"Wieczór Trzech Króli" to zabawna komedia omyłek Williama Szekspira, która pokazuje, że miłość jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody.
William Szekspir kojarzy się głównie z tragediami "Romeo i Julia", "Hamletem" i "Makbetem". Jednak ten płodny dramatopisarz na swoim koncie miał także komedie. Jedną z nich jest "Wieczór Trzech Króli", którego adaptację miałam okazję oglądać niedawno w Teatrze Polskim w Warszawie (recenzja). Zainspirowana sztuką, postanowiłam zapoznać się z wersją książkową.
Na początku warto wspomnieć, że sztuka ta powstała około 1600 roku. A jej nazwa nawiązuje do Święta Trzech Króli, które obchodzone jest 6 stycznia. Akcja sztuki rozgrywa się w fikcyjnej krainie o nazwie Iliria (dziś można ją przypisać do Albanii).
Główną bohaterką jest Viola, która wraz z bratem bliźniakiem Sebastianem rozbija się u wybrzeży Ilirii. Zaraz po katastrofie rodzeństwo traci ze sobą kontakt i każde z nich myśli, że to drugie zginęło w morskiej toni. Viola wpada na szalony pomysł przebrania się za mężczyznę, zmiany imienia na Cesario i wstąpienia do służby księcia Orsino.
Tymczasem władca Ilirii ma wobec nowego sługi swoje plany - ma być on bowiem posłańcem między nim a Olivią, piękną damą, w której jest szaleńczo zakochany. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że Cesario, czyli przebrana Viola, się w nim podkochuje... Co z tego wyniknie?
"Wieczór Trzech Króli" to zabawna komedia omyłek, w której nie brakuje nieoczekiwanych zwrotów akcji. Książkę czyta się szybko, gdyż jest napisana lekkim językiem - miejscami wierszem, miejscami prozą.
Trzeba przyznać, że Szekspir miał ciekawy pomysł na wątek miłosny, w którym początkowo rodzą się same nieodwzajemnione uczucia między bohaterami. Jednak jak na komedię przystało, wszystko musi się skończyć pozytywnie. W dodatku w swoim dziele poruszył temat rozwarstwienia społecznego, różnic między płciami i ludzkiej tożsamości. Polecam ten utwór miłośnikom komedii i Williama Szekspira. To klasyka, którą warto znać.
William Szekspir kojarzy się głównie z tragediami "Romeo i Julia", "Hamletem" i "Makbetem". Jednak ten płodny dramatopisarz na swoim koncie miał także komedie. Jedną z nich jest "Wieczór Trzech Króli", którego adaptację miałam okazję oglądać niedawno w Teatrze Polskim w Warszawie (recenzja). Zainspirowana sztuką, postanowiłam zapoznać się z wersją książkową.
Na początku warto wspomnieć, że sztuka ta powstała około 1600 roku. A jej nazwa nawiązuje do Święta Trzech Króli, które obchodzone jest 6 stycznia. Akcja sztuki rozgrywa się w fikcyjnej krainie o nazwie Iliria (dziś można ją przypisać do Albanii).
Główną bohaterką jest Viola, która wraz z bratem bliźniakiem Sebastianem rozbija się u wybrzeży Ilirii. Zaraz po katastrofie rodzeństwo traci ze sobą kontakt i każde z nich myśli, że to drugie zginęło w morskiej toni. Viola wpada na szalony pomysł przebrania się za mężczyznę, zmiany imienia na Cesario i wstąpienia do służby księcia Orsino.
Tymczasem władca Ilirii ma wobec nowego sługi swoje plany - ma być on bowiem posłańcem między nim a Olivią, piękną damą, w której jest szaleńczo zakochany. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że Cesario, czyli przebrana Viola, się w nim podkochuje... Co z tego wyniknie?
"Wieczór Trzech Króli" to zabawna komedia omyłek, w której nie brakuje nieoczekiwanych zwrotów akcji. Książkę czyta się szybko, gdyż jest napisana lekkim językiem - miejscami wierszem, miejscami prozą.
Trzeba przyznać, że Szekspir miał ciekawy pomysł na wątek miłosny, w którym początkowo rodzą się same nieodwzajemnione uczucia między bohaterami. Jednak jak na komedię przystało, wszystko musi się skończyć pozytywnie. W dodatku w swoim dziele poruszył temat rozwarstwienia społecznego, różnic między płciami i ludzkiej tożsamości. Polecam ten utwór miłośnikom komedii i Williama Szekspira. To klasyka, którą warto znać.
William Szekspir (1564-1616) był angielskim poetą, dramaturgiem i aktorem. Uważany jest za jednego z najwybitniejszych pisarzy literatury angielskiej i reformatorów teatru. Na swoim koncie ma m.in. 38 sztuk, 154 sonety. Wśród nich są m.in. "Romeo i Julia", Hamlet", "Makbet", "Sen nocy letniej".
Autor: William Szekspir
Tytuł: "Wieczór 3Trzech Króli"
Ilość stron: 156
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytamy klasyków
Klucznik (love story)
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu ( cm)
W 200 książek dookoła świata (Wielka Brytania)
Wyzwanie biblioteczne
Chętnie przeczytam, choć wolałabym zobaczyć ją w teatrze :D
OdpowiedzUsuńZachęcam do przeczytania oraz wybrania się do teatru :)
UsuńNie znam tego utworu, ale chętniej wybrałabym się właśnie na spektakl niż sięgnęła po książkę.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem powinnaś poznać jednio i drugie ;)
UsuńNie wiedziałam, że William Szekspir pisał również komedie. Widać przeoczyłam tę lekcje w szkole:)
OdpowiedzUsuńOdnośnie powyższej pozycji, raczej na nią się nie skuszę, ale chętnie obejrzałabym ją w formie spektaklu.
Był znany z tragedii i komedii. Najsłynniejsze to "Sen nocy letniej" i "Poskromienie złośnicy" :) Spektakl polecam. Choć wolałabym mniej uwspółcześnioną wersję ;)
UsuńZnam różne dzieła Shakespeare'a, ale tego akurat nie. Kiedyś, w czasach liceum, miałam na niego straszną fazę, zbierałam wszystkie informacje na jego temat, nałogowo czytałam jego dzieła. Ach kiedy to było... <3
OdpowiedzUsuńJedno mnie tylko tutaj uderzyło, a mianowicie to, że używasz spolszczonej wersji jego nazwiska. Uważam, że oryginalna pisownia jest piękna i niestety mam wrażenie, że spolszczając jego nazwisko, odbieramy mu tożsamość narodową. Ale to tylko taka moja uwaga na marginesie - pamiętam, że w szkole strasznie mnie irytowało, że nauczyciele polskiego używali nagminnie spolszczonej wersji, jakby nie umieli się nauczyć oryginału :/ Polska edukacja........
Hmm, sam Shakespeare zapisywał swoje nazwisko na kilka różnych sposobów, więc za spolszczenie pewnie by się nie obraził, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie miał pojęcia, iż zyska międzynarodową sławę ☺
UsuńTirindeth, a ja bardzo polubiłam Szekspira na studiach. Ale tej komedii nie czytałam.
UsuńMoim zdaniem spolszczanie nazwiska nie oznacza odbierania tożsamości narodowej. Skoro obie formy są poprawne, to czemu ich nie używać? Na studiach używałam polskiej i tak mi zostało. Podobnie piszemy szekspirowski a nie shakespeare'owski.
Portaceleste, coś w tym jest :)
Mało znana sztuka Szekspira, pierwszy raz słyszę o niej.
OdpowiedzUsuńPowinnaś ją poznać ;)
UsuńTej pozycji Szekspira nie czytałam.
OdpowiedzUsuńJa również, ale teraz mam nawet chęć przeczytać :))
UsuńTo trzeba to szybko nadrobić :)
UsuńWidzę, że postawiłaś na klasykę w Walentynki. :)
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, wyszło przez przypadek. Nie obchodzę walentynek ;)
UsuńMuszę przyznać, że nie czytałam. A tak jak piszesz, warto znać.
OdpowiedzUsuńKlasyka jest warta poznania. Poza tym ja uwielbiam Szekspira ;)
UsuńWstyd się przyznać, ale nigdy nie czytałam nic innego prócz "Romea i Julii", choć znam tytuły niektórych dzieł pisarza. Pora nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńTo powinnaś to jak najszybciej nadrobić ;)
UsuńPolecam także spektakl w wydaniu The Globe - prześmieszny!:)
OdpowiedzUsuńJak będę w Londynie, to może obejrzę ;)
Usuń