta jest na motywie podwójnej zbrodni, która należała do najbardziej tajemniczych - ze względu na skomplikowane podłoże psychologiczne i niesamowitość całej sytuacji. Jednak inspektor Żbik podszedł do tej sprawy w sposób nieszablonowy i to się opłaciło w schwytaniu zbrodniarza.
Powieść tę czyta się szybko za sprawą lekkiego i miejscami zabawnego języka. Nasielski stosuje dowcipne porównania, np. kobieta była brzydka jak pomnik ku czci poległych lotników albo "głęboki erudyta" z wąsikiem zabójczym jak pistolet gazowy Vickersa... Do powieści wprowadza narratora wszystkowiedzącego, który wyprzedza bieg wydarzeń. A samą zbrodnię porównuje do teatru. Kurtyna ponurego dramatu dopiero unosiła się w górę. Autor potrafi budować napięcie poprzez nagłe zwroty akcji, które zmieniają perspektywę o 180 stopni. A zakończenie jest nieprzewidywalne, czyli takie na miarę dobrej powieści kryminalnej.
Zdaniem Adama Nasielskiego to jego najlepsza powieść i muszę się z nim zgodzić - najlepsza, jaką do tej pory czytałam tego autora. Spodobała mi się jeszcze bardziej niż "Opera śmierci". Polecam tę książkę miłośnikom kryminałów oraz osobom, które chciałaby zobaczyć, jak wyglądało życie w przedwojennej Warszawie.
Warto wspomnieć, że "Człowiek z Kimberley" to trzecia część cyklu "Wielkie gry Bernarda Żbika". Pozostałe to: "Alibi", "Opera śmierci", "Dom Tajemnic", "Grobowiec Ozyrysa", "Skok w otchłań", "Puama E.", "As Pik", "Koralowy Sztylet". Chętnie zapoznałabym się z całym cyklem.
Inspektora Bernarda Żbika polubiłam od naszego pierwszego spotkania w "Alibi", w którym pokazał, że nie ulega sugestii i potrafi myśleć racjonalnie, nawet gdy sprawa wydaje się być nie do rozwiązania (motyw zbrodni w zamkniętym pokoju). Jednak to w "Operze śmierci" zaskarbił sobie moje serce, gdy pokazał, że nie daje się zwieść pozorom i potrafi znaleźć sprawcę choć potencjalnych zbrodniarzy jest wielu (motyw zbrodni z wieloma podejrzanymi). Wtedy już wiedziałam, że spotkamy się jeszcze nie raz. I się nie pomyliłam, bo w moje ręce trafiła powieść "Człowiek z Kimberley".
Tym razem inspektor Bernard Żbik z Centrali Służby Śledczej otrzymuje tajemniczy telefon. W słuchawce aparatu słyszy tylko dwa słowa, które naprowadzają go na trop, że musi chodzić o morderstwo. Po przybycie na miejsce okazuje się, że został zamordowany słynny neurolog Wiesław Borzęcki. Jednak portier w kamienicy twierdzi, że widział go żywego, wychodzącego z bramy po rzekomym zabójstwie... Jak to możliwe?
Przed śledczymi nie lada wyzwanie, muszą zdecydować, czy wierzyć własnym oczom (trup leży na dywanie) czy oczom portiera (rzekomy nieboszczyk wychodził przez bramę). Jednak nie tak łatwo zwieść inspektora Żbika, który nazywany jest Wielkim Psychologiem. To człowiek ambitny, który nigdy się nie poddaje i dąży do prawdy. Ma niezwykły zmysł kryminologiczny oraz intuicję. A jego spostrzeżenia mogą dziwić normalnego człowieka: ten czerwony dywan na schodach przymocowany sztabkami. Przecież znaleźć tu kroplę krwi byłoby niemożliwością.
Powieść "Człowiek z Kimberley" ukazała się po raz pierwszy w 1933 roku. Adam Nasielski, nazywany "Polskim Wallancem", był bardzo płodnym pisarzem w czasach przedwojennych. Do 1939 roku napisał ponad 40 powieści. Jego książki były przetłumaczone na kilka języków. Niestety w czasach PRL-u jego książki popadły w niełaskę - zakazano ich wydawania. Na szczęście po latach postanowiono wznowić jego powieści. Warto dodać, że niektóre niewznowione książki tego autora uchodzą za rarytasy i osiągają wysokie ceny na rynku antykwarycznym.
Książka Adama Nasielskiego należy do gatunku przedwojennego kryminału warszawskiego. Akcja dzieje się w latach 30. Świadczą o tym nie tylko opisywane wydarzenia, lecz także archaiczny język - m.in. ordynek, snadź, stos pacierzowy, odpowiedzcież. To nie żadna stylizacja, lecz język, którym się wówczas posługiwano. Można na chwilę przenieść się w czasie i oderwać od współczesnych kryminałów. Szkoda by było, gdyby ta książka nie przetrwała do naszych czasów. Dobrze, że ocalały egzemplarze, dzięki którym powstało to pierwsze powojenne wydanie. Niech nie zwiedzie Was okładka, bowiem wydanie jest współczesne.
Trzeba przyznać, że intryga jest ciekawa i niezwykle pomysłowa. Książka oparta jest na motywie podwójnej zbrodni, która należała do najbardziej tajemniczych - ze względu na skomplikowane podłoże psychologiczne i niesamowitość całej sytuacji. Jednak inspektor Żbik podszedł do tej sprawy w sposób nieszablonowy i to się opłaciło w schwytaniu zbrodniarza.
Powieść tę czyta się szybko za sprawą lekkiego i miejscami zabawnego języka. Nasielski stosuje dowcipne porównania, np. kobieta była brzydka jak pomnik ku czci poległych lotników albo "głęboki erudyta" z wąsikiem zabójczym jak pistolet gazowy Vickersa... Do powieści wprowadza narratora wszystkowiedzącego, który wyprzedza bieg wydarzeń. A samą zbrodnię porównuje do teatru. Kurtyna ponurego dramatu dopiero unosiła się w górę. Autor potrafi budować napięcie poprzez nagłe zwroty akcji, które zmieniają perspektywę o 180 stopni. A zakończenie jest nieprzewidywalne, czyli takie na miarę dobrej powieści kryminalnej.
Zdaniem Adama Nasielskiego to jego najlepsza powieść i muszę się z nim zgodzić - najlepsza, jaką do tej pory czytałam tego autora. Spodobała mi się jeszcze bardziej niż "Opera śmierci". Polecam tę książkę miłośnikom kryminałów oraz osobom, które chciałaby zobaczyć, jak wyglądało życie w przedwojennej Warszawie.
Warto wspomnieć, że "Człowiek z Kimberley" to trzecia część cyklu "Wielkie gry Bernarda Żbika". Pozostałe to: "Alibi", "Opera śmierci", "Dom Tajemnic", "Grobowiec Ozyrysa", "Skok w otchłań", "Puama E.", "As Pik", "Koralowy Sztylet". Chętnie zapoznałabym się z całym cyklem.
Adam Nasielski (1911-2009) był pisarzem, prawnikiem i kryminologiem. Na swoim koncie ma ponad 40 powieści kryminalnych, sensacyjnych, szpiegowskich i obyczajowych. Zadebiutował w 1931 roku powieścią "Strzał". Oprócz cyklu o inspektorze Żbiku, napisał także pojedyncze kryminały.
Autor: Adam Nasielski
Tytuł: "Człowiek z Kimberley"
Ilość stron: 174
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: CM
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
ABC czytania (wariant 1 - tytuł na C)
Historia z trupem
Pod hasłem (zabierz na wakacje... ejotka)
Polacy nie gęsi IV (kryminał, którego akcja rozgrywa się w którejś ze stolic wojewódzkich)
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu ( cm)
W 200 książek dookoła świata (Polska)
Jestem zdecydowanie miłośniczką kryminałów, więc to książka jak najbardziej dla mnie.
OdpowiedzUsuńPolecam Ci zacząć od pierwszego tomu :)
UsuńPrzeczytałam recenzję z przyjemnością. Nie słyszałam o autorze, a narobiłaś mi apetytu. Chętnie poznam, szczególnie dla tego klimatu przedwojennej Warszawy:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zachęciłam do kryminałów tego autora :)
UsuńChyba będę musiała sięgnąć po tę pozycję, brzmi ciekawie, no i mało mam do czynienia ze starszymi pozycjami, nie licząc lektur szkolnych. :P
OdpowiedzUsuńhttp://nieuleczalna-bibliofilka.blogspot.com/
Proponuję zacząć od "Alibi", bo to pierwszy tom :)
UsuńCały cykl przede mną :)
OdpowiedzUsuńMnie zostało jeszcze kilka książek tego autora ;)
Usuń