Z pewnością wielu z nas stanęło przed dylematem, jaką drogę wybrać i kim zostać w przyszłości. Właśnie takie wątpliwości miał Hugh z Singleton, bohater debiutanckiej powieści Melvina R. Starra.
"Niespokojne kości" to historia Hugh z Singleton, czwartego i zarazem najmłodszego syna podrzędnego rycerza z Lancashire. Nie może on liczyć na schedę po ojcu, dlatego idzie do Oksfordu, by zostać duchownym. Przypadkiem staje on przed trudnym wyborem – kształcić się dalej w tym kierunku czy zmienić profesję i zostać lekarzem. Według niego: Ciało więdnie jak kwiat i żaden chirurg temu nie zaradzi, natomiast dusza może powędrować do nieba lub pogrążyć się na zawsze w otchłani piekielnej. Hugh nie chce brać na siebie takiej odpowiedzialności, dlatego wybiera medycynę.
Swoją lekarską karierę zaczyna na obrzeżach Oksfordu, jednak nie idzie mu za dobrze. Nagłe pojawienie się na jego drodze lorda Gilberta, całkowicie odmienia jego życie. Na prośbę szlachcica przenosi się do Bampton, by tam leczyć ludzi. Pewnego dnia w szambie zostają znalezione ludzkie kości. Lord Gilbert zleca mu zbadanie kości, zidentyfikowanie ofiary i znalezienie mordercy. Mistrz Hugh nie przypuszcza, że to dopiero początek jego zawiłego śledztwa...
Muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrego kryminału. Nie chodzi już nawet o zaskakujące zakończenie, które powinno być domeną tego gatunku. Jego największym atutem jest umieszczenie akcji w czasach średniowiecznych, a konkretnie w XIV-wiecznej Anglii. Wszak na rynku wydawniczym jest już za dużo kryminałów dziejących się w czasach współczesnych. Dlatego odrobina świeżości jest wskazana.
Klimat średniowieczny wyczuwa się od pierwszej strony, dzięki zastosowanym zabiegom. Narracja powieści prowadzona jest w pierwszej osobie, dzięki czemu czytelnik może poznać myśli i emocje mistrza Hugh oraz zobaczyć świat jego oczami. Zastosowanie prostego języka, średniowiecznego słownictwa oraz tła kulturowego sprawia, że wydarzenia stają się bardziej rzeczywiste. Warto wspomnieć, że Starr wprowadza do powieści autentyczne postacie, które przeplata z fikcyjnymi.
Mistrz Hugh snuje swą opowieść powoli, bo niby do czego ma się śpieszyć. Jednak nie brakuje w niej nagłych zwrotów akcji. W powieści nie ma natomiast krwawych scen, którymi przesiąknięte są kryminały. Dla jednych to dobrze, dla innych - wprost przeciwnie. Bardziej wrażliwych mogą razić opisy dość prymitywnych operacji czy zabiegów przeprowadzanych przez mistrza Hugh. Szczególnie, że nie było wtedy narkozy. Jednak mnie się to podobało – nie bez powodu moim ulubionym gatunkiem jest thriller medyczny.
Mamy przy tym okazję poznać stan ówczesnej medycyny i metod leczenia. Co mnie najbardziej rozbawiło, to średniowieczne poglądy na temat kąpieli. Najlepiej pokazane są one w dialogu lorda Gilberta z mistrzem Hugh:
– Kąpiel? - rzekł z niedowierzaniem.
– Człowieku jest zima! Umrzesz na... na... na coś.
– Śmierdzę – wyznałem szczerze.
– Jak my wszyscy. Co z tego?
– Spędziłem trzy noce w obskurnych gospodach – starałem się usprawiedliwić.
– No tak, zapomniałem. Nie zmienia to jednak faktu, że kąpiel o tej porze grozi śmiercią. Trup śmierdzi bardziej niż ty czy ja za życia.
"Niespokojne kości" to książka dla każdego, bez względu na wiek. Jest przy tym niezwykle wciągająca. Na potwierdzenie tego dodam, że zainteresowała mojego dziadka, który z ciekawości zajrzał na pierwszą stronę i już nie mógł się od niej oderwać. A nie jest on miłośnikiem kryminałów. To chyba najlepsza rekomendacja.
"Niespokojne kości" to historia Hugh z Singleton, czwartego i zarazem najmłodszego syna podrzędnego rycerza z Lancashire. Nie może on liczyć na schedę po ojcu, dlatego idzie do Oksfordu, by zostać duchownym. Przypadkiem staje on przed trudnym wyborem – kształcić się dalej w tym kierunku czy zmienić profesję i zostać lekarzem. Według niego: Ciało więdnie jak kwiat i żaden chirurg temu nie zaradzi, natomiast dusza może powędrować do nieba lub pogrążyć się na zawsze w otchłani piekielnej. Hugh nie chce brać na siebie takiej odpowiedzialności, dlatego wybiera medycynę.
Swoją lekarską karierę zaczyna na obrzeżach Oksfordu, jednak nie idzie mu za dobrze. Nagłe pojawienie się na jego drodze lorda Gilberta, całkowicie odmienia jego życie. Na prośbę szlachcica przenosi się do Bampton, by tam leczyć ludzi. Pewnego dnia w szambie zostają znalezione ludzkie kości. Lord Gilbert zleca mu zbadanie kości, zidentyfikowanie ofiary i znalezienie mordercy. Mistrz Hugh nie przypuszcza, że to dopiero początek jego zawiłego śledztwa...
Muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrego kryminału. Nie chodzi już nawet o zaskakujące zakończenie, które powinno być domeną tego gatunku. Jego największym atutem jest umieszczenie akcji w czasach średniowiecznych, a konkretnie w XIV-wiecznej Anglii. Wszak na rynku wydawniczym jest już za dużo kryminałów dziejących się w czasach współczesnych. Dlatego odrobina świeżości jest wskazana.
Klimat średniowieczny wyczuwa się od pierwszej strony, dzięki zastosowanym zabiegom. Narracja powieści prowadzona jest w pierwszej osobie, dzięki czemu czytelnik może poznać myśli i emocje mistrza Hugh oraz zobaczyć świat jego oczami. Zastosowanie prostego języka, średniowiecznego słownictwa oraz tła kulturowego sprawia, że wydarzenia stają się bardziej rzeczywiste. Warto wspomnieć, że Starr wprowadza do powieści autentyczne postacie, które przeplata z fikcyjnymi.
Mistrz Hugh snuje swą opowieść powoli, bo niby do czego ma się śpieszyć. Jednak nie brakuje w niej nagłych zwrotów akcji. W powieści nie ma natomiast krwawych scen, którymi przesiąknięte są kryminały. Dla jednych to dobrze, dla innych - wprost przeciwnie. Bardziej wrażliwych mogą razić opisy dość prymitywnych operacji czy zabiegów przeprowadzanych przez mistrza Hugh. Szczególnie, że nie było wtedy narkozy. Jednak mnie się to podobało – nie bez powodu moim ulubionym gatunkiem jest thriller medyczny.
Mamy przy tym okazję poznać stan ówczesnej medycyny i metod leczenia. Co mnie najbardziej rozbawiło, to średniowieczne poglądy na temat kąpieli. Najlepiej pokazane są one w dialogu lorda Gilberta z mistrzem Hugh:
– Kąpiel? - rzekł z niedowierzaniem.
– Człowieku jest zima! Umrzesz na... na... na coś.
– Śmierdzę – wyznałem szczerze.
– Jak my wszyscy. Co z tego?
– Spędziłem trzy noce w obskurnych gospodach – starałem się usprawiedliwić.
– No tak, zapomniałem. Nie zmienia to jednak faktu, że kąpiel o tej porze grozi śmiercią. Trup śmierdzi bardziej niż ty czy ja za życia.
"Niespokojne kości" to książka dla każdego, bez względu na wiek. Jest przy tym niezwykle wciągająca. Na potwierdzenie tego dodam, że zainteresowała mojego dziadka, który z ciekawości zajrzał na pierwszą stronę i już nie mógł się od niej oderwać. A nie jest on miłośnikiem kryminałów. To chyba najlepsza rekomendacja.
Melvin R. Starr z zawodu jest historykiem. Od 40 lat interesuje się średniowieczną chirurgią i językiem dawnej Anglii z czasów wojny stuletniej. "Niespokojne kości" to jego debiut literacki i zarazem pierwsza z pięciu kronik Hugh z Singleton, chirurga i lekarza dusz. Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się następne.
Autor: Melvin R. Starr
Tytuł: "Niespokojne kości"
Ilość stron: 304
Oprawa: miękka
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytamy książki historyczne
Debiuty pisarskie
Pochłaniam strony, bo kocham tomy!!!!
Podoba mi się :D Fragment z kąpielą mistrzowski - jak znajdę czas, to przeczytam! :D
OdpowiedzUsuńSzybko się czyta. Dużo czasu nie potrzeba ;)
UsuńCzęste mycie skraca życie:) Ciekawe, ile człowiek współczesny dałby radę wytrzymać w takich woniejących klimatach...
OdpowiedzUsuńŚwietnie to ujęłaś. ;) Z pewnością nie za długo. Wystarczy wsiąść do tramwaju czy autobusu z bezdomnym - myślę, że klimaty są podobne. ;)
Usuń